« poprzedni wątek | następny wątek » |
511. Data: 2005-05-31 20:29:54
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Użytkownik "Lia"
> Cóż, Twoje prawo to tak odebrać. I moje prawo wziąc w obronę męza gsk oraz
> ocenić to co przedstawia, mając na uwadze jej tFurczośc na róznych
grupach.
>
Uśmiał się jak to przeczytał.
G.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
512. Data: 2005-05-31 20:34:35
Temat: Re: moje małżeństwo to jaka? paranoja!Użytkownik "Margola" <m...@s...precz.kafeteria.pl> napisał w wiadomości
news:d7i2bo$85p$1@nemesis.news.tpi.pl...
> To znaczy, ze Kosciół jako taki nie potępia tych, którzy zbł?dzili,
> inaczej poprowadzili swoje życie.
Ja też nie potępiam,
ale Kościół też nie akceptuje grzechu, żyjący w wolnych związkach lub
rozwodnicy są ekskomunikowani.
> Ba, nawet je?li idzie o konkubinaty, to czę?ciej spotykam sie z solidn?
> prac? u podstaw (zachęcaniem) niż z rzucaniem kamieniami i waleniem biczem
> z ambony.
I jakie są owoce tej pracy u podstaw? Odchodzą od grzechu?
> Ale ja może mieszkam w dużym, papieskim mie?cie , gdzie s? duszpasterze, a
> nie kapłani ;)
A co robią kapłani katoliczko.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
513. Data: 2005-05-31 20:36:15
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!A czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza duszołap
<g...@i...lublin.amWYWAL.pl> mówiąc:
>Nie zrozumiałeś pytania? Powtórzyć, czy przejrzysz poprzednie posty?
A czy ja, również z kategorii małych żuczków, moge zapytać ciebie i
wszystkich dyskutantów przerzucających panem Drzemickim, co wami
powoduje? Zarówno w tym, jak i w poprzednich wątkach już po paru postach
można się zorientować, że jest to osoba, która swoich poglądów nie
zmieni i nie przyzna racji nikomu, kto będzie w swoim światopoglądzie
odbiegał od jego wyobrażeń o tym, co jest dobre a co nie. Bez względu na
to, ile niesamowitych, trafnych, logicznych i dla większości oczywistych
argumentówbędzie się mu przedstawiało.
No więc: co wami powoduje?
Chęć wykazania mu, że się myli? W jego własnym mniemaniu się nie myli, i
nie sądzę, by zmienił zdanie.
Chęć odniesienia satysfakcji z obnażania... yyyyy... rozbieżności między
życiem a jego poglądami? Równie dobrze mogłabym czerpać satysfakcję z
tryumfowania nad ziarnkiem zielonego groszku. Niech sobie jest, takie
śliczne, zielone, okrąglutkie, doskonałe w swej prawiekulistości. I tak
go nie przekonam, że kolor niebieski to jest to, co się nosi w tym
sezonie. Ono przecież wie lepiej, że bez chlorofilu żyć się nie da...
Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
514. Data: 2005-05-31 20:44:34
Temat: Re: moje małżeństwo to jaka? paranoja!Użytkownik "Margola" <m...@s...precz.kafeteria.pl> napisał w wiadomości
news:d7icp4$jss$1@nemesis.news.tpi.pl...
> DD ich potępia.
Potępienie pomieszało Ci się z brakiem akceptacji grzechu.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
515. Data: 2005-05-31 20:54:18
Temat: Re: moje małżeństwo to jaka? paranoja!Użytkownik "Margola" <m...@s...precz.kafeteria.pl> napisał w wiadomości
news:d7iccn$h4p$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Przepraszam, na pewno nie zgodzę się z pogl?dem, że genetyczne skłonno?ci
> w 100 % można zniwelować wychowaniem oraz, że Bóg nie jest miłosierny dla
> tych, którzy bł?dz?, ale nie widz? potrzeby nawrócenia.
A gdzie ja tak napisałem?
Te 100% i Bóg nie jest miłosierny to Twoje insynuacje.
> Ja tam uważam, że Bóg po prostu ich tym miłosierdziem prędzej czy póĽniej
> do siebie przyci?gnie, ale nie przekre?li, bo "dopóki życia, dopóty
> szans". Z tego, co pamiętam, wybacza nie tylko siedem, ale i
> siedemdziesi?t siedem razy.
Takie rozumowanie to grzech przeciwko Duchowi św.
Zamiast nawrócenia, upór w grzechu i założenie, że Bóg i tak jest
miłosierny, więc odpuści.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
516. Data: 2005-05-31 21:07:03
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!Dariusz Drzemicki pisze:
> Kryzys rodziny dotyczy społeczeństwa konsumcyjnego, dla którego
> rozwiązłość stała się normalnością.
Rezygnacja z zawarcia ślubu nie jest rozwiązłością.
Sprawdź sobie definicję tego słowa.
>> I co w tym braku usankcjonowania jest nieodpowiedzialnego?
> Ignorowanie instytucji małżeństwa.
W jaki sposób zawarcie małżeństwa przesądza o dojrzałości?
> Jeżeli pracodawca zatrudni Cię bez umowy, czy uważasz to za
> lekceważenie?
A od kiedy to między mną, a pracodawcą istnieje taki sam związek uczuciowy,
jak między dwojgiem kochających się ludzi?
>> Co rozumiesz przez lekceważące traktowanie partnera w konkubinacie?
>> Sam fakt, że brak tu papierka?
> Papierek to tylko forma. Treść jest ważniejsza.
Treść, czyli co konkretnie?
> Trudno. Dla mnie wiara jest sprawą fundamentalną, dla Ciebie bez
> znaczenia. Z tego wynika odmienne podejście do małżeństwa.
Mam wobec tego prośbę, byś nie stosował swoich określeń i wniosków w
stosunku do osób takich, jak ja, ponieważ są krzywdzące i obraźliwe.
>> Ja nie wiem, a mam już prawie 3 razy tyle.
> Widocznie luki w wychowaniu.
A co ma wychowanie do religii?
Nie bardzo rozumiem, dlaczego uprawianie seksu w związku pozamałżeńskich (co
uważasz za nieszanowanie się kobiety) podciągasz pod luki w wychowaniu?
>> Na jakiej podstawie uważasz, że w wolnym związku mężczyzna nie
>> szanuje kobiety i ona sama też się nie szanuje?
> Bo proponuje wolny związek zamiast małżeństwa.
Ale jej to odpowiada!
> Związek małżeński. Żyjesz w społeczeństwie. Przyjmujesz jego
> rozwiązania w innych dziedzinach (prawo, kultura, przepisy). Nie
> dziwi Cię masa najrozmaitszych papierków (dowód osobisty,książeczka
> zdrowia,świadectwo maturalne, dyplom,świadectwa pracy).
Nie dziwi mnie, ponieważ są to rzeczy wymagane przez
społeczeństwo/instytucje z zupełnie innych powodów. Nikt i nic natomiast nie
wymaga ode mnie zawarcia związku małżeńskiego.
Jeśli go zawieram, to robię to tylko i wyłącznie dla własnej wygody/własnych
potrzeb.
> Natomiast w sprawie najważniejszej kontestujesz i żyjesz jak
> "dzieci-kwiaty".
Bo to nie jest sprawa_najważniejsza_dla każdego.
>>> Nie obchodzą. Skoro krytykuję postawę wygodnictwa [...]
>> A z jakiej racji ją krytykujesz? Dlaczego w ogóle w taki sposób
>> nazywasz tę postawę?
> Bo tak wynika z Twojej wypowiedzi. Powidziałaś, że papierki masz
> gdzieś.
Nie uważam, by były potrzebne. Gdzie tu widzisz postawę wygodnictwa?
Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie - nie mam żadnych praw, jakie miałabym
będąc żoną (wspólne rozliczanie się z podatków, prawo do spadku itp)
>> Powtórzę pytanie - co Cię obchodzą cudze decyzje, jeśli nie uderzają
>> w Ciebie samego?
> Dzielimy się na liście swoimi poglądami i postawami. Jeżeli czujesz
> się dotknięta, to po co zaczynasz o tym rozmawiać?
Nie czuję się dotknięta. Odniosłam wrażenie, że nie interesują Cię motywy
postępowania osób z tej listy tylko do celów dyskusji, lecz generalnie
wszystkich osób mających inne wyobrażenie o posiadaniu dzieci, w celu ich
nawracania itp.
> Albo brak argumentów (nie bo nie), albo jest coś, o czym nie chcesz
> się podzielić.
> Skoro nie potrafisz uzasadnić swego stanowiska, to jak chcesz mnie
> przekonać?
Ależ ja nie chcę Cię do niczego przekonywać!
Chcę tylko, byś uszanował (bez wnikania w co, jak i dlaczego) wolę i decyzje
innych osób.
>> Wybacz, ale nie mam poczucia misji zapełniania tego świata moją
>> progenitrą w obawie przed wymarciem cywilizacji. I nie jest to w
>> żaden sposób egoizm, lecz zdrowy rozsądek.
> A dlaczego Twój zdrowy rozsądek podpowiada, żeby nie mieć dzieci?
Mam dzieci, ale nie czuję potrzeby posiadania ich w jeszcze większej ilości,
ponieważ uważam, że na świecie jest nas i tak_zbyt_dużo (dlatego właśnie
zdroworozsądkowym podejściem jest nie namnażanie się bez umiaru). Inni
ludzie z bardzo podobnych powodów nie chcą mieć dzieci w ogóle.
>> Więc przyjmij do wiadomości, że są ludzie, którzy bardziej skupiają
>> się na_innych_elementach i w żaden sposób nie oznacza to, że są
>> egoistami.
> Na jakich?
Na tych pozostałych, o których pisałeś.
>>> Przekonają się o tym na emeryturze.
>> W jaki sposób? Przecież dzieci nie rodzi się dla siebie.
> Nie o to chodzi.
A o co?
[nie mogłeś od razu tego napisać??]
>>>> Nie mieszaj w to teraz małżeństwa. Czy czynienie dobra uwarunkowane
>>>> jest tylko faktem posiadania dzieci?
>>> Nie.
>> Więc w czym widzisz problem? Dlaczego solą w oku jest dla Ciebie
>> fakt, że ktoś nie ma dzieci?
> Nie nie ma, ale nie chce mieć.
Nieważne teraz czy chce, czy nie chce!
Chodzi mi o prostą odpowiedź - jeśli uważasz, że posiadanie dzieci nie jest
warunkiem koniecznym w czynieniu dobra, to gdzie widzisz problem w sytuacji,
gdy małżeństwo tych dzieci nie posiada (nieważne dlaczego).
>> Nie dziwię się. Zdejmij klapki z oczu i spójrz na świat nie przez
>> pryzmat swojej wiary, a może nie tylko sobie wyobrazisz, ale i
>> dojrzysz dużo więcej.
> Chcę, ale jak się pytam o motywy to odpowiadasz, że się wtrącam w nie
> swoje sprawy.
Bo zamiast jedynie przyjrzeć się i próbować zrozumieć świat odmienny od
Twojego, Ty usiłujesz "poustawiać" ten świat wg własnych wzorców.
>> A czy założenie rodziny przeszkadza w realizowaniu swoich powołań
>> innych niż rodzenie dzieci?
>> Jeśli tak, to w jaki sposób?
> Tak, nie zawierając małżeństwa.
Przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem moje pytanie.
Twoja odpowiedź jest kompletnie od czapy.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
517. Data: 2005-06-01 06:34:00
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Użytkownik "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl> napisał w wiadomości
news:d7iil3$39e$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Margola" <m...@s...precz.kafeteria.pl> napisał w
> wiadomości news:d7icp4$jss$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> DD ich potępia.
>
> Potępienie pomieszało Ci się z brakiem akceptacji grzechu.
Że się powtórzę, bez specjalnej nadziei: zdefiniuj jedno i drugie, żebyśmy
mieli jasność, o czym piszesz. Dla mnie Twoje wystąpienia to potępienie.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
518. Data: 2005-06-01 06:35:26
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Użytkownik "Habeck Colibretto" <h...@N...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:10js7nkcr39r6$.dlg@habeck.pl...
>> Przepraszam, na pewno nie zgodzę się z poglądem, że genetyczne skłonności
>> w
>> 100 % można zniwelować wychowaniem oraz, że Bóg nie jest miłosierny dla
>> tych, którzy błądzą, ale nie widzą potrzeby nawrócenia. Ja tam uważam, że
>> Bóg po prostu ich tym miłosierdziem prędzej czy później do siebie
>> przyciągnie, ale nie przekreśli, bo "dopóki życia, dopóty szans". Z tego,
>> co
>> pamiętam, wybacza nie tylko siedem, ale i siedemdziesiąt siedem razy.
>
> A ja z tego co pamiętam, to tych, którzy Go znają, ale odrzucają nie
> przyjmie pod swoje skrzydła po śmierci (np. J 5:21 jak i wiele innych).
> Każdy ma szansę, jeżeli nie odrzuca świadomie.
No naturalnie. Szansę jednak Bóg daje do ostatniej minuty życia - vide
nawrócony łotr na Golgocie.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
519. Data: 2005-06-01 06:36:24
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!
Użytkownik "Dariusz Drzemicki" <d...@a...com.pl> napisał w wiadomości
news:d7ihdm$ofn$1@nemesis.news.tpi.pl...
>Odnosiłem się wyłącznie do zjawisk i nie robiłem żadnych wycieczek
>personalnych.
He, he.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
520. Data: 2005-06-01 06:38:48
Temat: Re: moje małżeństwo to jakaś paranoja!Użytkownik "Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:4fhp915pj61i8dg8laicga5rs8f9depdui@4ax.com...
> A czy ja, również z kategorii małych żuczków, moge zapytać ciebie i
> wszystkich dyskutantów przerzucających panem Drzemickim, co wami
> powoduje?
Może nuży mnie upał, a może drażni mnie, że polski katolicyzm ma właśnie
taką gębę i daję w ten sposób upust swojej frustracji? Nie wiem. A może
jestem uzależniona od pisania na newsach - to najbardziej prawdopodobne.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |