Strona główna Grupy pl.sci.psychologia czy pozostaje tylko się zastrzelić???

Grupy

Szukaj w grupach

 

czy pozostaje tylko się zastrzelić???

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 6


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-11-24 03:08:20

Temat: nowa jestem
Od: "Stokrotka" <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Chcialam sie przedstawic szanownym klubowiczom! Na imie mi Ewelina..nie
poznalam sie jeszcze dokladnie na waszej liscie..jakie tematy poruszacie
itp:)
Jestem z Krakowa..czy sa jacys tu krakoiwacy?

pozdrawiam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2000-11-24 22:40:00

Temat: czy pozostaje tylko się zastrzelić???
Od: " :-\(" <m...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakoś mnie naszło......
zastanawiam się czy trzeba się pogodzić z tym kim się jest. Nie jestem tym, kim
powinienem, kim chciałbym być. Próbuje, szamoczę się i widzę, że jak ćma krążę
wciąż wokół światła. Nic z tego nie wychodzi. Niektórzy twierdzą, że zmiany
potrzebują czasu, ale ja nie widzę szans dotarcia tam gdzie chciałbym dotrzeć. To
smutne............... To smutne, że jestem taki skostniały. Chciałbym być kimś
więcej......To takie dziwne. Wydawało mi się zawsze, że to ja i tylko ja tworzę
siebie. Że to ja mam wpływ na moje poczynania, że wszystko zależy tylko ode mnie.
Myliłem się .. Teraz to widzę. Jestem tylko programem, który został uruchomiony i
biegnie przetwarzając swój kod. Ale co to za życie gdy nie ma się możliwości
tworzenia. Kiedy nie ma się mozliwości kształtowania swego otoczenia. Właściwie to
żadne...
Zastanawiam się tylko czy jest to tylko moja choroba, duszenia się we własnej
małości?
pozdrawiam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2000-11-25 08:27:04

Temat: Re: czy pozostaje tylko się zastrzelić???
Od: "broszek" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Ja myślę, że nie masz racji patrząc tak pesymistycznie na możliwość
samokreacji. Na pewno do pewnego stopnia jesteś zaprogramowany, ale nie
przesadzaj. Uważam, że szamotanie się nic nie zmieni, może tylko pogłębić
Twoje wrażenie niemożności. Zamiast się szamotać staraj się kształtować w
sobie wytrwałość, stawiaj sobie cele (oczywiście na swoją miarę, niezbyt
wielkie) i dąż do nich. Myślisz, że zmienić się można z dnia na dzień, bez
pracy nad sobą? Myślisz, że to byłoby takie wspaniałe? Abra-kadabra i już
jestem tym, kim chciałbym być? Pewnie, że niektórych cech nie zmienisz. Z
czymś przychodzisz na ten świat, poza tym wczesne dzieciństwo masz już za
sobą i zręby osobowości ukształtowane, ale natura i Bóg(?) zostawili jeszcze
coś dla Ciebie.Kształtowanie siebie i walka z tą trudną materią, jaką jesteś
Ty sam, może stać się sensem Twojego życia. Obyś tylko chciał stawać się
pełniejszym człowiekiem, a nie jakimś monstrum. Życzę powodzenia.
Użytkownik " :-(" <m...@i...pl> napisał w wiadomości
news:8vmnk8$2gv$2@news.internetia.pl...
Jakoś mnie naszło......
zastanawiam się czy trzeba się pogodzić z tym kim się jest. Nie jestem tym,
kim powinienem, kim chciałbym być. Próbuje, szamoczę się i widzę, że jak
ćma krążę wciąż wokół światła. Nic z tego nie wychodzi. Niektórzy twierdzą,
że zmiany potrzebują czasu, ale ja nie widzę szans dotarcia tam gdzie
chciałbym dotrzeć. To smutne............... To smutne, że jestem taki
skostniały. Chciałbym być kimś więcej......To takie dziwne. Wydawało mi się
zawsze, że to ja i tylko ja tworzę siebie. Że to ja mam wpływ na moje
poczynania, że wszystko zależy tylko ode mnie. Myliłem się .. Teraz to
widzę. Jestem tylko programem, który został uruchomiony i biegnie
przetwarzając swój kod. Ale co to za życie gdy nie ma się możliwości
tworzenia. Kiedy nie ma się mozliwości kształtowania swego otoczenia.
Właściwie to żadne...
Zastanawiam się tylko czy jest to tylko moja choroba, duszenia się we
własnej małości?
pozdrawiam



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2000-11-25 10:32:11

Temat: Re: czy pozostaje tylko się zastrzelić???
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam...
:-( <m...@i...pl> czyli po prostu Marsaj napisał
w news:8vmnk8$2gv$2@news.internetia.pl...

> Jakoś mnie naszło......
(...)
Strasznie niewdzięczna jest rola, udzielającego porad. Szczególnie gdy atmosfera
pastwiska
jest lekko napięta przez nieodłącznych wojowników, szukających okazji do wetknięcia
kijka
w mrowisko, jak też i Sępy, krążące ciągle z głodnymi dziobami w poszukiwaniu
jakiegoś
rannego, bądź padłego już zwierza.
Mimo to, chciałbym, w miarę swych skromnych możliwości, wesprzeć Marsaja, gdyż
problem
dotyczy chyba nie tylko Jego. Sam, jak wielu Uważnych wie, mam pewne kłopoty z
narzędziami
do strzelania (S&W.44 leży w swej radosnej gotowości), i wiem, że sprawa może być
bardzo
poważna.

> zastanawiam się czy trzeba się pogodzić z tym kim się jest. Nie jestem tym, kim
powinienem,
> kim chciałbym być. Próbuje, szamoczę się i widzę, że jak ćma krążę wciąż wokół
światła.
> Nic z tego nie wychodzi. Niektórzy twierdzą, że zmiany potrzebują czasu, ale ja nie
widzę szans
...

Wielu Przyjaznych da Ci tutaj pewnie wiele rad. Nie będę więc oryginalny pytając -
cóż to znaczy
"...kim powinienem być?" Jest zupełnie naturalne zadawać sobie, i to nie raz w życiu,
takie
kontrolne pytanie. Inaczej jednak wygląda odpowiedź, gdy pytający ma ...naście lat a
inaczej gdy
dobiega trzydziestki.
Najważniejsze moim zdaniem jest uświadomienie sobie generalnej prawidłowości, jaka
rządzi
niemal w każdej dziedzinie życia, a więc i również na indywidualnej drodze każdego,
Kosmicznego Latawca...;)
Tą zasadą jest ZMIENNOŚĆ, dynamika i ku pocieszeniu - najczęściej ROZWÓJ.

Motorem rozwoju, w uproszczeniu, są oczekiwania środowiska. Najpierw więc dźwiga nas
w górę
(mobilizuje) wszystko to, co widać w najbliższym otoczeniu, w rodzinie. Chcemy
dorównać ojcu
i matce - bo tacy silni, duzi, odważni i mądrzy, znający wszystkie odpowiedzi
(świadomie pomijam
patologie). Potem rozpoczynamy "rywalizację" w szerszym gronie, w środowisku
szkolnym,
uczelnianym, zawodowym. Czasem robimy to NIEŚWIADOMIE i wówczas jesteśmy narażeni
na kłopoty, na wykorzystywanie, na zagubienie.
Pierwszą rzeczą jest więc zdać sobie sprawę, że ROZWÓJ JEST MOŻLIWY ZAWSZE
(pomijam absolutne skrajności).
Drugą, że tempo tego rozwoju jest różne, jest sprawą całkowicie indywidualną, zależną
od masy
czynników. Ważne jednak aby wśród czynników hamujących nie było naszego zwątpienia
lub
niewiary we własne możliwości.
I tutaj moim zdaniem leży pies pogrzebany... Własne możliwości. Skąd mamy wiedzieć,
jakie są
nasze możliwości? A są one na pewno u każdego inne! Może więc trzeba najpierw
poznawać siebie?

Wymagania otoczenia są duże. Gdy na nie spojrzeć SZEROKO, jak na całość - ręce
opadają!:)
Nikt nie jest w stanie być dobrym we wszystkim! Ci, którzy starają się tak czynić -
szarpią się,
popadają w frustracje, zniechęcenie, dopadają ich nawet myśli samobójcze.
A rada wydaje się taka prosta.
SPÓJRZ W SIEBIE. Poznaj siebie. Znajdź w sobie zalążki tego, co Cię najbardziej
interesuje,
co czujesz w sobie jako ewentualny potencjał do rozwinięcia. W każdym tkwi jakaś
drobina
twórczości. Jakieś indywiduum. Trzeba ją znaleźć, postawić na piedestał i ROZWIJAĆ.
Nie wolno się rozpraszać. Świat jest wypełniony tak bogatym wachlarzem zadań do
wykonania,
że doskonalenie wszystkiego jest równoznaczne z ogólną bylejakością. Każdy musi
znaleźć sobie
własną niszę, własne cele i zadania.

A przeszkód wokoło pełno. Po pierwsze - niezgodność naszych predyspozycji z
oczekiwaniami
najbliższych (ojciec chciał, żebym został prawnikiem - a ja muszę być muzykiem! ).
Po drugie - konieczność nauczenia się PRZYZNAWANIA SIĘ DO NIEDOSKONAŁOŚCI.
Jeżeli mam być dobry tylko w jednym, to znaczy, że muszę nauczyć się mówić "nie
wiem",
"nie potrafię", "to nie moja specjalność". A za takie słowa - głupcy gotowi Cię
zlinczować!
Ty jednak wysoko trzymaj głowę, gdyż odpowiedzi masz gotowe. Głupców ignoruj.

> ...nie widzę szans dotarcia tam gdzie chciałbym dotrzeć. To smutne...............
To smutne,
> że jestem taki skostniały. Chciałbym być kimś więcej......To takie dziwne. Wydawało
mi się
> zawsze, że to ja i tylko ja tworzę siebie. Że to ja mam wpływ na moje poczynania,
że wszystko
> zależy tylko ode mnie. Myliłem się .. (...)

Linia własnego rozwoju jest asymptotą zmierzającą ku pewnej granicy własnych
możliwości.
Ale często jest tak, że istnieją obszary możliwości nieodsłoniętych! Skostnienie
oślepia, zniewala.
Oddaje nas na pastwę żywiołów w tym na manipulacje czynione przez INNYCH Latawców!
Jak się bronić?
Moim zdaniem trzeba rozpoznać jak największą część wachlarza możliwości. Rozpoznać -
nie
opanować! Opanować trzeba tylko wybrane kierunki, zgodne z własnymi predyspozycjami.
Im więcej wiesz o wachlarzu możliwości - tym wieksze szanse masz na znalezienie
własnej niszy.
... Swego czasu zachwycił mnie syn mechanika samochodowego, który w zaciszu swej
piwniczki
produkował absolutnie unikalne, wyrafinowane artystycznie figurki szachowe... Jeden
taki komplet,
wart majątek, został podarowany "naszemu" papierzowi... w świetle rządowych
jupiterów.

> Ale co to za życie gdy nie ma się możliwości tworzenia. Kiedy nie ma się mozliwości
kształtowania
> swego otoczenia. Właściwie to żadne...
> Zastanawiam się tylko czy jest to tylko moja choroba, duszenia się we własnej
małości?
> pozdrawiam

Dzisiaj nie widzisz możliwości - jutro będziesz je miał. I bądź przygotowany na Twoje
jutro!

--
Serdeczności
dr Prune, Alfred zresztą...

PS. Pod tekstem podpisują się "wszyscy mieszkańcy zamku";)
a w szczególności hrabia S., Steerpik, jak również Đantel.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2000-11-25 16:45:50

Temat: Odp: czy pozostaje tylko się zastrzelić???
Od: "Gladiator" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik " :-(" <m...@i...pl>

Jakoś mnie naszło......
zastanawiam się czy trzeba się pogodzić z tym kim się jest. Nie jestem tym,
kim powinienem, kim chciałbym być. Próbuje, szamoczę się i widzę, że jak
ćma krążę wciąż wokół światła. Nic z tego nie wychodzi. Niektórzy twierdzą,
że zmiany potrzebują czasu, ale ja nie widzę szans dotarcia tam gdzie
chciałbym dotrzeć. To smutne............... To smutne, że jestem taki
skostniały. Chciałbym być kimś więcej......To takie dziwne. Wydawało mi się
zawsze, że to ja i tylko ja tworzę siebie. Że to ja mam wpływ na moje
poczynania, że wszystko zależy tylko ode mnie. Myliłem się .. Teraz to
widzę. Jestem tylko programem, który został uruchomiony i biegnie
przetwarzając swój kod. Ale co to za życie gdy nie ma się możliwości
tworzenia. Kiedy nie ma się mozliwości kształtowania swego otoczenia.
Właściwie to żadne...
Zastanawiam się tylko czy jest to tylko moja choroba, duszenia się we
własnej małości?
pozdrawiam

Wiem jak sie czujesz.
Bardzo dobrze wiem.
Nie wiem jakie moze byc na to lekarstwo.
Sam go szukam.

Gladiator.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2000-11-25 20:16:28

Temat: Re: czy pozostaje tylko się zastrzelić???
Od: "jacob bekker" <j...@f...net> szukaj wiadomości tego autora


" :-(" <m...@i...pl> wrote in message news:8vmnk8

>Ale co to za życie gdy nie ma się możliwości tworzenia. Kiedy nie >ma się
mozliwości kształtowania swego otoczenia.

Po pierwsze - jak dlugo trwa u Ciebie ten stan,
Po drugie - dlaczego chcesz uksztaltowac otoczenie? Czy nie lepiej dazyc do
uksztalcenia samego siebie?

Pozdrawiam,
jakub


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

-pomroczność jasna-
Macie jakieś testy psychologiczne?
koniecznie
Latina-PL - lacina w sieci!!
Przekroczona granica

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »