« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2004-03-28 15:16:20
Temat: Re: koteczki
> > klamerka na nos to jest sposób a Twoje kotki u Ciebie nie zrobią
pójdą do
> > sąsiadów chyba że wykastrowałaś
> > biednego koteczka
Ależ znaczą terytorium wszystkie koty, kastrowane i nie, kotki
(dziewczyny znaczy się) też. O "nieszczęściu" kastrowanych kocurów
proszę tu nie mówić. Jeśli kiedyś w życiu zdarzy Ci się przygarnąć
kilka kotów płci obojga po ciężkich przejściach, to podyskutujemy.
A teraz o znaczeniu po roślinach, jako praktyk ( trzy własne
kastrowane kocury + dwa "zachodzące" niekastrowane).
Iglaków nie mam, mam bukszpany i rododendrony. Też wrażliwe.
Zapach (smród znaczy się) zmywa się za pomocą węża z wodą. W dużym
stopniu to pomaga też na uszkodzenia z powodu moczu. Najlepiej działa
posadzenie w pobliżu, najlepiej na eksponowanym miejscu, dużej byliny
z łętami pozostającymi na zimę (doskonałe są wysokie trawy rabatowe -
miskanty, spartina, calamagrostis), w charakterze słupa
ogłoszeniowego; doskonale to działa jako "łapacz".
Koty zimą znaczą po zimozielonych krzewach, bo "słup ogłoszeniowy"
musi być jak najbardziej atrakcyjny. Jeśli dostaną coś ciekawszego, to
skorzystają.
Tak naprawdę tego kociego moczu wcale nie jest dużo, wprawny kocur
pozostawia zaledwie kilka kropli (musi oszczędzać, bo teren zazwyczaj
jest duży). Nawet jeśli na wiosnę bylinę trzeba przyciąć, to spłukanie
wodą takiej ilości nie nastręcza problemów. Za to oszczędza na
nawozach ;-)
Całe stado kotów nie narobi w ogrodzie więcej szkody niż jeden nieduży
pies. A na pewno mniej niż grad, mróz albo susza, na które też nie
mamy wpływu :)
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2004-03-28 15:17:42
Temat: Re: koteczki
Użytkownik "Amelia" <a...@t...pl> napisał w wiadomości
news:c46k94$7nn$1@nemesis.news.tpi.pl...
> klamerka na nos to jest sposób a Twoje kotki u Ciebie nie zrobią pójdą do
> sąsiadów chyba że wykastrowałaś
> biednego koteczka uszanowania Teresa
Nie kastrowałam i nic mi nie śmierdzi. Moje koty kopią dołki i tam się
załatwiają, bynajmiej tak zauważyłam, natomiast nie widziałam żeby na dwa
metry w góę siusiały. Zresztą mieszkam na wsi i wszyscy mają tu koty, które
w przeciwieństwie do psów pałętaja sie po całej wsi, nie wiem jak można
utrzymać kota w domu, przecież wiadomo, ze własymi drogami chodzą. Iglaków
mi nie niszczą, jesli już to niezauważalnie.
Pozdrawiam
Kaśka
PS
Pisz, proszę, po tekstem.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2004-03-28 15:26:19
Temat: Re: koteczki
Użytkownik "Janusz Czapski" <j...@t...pl> napisał w wiadomości
news:c46ifo$iqa$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik Katarzyna Tkaczyk <k...@e...com.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:c46i7a$sni$...@n...news.tpi.pl...
>
> Oooo! Widzę, ze masz czas superletni :-)))
> Pozdrawiam ;-)
> Janusz z czasem tylko letnim :-)
Taki mój komputer mądry, już przestawiam :))
Pozdrawiam
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2004-03-28 17:29:35
Temat: Re: koteczki"T.W." <t...@w...pl> wrote in message
news:c46q5o$2so$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Ależ znaczą terytorium wszystkie koty, kastrowane i nie, kotki
> (dziewczyny znaczy się) też. O "nieszczęściu" kastrowanych kocurów
> proszę tu nie mówić.
W dlugie dyskusje nie chce sie wdawac, bo mi cisnienie skacze.
Ale spytaj sie meza, czy by chcial byc na miejscu takiego kota.
Pozdrowienia,
Michal
--
Michal Misiurewicz
m...@m...iupui.edu
http://www.math.iupui.edu/~mmisiure
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2004-03-28 18:38:02
Temat: Re: koteczki
Użytkownik "Michal Misiurewicz" <m...@i...rr.com> napisał w
wiadomości news:3YD9c.82199
> Ale spytaj sie meza, czy by chcial byc na miejscu takiego kota.
Mój mąż (któremu też ciśnienie skacze, jak czyta takie demagogiczne
argumenty jak powyższy) zadał sobie trud odnalezienia w archiwum
poniższego tekstu.
(Autor: Michał Misiurewicz. Re: We Wrocławiu wiosna. 15.03.2004 )
"Grzegorz Sapijaszko" <g...@s...net> wrote in message
news:m2wu5m2gcq.fsf@sapijaszko.net...
>
> A kota? Takiego zwykłego kota? Albo chociaż rysia? Rysia... Żbika
> może? A nie, on się na nornice nie połakomi... No to pozostańmy przy
> kocie?
Sasiedzkie koty czasem tez przychodza. A wlasnego zahodowac?
Dziekuje, postoje.
Pozdrowienia,
Michal
Ktoś, kto tak ostro odżegnuje się od posiadania kota - nagle takim
wielkim obrońcą kociej seksualności?
Przygarnij wyrzuconą kotkę z kociętami. Wtedy pogadamy.
O ciśnieniu też.
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2004-03-28 20:05:31
Temat: Re: koteczkiT.W. wrote:
> Całe stado kotów nie narobi w ogrodzie więcej szkody niż jeden nieduży
> pies. A na pewno mniej niż grad, mróz albo susza, na które też nie
> mamy wpływu :)
Dokładnie, odkąd nie mam psa po działce grasują mi kociambry i póki co
większych szkód nie wyrządzają. A przy okazji znikneły nornice i kretów też
jakby mniej :-).
pozdrawiam
Piotr
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2004-03-29 00:23:17
Temat: Re: koteczki"T.W." <t...@w...pl> wrote in message
news:c47610$748$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Ktoś, kto tak ostro odżegnuje się od posiadania kota - nagle takim
> wielkim obrońcą kociej seksualności?
A co ma piernik do wiatraka?
Moje doswiadczenie pokazuje, ze dyskusja na ten temat jest jedna
z tych bezsensownych dyskusji, ktore tylko zacietrzewiaja dyskutantow,
a i tak kazdy pozostaje przy swoim zdaniu. Ustalmy wiec, Ty masz swoje
zdanie, ja mam swoje, i porozmawiajmy o kwiatkach. Bylo dzis u mnie
+25 C, wiosna pedzi jak szalona.
Pozdrowienia,
Michal
--
Michal Misiurewicz
m...@m...iupui.edu
http://www.math.iupui.edu/~mmisiure
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2004-03-29 07:22:56
Temat: Re: koteczki
Użytkownik "Michal Misiurewicz" <m...@i...rr.com> napisał w
wiadomości news:V%J9c.84473
> > Ktoś, kto tak ostro odżegnuje się od posiadania kota - nagle takim
> > wielkim obrońcą kociej seksualności?
>
> A co ma piernik do wiatraka?
To, że z teoretykiem pozbawionym w dodatku rzetelnej ( rzetelnej? w
tym wypadku żadnej ) wiedzy na dany
temat dyskusja jest bezcelowa. Zwłaszcza deklarującym, że zupełnie nie
zamierza tej wiedzy nabywać.
> Moje doswiadczenie pokazuje, ze dyskusja na ten temat jest jedna
> z tych bezsensownych dyskusji, ktore tylko zacietrzewiaja
dyskutantow,
> a i tak kazdy pozostaje przy swoim zdaniu.
Michale, bez urazy, jak dawno wyjechałeś z Polski?
Przyjedź tutaj na więcej niż kilka dni, zamieszkaj na wsi (może być
takie przedmieście jak u nas) na dwa, trzy latka, pożyj NASZYMI
problemami i wśród ludzi o NASZEJ mentalności, może optyka nieco Ci
się zmieni.
Kilka nieco mniej drastycznych przykładów podałam w poście o drzewach,
ostrzej mogłabym, ale nie będę, bo to nie jest tematem tej grupy.
Wybacz, ale "egzotyka" amerykańska różni się znacznie od "egzotyki"
polskiej i z naszej perspektywy pewne Twoje osądy są po prostu
zabawne.
Mnie to, co piszesz nie zacietrzewia, bo to, co mam na własnej ulicy -
i bynajmniej nie są to ani koty ani psy :( - jest znacznie bardziej
irytujące.
Pozdrawiam
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2004-03-29 09:38:31
Temat: Re: koteczkiAmelia wrote:
>Witam miłośnitów roślin! Mam prośbę o radę mam problem z kotami sąsiadów
>próbowałam różnych środków ostatnio był to środek odstraszający i nic
>koteczki dalej buszują w ogrodzie najbardziej zniszczone mam rośliny iglaste
>są zdeformowane a niektóre ciężko odrastają np świerk conica w zeszły roku
>pozbyłam się tuji szmaragd nie miała nawet korzeni spalone przez siusiu
>koteczków czy jest jakaś rada byle nie drastyczna inne przyjmę z
>wdzięcznością Teresa
>
>
>
>
- Własny kot, lepiej kotka.
- Wysypanie gdzieś w kącie, w osłoniętym miejscu, czegoś łatwego do
grzebania
z przeznaczeniem na kocia toaletę.
- Wysypanie pod najbardziej narażonymi krzewami skórek z owoców
cytrusowych.
--
Krycha&Co(ty) Wiem niewiele, lecz powiem, co wiem,
choć nie będzie to pewnie myśl złota:
Najpiękniejszą muzyką przed snem
jest mruczenie szczęśliwego kota. (F.Klimek)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2004-03-29 14:39:58
Temat: Re: koteczkiNie wiem ile jest "na grupie" osób z większą praktyką niż Ewa w dziedzinie
kotów ,
ale ja ze swoją 20-letnia wiedzą zawodową i .... 2 letnią ogrodową muszę
stwierdzić ,
że w tej wypowiedzi zawiera się sedno obrony kotów przed ich krytykami . A
co do krytyki
psów w dziedzinie ogrodnictwa miałbym sporo do powiedzenia . Czy ktoś na
własne oczy
widział żeby koty cokolwiek potrafiły zniszczyć w ogrodzie ? Poza tym
wykastrowanie kota niewiele
zmieni w jego instynkcie terytorialnym . Spowoduje jedynie zmniejszenie
nasilenia smrodu . A kompost
tak przez wielu (słusznie zresztą) zachwalany to tak bardzo pachnie? A
niewielu chce sie go wyprzec.
Miłośnicy Kotów Ogrodowych Łączcie Się ....!!!! Imperialistycznym
Miłośnikom Psa Ogrodowego
Mówimy Stanowcze "Nie" !!!!
> A teraz o znaczeniu po roślinach, jako praktyk ( trzy własne
> kastrowane kocury + dwa "zachodzące" niekastrowane).
> Iglaków nie mam, mam bukszpany i rododendrony. Też wrażliwe.
> Zapach (smród znaczy się) zmywa się za pomocą węża z wodą. W dużym
> stopniu to pomaga też na uszkodzenia z powodu moczu. Najlepiej działa
> posadzenie w pobliżu, najlepiej na eksponowanym miejscu, dużej byliny
> z łętami pozostającymi na zimę (doskonałe są wysokie trawy rabatowe -
> miskanty, spartina, calamagrostis), w charakterze słupa
> ogłoszeniowego; doskonale to działa jako "łapacz".
> Koty zimą znaczą po zimozielonych krzewach, bo "słup ogłoszeniowy"
> musi być jak najbardziej atrakcyjny. Jeśli dostaną coś ciekawszego, to
> skorzystają.
>
> Tak naprawdę tego kociego moczu wcale nie jest dużo, wprawny kocur
> pozostawia zaledwie kilka kropli (musi oszczędzać, bo teren zazwyczaj
> jest duży). Nawet jeśli na wiosnę bylinę trzeba przyciąć, to spłukanie
> wodą takiej ilości nie nastręcza problemów. Za to oszczędza na
> nawozach ;-)
>
> Całe stado kotów nie narobi w ogrodzie więcej szkody niż jeden nieduży
> pies. A na pewno mniej niż grad, mróz albo susza, na które też nie
> mamy wpływu :)
>
> Pozdrawiam
> Ewa
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |