« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-09-01 23:12:33
Temat: czy partner powinien wiedzieć...?Witam. Załóżmy taką sytuację - związek z kilkuletnim stażem z obustronnymi
planami na przyszłość. Jedna ze stron dopuszcza się zdrady. Powiedzmy, że
sytuacja jednorazowa, strona zdradzająca rozumie swój błąd itd... Czy powinna
ona powiedzieć partnerowi (bardzo zazdrosnemu, który w dodatku orientuje się,
że partner nie jest do końca fair, robi wyrzuty itd) o zdradzie? Za tym, żeby
nie mówić przemawia obawa o trwałóść związku oraz chęć nie robienia przykrości
partnerowi, a za tym, żeby powiedzieć zwykła uczciwość oraz rozumienie związku
jako rodzaju umowy, która zawiera w sobie m.in. wierność i szczerość. W takim
rozumieniu zdrada to złamanie waruknów tej "umowy" więc partner powienien o
niej wiedzieć aby mieć prawo zdecydować czy chce dalej być w tym zwiazku...
A więc mówić o takich sytuacjach czy nie?
Serdecznie pozdrawiam...
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-09-02 00:00:59
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?KKK:
> [...]
> A więc mówić o takich sytuacjach czy nie?
Postaw sie w roli zdradzonego i sam odpowiedz sobie
czy chcialbys wiedziec.
Proste? :)
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2005-09-02 00:28:11
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?"KKK" <g...@o...pl> wrote in message
news:1116.0000078d.43178ae0@newsgate.onet.pl...
> Witam. Załóżmy taką sytuację - związek z kilkuletnim stażem z obustronnymi
> planami na przyszłość. Jedna ze stron dopuszcza się zdrady. Powiedzmy, że
> sytuacja jednorazowa, strona zdradzająca rozumie swój błąd itd... Czy
> powinna
> ona powiedzieć partnerowi (bardzo zazdrosnemu, który w dodatku orientuje
> się,
> że partner nie jest do końca fair, robi wyrzuty itd) o zdradzie? Za tym,
> żeby
> nie mówić przemawia obawa o trwałóść związku oraz chęć nie robienia
> przykrości
> partnerowi, a za tym, żeby powiedzieć zwykła uczciwość oraz rozumienie
> związku
> jako rodzaju umowy, która zawiera w sobie m.in. wierność i szczerość. W
> takim
> rozumieniu zdrada to złamanie waruknów tej "umowy" więc partner powienien
> o
> niej wiedzieć aby mieć prawo zdecydować czy chce dalej być w tym
> zwiazku...
> A więc mówić o takich sytuacjach czy nie?
jesli ktos zdradza w zwiazku to najprawdopodobnij niejest w nim szczesliwy.
po co coagnac taki uklad? nalezy go po prostu zakonczyc.
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
--
http://kevan.org/brain.cgi?Himera
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2005-09-02 01:14:27
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?Użytkownik KKK napisał:
> Witam. Załóżmy taką sytuację - związek z kilkuletnim stażem z obustronnymi
> planami na przyszłość. Jedna ze stron dopuszcza się zdrady. Powiedzmy, że
> sytuacja jednorazowa, strona zdradzająca rozumie swój błąd itd... Czy powinna
> ona powiedzieć partnerowi (bardzo zazdrosnemu, który w dodatku orientuje się,
NIE. NIE i jeszcze raz NIE. Po tysiąckroć NIE.
Zdrada to występek, powiedzenie o tym partnerowi to już skurwielstwo -
zrzucenie z siebie ciężaru na barki partnera.
pozdrawiam
Arek
--
www.eteria.net
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2005-09-02 06:36:34
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?Arek <a...@e...net> napisał(a):
> NIE. NIE i jeszcze raz NIE. Po tysiąckroć NIE.
> Zdrada to występek, powiedzenie o tym partnerowi to już skurwielstwo -
> zrzucenie z siebie ciężaru na barki partnera.
>
zdradzajacy ma sam rozwiazac ten problem, a nie pozbywac sie go zrzucajac na
partnera. Razem zas powinni pracowac nad lepszym zwiazkiem. Jesli nie ma nad
czym pracowac - to isc w cholere, jak jest - zdradzajacy morda w kubel i
wyciagnac wnioski. Bledy w zyciu sie zdazaja i jeden blad nie musi pociagac
drugiego.
zdrowki
hania
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2005-09-02 07:00:33
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Użytkownik "KKK" <g...@o...pl> napisał w wiadomości
news:1116.0000078d.43178ae0@newsgate.onet.pl...
> Witam. Załóżmy taką sytuację - związek z kilkuletnim stażem z obustronnymi
> planami na przyszłość. Jedna ze stron dopuszcza się zdrady. Powiedzmy, że
> sytuacja jednorazowa, strona zdradzająca rozumie swój błąd itd... Czy
powinna
> ona powiedzieć partnerowi (bardzo zazdrosnemu, który w dodatku orientuje
się,
> że partner nie jest do końca fair, robi wyrzuty itd) o zdradzie? Za tym,
żeby
> nie mówić przemawia obawa o trwałóść związku oraz chęć nie robienia
przykrości
> partnerowi, a za tym, żeby powiedzieć zwykła uczciwość oraz rozumienie
związku
> jako rodzaju umowy, która zawiera w sobie m.in. wierność i szczerość. W
takim
> rozumieniu zdrada to złamanie waruknów tej "umowy" więc partner powienien
o
> niej wiedzieć aby mieć prawo zdecydować czy chce dalej być w tym
zwiazku...
> A więc mówić o takich sytuacjach czy nie?
> Serdecznie pozdrawiam...
>
> --
> Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
Nic nie mówić. Zastanowić się nad związkiem. Jeśli powiesz, partner nigdy Ci
tego nie zapomni. Temat będzie wracał przy pierwszej lepszej okazji. Ewka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2005-09-02 07:04:29
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?KKK; <1...@n...onet.pl> :
> Witam. Załóżmy taką sytuację - związek z kilkuletnim stażem z obustronnymi
> planami na przyszłość. Jedna ze stron dopuszcza się zdrady. Powiedzmy, że
> sytuacja jednorazowa, strona zdradzająca rozumie swój błąd itd... Czy powinna
> ona powiedzieć partnerowi (bardzo zazdrosnemu, który w dodatku orientuje się,
> że partner nie jest do końca fair, robi wyrzuty itd) o zdradzie? Za tym, żeby
> nie mówić przemawia obawa o trwałóść związku oraz chęć nie robienia przykrości
> partnerowi, a za tym, żeby powiedzieć zwykła uczciwość oraz rozumienie związku
> jako rodzaju umowy, która zawiera w sobie m.in. wierność i szczerość. W takim
> rozumieniu zdrada to złamanie waruknów tej "umowy" więc partner powienien o
> niej wiedzieć aby mieć prawo zdecydować czy chce dalej być w tym zwiazku...
> A więc mówić o takich sytuacjach czy nie?
Nie ma jednego dobrego rozwiązania. Dla drugiej strony to swoisty rodzaj
testu, ale niestety jednorazowego i bez możliwości powrotu do stanu
wyjściowego [co nie oznacza dalszego trwania związku].
A dla mózgu - uwaga konstrukcja abstrakcyjna - w pierwszym etapie
następuje dysonans - warunkowanie partnera pozostaje na niezmienionym
poziomie, jednak racjonalizacja słowa zdrada ["złe", ale tak naprawdę
nie wiadomo co oznacza, nie łączy się z żadnymi doznaniami
emocjonalnymi, więc dodatkowo dodaje "do ognia" - to tak jak pytanie na
teście, na które nie potrafisz odpowiedzieć, a powinieneś] powoduje
wzrost nierównowagi pomiędzy emocjami [warunkowaniami] a racjonalizacją
- w zależności od tego co wygra masz:
- albo modyfikację warunkowania partnera [nie zawsze wiele się różniącą
od poprzedniej - tu trzeba zrozumieć, że zdrada nie istnieje jako
"funkcja" mózgu, jest pojęciem zewnętrznym] - ominięcie racjonalizacji
pozwala Zrozumieć,
- albo zatrzymanie się na konstrukcjach werbalnych/racjonalnych [czyli
np. "obrażenie się", "odejście", które po pewnym czasie mogą zacząć
"dążyć" do ich odzwierciedlenia w warunkowaniu osoby partnera, czyli
mogą np. następować "powroty"] - tak naprawdę "odseparowaniu" procesu
wywołującego stan nierównowagi, bez prawidłowego przypisania emocji do
poszczególnych elementów sytuacji - warunkowania osoby, własnych odczuć,
kontekstu itd.
- albo totalną załamkę partnera wynikającą z braku możliwości
przetrzymania "nierównowagi" fizjologicznej.
Brać, wybierać, nie przebierać.
Flyer - Broń Boże nie jestem specjalistą
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2005-09-02 07:56:32
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Użytkownik "Hania " <v...@g...pl> napisał w wiadomości news:
> Jesli nie ma nad
> czym pracowac - to isc w cholere, jak jest - zdradzajacy morda w kubel i
> wyciagnac wnioski.
Gdybym po 20 latach wspolnego zycia (...albo wlasciwie w dowolnym momencie
zwiazku) dowiedziala sie, ze partner nie powiedzial mi o zdradzie i przez
caly ten czas zyl sobie i udawal i przymilal sie i lajal, klocil sie i w
tych klotniach wymadrzal i powtarzal jak to mnie kocha... zarznelabym go we
snie tepym nozem bez zastanowienia!
Ladne eufemizmy tu padaja - nie mowic, zataic, morda w kubel ;) - ale to
wszystko jest KLAMSTWO. A chyba w zwiazku chodzi o szczerosc, uczciwosc?
Jesli pierwszym bledem jest zdrada to drugim na pewno nie ujawnienie go
partnerowi/partnerce.
Pozdrawiam
Anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2005-09-02 08:06:05
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Użytkownik "KKK" napisał:
Witam. Załóżmy taką sytuację - związek z kilkuletnim stażem z obustronnymi
> planami na przyszłość. Jedna ze stron dopuszcza się zdrady. Powiedzmy, że
> sytuacja jednorazowa, strona zdradzająca rozumie swój błąd itd... Czy
> powinna
> ona powiedzieć partnerowi (bardzo zazdrosnemu, który w dodatku orientuje
> się,
> że partner nie jest do końca fair, robi wyrzuty itd) o zdradzie? Za tym,
> żeby
> nie mówić przemawia obawa o trwałóść związku oraz chęć nie robienia
> przykrości
> partnerowi, a za tym, żeby powiedzieć zwykła uczciwość oraz rozumienie
> związku
> jako rodzaju umowy, która zawiera w sobie m.in. wierność i szczerość. W
> takim
> rozumieniu zdrada to złamanie waruknów tej "umowy" więc partner powienien
> o
> niej wiedzieć aby mieć prawo zdecydować czy chce dalej być w tym
> zwiazku...
> A więc mówić o takich sytuacjach czy nie?
> Serdecznie pozdrawiam...
>
> --
Jeżeli był to jednorazowy skok w bok to lepiej nie mówić.Tylko powiem Ci
jedno,że jeżeli naprawdę kochasz swojego partnera to bedą Cię męczyć wyrzuty
sumienia.I jeszcze jedno ten ciąły strach,że kiedyś prawda może wyjść na
jaw.Więc ten kto zdradza i tak zawsze ponosi konsekwencje ,więc lepiej dwa
razy się zastanowić zanim zrobimy coś czego będziemy póżniej żałować?
Pozdrawiam Justyna
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2005-09-02 08:55:11
Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?adso <a...@w...pl> napisał(a):
> Gdybym po 20 latach wspolnego zycia (...albo wlasciwie w dowolnym momencie
> zwiazku) dowiedziala sie, ze partner nie powiedzial mi o zdradzie i przez
> caly ten czas zyl sobie i udawal i przymilal sie i lajal, klocil sie i w
> tych klotniach wymadrzal i powtarzal jak to mnie kocha... zarznelabym go we
> snie tepym nozem bez zastanowienia!
>
> Ladne eufemizmy tu padaja - nie mowic, zataic, morda w kubel ;) - ale to
> wszystko jest KLAMSTWO. A chyba w zwiazku chodzi o szczerosc, uczciwosc?
> Jesli pierwszym bledem jest zdrada to drugim na pewno nie ujawnienie go
> partnerowi/partnerce.
witaj, wypowiadam sie tylko za siebie: dla mnie opowiadanie partnerowiu o
zdradzie jest zrzucaniem na niego bolu i odpowiedzialnosci. To jest wlasnie
brak odpowiedzialnosci i poczucia, zer partner jest dla kogos wazny.
Sama nie wiem, jak zachowalabym sie, gdybym zdradzila. Dla mnie bylby to
sygnal, ze...chce zakonczyc zwiazek. Mowie na "tu i teraz", bo kazda sytuacja
jest inna.
Potrafie sobie jednak wyobrazic i taka sytuacje, gdy cos po latach szwankuje
i partner "skoczy w bok", potem zaluje, wyciaga wnioski....IMO to jest lepsze
niz sytuacja, gdy partnerzy żrą sie latami, jedno marzy o zdradzie a tego nie
robi. To jest gorsza zdrada.
zdrowki
hania
> Pozdrawiam
> Anka
>
>
>
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |