| « poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2011-07-24 19:07:08
Temat: Re: czasamiOn 2011-07-24 20:17, michał wrote:
> To znaczy spełnienie do nasycenia?
Bardziej zakładanie kapci do spełnienia :-)
Ale zostawmy to, źle odczytałem Twoje intencje.
> W tej wymianie dostrzegam dużą rozpiętość w indywidualnym rozumieniu
> pojęcia "spełnienie".
IMHO samo pojęcie spełnienia jest wspólne. Tylko potrzeby są różne. Co w
konsekwencji może sprawiać wrażenie, że ta różnorodność dotyczy tegoż
pojęcia (spełnienia).
> Ale ja się nie zgodzę z kimś, kto biało czerwoną
> ściereczkę nazwie flagą narodową :)
Przecież wszystko zależy od okoliczności. To jest tylko
realizacja/materializacja/wizualizacja symbolu.
Nieprawdaż?
> Jedno jest bardziej fartem i korzystnym zbiegiem okoliczności, drugie
> poczuciem spełnienia.
> Dobrze?
> Przykład z samochodem przyszedł mi do głowy, żeby łatwiej odróżnić
> szczęśliwie zakończony dzień przypieczętowany założeniem kapci od
> poczucia spełnienia.
No ale my tu rozmawiamy o wielkich sprawach, a Ty piszesz "że pięć
złotych znalazłeś" i dlatego dzień przeżyłeś szczęśliwie ...
> Pojęcie "spełnienia" rezerwuję sobie na określenie satysfakcji z
> realizacji określonych wcześniej zadań, planów, postanowień. :)
Czyli dla zaspokojenia różnego rodzaju potrzeb. Co na ogół powoduje
satysfakcję. Pasuje.
Piotrek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2011-07-24 20:09:11
Temat: Re: czasamiW dniu 2011-07-24 21:07, Piotrek pisze:
> On 2011-07-24 20:17, michał wrote:
>> To znaczy spełnienie do nasycenia?
>
> Bardziej zakładanie kapci do spełnienia :-)
> Ale zostawmy to, źle odczytałem Twoje intencje.
>
>> W tej wymianie dostrzegam dużą rozpiętość w indywidualnym rozumieniu
>> pojęcia "spełnienie".
>
> IMHO samo pojęcie spełnienia jest wspólne. Tylko potrzeby są różne. Co w
> konsekwencji może sprawiać wrażenie, że ta różnorodność dotyczy tegoż
> pojęcia (spełnienia).
Zapomniałem wcześniej zaoponować co do takiej konkluzji, że spełnienie
wiąże się z naszymi potrzebami.
Potrzeby nasze są zaspokajane. Zaspokojenie potrzeb nie kojarzy mi się
ze spełnieniem w rozumieniu satysfakcji z poczynań.
Zaspokajanie potrzeb wynika z naturalnych konieczności życiowych. To
Jest silny imperatyw wewnętrzny i nie możemy z potrzeb zrezygnować.
Zaspokoimy je wszelkimi możliwymi sposobami (także po trupach).
Spełnienie odczuwamy, kiedy zaplanujemy coś bardziej ambitnego od
zaspokojenia własnych potrzeb. Na przykład zaspokojenie potrzeb innych
ludzi, sukces edukacyjny, sukces ekonomiczny, sukces w relacji z
innymi... ale to muszą być konkretne plany, zamierzenia. Kiedy je
zrealizujemy, możemy uważać się za człowieka spełnionego.
Ale biada temu, kto przysiądzie na laurach, czego symbolem jest dla mnie
owo założenie kapci i zadowolenie z minionego. :)
>> Ale ja się nie zgodzę z kimś, kto biało czerwoną
>> ściereczkę nazwie flagą narodową :)
> Przecież wszystko zależy od okoliczności. To jest tylko
> realizacja/materializacja/wizualizacja symbolu.
> Nieprawdaż?
Poczucie spełnienia to tylko wizualizacja symbolu? Jeśli tak, to jasne,
że możesz każdy miniony dzień symbolicznie uznać za sukces.
>> Jedno jest bardziej fartem i korzystnym zbiegiem okoliczności, drugie
>> poczuciem spełnienia.
>> Dobrze?
>> Przykład z samochodem przyszedł mi do głowy, żeby łatwiej odróżnić
>> szczęśliwie zakończony dzień przypieczętowany założeniem kapci od
>> poczucia spełnienia.
> No ale my tu rozmawiamy o wielkich sprawach, a Ty piszesz "że pięć
> złotych znalazłeś" i dlatego dzień przeżyłeś szczęśliwie ...
Ach, przepraszam! Nie wiedziałem! Myślałem, że tak sobie tutaj p...imy :)
>> Pojęcie "spełnienia" rezerwuję sobie na określenie satysfakcji z
>> realizacji określonych wcześniej zadań, planów, postanowień. :)
> Czyli dla zaspokojenia różnego rodzaju potrzeb. Co na ogół powoduje
> satysfakcję. Pasuje.
>
> Piotrek
>
Mógłbyś podać kilka przykładów dziennego zaspokajania potrzeb, które
dają Ci satysfakcję czy też poczucie spełnienia wieczorem? :)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2011-07-24 20:21:25
Temat: Re: czasamiW dniu 2011-07-24 22:09, michał pisze:
>
> Zapomniałem wcześniej zaoponować co do takiej konkluzji, że spełnienie
> wiąże się z naszymi potrzebami.
> Potrzeby nasze są zaspokajane. Zaspokojenie potrzeb nie kojarzy mi się
> ze spełnieniem w rozumieniu satysfakcji z poczynań.
> Zaspokajanie potrzeb wynika z naturalnych konieczności życiowych. To
> Jest silny imperatyw wewnętrzny i nie możemy z potrzeb zrezygnować.
> Zaspokoimy je wszelkimi możliwymi sposobami (także po trupach).
> Spełnienie odczuwamy, kiedy zaplanujemy coś bardziej ambitnego od
> zaspokojenia własnych potrzeb. Na przykład zaspokojenie potrzeb innych
> ludzi, sukces edukacyjny, sukces ekonomiczny, sukces w relacji z
> innymi... ale to muszą być konkretne plany, zamierzenia. Kiedy je
> zrealizujemy, możemy uważać się za człowieka spełnionego.
> Ale biada temu, kto przysiądzie na laurach, czego symbolem jest dla
> mnie owo założenie kapci i zadowolenie z minionego. :)
Potrzeby są różne - w piramidzie Maslowa mieszczą się wszystkie powyższe.
>
> Mógłbyś podać kilka przykładów dziennego zaspokajania potrzeb, które
> dają Ci satysfakcję czy też poczucie spełnienia wieczorem? :)
Podążając Twoim tokiem rozumowania, dochodzę do wniosku, że spełnionym
można się czuć dopiero na łożu śmierci.
Chyba nie o to pojęcie spełnienia mi/nam chodzi, ale o coś w rodzaju
poczucia dobrego życia.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
74. Data: 2011-07-24 20:36:24
Temat: Re: czasamiOn 2011-07-24 22:09, michał wrote:
> Zapomniałem wcześniej zaoponować co do takiej konkluzji, że spełnienie
> wiąże się z naszymi potrzebami.
A konkretnie z realizacją potrzeb.
> Potrzeby nasze są zaspokajane. Zaspokojenie potrzeb nie kojarzy mi się
> ze spełnieniem w rozumieniu satysfakcji z poczynań.
> Zaspokajanie potrzeb wynika z naturalnych konieczności życiowych. To
> Jest silny imperatyw wewnętrzny i nie możemy z potrzeb zrezygnować.
> Zaspokoimy je wszelkimi możliwymi sposobami (także po trupach).
> Spełnienie odczuwamy, kiedy zaplanujemy coś bardziej ambitnego od
> zaspokojenia własnych potrzeb. Na przykład zaspokojenie potrzeb innych
> ludzi,
Realizacja potrzeby czynienia dobra (cokolwiek miałoby to znaczyć).
> sukces edukacyjny
Realizacja potrzeby rozwoju.
> sukces ekonomiczny, [...]
Między innymi realizacja potrzeby bezpieczeństwa.
I tak dalej.
> ale to muszą być konkretne plany, zamierzenia. Kiedy je
> zrealizujemy, możemy uważać się za człowieka spełnionego.
> Ale biada temu, kto przysiądzie na laurach, czego symbolem jest dla mnie
> owo założenie kapci
Anienienie. Założenie ciepłych kapci == nagroda, niekoniecznie na koniec
drogi.
> i zadowolenie z minionego. :)
To chyba dobrze być zadowolonym z minionego? Co nie? :-)
> Poczucie spełnienia to tylko wizualizacja symbolu? Jeśli tak, to jasne,
> że możesz każdy miniony dzień symbolicznie uznać za sukces.
Nie, biało-czerwony materiał (ściereczka) to wizualizacja symbolu.
Tylko do tego się odnosiłem.
> Ach, przepraszam! Nie wiedziałem! Myślałem, że tak sobie tutaj p...imy :)
No to przynajmniej tę jedną rzecz sobie wyjaśniliśmy :-P
> Mógłbyś podać kilka przykładów dziennego zaspokajania potrzeb, które
> dają Ci satysfakcję czy też poczucie spełnienia wieczorem? :)
A choćby te, które Ty wymieniłeś :-P
Piotrek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
75. Data: 2011-07-24 20:43:09
Temat: Re: czasamiW dniu 2011-07-24 22:21, medea pisze:
> W dniu 2011-07-24 22:09, michał pisze:
>>
>> Zapomniałem wcześniej zaoponować co do takiej konkluzji, że spełnienie
>> wiąże się z naszymi potrzebami.
>> Potrzeby nasze są zaspokajane. Zaspokojenie potrzeb nie kojarzy mi się
>> ze spełnieniem w rozumieniu satysfakcji z poczynań.
>> Zaspokajanie potrzeb wynika z naturalnych konieczności życiowych. To
>> Jest silny imperatyw wewnętrzny i nie możemy z potrzeb zrezygnować.
>> Zaspokoimy je wszelkimi możliwymi sposobami (także po trupach).
>> Spełnienie odczuwamy, kiedy zaplanujemy coś bardziej ambitnego od
>> zaspokojenia własnych potrzeb. Na przykład zaspokojenie potrzeb innych
>> ludzi, sukces edukacyjny, sukces ekonomiczny, sukces w relacji z
>> innymi... ale to muszą być konkretne plany, zamierzenia. Kiedy je
>> zrealizujemy, możemy uważać się za człowieka spełnionego.
>> Ale biada temu, kto przysiądzie na laurach, czego symbolem jest dla
>> mnie owo założenie kapci i zadowolenie z minionego. :)
>
> Potrzeby są różne - w piramidzie Maslowa mieszczą się wszystkie powyższe.
Świat można opisać ludzkimi potrzebami. Można też wszystko potraktować
jako jedzonko. :)
>> Mógłbyś podać kilka przykładów dziennego zaspokajania potrzeb, które
>> dają Ci satysfakcję czy też poczucie spełnienia wieczorem? :)
>
> Podążając Twoim tokiem rozumowania, dochodzę do wniosku, że spełnionym
> można się czuć dopiero na łożu śmierci.
A żebyś medeo wiedziała! Przedtem wciąż jet coś do zrobienia, co uczyni
nas lepszymi. :)
> Chyba nie o to pojęcie spełnienia mi/nam chodzi, ale o coś w rodzaju
> poczucia dobrego życia.
> Ewa
Nazywajmy więc rzeczy po imieniu... :)
Jednak poczucie dobrego życia kojarzy mi się z przebarwieniem własnego
wizerunku.
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
76. Data: 2011-07-24 21:06:32
Temat: Re: czasamiW dniu 2011-07-24 22:36, Piotrek pisze:
> On 2011-07-24 22:09, michał wrote:
>> Zapomniałem wcześniej zaoponować co do takiej konkluzji, że spełnienie
>> wiąże się z naszymi potrzebami.
>
> A konkretnie z realizacją potrzeb.
>
>> Potrzeby nasze są zaspokajane. Zaspokojenie potrzeb nie kojarzy mi się
>> ze spełnieniem w rozumieniu satysfakcji z poczynań.
>> Zaspokajanie potrzeb wynika z naturalnych konieczności życiowych. To
>> Jest silny imperatyw wewnętrzny i nie możemy z potrzeb zrezygnować.
>> Zaspokoimy je wszelkimi możliwymi sposobami (także po trupach).
>> Spełnienie odczuwamy, kiedy zaplanujemy coś bardziej ambitnego od
>> zaspokojenia własnych potrzeb. Na przykład zaspokojenie potrzeb innych
>> ludzi,
>
> Realizacja potrzeby czynienia dobra (cokolwiek miałoby to znaczyć).
>
>> sukces edukacyjny
>
> Realizacja potrzeby rozwoju.
>
>> sukces ekonomiczny, [...]
>
> Między innymi realizacja potrzeby bezpieczeństwa.
>
> I tak dalej.
Tak jak pisałem do medei: Wszystko w zasadzie można opisać potrzebami.
- Człowieku, dlaczego to uczyniłeś?!!!
- Taka miałem potrzebę.
Umieść w pytaniu jakąkolwiek czynność, odpowiedź zabrzmi logicznie.
>> ale to muszą być konkretne plany, zamierzenia. Kiedy je
>> zrealizujemy, możemy uważać się za człowieka spełnionego.
>> Ale biada temu, kto przysiądzie na laurach, czego symbolem jest dla mnie
>> owo założenie kapci
>
> Anienienie. Założenie ciepłych kapci == nagroda, niekoniecznie na koniec
> drogi.
No to gratuluję!
> > i zadowolenie z minionego. :)
> To chyba dobrze być zadowolonym z minionego? Co nie? :-)
Fajne uczucie. Czasem mi się zdarza. Na szczęście nie codziennie,
mogłoby mi spowszednieć. :)
>> Poczucie spełnienia to tylko wizualizacja symbolu? Jeśli tak, to jasne,
>> że możesz każdy miniony dzień symbolicznie uznać za sukces.
>
> Nie, biało-czerwony materiał (ściereczka) to wizualizacja symbolu.
> Tylko do tego się odnosiłem.
>
>> Ach, przepraszam! Nie wiedziałem! Myślałem, że tak sobie tutaj p...imy :)
>
> No to przynajmniej tę jedną rzecz sobie wyjaśniliśmy :-P
>
>> Mógłbyś podać kilka przykładów dziennego zaspokajania potrzeb, które
>> dają Ci satysfakcję czy też poczucie spełnienia wieczorem? :)
>
> A choćby te, które Ty wymieniłeś :-P
>
> Piotrek
>
No dobra, miałem nadzieję, że wymienisz jakieś konkrety. Ale przecież
wyglądałoby to, że się chwalisz. :)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
77. Data: 2011-07-24 21:10:04
Temat: Re: czasamiW dniu 2011-07-24 22:43, michał pisze:
> W dniu 2011-07-24 22:21, medea pisze:
>> W dniu 2011-07-24 22:09, michał pisze:
>>>
>>> Zapomniałem wcześniej zaoponować co do takiej konkluzji, że spełnienie
>>> wiąże się z naszymi potrzebami.
>>> Potrzeby nasze są zaspokajane. Zaspokojenie potrzeb nie kojarzy mi się
>>> ze spełnieniem w rozumieniu satysfakcji z poczynań.
>>> Zaspokajanie potrzeb wynika z naturalnych konieczności życiowych. To
>>> Jest silny imperatyw wewnętrzny i nie możemy z potrzeb zrezygnować.
>>> Zaspokoimy je wszelkimi możliwymi sposobami (także po trupach).
>>> Spełnienie odczuwamy, kiedy zaplanujemy coś bardziej ambitnego od
>>> zaspokojenia własnych potrzeb. Na przykład zaspokojenie potrzeb innych
>>> ludzi, sukces edukacyjny, sukces ekonomiczny, sukces w relacji z
>>> innymi... ale to muszą być konkretne plany, zamierzenia. Kiedy je
>>> zrealizujemy, możemy uważać się za człowieka spełnionego.
>>> Ale biada temu, kto przysiądzie na laurach, czego symbolem jest dla
>>> mnie owo założenie kapci i zadowolenie z minionego. :)
>>
>> Potrzeby są różne - w piramidzie Maslowa mieszczą się wszystkie
>> powyższe.
>
> Świat można opisać ludzkimi potrzebami. Można też wszystko potraktować
> jako jedzonko. :)
>
>>> Mógłbyś podać kilka przykładów dziennego zaspokajania potrzeb, które
>>> dają Ci satysfakcję czy też poczucie spełnienia wieczorem? :)
>>
>> Podążając Twoim tokiem rozumowania, dochodzę do wniosku, że spełnionym
>> można się czuć dopiero na łożu śmierci.
>
> A żebyś medeo wiedziała! Przedtem wciąż jet coś do zrobienia, co
> uczyni nas lepszymi. :)
>
>> Chyba nie o to pojęcie spełnienia mi/nam chodzi, ale o coś w rodzaju
>> poczucia dobrego życia.
>
>> Ewa
>
> Nazywajmy więc rzeczy po imieniu... :)
> Jednak poczucie dobrego życia kojarzy mi się z przebarwieniem własnego
> wizerunku.
>
Chyba mam deja vu albo prowadziliśmy już podobną rozmowę.
Teraz dodatkowo Cię zdiagnozuję, bo już jestem o kilka lat kształcenia
na psp lepsza ;) - masz lęk przed poczuciem zadowolenia, kojarzy Ci się
ono z czymś złym. ;)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
78. Data: 2011-07-24 21:30:53
Temat: Re: czasamiW dniu 2011-07-24 23:10, medea pisze:
> W dniu 2011-07-24 22:43, michał pisze:
>> W dniu 2011-07-24 22:21, medea pisze:
>>> W dniu 2011-07-24 22:09, michał pisze:
>>>>
>>>> Zapomniałem wcześniej zaoponować co do takiej konkluzji, że spełnienie
>>>> wiąże się z naszymi potrzebami.
>>>> Potrzeby nasze są zaspokajane. Zaspokojenie potrzeb nie kojarzy mi się
>>>> ze spełnieniem w rozumieniu satysfakcji z poczynań.
>>>> Zaspokajanie potrzeb wynika z naturalnych konieczności życiowych. To
>>>> Jest silny imperatyw wewnętrzny i nie możemy z potrzeb zrezygnować.
>>>> Zaspokoimy je wszelkimi możliwymi sposobami (także po trupach).
>>>> Spełnienie odczuwamy, kiedy zaplanujemy coś bardziej ambitnego od
>>>> zaspokojenia własnych potrzeb. Na przykład zaspokojenie potrzeb innych
>>>> ludzi, sukces edukacyjny, sukces ekonomiczny, sukces w relacji z
>>>> innymi... ale to muszą być konkretne plany, zamierzenia. Kiedy je
>>>> zrealizujemy, możemy uważać się za człowieka spełnionego.
>>>> Ale biada temu, kto przysiądzie na laurach, czego symbolem jest dla
>>>> mnie owo założenie kapci i zadowolenie z minionego. :)
>>>
>>> Potrzeby są różne - w piramidzie Maslowa mieszczą się wszystkie
>>> powyższe.
>>
>> Świat można opisać ludzkimi potrzebami. Można też wszystko potraktować
>> jako jedzonko. :)
>>
>>>> Mógłbyś podać kilka przykładów dziennego zaspokajania potrzeb, które
>>>> dają Ci satysfakcję czy też poczucie spełnienia wieczorem? :)
>>>
>>> Podążając Twoim tokiem rozumowania, dochodzę do wniosku, że spełnionym
>>> można się czuć dopiero na łożu śmierci.
>>
>> A żebyś medeo wiedziała! Przedtem wciąż jet coś do zrobienia, co
>> uczyni nas lepszymi. :)
>>
>>> Chyba nie o to pojęcie spełnienia mi/nam chodzi, ale o coś w rodzaju
>>> poczucia dobrego życia.
>>
>>> Ewa
>>
>> Nazywajmy więc rzeczy po imieniu... :)
>> Jednak poczucie dobrego życia kojarzy mi się z przebarwieniem własnego
>> wizerunku.
>>
>
> Chyba mam deja vu albo prowadziliśmy już podobną rozmowę.
>
> Teraz dodatkowo Cię zdiagnozuję, bo już jestem o kilka lat kształcenia
> na psp lepsza ;) - masz lęk przed poczuciem zadowolenia, kojarzy Ci się
> ono z czymś złym. ;)
>
> Ewa
>
Notorycznie nie jestem zadowolony, nie uważam jednak, że lękam się
poczucia zadowolenia. Łączę je z realizmem. Wiem kim jestem i nie
uważam, że powinienem być z tego zadowolony. Co najwyżej mogę się o to
starać. Nie poprzez zmianę samooceny (inne spojrzenie na siebie), tylko
przez robienie rzeczy, które tę samoocenę będą w stanie zmienić.
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
79. Data: 2011-07-24 21:40:08
Temat: Re: czasamiOn 2011-07-24 23:06, michał wrote:
> Tak jak pisałem do medei: Wszystko w zasadzie można opisać potrzebami. [...]
Ale to dobrze? Czy źle? A może to po prostu obserwacja (rzeczywistości)
i nie należy oceniać?
>> Anienienie. Założenie ciepłych kapci == nagroda, niekoniecznie na koniec
>> drogi.
>
> No to gratuluję!
Nie lubisz (również drobnych) sukcesów? :-)
>> To chyba dobrze być zadowolonym z minionego? Co nie? :-)
>
> Fajne uczucie. Czasem mi się zdarza. Na szczęście nie codziennie,
> mogłoby mi spowszednieć. :)
Jeśli przez minione rozumiesz dotychczasowe życie, to IMHO ta
niestabilność oceny jest dla mnie dziwna.
Ja w każdym razie tego nie doświadczam.
Natomiast jest sprawą oczywistą, że życie nie składa się z samych
sukcesów. Bo to było nie dość, że nudne to jeszcze niebezpieczne ;-)
I dlatego jakaś nieduża katastrofa rzeczywiście potrafi (mnie) nieźle
zmotywować. ;-)
> No dobra, miałem nadzieję, że wymienisz jakieś konkrety. Ale przecież
> wyglądałoby to, że się chwalisz. :)
No ale doprawdy podałeś dobre przykłady, a ja jestem już rzeczywiście za
stary ażeby się chwalić ;-)
Piotrek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
80. Data: 2011-07-24 21:59:32
Temat: Re: czasamiW dniu 2011-07-24 23:40, Piotrek pisze:
> On 2011-07-24 23:06, michał wrote:
>> Tak jak pisałem do medei: Wszystko w zasadzie można opisać potrzebami.
>> [...]
>
> Ale to dobrze? Czy źle? A może to po prostu obserwacja (rzeczywistości)
> i nie należy oceniać?
>
>>> Anienienie. Założenie ciepłych kapci == nagroda, niekoniecznie na koniec
>>> drogi.
>>
>> No to gratuluję!
>
> Nie lubisz (również drobnych) sukcesów? :-)
Nie to, że nie lubię. Przywykłem do nich. :)
>>> To chyba dobrze być zadowolonym z minionego? Co nie? :-)
>>
>> Fajne uczucie. Czasem mi się zdarza. Na szczęście nie codziennie,
>> mogłoby mi spowszednieć. :)
>
> Jeśli przez minione rozumiesz dotychczasowe życie, to IMHO ta
> niestabilność oceny jest dla mnie dziwna.
Mówiliśmy o zakładaniu kapci po szczęśliwym zakończeniu dnia. Nazwałeś
to "znalezieniem pięciu złotych"
> Ja w każdym razie tego nie doświadczam.
> Natomiast jest sprawą oczywistą, że życie nie składa się z samych
> sukcesów. Bo to było nie dość, że nudne to jeszcze niebezpieczne ;-)
> I dlatego jakaś nieduża katastrofa rzeczywiście potrafi (mnie) nieźle
> zmotywować. ;-)
To brzmi rozsądnie. :)
>> No dobra, miałem nadzieję, że wymienisz jakieś konkrety. Ale przecież
>> wyglądałoby to, że się chwalisz. :)
>
> No ale doprawdy podałeś dobre przykłady, a ja jestem już rzeczywiście za
> stary ażeby się chwalić ;-)
>
> Piotrek
Podałem tylko przykłady pewnych obszarów, na których można odnosić sukcesy.
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |