Strona główna Grupy pl.sci.psychologia czy partner powinien wiedzieć...?

Grupy

Szukaj w grupach

 

czy partner powinien wiedzieć...?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 78


« poprzedni wątek następny wątek »

51. Data: 2005-09-06 07:59:55

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Hania " <v...@g...pl> napisał w wiadomości
news:dfjhbp$dq3$1@inews.gazeta.pl...

> rotfl, przeciez wiesz, ze chodzilo mi o dlugofalowe memocje a nie o
> dreszczyk
> zwiazany z chwila "chwilo trwaj" albo "chwilo, daj sie zapomniec"

Wyduś wreszczie z siebie co to są te długotrwałe emocje. Jak przez pół roku
non-stop nogi się trzęsą - to są to długotrwałe emocje ? :) Czy o co chodzi
? :)

> rotfl, ja nie znam mieszkancow swojego bloku, a co dopiero wszystkich
> Szarmanckich Jiji Amoroso Wybrzeza ;-))

Jak byliśmy dwa lata temu w bieszczadach, przyczepił się do nas jakiś
narąbany miejscowy i gdy dowiedział się że jesteśmy z Warszawy - zaczął
wypytywać, czy znamy tego, czy tamtego :)

Na post po zbóju zaprosił
P.D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


52. Data: 2005-09-06 08:14:30

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "Hania " <v...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Przemysław Dębski <p...@g...pl> napisał(a):

> Użytkownik "Hania " <v...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:dfjhbp$dq3$1@inews.gazeta.pl...
>
> > rotfl, przeciez wiesz, ze chodzilo mi o dlugofalowe memocje a nie o
> > dreszczyk
> > zwiazany z chwila "chwilo trwaj" albo "chwilo, daj sie zapomniec"
>
> Wyduś wreszczie z siebie co to są te długotrwałe emocje. Jak przez pół roku
> non-stop nogi się trzęsą - to są to długotrwałe emocje ? :) Czy o co chodzi
> ? :)

no o jakies przywiazanie, zaufanie, poczucie zwiazku chyba chodzi, nie? I nie
wydaje mi sie, by seks w tym przeszkadzau ;-) A jak sie przez pol roku
trzesa to pzynajmniej celulitu nie ma, ale to juz nTG ;-]]


> Jak byliśmy dwa lata temu w bieszczadach, przyczepił się do nas jakiś
> narąbany miejscowy i gdy dowiedział się że jesteśmy z Warszawy - zaczął
> wypytywać, czy znamy tego, czy tamtego :)

wszedzie sie taki znajdzie, nawet bardzo narabany byc nie musi ;-))

zdrowki
hania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


53. Data: 2005-09-06 08:32:37

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Hania " <v...@g...pl> napisał w wiadomości
news:dfjj56$n4f$1@inews.gazeta.pl...

> no o jakies przywiazanie, zaufanie, poczucie zwiazku chyba chodzi, nie? I
> nie
> wydaje mi sie, by seks w tym przeszkadzau ;-) A jak sie przez pol roku
> trzesa to pzynajmniej celulitu nie ma, ale to juz nTG ;-]]

No dobra. Ale napisałaś, że seks bez takiego zaangazowania jest pusty. Cały
czas próbuje wychwycić na czym wg. Ciebie polega powiązanie jednego z
drugim. Swoim postem o zwierzaczkach pokazałem, że takowe "zaangażowanie
emocjonalne" o którym piszesz, może wynikać z seksu a raczej z chęci
uzewnętrznienia własnej intymności . A jak mi się zdaje, cały czas
imputujesz :) że dobry seks - to taki który wynika z owego zaangażowania. :)
Ale jesli tak, to pokaż mi jakoś obrazowo z czego takie zaangażowanie
powstaje - no bo z seksu raczej nie - seks wg. Ciebie jest prostą
konsekwencją :)

Na post po zbóju zaprosił
P.D.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


54. Data: 2005-09-06 08:54:48

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "Hania " <v...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Przemysław Dębski <p...@g...pl> napisał(a):

> Użytkownik "Hania " <v...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:dfjj56$n4f$1@inews.gazeta.pl...
>
> > no o jakies przywiazanie, zaufanie, poczucie zwiazku chyba chodzi, nie? I
> > nie
> > wydaje mi sie, by seks w tym przeszkadzau ;-) A jak sie przez pol roku
> > trzesa to pzynajmniej celulitu nie ma, ale to juz nTG ;-]]
>
> No dobra. Ale napisałaś, że seks bez takiego zaangazowania jest pusty. Cały
> czas próbuje wychwycić na czym wg. Ciebie polega powiązanie jednego z
> drugim. Swoim postem o zwierzaczkach pokazałem, że takowe "zaangażowanie
> emocjonalne" o którym piszesz, może wynikać z seksu a raczej z chęci
> uzewnętrznienia własnej intymności . A jak mi się zdaje, cały czas
> imputujesz :) że dobry seks - to taki który wynika z owego
zaangażowania. :)
> Ale jesli tak, to pokaż mi jakoś obrazowo z czego takie zaangażowanie
> powstaje - no bo z seksu raczej nie - seks wg. Ciebie jest prostą
> konsekwencją :)

nie, nie, to taki mix, taki, co to dobry jest, czyli nie tylko seks wynika z
zaangazowania ale i zaangazowanie po czesci z fascynacji seksualnej. Dlatego
tez wieksze szanse na dlugofalowosc maja zwiazki, gdzie obie osoby (wiekszej
ilosci, mimo calej modernosci nie zakladam) maja podobne podejscie do seksu i
temperament. Jakos trudno wyobrazic mi jest zwiazek nimfomanki z seksualnym
abstynentem, chocby nie wiem jak wiele mieli wspolnych zainteresowan "poza"

zdrowki
hania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


55. Data: 2005-09-06 09:46:46

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: Przemysław Dębski <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Hania " <v...@g...pl> napisał w wiadomości
news:dfjlgo$6fa$1@inews.gazeta.pl...

> nie, nie, to taki mix, taki, co to dobry jest, czyli nie tylko seks wynika
> z
> zaangazowania ale i zaangazowanie po czesci z fascynacji seksualnej.
> Dlatego
> tez wieksze szanse na dlugofalowosc maja zwiazki, gdzie obie osoby
> (wiekszej
> ilosci, mimo calej modernosci nie zakladam) maja podobne podejscie do
> seksu i
> temperament. Jakos trudno wyobrazic mi jest zwiazek nimfomanki z
> seksualnym
> abstynentem, chocby nie wiem jak wiele mieli wspolnych zainteresowan
> "poza"

Tak więc doszliśmy do sytuacji w której mamy równowagę czyli mix :) Nie wiem
czy zauważyłaś, ale generalnie watek dotyczy kwesti zdrady :) Proponuję więc
wrócić do tego kierunku rozmowy, ale już bogatsi o nową wiedzę na temat
miksu ... i porozważać kwestie zdrady na bazie naszej nowo nabytej wiedzy :)

Czy zgodzisz się, że po jakimś czasie trwania związku, seks może być udany -
ale może brakować elementu fascynacji ? To byłoby całkowicie normalne - z
tym że tak jakby, miks staje się uboższy o pewien element :) Pisałaś
wczesniej o ludziskach którzy poszukują fizycznego zaspokojenia poza
związkiem - mówiąc o nich "oni są be" :). A ja bym rzekł, że skoro wszystkie
elementy miksu są zaspokojone, oprócz fascynacji - to jest to niewątpliwie
"dziura" bardzo podatna na wszelkie bodźce :) Dochodzimy do sytuacji w
której naszą wyobraźnie porusza zauważony biust lub inszy rozporek. I
dochodzi do paradaoksalnej sytuacji. Nie możemy partnerowi/nerce powiedzieć
iż chętnie byśmy ten biuścik czy rozporeczek zapoznali bliżej :) A więc ? A
więc ??? :) A więc staje się to naszym bardzo intymnym zwierzem - którego
nie możemy partnerowi/partnerce pokazać, a co gorsza nic na niego nie możemy
poradzić.

Zauważ, że cały czas piszę o fascynacji, a nie o konsumpcji biustu/rozporka
którym jesteśmy zafascynowani :) Gdyby nie było zakazu fascynacji kimś spoza
związku, to najprawdopodobniej nie dochodziłoby do żadnej fizycznej zdrady,
gdyż wszystkie elementy miksu byłyby "zaspokojone".

Na post po zbóju zaprosił
P.D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


56. Data: 2005-09-06 13:17:22

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "Hania " <v...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Przemysław Dębski <p...@g...pl> napisał(a):

>> Tak więc doszliśmy do sytuacji w której mamy równowagę czyli mix :) Nie
wiem
> czy zauważyłaś, ale generalnie watek dotyczy kwesti zdrady :) Proponuję
więc
> wrócić do tego kierunku rozmowy, ale już bogatsi o nową wiedzę na temat
> miksu ... i porozważać kwestie zdrady na bazie naszej nowo nabytej wiedzy :)

dzieki za nawrocenie :)

> Czy zgodzisz się, że po jakimś czasie trwania związku, seks może być udany -
> ale może brakować elementu fascynacji ?

sie nie wypowiadam na temat zwiazkow >3 lata, mi tam brakowalo innych rzeczy,
w dlugotrwalych zwiazkach tym brdziej mozna pokombinowac. No chyba, ze szczyt
czyichs fantazji to polozyc sie na kobite i czekac na trzesienie ziemi ;-]]

> To byłoby całkowicie normalne - z
> tym że tak jakby, miks staje się uboższy o pewien element :) Pisałaś
> wczesniej o ludziskach którzy poszukują fizycznego zaspokojenia poza
> związkiem - mówiąc o nich "oni są be" :).


Nie tyle "be", co im wychodzi na "be", przy czym zakladam swoj punkt widzenia
(wpychany, przyznaje, reszcie swiata), ze fajniej, gdy mix zaklada
dlugofalowosc...

>A ja bym rzekł, że skoro wszystkie
> elementy miksu są zaspokojone, oprócz fascynacji - to jest to niewątpliwie
> "dziura" bardzo podatna na wszelkie bodźce :) Dochodzimy do sytuacji w
> której naszą wyobraźnie porusza zauważony biust lub inszy rozporek. I
> dochodzi do paradaoksalnej sytuacji. Nie możemy partnerowi/nerce powiedzieć
> iż chętnie byśmy ten biuścik czy rozporeczek zapoznali bliżej :)

Echm, wiesz, czepie sie troche babskiego pkt widzenia, ze ow rozporekk kreci,
gdy wlasnie dziura jest po stronie porozumienia memocjonalnego, czyli tez,
gdy w zwiazku nie mozna porozmawiac o tym, ze przechodzacy rozporek (sic!)
jest fajny, albo chcialoby sie miec taki biust jak sasiadka ;-))

> A więc ? A
> więc ??? :) A więc staje się to naszym bardzo intymnym zwierzem - którego
> nie możemy partnerowi/partnerce pokazać, a co gorsza nic na niego nie
możemy
> poradzić.

to juz wtedy jest po ptokach (znow sic!) ze sie tak wyraze. Czyli jak sie za
dlugo nie gadalo o memocjach, to juz i seks za fajnie nie wychodzi, i
fantazjuje sie o zmianie obiektu. Ale to tez nie dzieje sie z dnia na dzien.

> Zauważ, że cały czas piszę o fascynacji, a nie o konsumpcji biustu/rozporka
> którym jesteśmy zafascynowani :) Gdyby nie było zakazu fascynacji kimś
spoza
> związku, to najprawdopodobniej nie dochodziłoby do żadnej fizycznej zdrady,
> gdyż wszystkie elementy miksu byłyby "zaspokojone".

grrr, zaskakujaco ujete. Czyli im wiecej wolno tym mniej neci. Oczywiscie.
Jak mnie ex podejrzewal o zdrade, to tez dopiero wpadlam na to, ze w sumie na
zlosc jemu...i ze skoro mnie podejrzewa, to moze u niego cos jest na rzeczy,
bo mi by to do lba nie przyszlo...(ale to juz bylo po podjeciu decyzji, ze
nici z mixu na dluzsza mete)

zdrowki
hania

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


57. Data: 2005-09-06 14:17:26

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Hania ; <dfjf4a$2ha$1@inews.gazeta.pl> :

> Flyer <f...@p...gazeta.pl> napisał(a):
>
> >> Nie wiem, czy nie należę - pewnie należę [tu o odpowiednią ocenę mojej
> > osobowości należy się zgłosić do niekwestionowanego autorytetu w
> > dziedzinie oceny Flyer'ów - imć cbneta ;)]
>
> och Panowie, do zabaw Wam sie nie bede wtracac ;-)))>

A wtrącaj się ile chcesz. ;)

> ?? a nie zauwazylam ani u Ciebie ani u PD takiego zachowania, hmm

A dlaczego u PD? - zazdrosny się robię o "zainteresowanie" ;) A w realu
bywam czasami jak panienka na wydaniu. ;)

>
> > Stworzyłem odpowiednią racjonalizację a'priori wydarzeń
>
> nu, nu, nu, czy Ty stworzyles "odpowiednia" , to moze raczej ktos z boku, a
> najlepiej "po latach " ocenic, nie? ;-)

Odpowiednią dla obrony moich własnych emocji i niewtrącaniu się w
sprawy, których zmienić nie mogę [tu cb powinien skrzywić wyraziście
twarz ;)] - pisałem wcześniej - można przegrać w pojedynkę, a można,
chcąc wygrać, spowodować, że wszystkie strony przegrają. Mam za mało
danych i atutów racjonalnych - to tak, jakbym chciał licytować nie mając
pieniędzy - co z tego, że coś mi się "bardziej podoba", że "bardziej bym
zadbał" [wszystkie pojęcia wyartykułowałem tylko na potrzeby tej
dyskusji, bez odniesień do rzeczywistości!], skoro to nie ja kupuję-
tak, proces wyboru składa się z elementu emocjonalnego i często
racjonalnego, co nie oznacza, że jest błędny. Mam tylko okrojone Fakty -
to nie sklep, w którym mogę dowolną ilość razy zarzucać sprzedawcy, że
oszukuje, że kłamie, że myli się itd. [wszystkie pojęcia wyartykułowałem
tylko na potrzeby tej dyskusji, bez odniesień do rzeczywistości!]. No i
oczywiście mam emocje, które muszę "ugłaskać" ;)

> wiesz, wydaje mi sie, ze wiekszosc ludzi wybierala z dwoch lub w takiej
> dwojce sie znalazla kiedys, ale zeby to az tak traumatycznei wplynelo na
> jego/jej losy...

Toteż napisałem na końcu, że nie jest to teoria skończona. To teoria
wybiórcza i taką miała pozostać - racjonalizacja obronna, obejmująca
tylko pewne sytuacje i pewny typ zdarzeń. Inna sprawa, że często
niedopasowanie maskowane jest nowym dzieckiem, nowym meblem, wakacjami,
wyjściami do sklepu - ciekaw jestem ile z par wytrzymało by z sobą
zamknięte w pokoju przez 24 godziny - taki test na Prawdę. A co do
traumatycznych przeżyć - tego nie pisałem, więc nie wkładaj w moje usta
słów przeze mnie nie wypowiedzianych.

> > Nie chce mi się z tego budować jakiejś spójnej teorii [trzeba by ją było
> > rozbudować o wszystkie dostępne alternatywy przyczyn], bo to tylko moja
> > racjonalizacja obronna - zawsze lepiej, siedząc w szambie po uszy,
> > rozmyślać nad pozytywnym wymiarem i celowością tego stanu. ;)))
>
> ...ale jakim szambie?
> zdrowki

Znaczy nie znasz mojego stylu "literackiego" na psp - często
przejaskrawiam dla uzyskania "ładnego" efektu - bawię się bytami - nie
rozważaj powyższego cytatu dosłownie - jeżeli już chcesz, to masz na
szybko - "szmabie emocji", ale i tak nie myślałem o tym w ten sposób. ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


58. Data: 2005-09-06 15:12:26

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: " Himera" <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Sroka <s...@i...pl> napisał(a):

> > jestes z kobiata, ktora cie zdradza, przypuszczalnie i co i uwazasz ze
> > wszystko jest w waszym zwiazku ok? no dobra powiedzmy ze sie nie dowiesz,
> > ale czy uwazasz ze to mozna na dlugo utrzymac w tajemnicy? jakbys sie
czul
> > wiedzac ze partnerka cie puszczala kantem przez pare lat a ty lazilez z
> > porozami jak stad do Burkina Faso i nic nie wiedziales.
>
>
> Przecież kurwa napisal/a ze sytuacja jednorazowa! Czytaj dokładnie.

z morda to do swoich kolezanek/kolegow idz, ja twoja kolezanka nie jestem
wiec z serpektem prosze.

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


59. Data: 2005-09-07 15:23:09

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: "Sroka" <s...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> z morda to do swoich kolezanek/kolegow idz, ja twoja kolezanka nie jestem
> wiec z serpektem prosze.

No jak z "serpektem" to prosze bardzo: WYPIERDALAJ!

Pozdrawiam.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


60. Data: 2005-09-07 19:04:09

Temat: Re: czy partner powinien wiedzieć...?
Od: " Himera" <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Sroka <s...@i...pl> napisał(a):

> > z morda to do swoich kolezanek/kolegow idz, ja twoja kolezanka nie jestem
> > wiec z serpektem prosze.
>
> No jak z "serpektem" to prosze bardzo: WYPIERDALAJ!
>

taaaaa, jednak zostane chociazby dlatego aby zobaczyc jak nasza znajomosc
sie rozwinie.



--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 . 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

wizyta u prostytutki
Re: Definicja rozwinięcia dziesiętnego (było o 0.(9))
Kura domowa idzie do psychiatry.
co tooo????
Test Bender-Koppitz

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »