Data: 2001-01-10 21:14:40
Temat: Re: mantra, modlitwa, zaklecie
Od: "piotr oles" <o...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "renton" <r...@b...pl> napisał w wiadomości
news:93g6r2$au9$1@news.tpi.pl...
> Kiedys z kumpel podeszlismy do grupy skinheadow i zapytalismy jakie maja
> poglady i o co im naprawde chodzi ?
> a oni na to : idz sie zapytaj Tejkowskiego
> I tak samo ty mi teraz mowisz , przeczytaj se cos tam to bedziesz wiedzial
>
> I powtórzę jeszcze ze sto razy. Jak inaczej chcesz wniknąć w sens aby
dotrzeć do sedna? Dotrzeć albo i nie, bo sedno ma to do siebie, umyka, gdy
już, już mamy go w zasięgu ręki i macha ogonkiem, pokazując język z
bezpiecznej odległości. Złośliwa bestia.
Wróćmy jednak do rzeczy, (jak mawiał pewien reista:-)). Rzuciłeś mi
rękawiczkę w twarz więc ją podnoszę. Nie będę przedstawiać ci całości moich
poglądów na temat wiedzy radosnej Fryderyka, bo nie czas i miejsce na to,
chciałabym tylko poruszyć kilka wątków, które taki znawca F. jak ty :-)))),
z pewnością potrafi umiejscowić we właściwym kontekście.
Każdy z nas żyje we własnym świecie pojęć, poglądów, pragnień i wszelką
odmienność odmierza własną miarą, zwykle przypisując jej swoje cechy, co
niezwykle rzadko wychodzi na korzyść owej odmienności. Również Fryderyk jest
odbierany na wielu poziomach rozumienia. Z jego filozofii może wyrosnąć
wszystko, od nazizmu począwszy, a na człowieku pełnym nieśmiałej dobroci,
wrażliwości i uczciwości kończąc.
Z czym walczył ? Z martwotą umysłów, nadzieją ludzkiego trwania,
"moralnością" rozumianą jako zbiór norm, nakazów i zakazów, których
przestrzeganie warunkuje szczęście wieczne. Kto potrzebuje
samousprawiedliwienia i rozgrzeszenia będzie ich ślepo przestrzegać - nie
chcąc widzieć swej nędzy uwalnia się od odpowiedzialności podpierając się
Bogiem. Moralność jest stworzona przez "ostatniego człowieka" (człowieka
resentymentu) , żeby usprawiedliwić jego marność, jest uznaniem człowieka za
naturę ostateczną, za cel, podczas gdy człowiek jest mostem który musi być
przezwyciężony i porzucony. (podobny wątek o rozwoju poprzez utożsamienie z
pewnym stopniem, przekroczenie go i odmiennie: włączenie na wyższym poziomie
pojawia się u Wilbera -polecam)
Żeby powstał "nadczłowiek", człowiek przede wszystkim musi rozpoznać swoją
sytuację, przejrzeć na oczy, zajrzeć w głąb samego siebie. "Jesteśmy sobie
nieznani, my, poznający, my sami samym sobie; ma to słuszną przyczynę. Nie
szukaliśmy siebie nigdy - jakże stać się miało, byśmy się kiedyś znaleźli?
Słusznie powiedziano: "gdzie jest wasz skarb, tam jest i serce wasze"; nasz
skarb jest tam gdzie stoją ule naszego poznania." - Ecce homo
Nadczłowiek jest stanem w którym łączą się mądrość i miłość wyrastające z
samopoznania, jest wzięciem odpowiedzialności za siebie i swoje czyny co z
kolei prowadzi do wolności.
Jednak nadczłowieka trzeba koniecznie obudzić! I tu fragmencik książki,
którą w dalszym ciągu ci polecam..."Innym tryumfem jest nasze uduchowienie
wrogości. Polega ono na tym, że człowiek głęboko pojmuje wartość, jaką
stanowi posiadanie wrogów: krótko mówiąc, że czyni odwrotnie, niż niegdyś
czyniono i wnioskowano. (...) Nie inaczej zachowujemy się w stosunku do
naszego "wroga wewnętrznego"; również tu uduchowiliśmy wrogość, również tu
pojęliśmy jego wartość. Jesteśmy płodni tylko pod warunkiem, że jesteśmy
bogaci w konflikty; pozostajemy młodzi jedynie przy założeniu, że nasza
dusza się nie przeciąga, że nie pragnie pokoju... Nic nie stało się nam
bardziej obce niż upragniony niegdyś 'pokój duszy', upragniony przez
chrześcijan; o niczym nie myślimy z mniejszą zazdrością niż o krowie
moralnej i spasionym szczęściu czystego sumienia. Zrezygnował z wielkiego
życia , kto zrezygnował z wojny..."
No dobrze, może wystarczy na dziś, lecę do moich kolegów skinhedów;-))))))))
Pozdrawiam
Kaśka
>
>
|