« poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2012-10-20 22:12:12
Temat: Re: impotencja udawana czy prawdziwa.In article <1i9z8t5ngaasg$.cw0ace37qhjl$.dlg@40tude.net>,
i...@g...pl says...
>
> Dnia Sat, 20 Oct 2012 23:36:39 +0200, Flyer napisał(a):
>
> > To było abstrakcyjne rozważanie o miejscu, które nie istnieje
> > [raju]. ;> Osobiście w żaden raj czy piekło nie wierzę -
>
>
> W piekło i raj jako miejsca - ja też.
> Bo nie są to miejsca.
>
>
> > człowiek umiera, a wraz z nim jego pamięć, doświadczenie i
> > wszystko inne. Staje się kolejnym gnijącym kawałkiem mięsa.
>
> Umarłeś i wróciłeś - i dlatego tak mówisz?
> :-]
Bo to jest logiczne, a myślenie o "raju" tylko wprowadza burdel
myślowy w dywagacje o życiu doczesnym. Jeżeli ktoś mnie poprosi
o 30 gr. [facet pod sklepem ostatnio], to JA muszę podjąć szybką
decyzję. Gdybym miał rozważać za i przeciw, dodać do tego
jeszcze raj i piekło, to pewnie bym musiał kombinować z godzinę.
;>
> > To co zrobimy za życia, to nasze. To co po śmierci nie ma
> > znaczenia, bo już nas nie będzie w jakimkolwiek sensie -
> > dosłownym czy przenośnym.
>
> Pytanie jak wyżej.
Jesteśmy uwarunkowani, w biologicznym sensie tego słowa. Przez
cały okres edukacji słyszymy, że ten i ten był bohaterem, ten i
ten jest sławny. Wchodzimy w dorosłe życie i robimy wszystko
tak, żeby ktoś nas po śmierci wspominał. Tylko jaki to ma sens
dla przyszłego gnijącego, pozbawionego cech człowieczych,
kawałka mięsa i kości?
Sądzisz, że jeżeli umrzesz, tobędzie miało dla Ciebie jakieś
znaczenie, że wnuki wyrażą się o tobie per "stara rura"?
Miałem kilkanaście zwierząt - kotów i psów. Najważniejsze dla
nich jest życie. W chwili śmierci tracą WSZYSTKO. Przestają
istnieć. Dlaczego człowiek miałby mieć inaczej? ;>
PF
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2012-10-20 23:21:18
Temat: Re: impotencja udawana czy prawdziwa.Dnia Sun, 21 Oct 2012 00:12:12 +0200, Flyer napisał(a):
> In article <1i9z8t5ngaasg$.cw0ace37qhjl$.dlg@40tude.net>,
> i...@g...pl says...
>>
>> Dnia Sat, 20 Oct 2012 23:36:39 +0200, Flyer napisał(a):
>>
>>> To było abstrakcyjne rozważanie o miejscu, które nie istnieje
>>> [raju]. ;> Osobiście w żaden raj czy piekło nie wierzę -
>>
>> W piekło i raj jako miejsca - ja też.
>> Bo nie są to miejsca.
>>
>>> człowiek umiera, a wraz z nim jego pamięć, doświadczenie i
>>> wszystko inne. Staje się kolejnym gnijącym kawałkiem mięsa.
>>
>> Umarłeś i wróciłeś - i dlatego tak mówisz?
>> :-]
>
> Bo to jest logiczne, a myślenie o "raju" tylko wprowadza burdel
> myślowy w dywagacje o życiu doczesnym.
Tobie. Tobie.
> Jeżeli ktoś mnie poprosi
> o 30 gr. [facet pod sklepem ostatnio], to JA muszę podjąć szybką
> decyzję. Gdybym miał rozważać za i przeciw, dodać do tego
> jeszcze raj i piekło, to pewnie bym musiał kombinować z godzinę.
> ;>
Czyli co - nie ma nic po śmierci, bo tak łatwiej... żyć?
:-]
>
>>> To co zrobimy za życia, to nasze. To co po śmierci nie ma
>>> znaczenia, bo już nas nie będzie w jakimkolwiek sensie -
>>> dosłownym czy przenośnym.
>>
>> Pytanie jak wyżej.
>
> Jesteśmy uwarunkowani, w biologicznym sensie tego słowa. Przez
> cały okres edukacji słyszymy, że ten i ten był bohaterem, ten i
> ten jest sławny. Wchodzimy w dorosłe życie i robimy wszystko
> tak, żeby ktoś nas po śmierci wspominał.
Hmmm... mów za siebie, bo ja wręcz zmagam się z osobami o takiej postawie.
To one "straszą" mnie np, że internet to gwarancja śladu - np śladu mej
bytności w nim. Jakby im samym najbardziej o to chodziło w życiu i jedynym,
co ma wpływ na ich życie, była perspektywa jego ZAPISU (pies z tym, czy to
internet, czy czyjeś wspominki, to to samo).
Żyć tylko dla czyichś wspomnień? - to smutne, jeśli to jest główny motor
czyjegokolwiek bytowania, główny argument do przywoływania kogokolwiek do
"porządku"...
> Tylko jaki to ma sens
> dla przyszłego gnijącego, pozbawionego cech człowieczych,
> kawałka mięsa i kości?
Prezentujesz tutaj syndrom chirurga... tak nazywam (na własny użytek)
często spotykany stan polegajacy na tym, że człowiek (lekarz) mający z
racji charakteru swej pracy bezpośrednią styczność z ludzkim ciałem i
życiem, popada albo w stan neurotycznego podniecenia swą władzą i zaczyna
lekcewazyć i życie, i ciało (z powodu naocznego, he he, przekonania o
marności życia zależnego od ciała, a jednocześnie przekonania o władzy nad
tym związkiem), albo w stan depresyjny (z powodów podobnych, lecz bez
poczucia władzy).
A wszystko powyższe wynika jedynie z NIERADZENIA sobie z tym, co widzi na
stole operacyjnym w konfrontacji z tematyką powiązania ciało-dusza-życie...
Jednak znam też i takich lekarzy-chirurgów, którzy POMIMO wieloletniej
praktyki z balansowaniem na krawędziach powyższego trójzwiązku jedynie
bardziej utwierdzili się w wierze, a wręcz czasem własnie dzięki temu
balansowaniu uwierzyli. Ich poziom moralny nie obniżył się wskutek danej
im z racji zawodu władzy nad ludzkim ciałem, wręcz przeciwnie, widzą małość
tej władzy, widzą jej cząstkowość... są pokorni tym bardziej, im więcej
mają... władzy.
Czym możesz to tłumaczyć? Przecież to oni mają niepomiernie więcej praktyki
w obcowaniu ze śmiercią i mięsem... niż Ty, z Twymi "kotami i psami"... na
których zbudowałeś całą tę swoją piramidę logiki i przekonań.
>
> Sądzisz, że jeżeli umrzesz, tobędzie miało dla Ciebie jakieś
> znaczenie, że wnuki wyrażą się o tobie per "stara rura"?
>
> Miałem kilkanaście zwierząt - kotów i psów. Najważniejsze dla
> nich jest życie. W chwili śmierci tracą WSZYSTKO.
Powiedziały Ci to?
:-]
> Przestają
> istnieć.
DLA CIEBIE.
Przecież nie zabiegały o Twe wspomnienia... żyjąc dla siebie :-)
> Dlaczego człowiek miałby mieć inaczej? ;>
>
A skąd TY niby wiesz, jak one mają? - więc skąd wiesz, jak jest "inaczej"?
:-]
--
XL Wartością jest autentyczność wnętrza - warto być nawet chamem, ale
takim, żeby każdy szukał twego towarzystwa.
(by XL)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2012-10-21 00:18:53
Temat: Re: impotencja udawana czy prawdziwa.In article <1oh2f2wzbwqda$.yaqwf5ffrngq.dlg@40tude.net>,
i...@g...pl says...
>
> Dnia Sun, 21 Oct 2012 00:12:12 +0200, Flyer napisał(a):
>
> > In article <1i9z8t5ngaasg$.cw0ace37qhjl$.dlg@40tude.net>,
> > i...@g...pl says...
> >>
> >> Dnia Sat, 20 Oct 2012 23:36:39 +0200, Flyer napisał(a):
> >>
> >>> To było abstrakcyjne rozważanie o miejscu, które nie istnieje
> >>> [raju]. ;> Osobiście w żaden raj czy piekło nie wierzę -
> >>
> >> W piekło i raj jako miejsca - ja też.
> >> Bo nie są to miejsca.
> >>
> >>> człowiek umiera, a wraz z nim jego pamięć, doświadczenie i
> >>> wszystko inne. Staje się kolejnym gnijącym kawałkiem mięsa.
> >>
> >> Umarłeś i wróciłeś - i dlatego tak mówisz?
> >> :-]
> >
> > Bo to jest logiczne, a myślenie o "raju" tylko wprowadza burdel
> > myślowy w dywagacje o życiu doczesnym.
>
> Tobie. Tobie.
Każdemu. "Raj" w życiu dorosłym jest namiastką rodziców, jeżeli
wykreślić to słowo, to nie będzie już na co się oglądać i
trzebaby każdą decyzję przypieczętować własną wolą. ;>
> > Jeżeli ktoś mnie poprosi
> > o 30 gr. [facet pod sklepem ostatnio], to JA muszę podjąć szybką
> > decyzję. Gdybym miał rozważać za i przeciw, dodać do tego
> > jeszcze raj i piekło, to pewnie bym musiał kombinować z godzinę.
> > ;>
>
> Czyli co - nie ma nic po śmierci, bo tak łatwiej... żyć?
> :-]
Łatwiej jest żyć, kiedy odrzyci się elementy abstrakcyjne -
facet z opowieści wyglądał biednie i zachowywał się grzecznie,
ale z doświadczenia wiem, że zbierał na piwo, a w odpowiednich
warunkach potrafiłby zabić, a w każdym razie pobić.
> >
> >>> To co zrobimy za życia, to nasze. To co po śmierci nie ma
> >>> znaczenia, bo już nas nie będzie w jakimkolwiek sensie -
> >>> dosłownym czy przenośnym.
> >>
> >> Pytanie jak wyżej.
> >
> > Jesteśmy uwarunkowani, w biologicznym sensie tego słowa. Przez
> > cały okres edukacji słyszymy, że ten i ten był bohaterem, ten i
> > ten jest sławny. Wchodzimy w dorosłe życie i robimy wszystko
> > tak, żeby ktoś nas po śmierci wspominał.
>
> Hmmm... mów za siebie, bo ja wręcz zmagam się z osobami o takiej postawie.
> To one "straszą" mnie np, że internet to gwarancja śladu - np śladu mej
> bytności w nim. Jakby im samym najbardziej o to chodziło w życiu i jedynym,
> co ma wpływ na ich życie, była perspektywa jego ZAPISU (pies z tym, czy to
;> Nie będzie śladu. Kamień wytrzymuje parę tysiącleci, papier
stuleci, DVD 100 lat, o CD nawet szkoda wspominać, tak samo jak
o dyskach twardych, ale to nadal jest warunkowanie. Co mi po
tym, że dzieci będą się o mnie uczyły w szkole, skoro nie będę
już istniał?
PF
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |