Data: 2002-12-19 08:45:20
Temat: Re: leczenie zebow pod narkoza
Od: Mała Mi <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "La Luna" napisała ...
> > Fobia jest i już, a strach przed stomatologiem to - jak sama
> > wspomniałaś - w 99% przypadków wynik złych dowiadczeń.
> > Pacjent się boi, bo pamięta, że kiedyś bolało itd.
> > W przeciwieństwie do fobii jest to jak najbardziej racjonalne,
> > ale dlatego też dużo łatwiej to przełamać.
>
> Pozwole sie nie zgodzic posilkujac sie Psychopatologia D.L. Rosenhan'a :)
Mam nadzieję, że mój mąż tego nie przeczyta. ;-)
Bo dotąd było, że on się po prostu boi dentysty,
a teraz zacznie naukowo udowodniać, "że ma głęboko
zakorzenioną fobię, związana z traumą z dzieciństwa".
Nia ma to jak znaleźć solidna podstawę naukową. ;-)
> Wystarczy ze matka powie kilka razy do malutkiego dziecka z
> panika w glosie - nie dotykaj kotka bo moze wydrapac ci oczy i zarazic
> paskudna choroba. I fobia do konca zycia juz gotowa.
No to aż dziw bierze, ze 90 % społeczeństwa nie ma głębokiej
fobii na wszystko.
Mnie mama straszyła, że jak nie posprzątam,
to się w tych swoich szpargałach w końcu utopię.
I nic. Bałaganiarą jestem do dzisiaj.
I w ogóle mi ten bałagan niestraszny. :-)
> Mimo iz dorosly juz czlowiek wie ze sprzet
> teraz jest juz zupelnie inny, ze sa doskonale znieczulenia - on w
> rzeczywistosci nie boi sie sprzetu (przynajmniej nie zawsze), czesto
rowniez
> nie boi sie bolu - ale dentysty jako osoby.
A co by było, gdyby mial sąsiada dentystę ? ;-)
Nie wychodziłby z domu w obawie, że go spotka ?
Niezależnie od tego, że ów dentysta w sąsiedztwie
tylko mieszka, a pracuje całkiem gdzie indziej ?
W końcu to ma być lęk przed *osobą*.
Coś te teorie mooocno naciągane ...
> Czesto strach przed dentysta tlumaczy sie jako strach przed bolem.
I tak jest w ogromnej większości wypadków.
Pozostałe to nadwrażliwośc na dźwięki (a te w gabinecie
do przyjemnych nie należą), odruch wymiotny przy jakichkolwiek
manipulacjach w obrębie jamy ustnej i tym podobne.
Fobia czyli lęk zupełnie irracjonalny, który nie da się
wytłumaczyć, to w tym wypadku naprawdę wielka rzadkość.
> Gdy dorosly facet na sama mysl o pojsciu do dentysty i wyleczeniu bolacego
> zeba oblewa sie potem, zaczynaja mu sie trzasc rece i ma cala mase innych
> somatycznych objawow a strach, mimo najlepszych checi uniemozliwia mu
> pojscie i wyleczenie tego nieszczesnego zeba - mozna to jak najbardziej
> uznac za fobie.
Uznać można.
Tylko nie mienia to faktu, że ów strach wiąże się z bólem,
a więc wcale nie jest irracjonalny.
Jeżeli coś już boli (a ząb potrafi boleć bardzo),
to całkiem naturalna reakcja jest strach przed tym,
że ktoś mógłby dotknąć bolącaego miejsca,
a tym samym ów ból spotęgować.
> Oczywiscie - zdarzaja sie przypadki gdy czlowiek po prostu boi sie
dentysty
> bo mial jakis czas temu bardzo przykre z nim spotkanie.
> Ale w tym watku rozmawiamy chyba o takim gleboko zakorzenionym leku.
Nie - rozmawiamy o strachu przed dentysta i o tym,
jak ludzie potrafią go tłumaczyć.
W końcu lepiej brzmi "mam fobię" niż "bardzo się boję".
Szczególnie facet będzie wolał znaleźć u siebie "chorobę"
niż przyznać, że zwyczajnie cykorzy. ;-)
A przede wzystkim to rozmawiamy o sensowności
podawania u stomatologa narkozy.
> > Problem sprowadza się do przełamania się i pójścia ten pierwszy raz.
>
> No i dokladnie :)
> Tylko jak sklonic czlowieka ktory na sam dzwiek slowa "dentysta" blednie i
> ma dziki wzrok?
Myślę, że tutaj nikt nikogo nie jest w stanie tak naprawdę skłonić.
Z tym problemem dorosły człowiek musi poradzić sobie sam.
Ale gdyby było tak jak piszesz, że fobia, że sama osoba wzbudza
przerażenie itd. to co owa narkoza w sumie zmieni ?
I tak trzeba najpierw iść i stanąć twarzą w twarz
z tym swoim największy upiorem zwanym dentystą,
usiąść na najstraszniejszym z foteli świata itd.
> Ja mam fobie (czy moze cos w tym rodzaju?) na punkcie gardla.
> Sama mysl o badaniu gardla za pomoca szpatulki
> wywoluje obfite slinienie, a badanie jest praktycznie niemozliwe bo mam
tak
> silny odruch wymiotny i obronny.
Odruch wymiotny przy badaniu gardła to ja akurat też mam.
Tylko że nie wpadłam dotąd na pomysł, żeby nazywać fobią
coś co jest uzasadnione fizjologicznie i właściwe bardzo wielu ludziom.
> Kiedys mialam podejrzenie nowotworu krtani
/.../
> Wizyta skonczyla sie tak ze pani laryngolog wywalila mnie za drzwi - bo
jej
> z calej sily przylozylam tak ze przeleciala przez pol gabinetu. Nie
> pozwolilam jej, mimo moich najszczerszych checi - zajrzec mi do gardla,
gdy
> postanowila zrobic to bardziej stanowczo - oberwala - wpadlam w panike.
> To jest znacznie silniejsze ode mnie - nie jestem w stanie dac sobie
zbadac
> gardla, sama mysl o tym jest dla mnie przerazajaca.
No i ... ?
Do dzisiaj chodzisz taka niezbadana ?
Podejrzewali, a wobec Twojego oporu przestali podejrzewać ?
> Dlatego rozumiem ludzi ktorzy nie sa w stanie przemoc w sobie tego
zupelnie
> bezpodstawnego leku przed dentysta.
A czy ja mówiłam, że ich nie rozumiem ?
Rozumiem też nastolatki, które panicznie boją się
pierwszej w życiu wizyty u ginekologa i ludzi
blednących na samą myśl o pobraniu krwi itd.
Tylko że zarówno moje jak i całego świata zrozumienie
nie zmienia fakt, że kiedyś po prostu trzeba to zrobić.
Pozdrawiam !
Mała Mi
|