Strona główna Grupy pl.soc.inwalidzi dlaczego?:-))

Grupy

Szukaj w grupach

 

dlaczego?:-))

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 73


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2003-09-17 22:22:07

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: "Adam Pietrasiewicz" <t...@p...adres.e-mail> szukaj wiadomości tego autora



W środę, 17 września 2003 23:09:45 marcin napisał/a w wiadomości
news:bkaiko$5v3$1@atlantis.news.tpi.pl
Uwaga - adres ANTISPAM - zobacz stopkę listu!

> Ktos w koncu napisze dla czego zdrowi faceci prawie nigdy nie chca
> niepelnosprawnych dziewczyn z zdrowe dziewczyny niepelnosprawnych chlopakow
> , czy nadal sie bedziecie wzajemnie oklamywac ze ludzie sa niesmiali i to
> jest przyczyna ? Zejdzcie na ziemie !

No więc ja zszedłem na ziemię.

Chodzę o kulach, w aparatach na obie nogi i w gorsecie. Jestm mocno
pokraczny. Od zawsze.

NIGDY nie miałem ŻADNYCH problemów z dziewczynami. ŻADNYCH. Uważam
nawet, że zawsze byłem przez nie traktowany jako ktoś bardziej
interesujący od reszty. Ożeniłem się, mam dwoje dzieci, rozwiodłem
sie, po rozwodzie żyłem przez 5 lat z inną kobietą, potem jeszcze była
inna, i teraz tez nie narzekam...

Więc nie ma co chrzanić głupot i użalać się nad swoim losem.
Najłatwiej jest sobie usiąść, zapłakać i szukać źródła problemu w
innych.

Źródło problemu jest w każdym z nas, jeśli taki problem się pojawia.
Kompleksy, wyobrażanie sobie, że wygląd i pokraczność najbardziej się
liczy itp, itd. I jak się dobrze temu przyjrzeć, to okazuje się, że
jest tak ZAWSZE. Dokładnie ZAWSZE.

Skądinąd również dlatego jestem zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich
gett dla kalek, nigdy nie zadawałem się z kulawymi (poza jednym
Tomkiem, z którym spotkałem się ostatnio po 30 latach niewidzenia), bo
uważam, że moje miejsce nie jest wśród kalek, tylko wśród ludzi.
Czasami są wśród nich i inwalidzi, ale nie uważam, by moje kalectwo
było czymś, co mnie bardziej wyróżnia z tłumu, niż zezowatość kogoś
innego, łysina czy gruby brzuch.

Doradzam więc wszystkim załamującym ręce nad swoim losem żeby wzięli
się nieco w garść i spróbowali zabaczyć, że poza kulą, wózkiem czy
protezą jest normalny świat, który tą kulą, wózkiem i protezą
przejmuje się w takim stopniu, w jakim my sami się tym przejmujemy,
ani więcej, ani mniej.

--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Redaktor Biuletynu Sceptycznego
http://www.biuletynsceptyczny.z.pl
Żeby do mnie napisać kliknij http://cerbermail.com/?DQr0g2Y88R


---
Ten list został wysłany przy użyciu Gołąbka http://www.amsoft.com.pl/golabek




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2003-09-17 23:30:56

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: "marcin" <l...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Chodzę o kulach, w aparatach na obie nogi i w gorsecie. Jestm mocno
> pokraczny. Od zawsze.

Ja na wozku , dystrofia.

> NIGDY nie miałem ŻADNYCH problemów z dziewczynami. ŻADNYCH. Uważam
> nawet, że zawsze byłem przez nie traktowany jako ktoś bardziej
> interesujący od reszty. Ożeniłem się, mam dwoje dzieci, rozwiodłem
> sie, po rozwodzie żyłem przez 5 lat z inną kobietą, potem jeszcze była
> inna, i teraz tez nie narzekam...

To gratuluje , domyslam sie ze jestes przekony ze na wozku i bez mozliwosci
samodzielnego poruszania sie poszlo by Ci rownie wspaniale z kobietami ? Ja
mialem spore problemy , prze ponad 10 lat szukalem pary , udalo sie i jestem
w stalym zwiazku.

> Więc nie ma co chrzanić głupot i użalać się nad swoim losem.
> Najłatwiej jest sobie usiąść, zapłakać i szukać źródła problemu w
> innych.

Zrodlo problemu nie znajduje sie ani w nas ani w innych , swiat jest po
prostu tak poukladany ze faceci chca miec fajne panny z ladnymi nogami itp.
a panny chca miec przystojnych , wysokich i wysportowanych facetow.

> Źródło problemu jest w każdym z nas, jeśli taki problem się pojawia.
> Kompleksy, wyobrażanie sobie, że wygląd i pokraczność najbardziej się
> liczy itp, itd. I jak się dobrze temu przyjrzeć, to okazuje się, że
> jest tak ZAWSZE. Dokładnie ZAWSZE.

Sorka ale tego ponad nie rozumiem.

> Skądinąd również dlatego jestem zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich
> gett dla kalek, nigdy nie zadawałem się z kulawymi (poza jednym
> Tomkiem, z którym spotkałem się ostatnio po 30 latach niewidzenia), bo
> uważam, że moje miejsce nie jest wśród kalek, tylko wśród ludzi.
> Czasami są wśród nich i inwalidzi, ale nie uważam, by moje kalectwo
> było czymś, co mnie bardziej wyróżnia z tłumu, niż zezowatość kogoś
> innego, łysina czy gruby brzuch.
> Doradzam więc wszystkim załamującym ręce nad swoim losem żeby wzięli
> się nieco w garść i spróbowali zabaczyć, że poza kulą, wózkiem czy
> protezą jest normalny świat, który tą kulą, wózkiem i protezą
> przejmuje się w takim stopniu, w jakim my sami się tym przejmujemy,
> ani więcej, ani mniej.

Twoja powierzchownosc i brak zrozumienia tematu sa zenujace i draznia mnie
bardziej niz sie tego spodziewalem ! Jak mam wedlug kolegi wydostac sie z
domu i poznac ta dziewczyne jesli nie moge nawet sam zrobic metra wozkiem ,
jak mam sie umowic i "przybyc" na spotkanie z poznana dziewczyna , jak mam
wrucic z randki do domu , jak oddac mocz w restauracji czy kinie , jak mam
uprawiac milosc jesli prawie wszystko co moge to lezec a ubieram i rozbieram
sie dobre pol godziny , jak mam powiedziec nowo poznanej dziewczynie pod
koniec randki ze jestem impotentem , jak mam zwalczyc ludzki instynkt wstydu
przed swoim czesto bardzo mocno zdeformowanym cialem , itd...itd...itd...
Mialem wiele szczescia , poznalem osobe ktora "wziela" mnie takim jakim
jestem ale kosztowalo to wiele trudu i wiele lat poszukiwan. Nie pomogly mi
w tym zadne tu cytat..."getta dla kalek" chodz gdybym mogl to bym do takich
miejsc jezdzil , jezdzil wlasnie w celu poznania kogos na zycie bo wlasnie
inna osoba niepelnosprawna najlepiej mnie zrozumie i u takiej osoby mial bym
najwieksze szanse , nie zmarnowal bym wielu lat zycia gdybym mogl jezdzic do
"getta dla kalek". Mysle ze to doskonale wyjscie dla niepelnosprawnych ,
szansa na poznanie i na prawdziwy zwiazek ze zdrowa osoba jest minimalna i
maleje proporcjonalnie do stopnia niepelnosprawnosci . Nie mowie ze nie
mozliwe ale malo prawdopodobne. I nie mam ani odrobine zalu do zdrowych
ludzi , gdybym byl zdrowy pewnie tez bym szukal pieknej , zdrowej dziewczyny
bo taka jest natura czlowieka i bardzo bym sie zdziwil jak bym uslyszal ze
ktos zdrowy zawsze marzyl o dziewczynie/chlopaku na wozku , wrecz wydalo by
mi sie to podejrzane. Sytuacja ze niepelnosprawny jest ze sprawna osoba to
czysty przypadek i tylko tak sie to moze wedlug mnie wydarzyć - piorun z
nieba , wielka milosc ! Inne przypadki ze ktos nie widzi roznicy jak wyglada
jego partner/ka to DLA MNIE bzdura.
To co napisalem o wachaniach niepelnosprawnych nie dotyczy w czesci mnie
, o czesci z tych spraw nie mam pojecia a o tysiacach innych wstydliwych
spraw nie napisalem ale wiem jedno , jak mi ktos powie "zapomnij o tym koles
, to nie ma znaczenia , rwij laski jak leci bo jestes rowny zdrowym facetom"
to odpowiem mu tylko jedno NIE MASZ CZLOWIEKU POJECIA O CZYM DO MNIE
ROZMAWIASZ !


> Pozdrawiam
> Adam Pietrasiewicz

I ja pozdrawiam
Marcin


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2003-09-18 00:25:17

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: "Adam Pietrasiewicz" <t...@p...adres.e-mail> szukaj wiadomości tego autora



W czwartek, 18 września 2003 01:30:56 marcin napisał/a w wiadomości
news:bkaqu2$71$1@nemesis.news.tpi.pl
Uwaga - adres ANTISPAM - zobacz stopkę listu!

>> NIGDY nie miałem ŻADNYCH problemów z dziewczynami. ŻADNYCH. Uważam
>> nawet, że zawsze byłem przez nie traktowany jako ktoś bardziej
>> interesujący od reszty. Ożeniłem się, mam dwoje dzieci, rozwiodłem
>> sie, po rozwodzie żyłem przez 5 lat z inną kobietą, potem jeszcze była
>> inna, i teraz tez nie narzekam...
>
> To gratuluje , domyslam sie ze jestes przekony ze na wozku i bez mozliwosci
> samodzielnego poruszania sie poszlo by Ci rownie wspaniale z kobietami ? Ja
> mialem spore problemy , prze ponad 10 lat szukalem pary , udalo sie i jestem
> w stalym zwiazku.

Ja jestem przekonany, że takie prawdziwe kalectwo, to jest w głowie, a
nie w kulach i w wózku. Powiedziałbym nawet, że ja to wiem.

>> Więc nie ma co chrzanić głupot i użalać się nad swoim losem.
>> Najłatwiej jest sobie usiąść, zapłakać i szukać źródła problemu w
>> innych.
>
> Zrodlo problemu nie znajduje sie ani w nas ani w innych , swiat jest po
> prostu tak poukladany ze faceci chca miec fajne panny z ladnymi nogami itp.
> a panny chca miec przystojnych , wysokich i wysportowanych facetow.

No więc jak to się dzieje, że majac obecnie 45 lat, bedąc pokraczny
jak to sie pokracznym bywa w moim stanie mam nawet wokól siebie
dwudziestoparoletnie dziewczyny? Nie mam pieniędzy specjalnych, nie
jestem jakimś bogiem seksu... Jestem zwyczajny. Jedno, co mam, a czego
wielu nie ma to CAŁKOWITY BRAK KOMPLEKSÓW na punkcie mojego wyglądu.

Moja pokraczność widać przez dzień, dwa, no, może trzy. Potem już nikt
nie zwraca na to uwagi, zaczyna się za to liczyć jakim kto jest. I im
więcej czasu mija, tym bardziej jest to ważne - to, co sie ma w
głowie.

No wiec jak sie jest kaleką fizycznie, a dodatkowo jak się jest kaleką
w głowie, to faktycznie, ma się problemy.

Dziewczyny szukają FACETÓW, a nie bogów seksu czy Apollonów. A facetem
jest się całym sobą, a nie muskularnymi nogami.

Oczywiście, jeśli najbardziej interesują kogoś osoby, dla których
wygląd stanowi podstawę wszystkiego, to faktycznie ma problem. Ale
takie osoby to absolutna mniejszość. Tak się składa, że dziś nie
trzeba już polować i udowadniać swoją męskość w walce na turnieju.
Zapewniam, że jest mnóstwo mozliwości poderwania dziewczyny na co
innego niż muskularna sylwetka. Wiem coś o tym, oj wiem! Jak sie nie
ma umięsnionego ciała, to się ma, jeśli Bóg dał, wyposażoną w co
trzeba głowę, i trzeba tę głowę trenować. To naprawdę pomaga.

>> Źródło problemu jest w każdym z nas, jeśli taki problem się pojawia.
>> Kompleksy, wyobrażanie sobie, że wygląd i pokraczność najbardziej się
>> liczy itp, itd. I jak się dobrze temu przyjrzeć, to okazuje się, że
>> jest tak ZAWSZE. Dokładnie ZAWSZE.
>
> Sorka ale tego ponad nie rozumiem.

Chodzi mi o to, że osoby kalekie, które twierdzą, że nic nie mogą, że
nikt ich nie chce, że są takie nieszczęśliwe całe źródło problemu maja
w sobie. Świat jest taki sam dla mnie i dla każdego innego. I jeśli ja
mogę żyć normalnie, to nie ma przyczyny, dla której inny kaleka miałby
nie móc - nie ma żadnej przyczyny ZEWNĘTRZNEJ. Są natomiast
wewnętrzne, oj są!

>> Skądinąd również dlatego jestem zdecydowanym przeciwnikiem wszelkich
>> gett dla kalek, nigdy nie zadawałem się z kulawymi (poza jednym
>> Tomkiem, z którym spotkałem się ostatnio po 30 latach niewidzenia), bo
>> uważam, że moje miejsce nie jest wśród kalek, tylko wśród ludzi.
>> Czasami są wśród nich i inwalidzi, ale nie uważam, by moje kalectwo
>> było czymś, co mnie bardziej wyróżnia z tłumu, niż zezowatość kogoś
>> innego, łysina czy gruby brzuch.
>> Doradzam więc wszystkim załamującym ręce nad swoim losem żeby wzięli
>> się nieco w garść i spróbowali zabaczyć, że poza kulą, wózkiem czy
>> protezą jest normalny świat, który tą kulą, wózkiem i protezą
>> przejmuje się w takim stopniu, w jakim my sami się tym przejmujemy,
>> ani więcej, ani mniej.
>
> Twoja powierzchownosc i brak zrozumienia tematu sa zenujace i draznia mnie
> bardziej niz sie tego spodziewalem !

Bardzo mi się podoba ta "powierzchowność", choć "brak zrozumienia
tematu" też jest niezły...

hihihi.


> Jak mam wedlug kolegi wydostac sie z
> domu i poznac ta dziewczyne jesli nie moge nawet sam zrobic metra wozkiem ,
> jak mam sie umowic i "przybyc" na spotkanie z poznana dziewczyna , jak mam
> wrucic z randki do domu , jak oddac mocz w restauracji czy kinie , jak mam
> uprawiac milosc jesli prawie wszystko co moge to lezec a ubieram i rozbieram
> sie dobre pol godziny , jak mam powiedziec nowo poznanej dziewczynie pod
> koniec randki ze jestem impotentem , jak mam zwalczyc ludzki instynkt wstydu
> przed swoim czesto bardzo mocno zdeformowanym cialem , itd...itd...itd...

Bariery fizyczne da się zawsze pokonać. Nie da się pokonać barier
umysłowych.

Ale już mówię jak:

Nie ma żadnego obowiązku wydostawania się z domu. ostatnio poznałem
całkiem sympatyczną dziewczynę przez internet. Wpadła do mnie raz z
kilkoma swoimi znajomymi, posiedzielismy, pogadaliśmy i poszli. Drugi
raz przyszła sama. Ot tak, po prostu. Tyle, że ja jej przez ten
internet nie opowiadałem, jaki to ja jestem piekny. Mówiłem jak jest -
przyszła z CIEKAWOŚCI, tej niezdrowej ciekawości, która powoduje, że
się ludzie za nami oglądają na ulicy. Z tej samej, z której my sami
oglądamy sie za innymi inwalidami zastanawiając się, czy jest nam
łatwiej, czy nie. Ale ciekawość została zaspokojona szybciutko, a
potem sie okazało, że jesteśmy ludźmi.

Tak. Są bariery fizjologiczne. Na to nie ma rady. Ale dokładnie tak
samo moglibysmy sie użalać, że nie możemy brać udziału w biegach na
100 metrów i nie możemy być tak samo szybcy jak Szewińska. No więc nie
możemy - warto sobie z tego zdać sprawę.

Ale mówić o wstydzie? Wstydzie CZEGO? ja chodzę na basen, i z
całkowitym spokojem paraduje z moimi chudymi nogami na wózku. Co z
tego, że się gapią? Też bym się gapił na INNEGO. Mało mnie to
obchodzi, bo ja osobiście uważam, że jestem czymś więcej niż pokraką.


> Mialem wiele szczescia , poznalem osobe ktora "wziela" mnie takim jakim
> jestem ale kosztowalo to wiele trudu i wiele lat poszukiwan. Nie pomogly mi
> w tym zadne tu cytat..."getta dla kalek" chodz gdybym mogl to bym do takich
> miejsc jezdzil , jezdzil wlasnie w celu poznania kogos na zycie bo wlasnie
> inna osoba niepelnosprawna najlepiej mnie zrozumie i u takiej osoby mial bym
> najwieksze szanse , nie zmarnowal bym wielu lat zycia gdybym mogl jezdzic do
> "getta dla kalek".

Tak się składa, że inna osoba kaleka moze co najwyżej wspierać nasze
własne kompleksy. Oczywiście może być to wspaniała osoba, ta
prawdziwa, druga połowa, ale wśród osób kalekich mamy o wiele wieksze
szanse trafić na osoby z jeszcze większymi problemami, niż my sami. A
jak Pan widzi, MOŻNA było tego KOGOŚ znaleźć, i nie specjalnie liczy
się to, że długo Pan szukał - liczy się to, że Pan znalazł.

> Mysle ze to doskonale wyjscie dla niepelnosprawnych ,
> szansa na poznanie i na prawdziwy zwiazek ze zdrowa osoba jest minimalna i
> maleje proporcjonalnie do stopnia niepelnosprawnosci . Nie mowie ze nie
> mozliwe ale malo prawdopodobne.

Ciekawe, na jakiej podstawię wysnuwa Pan takie wnioski?

Wydaje mi się, że wszyscy inwalidzi, których znam, a którzy żyją w
związkach, żyją w tych związkach z osobami jak najbardziej sprawnymi.
Mam wrażenie, że sie Pan jednak myli.


> I nie mam ani odrobine zalu do zdrowych
> ludzi , gdybym byl zdrowy pewnie tez bym szukal pieknej , zdrowej dziewczyny
> bo taka jest natura czlowieka i bardzo bym sie zdziwil jak bym uslyszal ze
> ktos zdrowy zawsze marzyl o dziewczynie/chlopaku na wozku , wrecz wydalo by
> mi sie to podejrzane.

Smuten jest to, jak Pan przedstawia te sprawy. jakoś tak się składa,
że ja na przykład zawsze staram się poznać ludzi WARTOŚCIOWYCH. Akurat
jest mi doskonale obojętne, czy są na wózku, o kulach, czy też
codziennie chodzą na siłownię. Im dłużej żyje, tym bardziej jest dla
mnie jasne, że człowiek to coś więcej niż jego wygląd. I jakoś tak się
składa, że co raz to też trafiam na takie osoby. I nie ma w tym
żadnego "szczęścia". Szczęście, to można mieć raz. Prawda jest taka,
że dopóki człowiek się z własnych uprzedzeń nie powyzwala, dopóty
będzie przekonany, że jego kompleksy są jedynie obrazem prawdziwego
świata. I w tym świecie będzie żył w przekonaniu, że jest to świat
rzeczywisty.

>Sytuacja ze niepelnosprawny jest ze sprawna osoba to
> czysty przypadek i tylko tak sie to moze wedlug mnie wydarzyć - piorun z
> nieba , wielka milosc ! Inne przypadki ze ktos nie widzi roznicy jak wyglada
> jego partner/ka to DLA MNIE bzdura.

Ależ oczywiście, że się to widzi. Tylko czy to ma takie znaczenie? Czy
naprawdę uważa Pan, że wygląd jest taki ważnmy? Gdyby tak było, to
dziś, w wyniku doboru naturalnego, wszyscy na świecie wyglądaliby tak
samo - byliby PIĘKNI. A jak Pan widzi - tak nie jest.

Wielka mądrość ludowa powiada, że każda potwora znajdzie swojego
amatora. No więc ja w to kiedyś uwierzyłem, tak jak uwierzyła w to
jedna moja kumpela, karlica, która jest dziś aktorką i szczęśliwą
matką dwojga zdrowych dzieci. A ona naprawdę jest "niewyjściowa"... I
jakoś NORMALNY facet się nią zainteresował, tak jak i mną
zainteresowały się w moim życiu co najmniej 3 naprawdę piękne kobiety
- i to tak na poważnie!

> To co napisalem o wachaniach niepelnosprawnych nie dotyczy w czesci mnie
> , o czesci z tych spraw nie mam pojecia a o tysiacach innych wstydliwych
> spraw nie napisalem ale wiem jedno , jak mi ktos powie "zapomnij o tym koles
> , to nie ma znaczenia , rwij laski jak leci bo jestes rowny zdrowym facetom"
> to odpowiem mu tylko jedno NIE MASZ CZLOWIEKU POJECIA O CZYM DO MNIE
> ROZMAWIASZ !

Ja mysle, że mam pojęcie. Naprawdę. Jestem dotn\knięty ciężkim
kalectwem od zawsze. Mam jednak to szczęście, że jest to jedynie
kalectwo FIZYCZNE. Nie spowodowało u mnie ono kalectwa umysłowego i
nie zmusiło mnie do uwierzenia, że ponieważ wygladam niewyjściowo, to
się do niczego nie nadaję.

Nie, nie mówię RWIJ LASKI. Nie, ja nigdy nie RWAŁEM LASEK. Ja po
prostu pokazywałem tym "laskom" to, co mam im do pokazania. Byłem
miły. Byłem wesoły. Byłem błyskotliwy. Zawsze miałem dla nich czas.
Zamiast błyszczeć siłą i sprawnością mięśni starałem się błyszczeć
tym, co mi Pan Bóg dał w wystarczajacej ilości. I to działało, i
działa.

Faktycznie, im bardziej latka lecą, tym jest mi "łatwiej". A to
dlatego, że kobiety w moim wieku rówież dochodzą do wniosku, że są
rzeczy ważniejsze od wyglądu, i mniej na "przystojność" zwracają
uwagę.

Ale to wszystko jest możliwe, jak się pokona bariery we własnej
głowie. Jak się ich nie pokona, to sie pozostanie na tym wózku czy na
tych swoich kulach w przekonaniu, że "się nie da", że najwazniejsze
jest to, jak się wygląda i faktycznie, będzie się żyło w przekonaniu,
że los nas doświadczył.

Ja uważam, że mnie los nie doświadczył bardziej, niż mięśniaka,
któremu dał 60 cm obwodu bicepsa i możliwość ukończenia 6 klas szkoły
podstawowej. Powiedziałbym nawet, że jestem w o wiele lepszej od niego
sytuacji i ogólnie jestem zadowolony ze swojego losu.

Na koniec, dla osób, które byłyby poruszone moją surowością i
bezpośredniością - nie jestem anonimowy, podpisuję sie z imienia i
nazwiska, i jak ktoś ma ochote ze mną pogadać, to zapraszam.

--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Redaktor Biuletynu Sceptycznego
http://www.biuletynsceptyczny.z.pl
Żeby do mnie napisać kliknij http://cerbermail.com/?DQr0g2Y88R


---
Ten list został wysłany przy użyciu Gołąbka http://www.amsoft.com.pl/golabek




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2003-09-18 05:51:09

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: m...@b...pl (Maciej Jakubowski) szukaj wiadomości tego autora

----- Original Message -----
From: "Madalena 'Madziulka'" <m...@p...pl>
To: <p...@n...pl>

> Niesmiali? Ja mysle ze to, ze jest sie 'innym'- na wozku i to chyba doluje
w
> poznaniu z druga osoba... A druga zdrowsza strona boi sie i moze nie wie
jak
> sie zachowac.. Ale przy jednym poznaniu nie da sie pzrejrzec czlowieka,
> poznac jego zalet czy wad.... A przewaznie po pierwszym spotkaniu oosby
ON,
> nie chca sie spotkac na drugim... No wiem, to roznie bywa...
>
> Madzia

Niesprawnosc zmuszajaca do chodzenia o kuulach, czy jezdzenia na wozmu
nie jest zadna przeszkoda w zwiazku.
Rowniez - na jego poczatku.

Jedyna przeszkadzajaca niesprawnosc tkwi ZAWSZE w glowie
- i to NIE osoby sprawnej - a wlasnie - tej NIEsprawnej
Wozek, czy kule - w niczym nie przeszkadzaja, ale przeszkoda
nie do pokonania na dluzsza mete moga byc najrozmaitsze
pretensje osoby niesprawnej. Tego na dluzsza mete nie da sie
sie wytrzymac - ale nie ma to nic wspolnego z niesprawnoscia
fizyczna

A - dokladnie to samo mozna powiedziec o ludziach calkowicie sprawnych
- o czym swiadczy znaczna ilosc rozwodow...

--
Maciej Jakubowski
m...@b...pl
GG #5770 ICQ #969959


--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.inwalidzi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2003-09-18 07:37:51

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: p...@p...onet.pl (Piotr M :) szukaj wiadomości tego autora

We czwartek 18 września 2003 o 02:25:17 Można było na grupie przeczytać :




AP> W czwartek, 18 września 2003 01:30:56 marcin napisał/a w wiadomości
AP> news:bkaqu2$71$1@nemesis.news.tpi.pl
AP> Uwaga - adres ANTISPAM - zobacz stopkę listu!

>>> NIGDY nie miałem ŻADNYCH problemów z dziewczynami. ŻADNYCH. Uważam

Witaj szanowny(a) Adamie

Racja swieta racja podpisuje sie pod całym tym postem obiema rekoma
nogami ustami i czym tylko sie da podpisać

A Najbardziej to mi się spodobalo określenie "niewyjsciowy" przez moment
poczułem sie jak jedyny garniture szafie ten wyjsciowy własnie :O)


--
Pozdrowienia,
Piotr mailto:p...@p...onet.pl

--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.soc.inwalidzi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2003-09-18 07:44:30

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: Piotr Zawadzki <p...@t...fr.pl> szukaj wiadomości tego autora

Madalena 'Madziulka' wrote:

(...)
> > To zależy od człowieka...
> Tak, tak zalezy jaki czlowiek jest... Ale ich nei kapuje!!! fajna laska na
> wozku czy fajny lasek i inni go nie chca.... nie doceniaja.....dziwny ten
> swiat ;-)


Tak zupełnie na marginesie: sporo jest także fajnych, jak to nazwałaś,
"lasek" i "lasków" zupełnie nie-ON i inni także ich nie doceniają, nie
chcą (chyba że tylko na chwilę, wiesz o co mi chodzi).
W kwestii poznawania _naprawdę_ interesujących partnerów moim skromnym
zdaniem jest również trudno i nie-ON. Dodając do takich "powszechnych"
trudności, o których źródłach możnaby pewnie wiele pisać, schorzenie
związane z tą czy inną niepełnosprawnością, zwłaszcza dostrzegalną na
pierwszy rzut oka, a jeszcze niepełnosprawność "wewnętrzną" o której
pisze w tym wątku (skądinąd b. interesująco) Adam Pietrasiewicz, mamy
sytuację nieciekawą. Nakładają się na siebie kłopoty, hm...
"socjologiczne" (?) wynikające z takich a nie innych zachowań
społecznych obiektywnie utrudniających znalezienie partnera oraz
problemy (być może czasami wyimaginowane i stawiane na wyrost, ale nie
oszukujmy się, są także nie tylko te wymyślone) wynikające z tego, że
mamy do czynienia z niepełnosprawnością.
Tak, nie-ON boją się ON, czy raczej - nie są pewni jak w różnych
sytuacjach postępować, a już szczególnie w relacjach typowo damsko -
męskich. Boją się także własnej nieudolności, jak sądzę, oraz - co
bardzo ważne - tego, co będzie w przyszłości, po prostu - czy dadzą
radę. Tak widzę to ja.

Z poważaniem
PZ

--
Ja swoje powiedziałem, słyszeliście.
Resztę oceńcie sami, wydajcie wyrok.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2003-09-18 08:17:30

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: Marek <m...@h...com> szukaj wiadomości tego autora

Madalena 'Madziulka' wrote:

> Dlaczego mężczyźni obawiają się kobiet, które są na wózku???

A dlaczego ludzie - tak ogólnie - obawiają się wszystkiego, co inne? Tak po
prostu jest, takim jestesmy gatunkiem.
Ale pocieszę Cię - facetów nieobawiających się kobiet na wózku jest całkiem
sporo.

> Dlaczego ich nie chcą???

Ależ to nie jest tak, że nie chcą.
Z jednego trzeba sobie zdawać sprawę - zawsze na początku znajomości Twój
wózek (podobnie jak moje kule) będzie zauważany. "O, fajna dziewczyna,
szkoda tylko, że na wózku...", "O przystojniaczek, tylko te kule...". Tak
po prostu jest - mamy akcesoria, które rzucają się w oczy i już. Dlatego
nie ma co liczyć na miłość od pierwszego spojrzenia. A potem, gdy dasz się
poznać z wielu innych dobrych stron, potencjalnym "drugim połówkom" coraz
mniej przeszkadzają te nasze akcesoria. I zanim się obejrzą, to są
zakochani, a wózek czy kule nie są żadną przeszkodą.
Tak wynika z moich obserwacji i doświadczeń.
A więc proszę, przyjmij kilka moich rad:
1. Nie oczekuj, że facet zakocha się w Tobie natychmiast, przy pierwszym
spotkaniu. To musi się dziać spokojnie i powoli.
2. Nie naciskaj w żaden sposób - on musi sam Cię zauważyć. Jeśli zbyt
szybko podsuniesz facetowi myśl o związku, to urośnie w nim przekonanie, że
to niemożliwe. Pozwól mu najpierw przyzwyczaić się do siebie, bo - nie
oszukujmy się - takie przyzwyczajenie jest potrzebne.
3. Pamiętaj, że ludzie są różni. Może być tak, że on będzie chciał, ale
mamusia czy babcia mu zabronią (to się zdarza), bo "co sąsiedzi powiedzą".
Smutne ale prawdziwe.
4. Nic na siłę - prędzej czy później się doczekasz na swojego jedynego. Ja
czekałem na swoją ukochaną wiele lat. Teraz jestem szczęśliwy.
5. Nie traktuj moich porad bardzo serio, bo tak naprawdę wszystko zależy od
tego jaka Ty jesteś, jaka jest ta "potencjalna druga połówka" i od
konkretnej sytuacji.

> Komu jest łatwiej poznać drugš połówkę- kobietom na wózku czy
> mężczyznom na wózku??

Mężczyznom. Dlatego, że kobiety bardziej spoglądają na człowieka niż na
wygląd. Facet potrzebuje nieco więcej czasu aby zachwycić się człowiekiem.
Ale to nie jest tak, że facet patrzy tylko i wyłącznie na wygląd! Po prostu
potrzebuje więcej czasu aby docenić dusze i serce kobiety.
--
pozdrawiam
Marek Monikowski

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2003-09-18 11:14:27

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: Jacek Kruszniewski <j...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora



Piotr M : napisał(a):
>
> We czwartek 18 września 2003 o 02:25:17 Można było na grupie przeczytać :
>
> AP> W czwartek, 18 września 2003 01:30:56 marcin napisał/a w wiadomości
> AP> news:bkaqu2$71$1@nemesis.news.tpi.pl
> AP> Uwaga - adres ANTISPAM - zobacz stopkę listu!
>
> >>> NIGDY nie miałem ŻADNYCH problemów z dziewczynami. ŻADNYCH. Uważam
>
> Witaj szanowny(a) Adamie
>
> Racja swieta racja podpisuje sie pod całym tym postem obiema rekoma
> nogami ustami i czym tylko sie da podpisać

Ja też się dołączam do Piotra

Adamie - jako redaktor biuletynu sceptycznego - to co napisałeś jest tak
bardzo niesceptyczne ale realne. To prawda (sam to wiem), że to iz nie
umiemy znsaleść nie tkwi w chorym ciele ale umyśle. I musimy po prostu ciut
więcej inwencji i trudu włożyć, aby pokazać to co w duszy gra.
Dopóki w sobie nie przełamiemy lęku przed akceptacją innych, przed
pokoazaniem się takimi jakimi jesteśmy, czy to w stosunkach damsko męskich,
czy to nawet w karierze zawodowaj (kontakt z pracodawcą, klientami,
urzędnikami) to tylko od naszej psychiki i naszego podejścia do innych
zależy.

I to nieprawda że musimy żyć w geccie takich jak my, spokojnie otoczenie
nas akceptuje, i to te nie-ON. Nie raz byłem na normalnej imrezie i nkt na
mnie nie patrzał jak na ufoludka lub coś nie z tej ziemi.

Ludzie pomyślcie jak Adam, Piotr ja i inni - musimy ię odaważyć i wyjść na
ten piękny świat, naprawdę to nie boli, że nie jesteśmy wyjściowi ( piękne
ujęcie problemu). Musimy pokazać wnętrze.


PS. Adamie - cały ten wątek i twój udział jest wspaniały :)

--
Z pozdrowieniami

Jacek Kruszniewski

---------------------------------------------------
IV Międzynarodowy Zjazd i Konferencja
Osób Niepełnosprawnych Związanych z Internetem
"Ustroń 2003"
http://www.proinfo.pl/ustron2003/
---------------------------------------------------

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2003-09-18 11:28:08

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: "Adam Pietrasiewicz" <t...@p...adres.e-mail> szukaj wiadomości tego autora



W czwartek, 18 września 2003 13:14:27 Jacek Kruszniewski napisał/a w
wiadomości news:3F699393.B1F2AA19@proinfo.pl
Uwaga - adres ANTISPAM - zobacz stopkę listu!

> PS. Adamie - cały ten wątek i twój udział jest wspaniały :)

Ja chciałbym jednak zwrócić uwagę na jedną rzecz, która ma znaczenie
KAPITALNE w tej całej sprawie.

A właściwie na kilka rzeczy.

I to będzie takim 'bemolem" w tej całej pieśni, którą tutaj śpiewam.

Pierwszą sprawą jest to, KIEDY ktoś się stał kaleką. Ja mam to
"szczęście" że jestem nim od zawsze. Miałem 8 miesięcy jak
zachorowałem na chorobę Heine Medina, więc ja nigdy na rowerze nie
jeździłem (a właśnie że jeździłem, na tandemie, z tyłu!), nie
uprawiałem sportów wyczynowych i nie mam w zasadzie czego żałować.
Myślę, że jak się człowiek staje kaleką w wieku 20 lat, to sprawy mają
się inaczej, bo trudniej jest się przyzwyczaić i "przetrawić" tę nową
informację dotyczącą nas samych.

Drugą sprawą, dotyczącą otoczenia, jest stosunek najbliższych.

Ja miałem to szczęście, że jak tylko mogłem wziąć kule i chodzić jako
tako, byłem literalnie WYGANIANY przez Rodziców na podwórko, żebym się
bawił z dziećmi. Nie miałem więc gdzie nabawić się kompleksów, a
dzieci, jak to dzieci, bardzo łatwo akceptują inność. Nigdy więc nie
miałem problemów w kontaktach z innymi ludźmi, można wręcz powiedzieć,
że nie zdawałem sobie specjalnie sprawy z tego, że jestem kaleką.

Niestety, jak się popatrzy na różne sytuacje wokół nas, to łatwo można
zauważyć, że nasze otoczenie ma raczej tendencje do dołowania nas.
Mało to razy słyszałem wypowiedzi w stylu:

- Ah, co za nieszczęście, taki młody... Ah, jaki Pan biedny... Ah,
jakie to smutne...

No i jak się w takim momencie nie ma wsparcia najbliższych, tylko
najbliżsi jeszcze potęgują to "poczucie nieszczęścia" to faktycznie
nie ma silnych - w kompleksy wpaść musimy.

I tutaj właśnie doszukiwałbym się źródła problemów, jakie osoby
kalekie mają w życiu. Stosunek najbliższego otoczenia, rodziców i
rodzeństwa jest chyba najważniejszy, gdyż kształtuje stosunek do
samego siebie na zawsze.

--
Pozdrawiam
Adam Pietrasiewicz
Redaktor Biuletynu Sceptycznego
http://www.biuletynsceptyczny.z.pl
Żeby do mnie napisać kliknij http://cerbermail.com/?DQr0g2Y88R


---
Ten list został wysłany przy użyciu Gołąbka http://www.amsoft.com.pl/golabek




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2003-09-18 11:55:52

Temat: Re: dlaczego?:-))
Od: Scalamanca <s...@N...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora

Adam Pietrasiewicz pisze w news:YNCGBC18092003132808nqcvrg@cbyobk.pbz

> - Ah, co za nieszczęście, taki młody... Ah, jaki Pan biedny... Ah,
> jakie to smutne...

To, niestety, słyszy się nawet od lekarzy. :/

--
Pozdrowieństwa,
Daga, co to w poniedziałek w szpitalu usłyszała od lekarki: "W
tym wieku..." :/
http://www.modus-vivendi.w.pl
http://www.proinfo.pl/ustron2003/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

David Beckam Nude Pics
Dowcipy
ciekawostka
Zatrudnienie
Alimenty- jak dlugo???

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Próbna wiadomość
Jakie znacie działające serwery grup dyskusyjnych?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5

zobacz wszyskie »