Data: 2008-11-10 10:15:14
Temat: Re: ewangelia Tomasza
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Don Gavreone" <s...@l...po> napisał w wiadomości
news:gf8t6q$lpu$1@news.onet.pl...
> Redart<r...@o...pl>
> news:gf8smg$kai$1@news.onet.pl
>
>> Użytkownik "cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
>> news:gf8rvp$et7$1@node2.news.atman.pl...
>> > Niesamowite.
>> > W końcu internet też wymyślili przecież "żydzi"...
>> > a Einstein _podobno_ opracował swoją teorię pomiędzy nabożeństwami
>> > w synagodze, zaraz po tym jak dokonał uboju rytualnego byka bez
>> > skazy, a jego mięso rozdał sierotom. ;)
>>
>> Tak, doskonale Cię rozumiem. Nie mówisz tego wprost, ale 'tak
>> naprawdę' to wg Ciebie Einstein po cichu popierał nazistów w ich dziele
>> walki
>> z Hebrajczykami, bo sam miał już dosyć tej niezręcznej sytuacji, że
>> go, prawdziwego Żyda, nikt nie odróżnia od tego motłochu.
>> Ew. jak się okaże, że Einstein wcale tak sprawy nie widział, to
>> stwierdzisz, że głupi był i tyle ;) Tak samo jak inni 'nie widział
>> gdzie leży królestwo"
>
> Żeby ironia była większa, zasymilowani niemieccy Żydzi (często również
> zlaicyzowani) faktycznie nie czuli wielkiego powinowactwa z tymi ok. 2 mln
> "Ostjuden" (biednymi, prostymi, religijnymi i cuchnącymi czosnkiem i
> cebulą Żydami z Europy Wschodniej, którzy wyemigrowali w pierwszych
> dziesięcioleciach XX wieku na Zachód - głównie do Niemiec i Austrii).
> Niemcy jednak widzieli to inaczej. Decydował wyłącznie czynnik "rasowy",
> dlatego prześladowali i Westjuden, i Ostjuden, i tych Żydów, którzy
> przeszli na chrześcijaństwo (na przykład Edytę Stein), nie prześladowali
> natomiast aryjskich konwertytów na judaizm (byli i tacy).
Wyobrażam sobie, że tak właśnie było. 'Ynteligencja' zawsze dystansuje się
do
'religijnych prostaczków'. Jestem skłonny sądzić, że naziści, w zależności
od 'własnych odcieni', uderzali albo precyzyjnie, w inteligencję (tak jak
robili z Polakami w Palmirach, czy też jak robił Stalin w Katyniu) albo
bardziej na ślepo - czyli ogólnie wg klucza rasowego i masowych spędów
- w getta a potem w obozy koncentracyjne. Ogólnie im się to zgrywało w jedno
działanie eksterminacyjne o wyrazistych zasadach. Zresztą inteligencja
żydowska najszybciej brała nogi za pas widząc co się dzieje. To też wskazuje
zupełnie 'irracjonalne' przesłanki nazistów - uderzali w masy ludzi, które
wcale nie miały strategicznego znaczenia, w szczególności - nie stanowiły
żadnego realnego zagrożenia dla Niemiec. Chyba, że za zagrożenie uznać
odór czosnku ... U nich samych Żydów było tyle, co kot napłakał, a
największa
tragedia się rozegrała w momencie, jak zaczęli 'porządkować' Polskę - kraj,
wobec którego niemal od początków historii to Germanie byli rzeczywistymi
agresorami i zagrożeniem, nie na odwrót. Nie było więc przesłanek
racjonalnych
- tylko ideologiczne, zakorzenione w głębokiej frustracji. Żydzi (należy
zaznaczyć, że tak samo jak i Romowie, czy homoseksualiści) świetnie
się nadawali na chłopca do bicia - nie byli silni, a jednocześnie
obciążeni negatywnie stereotypami. Samonapędzajace się koło.
IMHO sprowadzajac sytuację represji stosowanej przez Niemca wobec Żyda na
poziom statystycznej relacji człowiek-człowiek, obraz jest po prostu taki:
prosty niemiecki żołnierz, który nigdy wcześniej nie miał żadnego styku z
Żydem,
został posłany gdzieś na daleki wschód Europy (jeszcze to li Europa ?)
i dostał odgórny rozkaz, by katować wskazanego, prostego Żyda a na koniec
zabić, razem z całą rodziną, ponieważ, jak twierdziła 'góra' - stanowił on
przyczynę wszyskich jego życiowych nieszczęść. Warto też nadmienić, że
prawdziwe zagrożenie dla Niemiec, jakim był w tym okresie rosnący już w siłę
Stalin - również Żydów tępił. Tylko w Polsce, ledwie łapiącej trochę
świeżego powietrza we własne płuca w okresie międzywojennym, Żydzi
byli nacją istotną i normalnie(prawie) funkcjonującą.
Myślę, że bardzo wielu Żydów próbowało otwarcie podejmować temat i zadawać
takze sobie pytania o odpowiedzialność za to, co się dzieje na świecie,
także
za holokaust. Wydaje mi sie, że wielu, tak jak np. Einstein, doskonale
widziało w dużym stopniu irracjonalny charakter calego napięcia
Żydzi-reszta świata, w szczególności widzieli bardzo silny wątek religijny
- czyli byli zdolni odczuwać po części własną odpowiedzialność tam gdzie
dostrzegali u siebie skłonności do dewotyzmu i hipokryzji. W efekcie tego
np. Einstein dość otwarcie zanegował religie teistyczne - zapewne jako
szczególnie silnie wzmacniajace postawy dewocyjne, zbyt łatwo umożliwiajace
wypychanie odpowiedzialności 'na zewnątrz' i tworzenia granic między ludźmi
'na obraz i podobieństwo' granic widocznych miedzy różnymi wizjami Boga
jedynego kultywowanymi przez różne religie. Czy to był dobry wniosek - nie
wiem. Ale m.in. taki był. Cytując Einsteina:
***
Nie wierzę w nieśmiertelność i uważam moralność za sprawę czysto ludzką, bez
konieczności odwoływania się do jakiegokolwiek nadprzyrodzonego autorytetu.
***
Moralność człowieka zależy od zdolności współodczuwania z innymi ludźmi,
wykształcenia oraz więzi i potrzeb społecznych; żadna religia nie jest do
tego potrzebna. Człowiek byłby zaiste żałosną istotą, gdyby kierował się w
życiu wyłącznie strachem przed karą i nadzieją na nagrodę po śmierci.
***
|