Strona główna Grupy pl.sci.psychologia miłość, przyjaźń, homoseksualizm

Grupy

Szukaj w grupach

 

miłość, przyjaźń, homoseksualizm

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 16


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2006-07-31 11:25:34

Temat: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

Cześć,

Może na początek: to nie jest "kolejny" temat o gejach ; )
Nie chciałbym też zostać zrozumiany więc na początek zaznaczę, że _wiem_
czym jest homoseksualizm (czyli wiem, że nie jest dewiacją, zboczeniem
itd.).


Dziś zacząłem czytać "O przyjaźni" F. Albertoniego, to Włoski filozof.
Książka jak sam tytuł wskazuje - traktuje o przyjaźni: tym czym ona
jest. Czytając ją zastanawiałem się nad wieloma różnymi rzeczami.

Niedawno na forum internetowym poleciłem komuś film "Życie i cała
reszta" Woodiego Allena, powiedziałem, że to film o "męskiej przyjaźni"
- mój rozmówca stwierdził, że "nie chce oglądać filmu o gejach"...

Zastanawiałem się nad tym czym jest przyjaźń? Czy jeszcze istnieje?

Przyszła mi do głowy też pewna myśl, otóż jakie są nasze _role_ w
społeczeństwie? Przez "nasze" rozumiem: kobiet i mężczyzn?

(Przekoloruje) Jako mężczyźni "zdobywamy" kobiety, są one dla nas
"zwierzyną łowną", a każdy inny mężczyzna jest po trochu wrogiem. Mam
też wrażenie, że mało się mówi o "przyjaźni" wśród mężczyzn. Mówi się o
"kumplach", "znajomych", "ziomkach". "Kumpel" to ktoś z kim idzie się na
piwo do knajpy oglądać mecz - ale nie ktoś z kim można pozwolić sobie na
szczerość, bliskość.

Z kolei wśród kobiet (chyba) nie ma aż takiej konkurencji(?) Więcej jest
też "przyjaciółek" - tych stereotypowych co spędzają całe dnie na
plotkach i zakupach.

Z drugiej strony (zbliżając się do sedna): więcej się mówi o gejach niż
lesbijkach (nie wiem czy wynika też z proporcji jednych do drugich?).
Zastanawiałem się między innymi nad homo-modą - bo moim zdaniem takie
zjawisko istnieje...

Kim jest gej? Taki stereotypowy gej to miły, przytulny facet, otwarty i
nie ukrywający swoich emocji (może trochę nademocjonalny) -
mniej-więcej tak, prawda? Pewnie spotkaliście się też z "babskimi"
kawałami o tym, że jeśli tylko kobieta znajdzie przyjaciela-faceta to
musi się on okazać gejem.

Poza tym mężczyzna musi być "męski" a kobieta "kobieca". Na
homoseksualiście nie wisi już to piętno, może być "rozmyty" - trochę
męski, trochę kobiecy - jest poza swoją rolą "mężczyzny". Zresztą często
pełnią w związkach "podwójne" role.

Doszedłem do wniosku, że może homoseksualizm jest o tyle modny, że daje
możliwość ucieczki od tych ról. Daje sposobność do bliskości ze
wszystkimi. Nie trzeba się obawiać, że próba zbliżenia do faceta,
znalezienia sobie przyjaciela ("męska przyjaźń") zostanie odebrane jak
anons seksualny - bo nawet jak zostanie to nic nie tracimy, w końcu jak
się "jest" gejem to nie trzeba się obawiać tego. Idąc dalej: taki
homoseksualizm wywodzący się z mody byłby właśnie wynikiem źle
zrozumianej "miłości", która w rzeczywistości byłaby formą _przyjaźni_.
Mam zresztą koleżankę, która jest w trwałym związku z inną lesbijką -
rzadko widzi się osoby, o których można by powiedzieć, że są tak
bliskimi _przyjaciółmi_.

Przyjaźnić się to kochać i być kochanym (za F. Albertonim). Z kolei w
naszym świecie jest miejsce tylko na "jedną miłość" (zwaną też "TĄ"
miłością), szukamy "drugiej połówki" - czyli nie ma miejsca też na
trzecią, czwartą i inne. Możemy dzielić życie tylko z jedną osobą. Tu
znowu przypomina mi się stereotyp geja o którym wspominałem. Tak łatwo
jest się z nim zaprzyjaźnić, bo jest poza tym schematem (mąż-żona),
działa jemu na przekór. Mówi się też o tym, że związki homoseksualnie
według statystyk trwają krócej od heteroseksualnych - można by to
potraktować jako syndrom zerwania ze schematem "we _dwójkę_ przez całe
życie". Może homo-moda to desperacja próba odnalezienia prawdziwej
_bliskości_ w świecie w którym nie ma już na nią miejsca? "Bliskości"
źle zdefiniowanej jako "miłość", bo zapomnieliśmy o tym, że jest jeszcze
przyjaźń?

Co wy na to?

pozdr,
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2006-07-31 11:30:51

Temat: Re: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "es_" <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> napisał w wiadomości
news:eakpbe$emp$1@news.onet.pl...

> Co wy na to?

No i ja Ci powiem, że jest w tym dobra myśl. Ale odpowiem dalej po
obiedzie (tym razem gotowanym żonie ;o)

Pzdr
Paweł



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2006-07-31 12:12:36

Temat: Re: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: "Pakosław " <b...@g...SKASUJ-TO.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Kim jest gej? Taki stereotypowy gej to miły, przytulny facet, otwarty i
> nie ukrywający swoich emocji (może trochę nademocjonalny) -
> mniej-więcej tak, prawda?

Skąd masz taki obraz gejów? Z prasy mniejszościowej? ;)

>Pewnie spotkaliście się też z "babskimi"
> kawałami o tym, że jeśli tylko kobieta znajdzie przyjaciela-faceta to
> musi się on okazać gejem.

W świetle tego, co piszesz, wystarczyłoby żeby był impotentem ;)

> Doszedłem do wniosku, że może homoseksualizm jest o tyle modny, że daje
> możliwość ucieczki od tych ról. Daje sposobność do bliskości ze
> wszystkimi.

Alez to nieprawda! Nie trzeba być homoseksualistą, żeby wszystkich kochać.
Wystarczy być uczciwym chrześcijaninem ;)

> znalezienia sobie przyjaciela ("męska przyjaźń") zostanie odebrane jak
> anons seksualny - bo nawet jak zostanie to nic nie tracimy, w końcu jak
> się "jest" gejem to nie trzeba się obawiać tego.

