Strona główna Grupy pl.sci.psychologia czy partner powinien wiedzieć...?

Grupy

Szukaj w grupach

 

czy partner powinien wiedzieć...?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 78


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2005-09-02 20:06:36

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "M." <m...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "tren R" <p...@b...plonk> napisał w wiadomości
news:8849de632ddcf5abc8e459e570b74faf@news.home.net.
pl...

/.../
> rozumiem, że wg ciebie zdrada oznacza że ktoś jest nieszczęśliwy w związku?
> że nie kocha?

Tak długo tu już "siedzisz" i nie wiesz!? :))

"marsjanie" i "wenusjanki" to nie wymysł zachodnich psychologów! ;)

Czyżbyś nie wiedział, że:

kiedy zdradzi cię kobieta, to najczęściej oznacza właśnie to,
że nie_jest szczęśliwa w związku
i prawdopodobnie już nie_kocha, lub czuje się niezrozumiana,
zwątpiła już w sens waszego związku,
do czego (być może) przyczyniło się m.innymi twoje (czyt. ogólnie - męskie)
wcześniejsze lekkie podejście do zdrady.

Kiedy zdradza mężczyzna, to przeważnie myśli sobie,
że dla kochanki jest to taki sam "upust z ..." jak dla niego,
lub że ona też Lubi skoki w bok (dla higieny psychicznej lub fizjologicznej)
Mężczyzna zresetuje układ ;) i grzecznie wraca do żony, dzieci, wygody
i najczęściej przypuszcza, że kochanka traktuje to tak samo.
Z małymi wyjątkami jest to wyłącznie męskie złudzenie.

No, nie ma lekko ;).
Nie przypuszczam by te tkwiące głęboko w naturze różnice
dały się łatwo i szybko "zasypać".

Jesteśmy po prostu inni.
(czekam teraz na atak Arka B ;)





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2005-09-02 21:04:51

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

M.:
> ... do czego (być może) przyczyniło się [...] ogólnie - męskie
> [...] lekkie podejście do zdrady.

... wynikajace w oczywisty sposob z 'faktu', ze mezczyzni
zdradzaja duzo chetniej i duzo czesciej.

/tu jest miejce na 'stosowny' cytacik_zwiazany... z Cosmo/

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2005-09-03 07:55:34

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

M.; <dfab2q$kpf$1@nemesis.news.tpi.pl> :

> Użytkownik "tren R" <p...@b...plonk> napisał w wiadomości
> news:8849de632ddcf5abc8e459e570b74faf@news.home.net.
pl...
>
> /.../
> > rozumiem, że wg ciebie zdrada oznacza że ktoś jest nieszczęśliwy w związku?
> > że nie kocha?
>
> Tak długo tu już "siedzisz" i nie wiesz!? :))
>
> "marsjanie" i "wenusjanki" to nie wymysł zachodnich psychologów! ;)

To ja chyba z Wenus jestem. ;)

> Czyżbyś nie wiedział, że:

Pierniczysz jak połamany - sytuacja faceta jest o tyle trudniejsza, że
jego zachowaniem kierują racjonalizmy, treści społeczne - o ile kobieta
może *wycofać_się* bez strat własnych z pewnych sytuacji, o tyle
mężczyźnie po prostu *nie_wypada* . Dla uproszczenia stwierdzę, że ilośc
ewentualnych *chęci* na zdradę ze strony kobiet i mężczyzn ma sie nijak
do faktycznej ilości zdrad. Kobiecie łatwiej się jest wycofać, co może
sugerować, że gdyby odebrać kobietom możliwość wycofania się, to one by
częściej fizycznie zdradzały. ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2005-09-03 07:56:11

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Przemysław Dębski; <dfa5jq$5ch$1@inews.gazeta.pl> :

> Użytkownik "Hania " <v...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:df9i17$afs$1@inews.gazeta.pl...
>
> > Pod tym pojeciem rozumiem zaspokojenie potrzeb fizycznych bez
> > emocjonalnego
> > zaangazowania. Ucieczke od problemow w trwalym zwiazku poprzez chwilowe
> > oczarowanie inna osoba bez zamiaru wchodzenia z owa inna osoba w relacje
> > partnerska.
>
> No nie wiem :) Przecież seks nie jest potrzebą fizjologiczną tylko jak
> najbardziej potrzebą psychiczną. A orgazm (ale taki prawdziwy - nie
> udawany:) ) ... ja to nazywam resetem układu nerwowego. Nie ma
> porozumienia - nie ma resetowania :) Nie ma resetowania - napięcie rośnie.
> Jak to jest, że w większości przypadków problemy się nawarstwiają, następuje
> "skok w bok" a po pewnym czasie kochnek/kochanka idzie jednak w odstwkę na
> korzyść stałego partnera/nerki ? :) Niby "pusty" ten seks na boku, ale gdyby
> nie on ... oczywiście gdybam - było by więcej "rozwodów o nieopuszczoną
> klapę na klopie" :) ... matka natura zadbała o wszystko.

;) Zastanawiałem się nad funkcją "jałopowatych" facetów, którzy co
pewien czas się uzewnętrzniają na psp - doszedłem do wniosku, że są
pożyteczni, pomimo swoich własnych strat i teoretycznie, jeżeli mają
taką chęć, mogą poszukiwać zaspokojenia własnych emocji w wiedzy o tym,
że gdyby nie oni, to partnerka nigdy by nie wybrała Kogoś_Innego - a po
pewnym czasie, kiedy funkcja "ucieczki" zaniknie, jej związek się zawali
albo zepsuje - czysta rozkosz - wystarczy poczekać na efekty. ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2005-09-03 21:12:42

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "Sroka" <s...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> jestes z kobiata, ktora cie zdradza, przypuszczalnie i co i uwazasz ze
> wszystko jest w waszym zwiazku ok? no dobra powiedzmy ze sie nie dowiesz,
> ale czy uwazasz ze to mozna na dlugo utrzymac w tajemnicy? jakbys sie czul
> wiedzac ze partnerka cie puszczala kantem przez pare lat a ty lazilez z
> porozami jak stad do Burkina Faso i nic nie wiedziales.


Przecież kurwa napisal/a ze sytuacja jednorazowa! Czytaj dokładnie.

Pozdrawiam.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2005-09-04 20:24:17

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer; <809319623@nnr> :

> ;) Zastanawiałem się nad funkcją "jałopowatych" facetów, którzy co
> pewien czas się uzewnętrzniają na psp - doszedłem do wniosku, że są
> pożyteczni, pomimo swoich własnych strat i teoretycznie, jeżeli mają
> taką chęć, mogą poszukiwać zaspokojenia własnych emocji w wiedzy o tym,
> że gdyby nie oni, to partnerka nigdy by nie wybrała Kogoś_Innego - a po
> pewnym czasie, kiedy funkcja "ucieczki" zaniknie, jej związek się zawali
> albo zepsuje - czysta rozkosz - wystarczy poczekać na efekty. ;)

Musiałem się dopisać do samego siebie - powyższe jest pełną
racjonalizacją wraz z elementem zadośuczynienia. W moim przypadku
element zadośćuczynienia występuje raczej w formie żalu, jeżeli los
drugiej strony ułoży się źle, jeżeli dobrze, to jak zwykle - "widocznie
tak powinno być"

W sumie musiałem się dopisac, bo odkryłem zadanie racjonalizacji vel
antycypacji. Ma za zadanie przygotować emocjonalnie [obronić/ochronić]
na najgorszą ewentualność i umożliwić, po realizacji scenariusza
autosugestywne "uciszenie" emocji - w moim przypadku przeważnie "wyrażam
zgodę" na najgorszy scenariusz - to swoisty akt woli, bo często wchodzę
w takie sytuacje wiedząc, że dam sobie radę - czasami jednak okazuje
się, że rzeczywistość jest bardziej złożona od moich przewidywań. ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2005-09-05 09:14:31

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "Hania " <v...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Przemysław Dębski <p...@g...pl> napisał(a):

> > Pod tym pojeciem rozumiem zaspokojenie potrzeb fizycznych bez
> > emocjonalnego
> > zaangazowania.

> No nie wiem :) Przecież seks nie jest potrzebą fizjologiczną tylko jak
> najbardziej potrzebą psychiczną.

Taa, ale lepiej sie ja spelnia przy emocjonalnym zaangazowaniu. Bynajmniej mi
tak lepiej ;-)

A orgazm (ale taki prawdziwy - nie
> udawany:) ) ... ja to nazywam resetem układu nerwowego.

Seks dla samego orgazmu? A seks dla radochy bycia blisko z partnerem to pies?
Sam reset a potem puuustka, bue, przerabialismy - dziekujemy ;-))

> Nie ma
> porozumienia - nie ma resetowania :)

Nie powiesz mi, ze napalony facet nie dojdzie do orgazmu z wychaczoną własnie
w pubie cizia tylko dlatego, ze jest ladna ;-)))
Cizia pewnie tez dojdzie, ale jest roznica w tych orgazmach ;-)

> Nie ma resetowania - napięcie rośnie.
> Jak to jest, że w większości przypadków problemy się nawarstwiają,
następuje
> "skok w bok" a po pewnym czasie kochnek/kochanka idzie jednak w odstwkę na
> korzyść stałego partnera/nerki ? :) Niby "pusty" ten seks na boku, ale
gdyby
> nie on ... oczywiście gdybam - było by więcej "rozwodów o nieopuszczoną
> klapę na klopie" :) ... matka natura zadbała o wszystko.

Nie zwalalabym na matke nature, choc statystycznie masz racje. I tez, jak
wspomnialam wczesniej, mniej wkurzylaby mnie (chyba) zdrada fizyczna niz
fakt, ze mi facet latami o niej marzyl. Inna kwestia, co ja robilabym w takim
zwiazku (i czemu niczego nie zauwazala)
zdrowki
hania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2005-09-05 09:16:34

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "Hania " <v...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
> ;) Zastanawiałem się nad funkcją "jałopowatych" facetów,

chyba "jełopowatych" ?

BTW - skoro nie nalezysz do tej grupy, to moze napisalbys jeszcze raz jasniej?

zdrowki
hania


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2005-09-05 10:48:14

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hania " <v...@g...pl> napisał w wiadomości
news:dfh29n$262$1@inews.gazeta.pl...

>> No nie wiem :) Przecież seks nie jest potrzebą fizjologiczną tylko jak
>> najbardziej potrzebą psychiczną.
>
> Taa, ale lepiej sie ja spelnia przy emocjonalnym zaangazowaniu. Bynajmniej
> mi
> tak lepiej ;-)
>
> A orgazm (ale taki prawdziwy - nie
>> udawany:) ) ... ja to nazywam resetem układu nerwowego.
>
> Seks dla samego orgazmu? A seks dla radochy bycia blisko z partnerem to
> pies?
> Sam reset a potem puuustka, bue, przerabialismy - dziekujemy ;-))

Dobra. To ja to zahaczę z innej strony :)
Otóż hmmm - jesteśmy ludzmi podobno a nie jakimiś zwierzętami.
Problem w tym, że dwa kopulujące ludki - wyglądają jak dwa kopulujące ze
sobą zwierzaczki :) No bo co to za radocha mieć kamienną twarz podczas seksu
a zamiast jęczeć i krzyczeć - filozofować ? :) Mamy przeświadczenie iż
jesteśmy czymś więcej niż zwierzaczkami - a więc nasze zwierzęce ciągoty
stoją nieco w sprzeczności z wyobrażeniami o sobie jako o "człowiek - brzmi
dumnie" :). Ale wyobrażenia nie za bardzo mają wpływ (u zdrowych ludzi) na
ów "pociąg", ponieważ ów pociąg manifestuje się nie tylko psychiczną, ale
też fizyczną chcicą :) A więc trzeba w umyśle znaleźć jakiś rozsądny
kompromis pomiędzy zwierzakiem i człowiekiem. Akceptujemy więc w sobie
zwierza, ale chowamy go dla otoczenia pod magicznym hasłem "Intymność". To
co intymne to moje i wara wszystkim od tego !! :) Wejść w czyjąś intymność -
znaczy zapoznać się ze skrywanym zwierzakiem który siedzi w tym kimś. :)
Zaufanie do partnera/nerki i poczucie bezpieczeństwa jest wtedy, gdy możemy
porzucić intymność i zwierza pokazać - bez żadnych obaw. To trudne ...
przynajmniej za pierwszym razem :)) Każdy ma tego zwierza - nawet Tycztom
... :))
Jest też inny sposób na kompromis. Otóż wmawia się zwierzu iż jest on pod
kontrolą - jak to nazwałaś - "emocjonalnego zaangażowania" - co daje jako
takie poczucie okiełznania zwierza w imię człowieczeństwa ... tylko dlaczego
tak często słuchamy/czytamy "och - sama nie wiem jak to się stało - no
poprostu się zapomniałam, a pozatym on nalegał" :)))

Na posty po zbóju zaprosił
P.D.

P.S.
Przedyskutujemy tę kwestię w realu ? :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2005-09-05 11:42:32

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "Hania " <v...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Przemysław Dębski <p...@g...pl> napisał(a):

> Dobra. To ja to zahaczę z innej strony :)
> Otóż hmmm - jesteśmy ludzmi podobno a nie jakimiś zwierzętami.
> Problem w tym, że dwa kopulujące ludki - wyglądają jak dwa kopulujące ze
> sobą zwierzaczki :) No bo co to za radocha mieć kamienną twarz podczas
seksu
> a zamiast jęczeć i krzyczeć - filozofować ? :)[...]


rotfl, jedna z fajniutkowatszych ;-P definicji radosnego i pelnego seksu,
jakie napotkalam :))


> porzucić intymność i zwierza pokazać - bez żadnych obaw. To trudne ...
> przynajmniej za pierwszym razem :))

No za pierwszym, nawet, gdy dane osoby "maja sie ku sobie" nie bedzie tak,
jak, gdy te same osoby juz cos o sobie wiedza ;-)))

> Każdy ma tego zwierza - nawet Tycztom

?! pewnie ma ;)


> Jest też inny sposób na kompromis. Otóż wmawia się zwierzu iż jest on pod
> kontrolą - jak to nazwałaś - "emocjonalnego zaangażowania" - co daje jako
> takie poczucie okiełznania zwierza w imię człowieczeństwa ... tylko
dlaczego
> tak często słuchamy/czytamy "och - sama nie wiem jak to się stało - no
> poprostu się zapomniałam, a pozatym on nalegał" :)))

heu? to niby to "memocjonalne zaangazowanie" nie teges jest? to jak nazwiesz
stan, gdy zwierzaczek odkrywa przed drugim zwierzaczkiem swa
zwierzaczkowatosc?

> P.S.
> Przedyskutujemy tę kwestię w realu ? :)

spox, tylko ja sie do Wawy nie wybieram :)
Zdrowki
hania


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

wizyta u prostytutki
Re: Definicja rozwinięcia dziesiętnego (było o 0.(9))
Kura domowa idzie do psychiatry.
co tooo????
Test Bender-Koppitz

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »