Pyzolku, Maniu :)
Odpowiadam Wam obu, po dniu ciezkiej pracy i ... godzinie spedzonej na
rowerze. Mam to szczescie, ze jakies sto metrow od mojego domku zaczynaja
sie lasy, laki i jeziora, wiec jest gdzie jezdzic. Pomoglo mi sie to
odprezyc, zupelnie zapomnialam o egzaminach, pedalowalam wsrod wysokich
traw, taplalam sie w blocku, na zlamanie karku z gorki zjezdzalam itp :)
A z ta joga to ... no sama nie wiem, czy to dobry pomysl. Chyba jestem zbyt
malo cierpliwa (wiem, wiem - joga ma wlasnie uczyc cierpliwosci). No jak
bede miala wiecej czasu to sprobuje ;P
Plan A jest taki, ze zdaje na dwie uczelnie, plan B (jesli nigdzie nie
zdam) - najprawdopodobniej wyjade na pol roku do Francji, co, moim zdanie,
tez jest wspanialym doswiadczeniem, ale niejako malą strata czasu, bo
przeciez pozniej moge jechac 'z uczelni' - sokrates czy cus.
Poza tym nie ma mowy, zebym nie zdala, zap...:) od wrzesnia, to zdam. Tylko
zeby to wszystko bylo jeszcze troche bardziej przyjemne :/
Poki co sprobuje z wieczornym rowerem, tudziez bieganiem, ksiazka do
poduszki...
I nie zapomnijcie trzymac we wtorek kciukow za wszystkim maturzystow! :)
Kredka