Żyjesz chyba w jakimś chorym środowisku "homofobicznym"; nie znam przypadków,
żeby przyjaźń między facetami była odbierana jako związek homoseksualny, chyba
że przekracza pewne granice przyzwoitości (no jesli ci przyjaciele będą
chodzili pod rękę, całując się czule z języczkiem, to na pewno powstaną jakieś
wątpliwości) ;)

> homoseksualizm wywodzący się z mody byłby właśnie wynikiem źle
> zrozumianej "miłości", która w rzeczywistości byłaby formą _przyjaźni_.

No to byłoby fatalne, ponieważ oznaczałoby, że w imię "przyjaźni" ludzie tracą
swój instynkt seksualny... Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

> Przyjaźnić się to kochać i być kochanym (za F. Albertonim). Z kolei w
> naszym świecie jest miejsce tylko na "jedną miłość" (zwaną też "TĄ"
> miłością), szukamy "drugiej połówki" - czyli nie ma miejsca też na
> trzecią, czwartą i inne.

Nie ma żadnej "jednej" miłości, co najwyżej ludzie oszaleli na punkcie różnych
bredni, z których wynika, że jak się kogoś kocha, to już na wyłączność, ale
nie demonizowałbym tego w taki sposób. Chore poglądy na miłość rodem z gazetek
pornograficznych dla gospodyń domowych nie są żadnym dowodem na to, że w
istocie miłośc musi tak wyglądać...

>Możemy dzielić życie tylko z jedną osobą.

Chcesz wielożeństwa, czy co? Co ma piernik do wiatraka? "Dzielenie życia" to
niewola?

> działa jemu na przekór. Mówi się też o tym, że związki homoseksualnie
> według statystyk trwają krócej od heteroseksualnych - można by to
> potraktować jako syndrom zerwania ze schematem "we _dwójkę_ przez całe
> życie".

Znów sugerujesz, że małżeństwo to jakieś więzienie. Na jakiej podstawie?

> _bliskości_ w świecie w którym nie ma już na nią miejsca? "Bliskości"
> źle zdefiniowanej jako "miłość", bo zapomnieliśmy o tym, że jest jeszcze
> przyjaźń?

Nie wiem, co to "homo-moda". Myślę, że wyolbrzymiasz pewne zjawiska. Z równym
powodzeniem mógłbyś twierdzić, że moda na wysokie obcasy oznacza, że wszystkie
kobiety są za niskie i mają z tego powodu kompleksy.

Paco

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2006-07-31 12:14:36

Temat: Re: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: "Duch" <n...@n...com> szukaj wiadomości tego autora

"es_" <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> wrote in message
news:eakpbe$emp$1@news.onet.pl...

Dobre pytania - tez sie nad tym zastanawiam.
Napisze w punktach - bo poruszasz duzo:

1.
> Niedawno na forum internetowym poleciłem komuś film "Życie i cała
> reszta" Woodiego Allena, powiedziałem, że to film o "męskiej przyjaźni"
> - mój rozmówca stwierdził, że "nie chce oglądać filmu o gejach"...

Tak, przyjazn meska zostaje klasyfikowana na "gejostwo" - zgadzam sie.
Przyczyna - zbyt duzo info o gejach w mediach, dzielą ludzi na ZA i PRZECIW,
i potem wplywa to na zachownie.

Druga sprawa to promocja "twardzielstwa", w przeciwnienswie do zwyczajnej
przyjazni.
Jesli juz pojawiają sie przyjaznie meskie to od razu musi to byc opakowane w
jakies
twardzielskie "Harleyowanie". Ale tak naprawde przyjazn meska istnieje,
tylko
nie jest to medialne i wydaje sie ze tego nie ma.

Trzecia sprawa to pęd do kasy i kariery. To też nie sprzyja przyjazni, tylko
walce.


2.
> (Przekoloruje) Jako mężczyźni "zdobywamy" kobiety, są one dla nas
> "zwierzyną łowną", a każdy inny mężczyzna jest po trochu wrogiem. Mam
> też wrażenie, że mało się mówi o "przyjaźni" wśród mężczyzn.

Tak, bo to sie słabo sprzedaje. Tak jak sie nagłaśnia błąd jednego
policjanta,
a poprawnego działanie 10 000 policjantów sie nie pokazuje, bo ... nudy :)



> Mówi się o
> "kumplach", "znajomych", "ziomkach". "Kumpel" to ktoś z kim idzie się na
> piwo do knajpy oglądać mecz - ale nie ktoś z kim można pozwolić sobie na
> szczerość, bliskość.

Tak relacje mają być "twardzielskie" - zresza zobacz na subkulture -
ten caly hip-hop to taki rodzaj "twardzielstwa".



3.

> Z kolei wśród kobiet (chyba) nie ma aż takiej konkurencji(?)

Hehe, tu sie raczej mylisz :)



> Kim jest gej? Taki stereotypowy gej to miły, przytulny facet, otwarty i
> nie ukrywający swoich emocji (może trochę nademocjonalny) -
> mniej-więcej tak, prawda? Pewnie spotkaliście się też z "babskimi"
> kawałami o tym, że jeśli tylko kobieta znajdzie przyjaciela-faceta to
> musi się on okazać gejem.

Tak, tez mam takie wrazenie -
zreszta mam wrazenie ze geje pojawiaja
sie też tam gdzie jest za duze twardzielstwo, albo zagrozenie.
Wtedy ktos "nie wytrzymuje" standardów meskosci, ktorym zreszta
nie jest w stanie sprostach i zostaje gejem.

Z drugiej strony ze gej to taki "nieukrywajacy emocji facet" -
to tylko nasze wyobraznie geja, tak sie go przesawia w mediach.
A to sie ma daleko do rzeczywistosci.
Wiec....czy to nie jest tylko nasze wyobrazenie łączace geja z "luzem"?
(o tym dalej)


Swoją drogą to ciekawe - z jednej strony jestesmy coraz badzej wolni,
coraz wiecej swobód obywatelskich, mozliwosci domagania sie praw,
z drugiej strony - jakby coraz wieksza presja, taka nieswiadoma,
na role spoleczne - i bynamniej nie jest to presja na role w wykonaniu
tradycji -
ta została zepchnieta. A mimo to presja jest coraz silniejsza - wystarczy
zobaczyc ze zwiekszyla sie liczba anorektyczek-bulimiczek (presja na
wyglad).

Przypuszczam ze po rozwaleniu tradycji, czyli pewnych norm, doszło do
chaosu,
a poniewaz potrzebujemy pewnych wskaznikow, pewnych Ról, wiec zaczela
sie tworzyc nowa tradycja, taka nowoczesno-medialna, ktora oparta jest
płytka
i oparta raczej na kompleksach. Tradycja agresywna, nietolerancyjna.
Mimo (a moze wlasnie dlatego) swoje otwartosci.

> Poza tym mężczyzna musi być "męski" a kobieta "kobieca". Na
> homoseksualiście nie wisi już to piętno, może być "rozmyty" - trochę
> męski, trochę kobiecy - jest poza swoją rolą "mężczyzny". Zresztą często
> pełnią w związkach "podwójne" role.

Tez nie do konca bo homos. mają czesto rózne role.


4.
Nie jestem pewien czy homoseksualista "latwo wyraza uczucia", cy to nie
stereotyp. Widzac takie osoby w mediach, czy w reality show, raczej
mam wrazenie ze to osoba zamknieta.
To medialny stereotyp geja jest rodzaju "ciota",
czyli taki facet o kobiecych zachowaniach, "wyrazajacy uczucia".
Tak sie przedsrawia to np. reklamach.
A to moze dotyczyc tylko pewnej małej grupy gejow.


5.
> Doszedłem do wniosku, że może homoseksualizm jest o tyle modny, że daje
> możliwość ucieczki od tych ról. Daje sposobność do bliskości ze
> wszystkimi.

Tez mam takie wraznie, ale z drugiej strony przyjazn i popęd seksualny
do drugiego to jednak zupełnie inne sprawy.

6.
> Mam zresztą koleżankę, która jest w trwałym związku z inną lesbijką -
> rzadko widzi się osoby, o których można by powiedzieć, że są tak
> bliskimi _przyjaciółmi_.

Bo to moze przyjazn jest? W grupie osob zaliczanej do homoseksualnych,
jest sporo osob ktore swoja indentyfikacje płciowa maja zakłóconą.

Dalej - znowu ta zgodnosc lesbijek to stereotyp - same działaczki lesbijek
w Danii (albo gdzies tam), same stwierdzaja ze w zwiazkach lesbijek
jest *wyjatkowo duzo* przemocy - przemoc dotyczy 50% zwiazkow lesbijek!
O tym sie nie mówi.


7.
> Może homo-moda to desperacja próba odnalezienia prawdziwej
> _bliskości_ w świecie w którym nie ma już na nią miejsca? "Bliskości"
> źle zdefiniowanej jako "miłość", bo zapomnieliśmy o tym, że jest jeszcze
> przyjaźń?

Ale nie zapominaj ze zwiazki homoseksualne sa czesto instrumentalne,
czesto geje "zaliczaja" sie na wzajem, przypomina to prostytucje
- o bliskosci nie ma tu raczej mowy.
To moze raczej rozpaczliwa próba szukania bliskosc - z tym bym sie bardzej
zgodził.
To tak jakbys mówił ze prostytucja czy czeste zmienianie partnerow zwieksza
bliskosc.
Raczej tak nie jest - wrecz odwrotnie.


Podsumowujac - duzo stron tego zjawiska o ktorym piszesz. Duzo istnieje tez
w naszych
wyobrazeniach na temat tego jak to wszystko wyglada, duzo projektujemy na te
zjawiska.
Sprawa jest zlozona, mysle.

Pozdr,
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2006-07-31 13:57:32

Temat: Re: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: Quasi <q...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

es_ napisał(a):

(...)

> Dziś zacząłem czytać "O przyjaźni" F. Albertoniego, (...)

Jesli chcialbys sie dowiedziec czegos sensownego na ten temat, a nie
tylko *wyobrazen*, to czy nie lepiej byloby poczytac jakies naukowe
opracowania na ten temat, o ile takie sa?

Na poczatek moze zajrzyj tu: http://en.wikipedia.org/wiki/Friendship .
(nie wiem co tam znajdziesz, nie czytalem)


> Niedawno na forum internetowym poleciłem komuś film "Życie i cała
> reszta" Woodiego Allena, powiedziałem, że to film o "męskiej przyjaźni"
> - mój rozmówca stwierdził, że "nie chce oglądać filmu o gejach"...

> Zastanawiałem się nad tym czym jest przyjaźń? Czy jeszcze istnieje?

Przyjazn, to "bliski" *sojusz* miedzy (niespokrewnionymi) ludzmi oparty
na wpolnych interesach i altruizmie zwrotnym, no i dodtakowo czesto
"cementowanym" *na pokaz* roznorakim rytualizmem.
Intensywnosc i trwalosc miedzyludzkich sojuszy to ciagle kontinuum
od berdzo plytkich i krotkotrwalych po bardzo zazyle i nieraz dozgonne.
To jaki przedzial owego kontinuum nazwiemy "przyjaznia", jaki
"kumpelstwe", jaki "kolezenstwem" a jaki "znajomoscia" to wylacznie
kwestia arbitralnego wyczucia. A ze cos takiego jak "intensywnosc wiezi
medzyludzkiej" IMHO bardzo trudno sondowac, mierzyc, opisac, cala ta
klasyfikacja IMHO mozna o kant dupy...

Ja osobiscie nie okreslam - inaczej niz na potrzebe skrotu myslowego -
moich sojusznikow jako "przyjaciol"/"kumpli"/"kolegow" ("znajomy" to
termin bardziej scisly, wiec nim sie posluguje).


> Przyszła mi do głowy też pewna myśl, otóż jakie są nasze _role_ w
> społeczeństwie? Przez "nasze" rozumiem: kobiet i mężczyzn?

??? "Role" czyli stereotypy i/lub statystycznie najpopularniejsze postawy?

[ http://en.wikipedia.org/wiki/Gender_role ]


> (Przekoloruje) Jako mężczyźni "zdobywamy" kobiety, są one dla nas
> "zwierzyną łowną",

Tak.

> a każdy inny mężczyzna jest po trochu wrogiem.

Tak. Po czesci wrog, po czesci potencjalny zasob (jako sojusznik).
Podobnie z kobietami - sa dla mezczyzny zarowno potencjalnym zasobem
(seksualnym) jak i konkurentkami (o zywnosc, czasem o pozycje spoleczna,
jako sojuszniczki naszych wrogow itp.).

> Mam
> też wrażenie, że mało się mówi o "przyjaźni" wśród mężczyzn.

Ja mam skrajnie odmienne wrazenie. (vide chociazby: zmaczowiale reklamy
piwek epatujace "szorstka meska przyjaznia")

> Mówi się o
> "kumplach", "znajomych", "ziomkach".

Mowi sie generalnie o sojusznikach. Jakie (w ogromnym przyblizeniu)
przedzial sojuszniczego kontinuum okresla dana etykietka zalezy od
kontekstu (kto, gdzie, komu, przy jakiej okazji mowi). Tak wiec, na
pewno niektorzy mianem "ziomow" okreslaja tych, ktorych inni okresliliby
"przyjaciolmi". Ta klasyfikacja nie ma sensu, wiec szkoda sobie
zaprzatac nia glowy.

> "Kumpel" to ktoś z kim idzie się na
> piwo do knajpy oglądać mecz

To sie robi ze wszystkimi sojusznikami. To jest wlasnie wspomniany juz
demonstracyjny rytualizm.

> - ale nie ktoś z kim można pozwolić sobie na
> szczerość, bliskość.

Ci ktorym cos takiego jak "bliskosc i szczerosc" jest do czegokolwiek
potrzebna z pewnoscia okazuja ja swoim sojusznikom. To z jakiego punktu
kontinuum musi byc sojusznik, zeby pozwolic sobie wobec niego na dany
poziom bliskosci/szczerosci zalezy od indywidualnego przypadku oraz od
okolicznosci ("na bezrybiu i rak ryba"...).

> Z kolei wśród kobiet (chyba) nie ma aż takiej konkurencji(?)

Alez jest konkurencja. Jest znacznie mniej bezposredniej agresji, mniej
w miare scislej hierarchii. Ale konkurencja i bardziej zawoalowana
agresja (slowna, plotkarska, intrygarska) jest rowniez. Nie wiem, czy
mniej czy wiecej niz u mezczyzn. Nie wiem, czy da sie to jakos zmierzyc.

> Więcej jest
> też "przyjaciółek" - tych stereotypowych co spędzają całe dnie na
> plotkach i zakupach.

To tez taki "demonstracyjny rytualizm", odpowiednik meskiego "piwa i
meczu". I nie wiem czy jest tego rytualizmu mniej czy wiecej niz u mezczyzn.

> Z drugiej strony (zbliżając się do sedna): więcej się mówi o gejach niż
> lesbijkach (nie wiem czy wynika też z proporcji jednych do drugich?).

I proporcje. I aktywnosc/krzykliwosc gejowska jest sporo wieksza niz
lesbijska. I gejostwo wzbudza sporo wiecej antypatii/drwiny niz lesbijstwo.

> Zastanawiałem się między innymi nad homo-modą - bo moim zdaniem takie
> zjawisko istnieje...

Niewatpliwie. Jako odlam ogolnoplciowej "lanserki": modne ciuchy,
okreslone poglady, gadgety, mieszkanie, sposob spedzania wolnego czasu,
snobizm, "clubing" itd. Ale dotyczy to tylko tych, ktorych na to stac i
ktorzy maja do tego dostep: generalnie finansowo-soleczne elity z
wielkich miast - japiszony, "warszawka".

> Kim jest gej? Taki stereotypowy gej to miły, przytulny facet, otwarty i
> nie ukrywający swoich emocji (może trochę nademocjonalny) -
> mniej-więcej tak, prawda?

Tak, zniewiesciala ciota o wyrafinowanych gustach. Jak sie to ma do
statystyk (i homo i hetero) - nie mam pojecia.

Ja znam tylko jednego geja (w dodatku aktywiste Kamanii Przeciwko
Homofobii) i on calkiem niezle pasuje do tego stereotypu: modnis,
bywalec najbardziej wyrafinowanych klubikow, egzotyczne (w tym
zagraniczne) znajomostki (lewicowi politycym "Drag queen"), wloski
pseudorozczochrane, na zelik, "ciotowata" maniera w glosiku (ale za to
glowy nie dam - moze tendencyjnie interpretuje), antykonformistyczne
poglady, pasjonowanie sie okultyzmo-newagowsko-paranormalniactwem,
teczowy znaczek na plecaczku i wychawtowany rozowiotka niteczka napisik
"2 cut 2 b sr8" (tzn. "Too cute to be straigt")... :-P I odnosze
wrazenie, ze chyba nie specjalnie mnie lubi :-/

Niewatpliwie do utrwalania takiego i jeszcze gorszego stereotypu
gejostwa przyczyniaja sie takie oto obrazki (polecam przejrzenie calej
galerii): [ http://www.ateista.org/?p=107 ] :DDD

> Pewnie spotkaliście się też z "babskimi"
> kawałami o tym, że jeśli tylko kobieta znajdzie przyjaciela-faceta to
> musi się on okazać gejem.

Na "salonach warszawki" jest bardzo "trendy" miec przyjaciela-geja...

Ow moj znajomu gej tez ma bardzo bliska przyjaciolke, do tego stopnia
bliska, ze razem mieszkaja... :-P


> Poza tym mężczyzna musi być "męski" a kobieta "kobieca". Na
> homoseksualiście nie wisi już to piętno, może być "rozmyty"

A czemoz to??? Skad ten wniosek?

> - trochę
> męski, trochę kobiecy - jest poza swoją rolą "mężczyzny". Zresztą często
> pełnią w związkach "podwójne" role.

A co, w tych zwiazkach to sa jakies "role"?

> Doszedłem do wniosku, że może homoseksualizm jest o tyle modny, że daje
> możliwość ucieczki od tych ról.

Homoseksualizm jest Twoim zdaniem "modny"? Dlaczego?

> Daje sposobność do bliskości ze
> wszystkimi. Nie trzeba się obawiać, że próba zbliżenia do faceta,
> znalezienia sobie przyjaciela ("męska przyjaźń") zostanie odebrane jak
> anons seksualny - bo nawet jak zostanie to nic nie tracimy, w końcu jak
> się "jest" gejem to nie trzeba się obawiać tego.

Tworzysz uduchowione utopie niczym Duch. Juz sie od nich duszno na
grupie robi ;-)

> Idąc dalej: taki
> homoseksualizm wywodzący się z mody byłby właśnie wynikiem źle
> zrozumianej "miłości", która w rzeczywistości byłaby formą _przyjaźni_.

j.w.

> Mam zresztą koleżankę, która jest w trwałym związku z inną lesbijką -
> rzadko widzi się osoby, o których można by powiedzieć, że są tak
> bliskimi _przyjaciółmi_.

A moze rzadko widzisz, bo nie na wszystkich patrzysz tak tensencyjnie,
przez pryzmat sttereotypu i/lub wymyslonej na poczekaniu teoryjki?

> Przyjaźnić się to kochać i być kochanym (za F. Albertonim).

??? Slogan. Coz to znaczy? Jak to rozpoznac?

> Z kolei w
> naszym świecie jest miejsce tylko na "jedną miłość" (zwaną też "TĄ"
> miłością), szukamy "drugiej połówki" - czyli nie ma miejsca też na
> trzecią, czwartą i inne.

Wrecz przeciwnie - vide: chrzescijanstwoi jego "milosc blizniego".

> Możemy dzielić życie tylko z jedną osobą.

Ale tu chodzi tylko o milosc erotyczna, o seks. Nie o "milosc" w ogolnosci.

> Tu
> znowu przypomina mi się stereotyp geja o którym wspominałem. Tak łatwo
> jest się z nim zaprzyjaźnić, bo jest poza tym schematem (mąż-żona),
> działa jemu na przekór.

Co to znaczy? Ze niby jest zniewiescialy (stadium posrednie miedzy
mezczyzna a kobieta)?

> Mówi się też o tym, że związki homoseksualnie
> według statystyk trwają krócej od heteroseksualnych

Zwiazki gejowskie. Lesbijskie trwaja dluzej niz heteryckie.

Wynika to ze:
1) znacznie wiekszego, biologicznie uwarunkowanego, promiskuityzmu
mezczyzn niz kobiet;
2) braku sztucznych spoin zwiazku: formalne malzenstwo, dzieci.
3) trudnosc ze znalezieniem partnera sprawia, ze czesto wybierany jest
partner "pierwszy z brzegu".

> - można by to
> potraktować jako syndrom zerwania ze schematem "we _dwójkę_ przez całe
> życie". Może homo-moda to desperacja próba odnalezienia prawdziwej
> _bliskości_ w świecie w którym nie ma już na nią miejsca? "Bliskości"
> źle zdefiniowanej jako "miłość", bo zapomnieliśmy o tym, że jest jeszcze
> przyjaźń?
> Co wy na to?

Tworzysz nieweryfikowalne, niefalsyfikowalne utopie niczym Duch.


pozdrawiam
Quasi


--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2006-07-31 15:14:23

Temat: Re: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

Duch wrote:
(...) [wycinam bo skoro zgadzasz się ze mną a ja swoje stanowisko już
ujawniłem - nie wymaga komentarza ; ) ]
> Podsumowujac - duzo stron tego zjawiska o ktorym piszesz. Duzo istnieje tez
> w naszych
> wyobrazeniach na temat tego jak to wszystko wyglada, duzo projektujemy na te
> zjawiska.
(...)

No tak, tylko, że taka moda miała by podstawy między innymi w mitach na
temat środowiska. Ja właśnie dużo o mitach pisałem..

pozdr,
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2006-07-31 15:42:16

Temat: Re: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

Quasi wrote:
>> Dziś zacząłem czytać "O przyjaźni" F. Albertoniego, (...)
>
> Jesli chcialbys sie dowiedziec czegos sensownego na ten temat, a nie
> tylko *wyobrazen*, to czy nie lepiej byloby poczytac jakies naukowe
> opracowania na ten temat, o ile takie sa?
(...)

Świat to nie tylko nauka...

(...)
> Przyjazn, to "bliski" *sojusz* miedzy (niespokrewnionymi) ludzmi oparty
> na wpolnych interesach i altruizmie zwrotnym, no i dodtakowo czesto
(...)
> Ja osobiscie nie okreslam - inaczej niz na potrzebe skrotu myslowego -
> moich sojusznikow jako "przyjaciol"/"kumpli"/"kolegow" ("znajomy" to
> termin bardziej scisly, wiec nim sie posluguje).

Quasi - Ty chyba po prostu nie wiesz co znaczy słowo "przyjaciel"...

(...)
>> Mam
>> też wrażenie, że mało się mówi o "przyjaźni" wśród mężczyzn.
>
> Ja mam skrajnie odmienne wrazenie. (vide chociazby: zmaczowiale reklamy
> piwek epatujace "szorstka meska przyjaznia")

To są "kumple" nie przyjaciele, chyba nawet jest takie pojęcie jak
"kumpel od kufla" (?) "Kumple" nie są w stanie osiągnąć pewnego poziomu
bliskości, intymności. Ale oczywiście tego typu kwestie porusza np:
Albertoni - a nauka miałaby z nimi problem ; ]

(...)
>> - ale nie ktoś z kim można pozwolić sobie na
>> szczerość, bliskość.
>
> Ci ktorym cos takiego jak "bliskosc i szczerosc" jest do czegokolwiek
> potrzebna z pewnoscia okazuja ja swoim sojusznikom. To z jakiego punktu
(...)

Większość ludzi ma tego typu potrzeby społeczne.

>> Z kolei wśród kobiet (chyba) nie ma aż takiej konkurencji(?)
>
> Alez jest konkurencja. Jest znacznie mniej bezposredniej agresji, mniej
(...)

Ok, racja.

(...)
>> Poza tym mężczyzna musi być "męski" a kobieta "kobieca". Na
>> homoseksualiście nie wisi już to piętno, może być "rozmyty"
>
> A czemoz to??? Skad ten wniosek?


vide: Role społeczne, antropologia...

>> - trochę
>> męski, trochę kobiecy - jest poza swoją rolą "mężczyzny". Zresztą często
>> pełnią w związkach "podwójne" role.
>
> A co, w tych zwiazkach to sa jakies "role"?

Aktywność-bierność

>> Doszedłem do wniosku, że może homoseksualizm jest o tyle modny, że daje
>> możliwość ucieczki od tych ról.
>
> Homoseksualizm jest Twoim zdaniem "modny"? Dlaczego?

Żeby to zaobserwować nie trzeba się za bardzo wysilać: w większych
miastach są kluby "dla gejów", wiele organizuje się wystaw o gejach,
pisze się o nich, mówi, pokazuje w tv, są parady itd. Modny jest
"metroseksualny" styl ubierania (trudno nie zauważyć akcentów
~gejowskich) itd.

(Nie jestem specjalistą i nie znam wielu homoseksualistów - policzyłbym
tych których poznałem na palcach. Mogę się mylić.)

(...)
> A moze rzadko widzisz, bo nie na wszystkich patrzysz tak tensencyjnie,
> przez pryzmat sttereotypu i/lub wymyslonej na poczekaniu teoryjki?

Może ; ) Stąd moje pytanie na grupę...

>> Przyjaźnić się to kochać i być kochanym (za F. Albertonim).
>
> ??? Slogan. Coz to znaczy? Jak to rozpoznac?

Życzę Ci, żebyś kiedyś się przekonał : )

Quasi - nie obraź się ale takiej właśnie reakcji z twojej strony się
spodziewałem. Nie zrozum mnie źle ale całkiem prawdopodobne, że w tym
temacie możemy mieć problem z dogadaniem się ; ]

>> Z kolei w
>> naszym świecie jest miejsce tylko na "jedną miłość" (zwaną też "TĄ"
>> miłością), szukamy "drugiej połówki" - czyli nie ma miejsca też na
>> trzecią, czwartą i inne.
>
> Wrecz przeciwnie - vide: chrzescijanstwoi jego "milosc blizniego".

O tym pisze Albertoni w swojej książce - to nie bliskość, nie miłość to
właśnie pewna odmiana "sojuszy" o których pisałeś ; )

A sojusze nie zaspokajają potrzeb, które zaspokaja bliskość.

>> Możemy dzielić życie tylko z jedną osobą.
>
> Ale tu chodzi tylko o milosc erotyczna, o seks. Nie o "milosc" w ogolnosci.

Tak. Ale ja piszę też o tym, że ludzie zaczynają mylić 'miłość
erotyczną' z 'miłością w ogóle'... Np: zmniejszanie się rodzin i niechęć
do dzieci "bo jak będą dzieci to umrze miłość".

>> Tu
>> znowu przypomina mi się stereotyp geja o którym wspominałem. Tak łatwo
>> jest się z nim zaprzyjaźnić, bo jest poza tym schematem (mąż-żona),
>> działa jemu na przekór.
>
> Co to znaczy? Ze niby jest zniewiescialy (stadium posrednie miedzy
> mezczyzna a kobieta)?

Raczej: dopuszcza inne możliwości niż "do póki śmierć was nie rozłączy".

(...)
> Tworzysz nieweryfikowalne, niefalsyfikowalne utopie niczym Duch.
(...)

Niektóre zjawiska są nieweryfikowalne naukowo. "Nauka" to nie wszystko -
jest jeszcze życie ; )

Np: "H2O" raczej kiepsko oddaje "orzeźwiający smak wody przywodzący
wspomnienia wakacji w górach w czasach młodości" ; )))

pozdr,
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2006-07-31 15:45:08

Temat: Re: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Quasi" <q...@g...pl> napisał w wiadomości
news:eal289$9fl$1@amigo.idg.com.pl...


> Na poczatek moze zajrzyj tu: http://en.wikipedia.org/wiki/Friendship .
> (nie wiem co tam znajdziesz, nie czytalem)

Odesłanie do Etyki nikomachejskiej ze wszech miar cenne...

Pzdr
Paweł



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2006-07-31 17:47:35

Temat: Re: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: Quasi <q...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

es_ napisał(a):

> (...)
>> Przyjazn, to "bliski" *sojusz* miedzy (niespokrewnionymi) ludzmi oparty
>> na wpolnych interesach i altruizmie zwrotnym, no i dodtakowo czesto
> (...)
>> Ja osobiscie nie okreslam - inaczej niz na potrzebe skrotu myslowego -
>> moich sojusznikow jako "przyjaciol"/"kumpli"/"kolegow" ("znajomy" to
>> termin bardziej scisly, wiec nim sie posluguje).

> Quasi - Ty chyba po prostu nie wiesz co znaczy słowo "przyjaciel"...

A to niby dlaczego? Skad ten wniosek? Prosze o uzasadnienie, powaznie.

> (...)
>>> Mam
>>> też wrażenie, że mało się mówi o "przyjaźni" wśród mężczyzn.
>> Ja mam skrajnie odmienne wrazenie. (vide chociazby: zmaczowiale reklamy
>> piwek epatujace "szorstka meska przyjaznia")

> To są "kumple" nie przyjaciele, chyba nawet jest takie pojęcie jak
> "kumpel od kufla" (?)

Dlaczego tak sadzisz? To ow rytualizm jest w przypadku "prawdziwych
przyjaciol" zakazany? Nieprawda. A owe reklamy pokazuja wlasnie cos, co
ma byc odczytywana jako "meska przyjazn" (jeden facet ratuje zycie
drugiemu, ryzykujac wlasne; dwaj faceci przechodza przez "pieklo" itp.)


> "Kumple" nie są w stanie osiągnąć pewnego poziomu
> bliskości, intymności.

Ale rownowaznosc "[kumple] <=> [razem pija piwo]" nie jest prawdziwa.


> (...)
>>> - ale nie ktoś z kim można pozwolić sobie na
>>> szczerość, bliskość.
>> Ci ktorym cos takiego jak "bliskosc i szczerosc" jest do czegokolwiek
>> potrzebna z pewnoscia okazuja ja swoim sojusznikom. To z jakiego punktu
> (...)

> Większość ludzi ma tego typu potrzeby społeczne.

Zgadza sie. Ale nie koniecznie polegajace na "blisosci i szczerosci".
Wprawdzie nie znam zbyt wielu ludzi, ale takich co by sobie bezwarunkowo
cenili "bliskosc+szczerosc" tak naprawde jeszcze nie spotkalem.


> (...)
>>> Poza tym mężczyzna musi być "męski" a kobieta "kobieca". Na
>>> homoseksualiście nie wisi już to piętno, może być "rozmyty"
>> A czemoz to??? Skad ten wniosek?

> vide: Role społeczne, antropologia...

Ale moje pytanie dotyczylo drugiego zdania.


>>> - trochę
>>> męski, trochę kobiecy - jest poza swoją rolą "mężczyzny". Zresztą często
>>> pełnią w związkach "podwójne" role.
>> A co, w tych zwiazkach to sa jakies "role"?

> Aktywność-bierność

No chyba zartujesz? Preferencje do pozycji przy analu/oralu utozsamiasz
z "rolami plciowymi"? Zreszta zapewne wielu gejow nie ma tego
sprecyzowanego, i robia to sobie na zmiane.


>>> Doszedłem do wniosku, że może homoseksualizm jest o tyle modny, że daje
>>> możliwość ucieczki od tych ról.
>> Homoseksualizm jest Twoim zdaniem "modny"? Dlaczego?

> Żeby to zaobserwować nie trzeba się za bardzo wysilać: w większych
> miastach są kluby "dla gejów", wiele organizuje się wystaw o gejach,
> pisze się o nich, mówi, pokazuje w tv, są parady itd.

Ale to nie znaczy, ze sa oni "modni".


>>> Przyjaźnić się to kochać i być kochanym (za F. Albertonim).
>> ??? Slogan. Coz to znaczy? Jak to rozpoznac?

> Życzę Ci, żebyś kiedyś się przekonał : )

No to masz okazje - przekonaj mnie.

> Quasi - nie obraź się

Ja sie z zasady nie obrazam (nigdy mi sie to nie zdarzylo).

> ale takiej właśnie reakcji z twojej strony się
> spodziewałem.

Tzn. jakiej?

> Nie zrozum mnie źle ale całkiem prawdopodobne, że w tym
> temacie możemy mieć problem z dogadaniem się ; ]

"Zle" czyli jak? A "problemy z dogadaniem" to dla mnie nie nowosc.
Ogromna wiekszosc dyskusji (nie tylko z moim udzialem) o to sie rozbija.


>>> Z kolei w
>>> naszym świecie jest miejsce tylko na "jedną miłość" (zwaną też "TĄ"
>>> miłością), szukamy "drugiej połówki" - czyli nie ma miejsca też na
>>> trzecią, czwartą i inne.
>> Wrecz przeciwnie - vide: chrzescijanstwoi jego "milosc blizniego".

> O tym pisze Albertoni w swojej książce - to nie bliskość, nie miłość to
> właśnie pewna odmiana "sojuszy" o których pisałeś ; )

ale tu nie ma sprzecznosci, a wrecz przeciwnie. Sojusz zawsze utrzymuje
sie dzieki emocjonalnemu zaangazowaniu przynajmniej jednej strony.

> A sojusze nie zaspokajają potrzeb, które zaspokaja bliskość.

Bliskosc jest elementem/mechanizmem sojuszu.


>>> Możemy dzielić życie tylko z jedną osobą.
>> Ale tu chodzi tylko o milosc erotyczna, o seks. Nie o "milosc" w ogolnosci.

> Tak. Ale ja piszę też o tym, że ludzie zaczynają mylić 'miłość
> erotyczną' z 'miłością w ogóle'... Np: zmniejszanie się rodzin i niechęć
> do dzieci "bo jak będą dzieci to umrze miłość".

Pierwsze slysze.

>>> Tu
>>> znowu przypomina mi się stereotyp geja o którym wspominałem. Tak łatwo
>>> jest się z nim zaprzyjaźnić, bo jest poza tym schematem (mąż-żona),
>>> działa jemu na przekór.
>> Co to znaczy? Ze niby jest zniewiescialy (stadium posrednie miedzy
>> mezczyzna a kobieta)?

> Raczej: dopuszcza inne możliwości niż "do póki śmierć was nie rozłączy".

Owszem. I wielu heterykow tez, choc najwyraznie za malo (patrzac na
"patologie" rodzinne).


> (...)
>> Tworzysz nieweryfikowalne, niefalsyfikowalne utopie niczym Duch.
> (...)

> Niektóre zjawiska są nieweryfikowalne naukowo.

I o takich zjawiskach - o ile istnieja - *nie da sie dyskutowac*. Mozesz
co najwyzej napisac o nich wierszyk albo monolog na blogu.

> Np: "H2O" raczej kiepsko oddaje "orzeźwiający smak wody przywodzący
> wspomnienia wakacji w górach w czasach młodości" ; )))

Ale neurologiczna analiza tej reakcji na "smak" wody juz sporo lepiej...


pozdrawiam
Quasi


--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2006-07-31 21:55:31

Temat: Re: miłość, przyjaźń, homoseksualizm
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

Quasi wrote:
>> (...)
>>> Przyjazn, to "bliski" *sojusz* miedzy (niespokrewnionymi) ludzmi oparty
>>> na wpolnych interesach i altruizmie zwrotnym, no i dodtakowo czesto
>> (...)
>>> Ja osobiscie nie okreslam - inaczej niz na potrzebe skrotu myslowego -
>>> moich sojusznikow jako "przyjaciol"/"kumpli"/"kolegow" ("znajomy" to
>>> termin bardziej scisly, wiec nim sie posluguje).
>
>> Quasi - Ty chyba po prostu nie wiesz co znaczy słowo "przyjaciel"...
>
> A to niby dlaczego? Skad ten wniosek? Prosze o uzasadnienie, powaznie.

Weź definicję "sojuszu" o którym piszesz i zbuduj robota działającego na
podstawie tych kilku prostych funkcji. Uważasz, że można byłoby się z
nim _zaprzyjaźnić_?

(...)
>> To są "kumple" nie przyjaciele, chyba nawet jest takie pojęcie jak
>> "kumpel od kufla" (?)
>
> Dlaczego tak sadzisz? To ow rytualizm jest w przypadku "prawdziwych
> przyjaciol" zakazany? Nieprawda. A owe reklamy pokazuja wlasnie cos, co
> ma byc odczytywana jako "meska przyjazn" (jeden facet ratuje zycie
> drugiemu, ryzykujac wlasne; dwaj faceci przechodza przez "pieklo" itp.)

OK, to może być przyjaźń ale nie musi - relacja tych mężczyzn nie ma
znamion przyjaźni - czytaj bliskości. Nie trzeba być czyimś przyjacielem
by uratować jego życie i nie trzeba komuś ratować życia by stać się jego
przyjacielem.

>> "Kumple" nie są w stanie osiągnąć pewnego poziomu
>> bliskości, intymności.
>
> Ale rownowaznosc "[kumple] <=> [razem pija piwo]" nie jest prawdziwa.

j/w

(...)
>> Większość ludzi ma tego typu potrzeby społeczne.
>
> Zgadza sie. Ale nie koniecznie polegajace na "blisosci i szczerosci".
> Wprawdzie nie znam zbyt wielu ludzi, ale takich co by sobie bezwarunkowo
> cenili "bliskosc+szczerosc" tak naprawde jeszcze nie spotkalem.

Może jestem naiwnym humanistą i tylko tak mi się wydaje, w zasadzie nie
mogę teraz tego udowodnić ; )

Mogę za to stwierdzić, że jako ludzie jesteśmy przez całe swoje życie
_sami_ ze swoimi myślami. Sami ze swoim "ja". To poczucie osamotnienia
właśnie miałoby być czynnikiem, który prowokowałby nas do szukania
okazji do bliskości...

(...)
>>>> Poza tym mężczyzna musi być "męski" a kobieta "kobieca". Na
>>>> homoseksualiście nie wisi już to piętno, może być "rozmyty"
>>> A czemoz to??? Skad ten wniosek?
>
>> vide: Role społeczne, antropologia...
>
> Ale moje pytanie dotyczylo drugiego zdania.

np: "zniewieściali" mężczyźni

>> Aktywność-bierność
>
> No chyba zartujesz? Preferencje do pozycji przy analu/oralu utozsamiasz
> z "rolami plciowymi"? Zreszta zapewne wielu gejow nie ma tego
> sprecyzowanego, i robia to sobie na zmiane.

Z tego co wiem (mogę się mylić) tego typu podział istnieje - do pewnego
stopnia.

(...)
> Ale to nie znaczy, ze sa oni "modni".

To znaczy, że jesteś "fajny" jak jesteś gejem, albo jak znasz geja, albo
jak udajesz geja ; )

W sumie po przemyśleniu tematu stwierdzam, że może bezpieczniej byłoby
mówić o "metroseksualnej" modzie, czy ludziach gay-like - a nie o gejach
jako takich, choć też.

>>>> Przyjaźnić się to kochać i być kochanym (za F. Albertonim).
>>> ??? Slogan. Coz to znaczy? Jak to rozpoznac?
>
>> Życzę Ci, żebyś kiedyś się przekonał : )
>
> No to masz okazje - przekonaj mnie.

Niektóre rzeczy trzeba poczuć na własnej skórze ; )

(poza tym patrz wyżej)

(...)
> Tzn. jakiej?

Tzn "przyczepienia się" do przyjaźni i zbojkotowania dyskusji
definicjami tejże. Dla mnie tego typu podejście _tu_ wydaje mi się
absurdalne - znowu: naiwny humanista ze mnie, czasem... ; ))

(...)
> "Zle" czyli jak? A "problemy z dogadaniem" to dla mnie nie nowosc.
> Ogromna wiekszosc dyskusji (nie tylko z moim udzialem) o to sie rozbija.

Tak to prawda, patrz wyżej. Jednym zdaniem: nauka to nie wszystko i nie
zna wszystkich odpowiedzi ; )

>>>> Z kolei w
>>>> naszym świecie jest miejsce tylko na "jedną miłość" (zwaną też "TĄ"
>>>> miłością), szukamy "drugiej połówki" - czyli nie ma miejsca też na
>>>> trzecią, czwartą i inne.
>>> Wrecz przeciwnie - vide: chrzescijanstwoi jego "milosc blizniego".
>
>> O tym pisze Albertoni w swojej książce - to nie bliskość, nie miłość to
>> właśnie pewna odmiana "sojuszy" o których pisałeś ; )
>
> ale tu nie ma sprzecznosci, a wrecz przeciwnie. Sojusz zawsze utrzymuje
> sie dzieki emocjonalnemu zaangazowaniu przynajmniej jednej strony.

Tak to prawda, ale są różne poziomy bliskości - nie żyjemy w
booleanowskim świecie ; )

>> A sojusze nie zaspokajają potrzeb, które zaspokaja bliskość.
>
> Bliskosc jest elementem/mechanizmem sojuszu.

j/w

(...)
>> Raczej: dopuszcza inne możliwości niż "do póki śmierć was nie rozłączy".
>
> Owszem. I wielu heterykow tez, choc najwyraznie za malo (patrzac na
> "patologie" rodzinne).

Patrz wyżej - może przesadziłem z pisaniem tylko o homoseksualiźmie.

(...)
> I o takich zjawiskach - o ile istnieja - *nie da sie dyskutowac*. Mozesz
> co najwyzej napisac o nich wierszyk albo monolog na blogu.

Nie koniecznie: takimi może zajmować się filozofia, religia - jednym
słowem dziedziny przednaukowe (co wcale nie znaczy, że archaiczne-gorsze).

>> Np: "H2O" raczej kiepsko oddaje "orzeźwiający smak wody przywodzący
>> wspomnienia wakacji w górach w czasach młodości" ; )))
>
> Ale neurologiczna analiza tej reakcji na "smak" wody juz sporo lepiej...

Możliwe, ale nauka musiałaby się cholernie namęczyć, żeby przetłumaczyć
to jedno proste zdanie, krótką myśl na swój język. Poza tym nawet jak
ktoś by to zrobił (pewnie musiałby napisać o tym co najmniej książkę,
żeby dogłębnie opisać cały proces - tj. tak, żeby można go było
odwzorować wstecz) - to i tak tego typu naukowa paplanina byłaby dla
"zwykłego" człowieka niezrozumiała i bezużyteczna, a na pewno nie
praktyczna. "Naukowy" opis jest wartościowy tylko dla innych naukowców.
Tak samo jak religijny jest wartościowy dla wierzących...

<joke>

To tak samo jak ze schematami jakie Laing buduje do opisywania relacji
międzyludzkich:

p -> { o -> [ p -> ( o -> p ) ] }

...i teraz powiedz mi o jaką relację chodziło? ; ))

</joke>

Na obowiązkowych wykładach z filozofii na studiach kiedyś pani psor
napisała na tablicy wzór logiki matematycznej (?tak to się zwie?) na
bodajże sens życia czy inną bzdurę - gdzieś zapisałem, szkoda, że nie
mam już tych notatek...to było bardzo.....abstrakcyjne ; )

pozdr,
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Kame i Leon
Kolejna dyskryminacja - rodzin bezdzietnych
anima
hmmm ... cd
Refleksja na temat listy pl.sci.psychologia

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »