Strona główna Grupy pl.sci.psychologia definicja milosci - chyba dlugie

Grupy

Szukaj w grupach

 

definicja milosci - chyba dlugie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 32


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-12-01 19:50:24

Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "geoff" <g...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Dla mnie Miłość jest przede wszystkim podjęciem decyzji.
Może lepiej byłoby czerpać cytaty z książki tego samego autora "Wezwanie do
Miłości"? Wcale się nie czepiam.

Pozdrawiam :))

geoff
Użytkownik Różyczka <u...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:3...@n...vogel.pl...
> zdumiewa mnie, ile można powiedzieć o miłości.
> szczegolnie ostatnio posypalo sie tego troche na grupie....
> Ten temat chyba nigdy nie przestanie być aktualny i elektryzujący ;)
> Przez dłuższy czas powstrzymywałam się z zajmowaniem stanowiska w tej
> kwestii chyba dlatego, że właściwie każdy operuje zupełnie inną definicją
> miłości.
>
> Ponieważ sama ostatnio przeżywałam dość 'dotkliwie' kwestie związane z
> 'miłością' [że tak się wyrażę - succesful ;) - na moje szczęście],
zmieniłam
> zdanie.
> Mam już pewien obraz 'miłości' jako takiej. W końcu chyba przyjęłam jakąś
> tam ostateczną wersję definicji 'miłości' i ....
> no właśnie - zakładam, że mam rację.
> a nie mam? ;)
> [uwaga - posłużę się cytatami -za dłużyzny przepraszam]
>
> "Nigdy nie czujemy żalu z powodu utraty czegoś, czego prawo do wolności
> uznaliśmy, czego nigdy nie usiłowaliśmy posiąść. Smutek jest oznaką tego,
że
> uzależniłem swoje szczęście od jakiejś rzeczy lub osoby(...)"
>
> Powyższy cytat jest wstępem do tego, co uważam jest błędnym pojmowaniem
> miłości.
> ...tak naprawde boli nas utrata tylko tego, co w jakims sensie i nie
> wiedziec jakim prawem uznalismy za swoja wlasnosc... za cos, co nam sie
> nalezy..
> ale - idzmy dalej...
>
> "Być od kogoś zależnym psychicznie, być od kogoś zależnym
mocjonalnie -co
> to za sobą niesie? Oznacza to, że moje szczęście zależne jest od innej
> istoty ludzkiej.(...).
> Następnie, bez względu na to, czy sobie uświadamiacie to, czy nie, żądacie
> od innych, by jakoś przyczynili się do waszego szczęścia. A wówczas
pojawia
> się następny krok: strach. Strach przed utratą, strach przed alienacją,
> strach przed odrzuceniem i wcajemna kontrola.
>
> Miłość doskonała wyklucza lęk.
>
> Tam, gdzie jest miłość, nie ma miejsca na żądania, na oczekiwania, nie ma
> zależności. Nie żądam, abyś uczynił mnie szczęśliwym; moje szczęście nie
> jest zależne od ciebie. Jeśli mnie opuścisz, nie będę rozczulał się nad
> sobą, twoje towarzystwo sprawia mi wielką radość, ale nie mogę zatrzymywać
> cię kurczowo dla siebie.
> Cieszę się bez potrzeby zawłaszczania tego, co sprawia mi radość. To, co
> naprawdę mnie cieszy, to nie ty; to coś większego niż ty i ja.
> To coś - jak odkryłem- jest podobne do symfonii, jest osobliwym rodzajem
> orkiestry grającej jakąś melodię w twojej obecności, ale kiedy odejdziesz,
> orkiestra grać nie przestanie. Gdy spotkam kogoś innego, gra ona inną
> melodię. równie zachwycającą. A kiedy jestem sam, orkiestra gra nadal. Jej
> repertuar jest olbrzymi, nigdy grać nie przestaje.(...)
>
> To straszne pytanie, ale czy możesz twierdzić, że mnie kochasz, jeśli
jesteś
> do mnie przyklejony i nie pozwalasz mi odejść? Jeśli nie pozwlasz mi być
> sobą? Czy możesz twierdzić, że mnie kochasz, jeśli to ty potrzebujesz mnie
> psychicznie i emocjonalnie, by być szczęśliwym? (...)"
>
> więc -wiemy już mniej więcej czym miłość na pewno nie jest..... czy mzatem
> miłość jest?
>
>
> "Czy róża może powiedzieć: "udzielę swej woni jedynie ludziom dobrym,
którzy
> będą mnie wąchać, a nie zrobię tego wobec ludzi złych?" Albo czy lampa
może
> zadecydować:"Dam oświetlenie wyłącznie ludziom dobrym, a nie będę świeciła
> dla zlych." Albo drzewo: "Obdarzę swym cieniem tylko dobrych
odpoczywających
> pode mną, zaś złych ludzi nie ocienię."?
> A są to właśnie obrazy miłości.
> Były obecne zawsze, zawarte w pismach, ale my nigdy ich nie
dostrzegaliśmy.
> Byliśmy nazbyt pogrążeni w wizji tego, co nasza kultura miłością nazywa, z
> jej pieśniami i poematami -a co tak naprawdę miłością nie jest; co
więcej:
> stanowi jej przeciwieństwo. Jest żądzą, kontrolą, posiadaniem. Jest
> manipulacją, strachem i niepokojem - a to na pewno nie jest miłość."
>
> ha!
> i to wszystko. tylko tyle i aż tyle.
> wypada tylko dodać, że ból [prawdziwy], jaki czujemy po stracie kogoś,
kogo
> 'kochaliśmy' jest niejako wynikiem zranionej próżności [jak on smiał!
> mnie??? zostawić?], bądź lęku [i co ja bez niego zrobię???], może
> przywyczajenia [było mi z nim tak dobrze i jakos tak nie mogę sobie
> wyobrazić, co będzie bez niego....]
>
>
>
> [cyaty z książki A. de Mello - "Przebudzenie"]
>
>
> ps. kochaj i czyń, co chcesz! :)
>
> pzdr :)))
>
> --
> Maja
> ------------------------
> "Jestem odpowiedzialny za swoją różę - powtórzył Mały Książę, aby
> zapamiętać"
>
>
>
>






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2000-12-01 20:16:01

Temat: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "Różyczka" <u...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

zdumiewa mnie, ile można powiedzieć o miłości.
szczegolnie ostatnio posypalo sie tego troche na grupie....
Ten temat chyba nigdy nie przestanie być aktualny i elektryzujący ;)
Przez dłuższy czas powstrzymywałam się z zajmowaniem stanowiska w tej
kwestii chyba dlatego, że właściwie każdy operuje zupełnie inną definicją
miłości.

Ponieważ sama ostatnio przeżywałam dość 'dotkliwie' kwestie związane z
'miłością' [że tak się wyrażę - succesful ;) - na moje szczęście], zmieniłam
zdanie.
Mam już pewien obraz 'miłości' jako takiej. W końcu chyba przyjęłam jakąś
tam ostateczną wersję definicji 'miłości' i ....
no właśnie - zakładam, że mam rację.
a nie mam? ;)
[uwaga - posłużę się cytatami -za dłużyzny przepraszam]

"Nigdy nie czujemy żalu z powodu utraty czegoś, czego prawo do wolności
uznaliśmy, czego nigdy nie usiłowaliśmy posiąść. Smutek jest oznaką tego, że
uzależniłem swoje szczęście od jakiejś rzeczy lub osoby(...)"

Powyższy cytat jest wstępem do tego, co uważam jest błędnym pojmowaniem
miłości.
...tak naprawde boli nas utrata tylko tego, co w jakims sensie i nie
wiedziec jakim prawem uznalismy za swoja wlasnosc... za cos, co nam sie
nalezy..
ale - idzmy dalej...

"Być od kogoś zależnym psychicznie, być od kogoś zależnym emocjonalnie -co
to za sobą niesie? Oznacza to, że moje szczęście zależne jest od innej
istoty ludzkiej.(...).
Następnie, bez względu na to, czy sobie uświadamiacie to, czy nie, żądacie
od innych, by jakoś przyczynili się do waszego szczęścia. A wówczas pojawia
się następny krok: strach. Strach przed utratą, strach przed alienacją,
strach przed odrzuceniem i wcajemna kontrola.

Miłość doskonała wyklucza lęk.

Tam, gdzie jest miłość, nie ma miejsca na żądania, na oczekiwania, nie ma
zależności. Nie żądam, abyś uczynił mnie szczęśliwym; moje szczęście nie
jest zależne od ciebie. Jeśli mnie opuścisz, nie będę rozczulał się nad
sobą, twoje towarzystwo sprawia mi wielką radość, ale nie mogę zatrzymywać
cię kurczowo dla siebie.
Cieszę się bez potrzeby zawłaszczania tego, co sprawia mi radość. To, co
naprawdę mnie cieszy, to nie ty; to coś większego niż ty i ja.
To coś - jak odkryłem- jest podobne do symfonii, jest osobliwym rodzajem
orkiestry grającej jakąś melodię w twojej obecności, ale kiedy odejdziesz,
orkiestra grać nie przestanie. Gdy spotkam kogoś innego, gra ona inną
melodię. równie zachwycającą. A kiedy jestem sam, orkiestra gra nadal. Jej
repertuar jest olbrzymi, nigdy grać nie przestaje.(...)

To straszne pytanie, ale czy możesz twierdzić, że mnie kochasz, jeśli jesteś
do mnie przyklejony i nie pozwalasz mi odejść? Jeśli nie pozwlasz mi być
sobą? Czy możesz twierdzić, że mnie kochasz, jeśli to ty potrzebujesz mnie
psychicznie i emocjonalnie, by być szczęśliwym? (...)"

więc -wiemy już mniej więcej czym miłość na pewno nie jest..... czy mzatem
miłość jest?


"Czy róża może powiedzieć: "udzielę swej woni jedynie ludziom dobrym, którzy
będą mnie wąchać, a nie zrobię tego wobec ludzi złych?" Albo czy lampa może
zadecydować:"Dam oświetlenie wyłącznie ludziom dobrym, a nie będę świeciła
dla zlych." Albo drzewo: "Obdarzę swym cieniem tylko dobrych odpoczywających
pode mną, zaś złych ludzi nie ocienię."?
A są to właśnie obrazy miłości.
Były obecne zawsze, zawarte w pismach, ale my nigdy ich nie dostrzegaliśmy.
Byliśmy nazbyt pogrążeni w wizji tego, co nasza kultura miłością nazywa, z
jej pieśniami i poematami -a co tak naprawdę miłością nie jest; co więcej:
stanowi jej przeciwieństwo. Jest żądzą, kontrolą, posiadaniem. Jest
manipulacją, strachem i niepokojem - a to na pewno nie jest miłość."

ha!
i to wszystko. tylko tyle i aż tyle.
wypada tylko dodać, że ból [prawdziwy], jaki czujemy po stracie kogoś, kogo
'kochaliśmy' jest niejako wynikiem zranionej próżności [jak on smiał!
mnie??? zostawić?], bądź lęku [i co ja bez niego zrobię???], może
przywyczajenia [było mi z nim tak dobrze i jakos tak nie mogę sobie
wyobrazić, co będzie bez niego....]



[cyaty z książki A. de Mello - "Przebudzenie"]


ps. kochaj i czyń, co chcesz! :)

pzdr :)))

--
Maja
------------------------
"Jestem odpowiedzialny za swoją różę - powtórzył Mały Książę, aby
zapamiętać"




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2000-12-02 05:04:46

Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "jacob bekker" <j...@f...net> szukaj wiadomości tego autora


"Różyczka" <u...@p...onet.pl> wrote in message
news:3a27892f@news.vogel.pl...
>
> "Czy róża może powiedzieć: "udzielę swej woni jedynie ludziom dobrym,
którzy
> będą mnie wąchać, a nie zrobię tego wobec ludzi złych?" Albo czy lampa
może
> zadecydować:"Dam oświetlenie wyłącznie ludziom dobrym, a nie będę świeciła
> dla zlych." Albo drzewo: "Obdarzę swym cieniem tylko dobrych
odpoczywających
> pode mną, zaś złych ludzi nie ocienię."?
> A są to właśnie obrazy miłości.

Nie rozumiem tych cytatow..
Milosc nie jest roza, ktora obdarza swa wonia wszystkich. Milosc obdarza swa
"wonia" tylko jednego - ukochanego.
Milosci nie mozna porownac do lampy, ktora rzuca swiatlo na wszystkich.
Milosc oswietla tylko jednego - ukochanego.
Milosc tez nie jest drzewem, w ciemu krorego odpoczywaja wszyscy ludzie.
Milosc udziela swoj cien tylko jednemu - ukochanemu.
A moze nie zrozumialem co A. de Mello chcia swoimi porownaniami powiedziec.
> [cyaty z książki A. de Mello - "Przebudzenie"]

Pozdrawiam,
jakub
>
>
> ps. kochaj i czyń, co chcesz! :)
>
> pzdr :)))
>
> --
> Maja
> ------------------------
> "Jestem odpowiedzialny za swoją różę - powtórzył Mały Książę, aby
> zapamiętać"
>
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2000-12-02 12:37:07

Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "bary" <f...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Nie rozumiem tych cytatow..
> Milosc nie jest roza, ktora obdarza swa wonia wszystkich. Milosc obdarza
swa
> "wonia" tylko jednego - ukochanego.

Nie zrozumiałeś... bo to dotyczyło upodobań, i kochania za coś...
Ale też nie zgadzam się z tym co piszesz... Miłość do kobiety jest tym samym
co miłość do człowieka... Po za tym kochanków łączy też więź, wzajene
głębokie oddanie, ale to opiera się na miłości... Nie możesz wszystkich znać
i odczuwać... bo musiał byś być z nimi blisko... A z tą jedną możesz stać
się jakby jednym ciałem...

Jacek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2000-12-02 15:02:32

Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Brawo - mam trochę podobnego materiału z Fromma, ale nie przy sobie. Zgadzam
się z takim potraktowaniem miłości i też jestem przekonana, że inaczyj być nie
może.

Co do bólu po stracie kogoś kogo kochamy, to też się zgadzam, że nie powinno
takie coś boleć, jeśli nie posiadaliśmy tej osoby. A jednak jest jeszcze inny
rodzaj bólu, który wynika nie z tego, że "mieliśmy" tę osobę na własność tylko
z tego, że była ona naszym poszerzeniem, rozrośliśmy się w sobie o tę osobę, o
jej spojrzenie na świat i ludzi o jej miłość do innych ludzi. Kiedy odchodzi,
jest nas trochę mniej, nie ma nas już takich jakimi byliśmy w tej osobie. To
nie ma nic wspólnego z posiadaniem, raczej z naturalnym rozrastaniem się. Kiedy
dana osoba ostatecznie odchodzi, mimo iż masz ją stale w sobie, to jedynie w
kawałku, a nawet jeśli całą to jedynie w postaci w jakiej była na końcu bez
możliwości jej rozwoju a zatem i twojego. To pewna strata, czasem nie do
opisania bolesna, czasem jedynie tchnąca smutnym zrozumieniem przemijania, ale
strata...

Marutka.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2000-12-02 17:19:11

Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam..
<k...@p...onet.pl> wrote in message
news:4043.00000002.3a290f08@newsgate.onet.pl...
(...)
> ... jest jeszcze inny rodzaj bólu, który wynika nie z tego, że "mieliśmy" tę osobę
> na własność tylko z tego, że była ona naszym poszerzeniem, rozrośliśmy się
> w sobie o tę osobę, o jej spojrzenie na świat i ludzi o jej miłość do innych ludzi.
> Kiedy odchodzi, jest nas trochę mniej, nie ma nas już takich jakimi byliśmy (...)

Słowa Marutki są przesycone głębią doświadczeń, czego młodzi nie są w stanie
ogarnąć i czuć. Dlatego pomyślałem, że miłość ma bardzo wiele twarzy, wiele
definicji,
gdyż żadna z miłości nie jest uboższa od innej. Każda ma swoje fascynacje, trwogi
i uniesienia. Najwięcej emocji, łomotania serca jest chyba w miłosciach
młodzieńczych.
Ale świadomość spokoju z miłością, jest chyba również nie do zastąpienia.

> Marutka.

Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2000-12-02 19:28:24

Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "Różyczka" <u...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


"... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> napisał


pomyślałem, że miłość ma bardzo wiele twarzy, wiele definicji,
> gdyż żadna z miłości nie jest uboższa od innej. Każda ma swoje fascynacje,
trwogi
> i uniesienia.

to tak, jakbyś napisał, ze telewizor ma wiele definicji... każdy może jako
telewizor uważac co innego..
tymczesm ja własnie twierdzę [uparcie], że mylimy sie nazywając
przywiązanie, głęboka chęć bliskości, zbliżenia, dzielenia się soba etc.
miłością!

Nie chcę dyskredytować tu tych wszystkich naszych potrzeb, ale odmawiam im
nazwy 'miłość'.
Chcę być z tobą, _bo_ mi jest z tobą dobrze,
chcę być z tobą, -bo_ tlyko ty mnie rozumiesz,
chcę być z tobą, _bo_ czuję potrzebę ofiarowania ci siebie,
kocham cie, _bo_ mnie nie skrzywdzisz,
kocham cie, _bo_ moge ci ufac...


mozna mnozyc...
to sa wszytsko WARUNKI.
deklarujemy cos pod warunkiem czegos....

nie rozumiesz, do czego zmierzam....
stawiam hipoteze, ze milosc tak naprawde niewiele ma wspolnego z byciem z
kims...[albo zgola nic]
Jestesmy z kims, bo istnieje szereg warunków, jakie ten ktos spełnia.
[kocha mnie, daje poczucie bezpieczeńswta, pozwala nam się czuć potrzebnym,
dobrym, kochanym.. cokowiek...].

Czy powiedziałbyś swojej dziewczynie: 'kocham cię', gdyby nagle ona się
zupełnie zmienila, stała się drazliwa, kłotliwa, w dodatku powiedziała, że
już cię nie kocha, ze cie nie rozumie, ze ty jej nie rozumiesz, że ma
kogos... [tu wpisz dalsze.. ;)]
jedym słowem gdyby utraciła wszystko to, za co ją 'kochałes'?
Wątpię.
Miłośc zaczyna się tam, gdzie kończy sie interesowność.
Kocham cię... i już.
nie za coś, bez względu na wszystko i nie chcąc niczego w zamian.

_bron_Boze_ nie twierdze, ze zeby byc z kims, bezwzglednie trzeba go zatem
kochać tą jedynie słuszną i prawdziwą;) miłością!!! nie!

Tak naprawdę [nie zagłębiając się w celowość i słuszność tego stwierdzenia]
kochać moga tylko ci, którzy wierzą w nadrzędność miłości [tej, o której
mowa] w stosunku do inncyh uczuć, którzy widzą sens w kochaniu
bezinteresownym... a zatem w kochaniu ...wszystkich...
a zatem kto teoretycznie tak powinien kochać?
chrzescijanie? chyba tak...


wracając zaś do bycia z kimś...
twierdzę, że tak naprawdę jesli kogoś kocham - wcale nie musi to być ktoś, z
kim "będę" [z kim spędze ręsztę lub jakąś część życia] i w druga stronę -
to, ze kogos nie kocham nie znaczy, ze nie spędze z nim całego [lub części]
życia....

bycie z kimś to interes...
ty mi dajesz coś i ja ci daję coś....

wot i wsio

--
Maja
------------


'Milosc jest slepa; Wlasnie dlatego ma tak
wyczulony zmysl dotyku.'

Jayne Mansfield




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2000-12-02 20:57:36

Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "jacob bekker" <j...@f...net> szukaj wiadomości tego autora


<k...@p...onet.pl> wrote in message
news:4043.00000002.3a290f08@newsgate.onet.pl...
>
> Co do bólu po stracie kogoś kogo kochamy, to też się zgadzam, że nie
powinno
> takie coś boleć, jeśli nie posiadaliśmy tej osoby.

Nie powinno ale jest. A to dlatego, ze w pierwszym rzedzie chodzi nam o
nasze dobro, o nasza przyjemnosc.
Bierze sie to stad, ze w milosci tkwi najwiekszy egoizm.
Kochamy druga osobe przede wszystkim dlatego, bo to nam sprawia wielka
przyjemnosc. Kiedy przestaje nam sprawic przyjemnosc (fizyczna lub duchowa)
otracamy ja.

jakub

> Marutka.
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2000-12-02 22:32:40

Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora

Gosiu...
> > Alfredzie!;-)
>
> > (...) Najwięcej emocji, łomotania serca jest chyba w miłosciach młodzieńczych.
> > Ale świadomość spokoju z miłością, jest chyba również nie do zastąpienia. (...)
>
> Mi tak czesto w mlodosci (choc nie zaliczam sie jeszcze do najstarszych:-) )nie
lomotalo
> serce w czasie milosnych uniesien.
> Teraz lomocze mi czesto tez z powodu milosci, ale niezbyt radosnie. Tak to juz
jest, ze
> milosc to nie tylko radosc, ale i cierpienie.
> Gosia

Oczywiście. Cierpienia też mogą podnosić tętno ;). Ale to co mówisz to chyba dowód na
to,
że ile miłości, tyle sposobów jej przeżywania. Każdy wie o czym mowa, ale tak
naprawdę
rozumie tylko swoją miłość i przez jej pryzmat patrzy na wszystkie inne.

Czy jednak Twym miłościom czegoś nie brakowało (nie brakuje)? Mówisz, że można kochać
i się nie wzruszać? Bo, że można kochać i bać się równocześnie to rozumiem...

Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2000-12-03 00:41:45

Temat: Re: definicja milosci - chyba dlugie
Od: "Mateusz Szczap" <m...@s...home.pl> szukaj wiadomości tego autora

hm.....wszystko pieknie, wszystko ladnie... ale cos mi sie nie wydaje aby ta
idealna definicja milosci, albo prawie idealna mogla zdac egzamin
praktyczny, juz wyjasniam dlaczego.

Jezeli dwojka ludzi jest ze soba i sie kochaja... to w pewnym momencie moga
poczuc, ze brakuje im drugiej osoby, czyli beda tesknili za soba.
A czym jest tesknienie? De facto, wlasciwie to w tej chwili bylbym bardziej
szczesliwy z Toba. No wlasnie.! z Toba. I wlasnie owo tesknienie powoduje,
ze wsiadamy do samochodu, trawwaju czy czegos tam jeszcze i jedziemy do tej
osoby, bo chcemy z nia spedzac czas, ale wyraznie czujemy to w sobie, ta
potrzebe.
Gdyby czlowiek kochal tak jak mowiasz, moglby obudzic sie po miesiacu i
stwierdzic : " O wlasciwie to ja powinienem do niej(niego) jechac. Cholerka
zapomnilem" A tak sa cos w stylu biologicznego, w pewnym sensie
egoistycznego zegarka, ktory mu przypomina, ze jednak bardzo brakuje mu tej
osoby.
Ja to nazywam szuszarką :)

Sadze zatem ze przywiazania sie nie da uniknac, nie da sie uniknac lez.


A jezeli wyznawaloby sie teorie: kocham Cie, ale i bez Ciebie jestem
szczesliwy, to maly drobiazg, mala klotnia moglby spowodowac, ze ludzie
odeszliby od siebie
no bo wlasnie sie od siebie nie uzaleznili. To uzaleznienie, jakie ono jest
takie jest, powoduje, ze ludzie sa ze soba tak dlugo. Ze jest cos co w ogole
trzyma ich przy sobie.

A moze ja juz nic nie kumam :(


--
m...@s...home.pl
GADU-GADU: 376798

Miłość jest jak liść w lesie - czas ją zmienia, tak jak zima zmienia wygląd
lasu.
(Emily Bronte)
Miłość ogranicza naturalną wrogość między kobietą i mężczyzną.
(Ch. Hebbel)
Kochanka to królowa, żona to niewolnica.
(Przysłowie portugalskie)




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Prosba o poparcie.
Re: eutanazja
racjonalnosc milosci.
eutanazja
Milosc w sensie ewolucyjnym.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »