Data: 2007-08-15 20:19:33
Temat: Re: drozdzyca
Od: Mariusz <z...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 14 Aug 2007 19:02:03 +0200, "Jeff" <j...@v...pl> wrote:
>Na temat "uczonej kanadyjskiej" Huldy Clark i jej praktyk terapeutycznych
>juz tu chyba rozmawialismy.
[...]
Rozmawialiśmy. Ja jednak nie zmienię zdania i dzięki zastosowaniu
porad H.Clark mam wiele problemówi za sobą.
>> Weź błędy lekarzy medycyny akademickiej i ich oszustwa. Jednak
>> konowałów chronią konowały więc wyroków nie uświadczysz.
>> W moim przypadku zalecenia "rzekomej" dr Clark pomogły mi.
>> Wcześniejsze zalecenia "uczonych" lekarzy medycyny akademickiej
>> pogłębiły tylko dolegliwości.
>
>Wiesz aby jednoznacznie sie na ten temat wypowiedziec, nalezaloby przeanlizowac
>ile oszustw popelniaja szarlatani, a ile lekarze i jak duzej grupy chorych to
>dotyczy.
Lekarz nie jest nieomylny. Lekarz też stawia błędną diazgnozę i to
częściej niż myślisz.
[...]
>Mialem rowniez mozliwosc przetestowania na wlasnej skorze wielu terapii tzw.
>alternatywnych. Dzisiaj wiem, ze owszem sa i takie ktore maja jakas wartosc
>lecznicza, profilaktyczna czy uzupelniajaca tzw. leczenie konwencjonalne.
>Niestety wiekszosc, to terapie "szemrane", kompletnie bezwartosciowe.
Ja również przetestowałem terapie Clark na sobie i jakoś mi pomogły,
więc mam napisać, że nie pomogły?
>Aby moc te informacje ocenic, niestety trzeba posiadac dosc pokazna wiedze
>medyczna, dlatego nalezy jednak nauczyc sie prawidlowo oceniac wypowiedzi
>niezaleznych ekspertow, ktorzy swoje opinie opieraja o badania naukowe
>laboratoryjne, kliniczne i epidemiologiczne.
>Aby to potrafic dobrze robic, to na to potrzeba wielu lat poszukiwan i nauki.
Mój organizm jest ekspertem samym w sobie więc nie potrzeba mi dowodów
naukowych wykonywanych przez ekspertów. Na tych "ekspertów" i ich
badania wydałem tyle kasy, że szkoda słów. Wiem jak się czułem kiedyś
a jak się czuję teraz.
Nie pamiętam na której ze stron czytałem o fałszowaniu przez naukowców
wyników badań w celu pozyskiwania dużych dotacji na ich dalsze
"badania". Nie był to tylko jeden przypadek.
>I na koniec jeszcze dodam, ze oprocz nedznych "konowalow" mialem to szczescie
>spotkac wspanialych lekarzy. Miedzy nimi byli lekarze amerykanscy, angielscy,
>kanadyjscy, czescy i ....polscy.
>Tak naprawde wiele zalezy od osobowosci lekarza i nie mozna swoich osobistych
>zlych doswiadczen z jednostkami, uogolniac na cala profesje.
Dużo zależy od podejścia lekarza do pacjenta, poważnego traktowania
zgłaszanych przez pacjenta dolegliwości a nie negowania tego co powie
pacjent.
Dlaczego więc wiele razy lekarze udają mądrzejszych i wmawiają
pacjentom, że nie mogą się źle czuć skoro przyjmują przepisane przez
nich leki? Skoro zgłaszam lekarzowi problem, to powinien potraktować
go poważnie a nie olewać to co mówię i negować moje dolegliwości bądź
odczucia.
Ja spotkałem więcej mądralińskich "konowałów" co to "ą" "ę" niż
prawdziwych lekarzy z powołania.
>Z moich osobistych doswiadczenw tej chwili moge powiedziec jedno, ze duzo
>wieksza doze zaufania mam jednak do lekarzy praktykujacych medycyne
>konwencjonalna, a nie tzw. alternatywna.
Ja niestety takiego zaufania nie posiadam. Nie twierdzę również, że
każdego "medyka" leczenia alternatywnego darzę zaufaniem, gdyż jest
wielu naciągaczy i szarlatanów. Do jednej jak i do drugiej strony
podchodzę z dystansem i z głową.
[...]
>Byc moze, ze w tej chwili w Polsce sytuacja ze sluzba zdrowia jest bardzo
>nieciekawa, wiec w zwiazku z tym jestes bardzo rozgoryczony i oceniasz tak a nie
>inaczej polskich lekarzy.
Oceniam lekarzy nie po sytuacji jaka panuje w Polsce ale po osobistych
doświadczeniach jak i po doświadczeniach rodziny, znajomych i innych
ludzi.
>Medycyna, to bardzo trudny i odpowiedzialny zawod. Trzeba miec jednak
>"powolanie", aby byc dobrym profesjonalista w tym zawodzie.
Z tym się zgadzam. Jednak wielu zapomina co to jest powołanie.
Prawdziwych lekarzy z powołania są jednostki.
Mariusz
|