« poprzedni wątek | następny wątek » |
91. Data: 2006-03-28 08:16:28
Temat: Re: nerwusUżytkownik "Marchewka" <M...@b...pl> napisał w
wiadomości news:e0ar5o$iaf$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
> news:e0aqtf$bvr$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Dla małego wkurzonego dziecka powyższe zdanie niewiele się różni od
>> wyjściowego " myślisz, że nie rysujesz jeszcze dość dobrze, żeby pająk
>> wyszedł ci taki, jak sobie wymarzyłeś?"
>
> IMO różni się. Jeśli dzieciak jest wkurzony, ale jednak zdezorientowany,
> czym właściwie jest wkurzony (bo często nie o pająka wcale chodzi, on jest
> jedynie iskierką zapalnika), to należy mu wytłumaczyć. I czy to będzie
> zdanie proste czy złożone (podrzędnie, wielokrotnie itp.) nie ma
> znaczenia. Dzieci 2-letnie potrafią rozbudowane zdania spokojnie
> zrozumieć. W ogóle dzieci rozumieją znacznie więcej, niż nam się wydaje.
> :-)
Ależ oczywiście, że umieją. Ba, potrafią całkiem zaawansowane dysputy
prowadzić. ALE nie we wzburzeniu. Mnie tylko zdziwiła propozycja takiej
rozmowy ze zdenerwowanym dzieckiem. Bo jak już się uspokoi to i o Luwrze z
nim można. Także zdaniami wielokrotnie złożonymi.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
92. Data: 2006-03-28 08:24:21
Temat: Re: nerwusUżytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
news:e0arh7$dot$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Ależ oczywiście, że umieją. Ba, potrafią całkiem zaawansowane dysputy
> prowadzić. ALE nie we wzburzeniu. Mnie tylko zdziwiła propozycja takiej
> rozmowy ze zdenerwowanym dzieckiem. Bo jak już się uspokoi to i o Luwrze z
> nim można. Także zdaniami wielokrotnie złożonymi.
Wydaje mi się, że przydałaby się tu definicja 'zdenerwowanego dziecka'. Bo
różne są stopnie (poziomy) zdenerwowania. Gdy moja córcia się złości
(zazwyczaj histeria pt. froteruję samodzielnie podłogę ;-)), to należy ją
zostawić samą, bo każda próba nawiązania kontaktu nasila atak histerii.
Jednak gdy dzieciak wkurzony - np. czymś rzuca - ale można załapać z nim
kontakt/nawiązać konwersację - znaczy: wiemy, że jak mu się zada pytanie, to
odpowie, to uważam, że jak najbardziej podane tu (złożone) pytanie, będzie
na miejscu. Dodatkowo możemy uzyskać cenną info, co go tak naprawdę
wzburzyło. Bo nie zawsze będzie to rysowana rzecz.
--
Pozdrawiam!
Marchewka z Młodą Marchewką (24/12/03)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
93. Data: 2006-03-28 08:29:34
Temat: Re: nerwusUżytkownik "Marchewka" <M...@b...pl> napisał w
wiadomości news:e0arsv$klb$1@news.onet.pl...
>
> Wydaje mi się, że przydałaby się tu definicja 'zdenerwowanego dziecka'. Bo
> różne są stopnie (poziomy) zdenerwowania. Gdy moja córcia się złości
> (zazwyczaj histeria pt. froteruję samodzielnie podłogę ;-)), to należy ją
> zostawić samą, bo każda próba nawiązania kontaktu nasila atak histerii.
> Jednak gdy dzieciak wkurzony - np. czymś rzuca - ale można załapać z nim
> kontakt/nawiązać konwersację - znaczy: wiemy, że jak mu się zada pytanie,
> to odpowie, to uważam, że jak najbardziej podane tu (złożone) pytanie,
> będzie na miejscu. Dodatkowo możemy uzyskać cenną info, co go tak naprawdę
> wzburzyło. Bo nie zawsze będzie to rysowana rzecz.
Ja tam zawsze rozmowę z wkurzonym dzieckiem zaczynam od prostego przekazu.
Dopiero w miarę uspokajania, pojawiają się zdania dłuższe i bardziej
skomplikowane. No ale to, że ja dziwna jestem, to już wszyscy wiedzą ;-)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
94. Data: 2006-03-28 08:35:07
Temat: Re: nerwusDzisiaj *Joanna Duszczyńska* napisał(a),a było to tak:
> Może Twoje wypowiedzi mają jedno słówko nie tak.
> Tu chodzi o niuanse.
Joanno bardzo Ci dziękuję za rady. Widać zmiany i to bardzo duże.
--
Aga, Maciuś ( 21.06.2002)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
95. Data: 2006-03-28 08:39:21
Temat: Re: nerwusUżytkownik "Agnieszka" <a...@z...pl> napisał w wiadomości
news:e0as9q$fr7$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Ja tam zawsze rozmowę z wkurzonym dzieckiem zaczynam od prostego przekazu.
> Dopiero w miarę uspokajania, pojawiają się zdania dłuższe i bardziej
> skomplikowane. No ale to, że ja dziwna jestem, to już wszyscy wiedzą ;-)
W taki razie - ja też, bo zaczęłabym taką rozmowę podobnie (gradacja
skomplikowania zdań). :-)
Wcześniej jednak nie wspomniałaś o tym, że używasz takich zdań, tylko od
razu ich użycie w stosunku do dziecka znegowałaś.
Iwona
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
96. Data: 2006-03-28 08:52:57
Temat: Re: nerwusA czereśnie tego lata były słodkie, co poświadcza "Agnieszka"
<a...@z...net> mówiąc:
>>>Rozdrażnione? Naprawdę rozdrażnione dziecko logicznie odpowiada na pytanie
>>>"czy myślisz, że...."?
>>
>> O, przepraszam, o odpowiadaniu (lugicznym czy nie) nic nie pisałaś.
>> Pytałaś się o zwracanie w ten sposób do rozzłoszczonego dziecka.
>
>Dla mnie zwracanie się do rozzłoszczonego dziecka jest próbą kontaktu z nim.
>A kontakt - dla mnie - zakłada dwustronną reakcję. W miarę rozsądną.
Jasne, ale ja komentowałam tylko i wyłącznie pytanie o konstrukcje
lingwistyczne.
W przypadku mojego dziecka akurat używanie rozbudowanych zdań ma
własność uspokakającą.
>>
>>>No ja tam nie wiem. Może kilkuletnie dziecko
>>>odpowiada. Ja bym w takiej sytuacji rzuciła niezgorszą wiązanką.
>>
>> Myślę, że za bardzo identyfikujesz się w wątku z jego bohaterami...
>
>Bo kontatktując się z innym człowiekiem - także z dzieckiem - staram się
>choć przez moment zrozumieć jego położenie. Najprościej poprzez własne
>doświadczenia. W tym przypadku działa takie ograne "nie rób drugiemu...".
Ja się kilkakrotnie przejechałam na rzutowaniu własnych odczuć i
doświadczeń na zrozumienie zachowań innych ludzi i wolę unikać podejścia
"a bo ja to bym to czy tamto". I dla mnie zacytowane przez ciebie
powiedzonko w sytuacji roztrząsanej w tym wątku niekoniecznie musi się
sprawdzać. Chociażby dlatego, że - co już wcześciej napisałam - odbiór i
ocena tej sytuacji przez dziecko i przez osobę dorosłą, obarczoną
drastycznie większym bagażem doświadczeń, wniosków a także
psychologicznie o wiele bardziej rozwiniętą, znacznie się od siebie
różnią.
Agnieszka
--
Proudly (-.-------.- Folk Lore for the Masses -.--------.-)
Presents: ("Kobieta znacznie mniej odpowiada za to, co robi.)
GG:1584 ( Mężczyzna powinien się wstydzić." Jacek Kijewski)
http://allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=108996 - znajdź coś dla siebie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
97. Data: 2006-03-28 09:04:48
Temat: Re: nerwusUżytkownik "Marchewka" <M...@b...pl> napisał w
wiadomości news:e0asp2$np4$1@news.onet.pl...
>
> Wcześniej jednak nie wspomniałaś o tym, że używasz takich zdań, tylko od
> razu ich użycie w stosunku do dziecka znegowałaś.
Nie do dziecka. Do rozdrażnionego dziecka :-)
Ja po prostu stosuję zasadę, że stopień skomplikowania przekazu powinien być
odwrotnie proporcjonalny do zdenerwowania. A zdanie, od którego się wszystko
zaczęło, miało pojawić się w drugiej wypowiedzi matki. Moim zdaniem za
wcześnie.
Nigdy natomiast nie negowałam ogólnej zdolności dzieci do rozumienia zdań
złożonych.
Uff... mam nadzieję, że już wyjaśniłam wszystko, co było do wyjaśnienia :-)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
98. Data: 2006-03-28 09:37:55
Temat: Re: nerwusUżytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:e0av3i$1ag$1@inews.gazeta.pl...
> Agnieszka napisał(a):
>>A zdanie, od
>> którego się wszystko zaczęło, miało pojawić się w drugiej wypowiedzi
>> matki. Moim zdaniem za wcześnie.
>
> Niekoniecznie. To zdanie* miało sie pojawić zamiast odwracania uwagi od
> pająka waleniem w poduszkę. Jako potwierdzenie matki, że zrozumiała, że
> dziecku pająk się nie podoba. Ale przecież nie będę Ci w dwóch zdaniach
> streszczać książki.
Ja też uważam, że walenie w poduchy, to nie jest dobry pomysł _w tym
momencie_.
Ale uważam też, że _to konkretne zdanie_ było nietrafione. Podzielone na
kilka i przeplecione reakcją dziecka byłoby pewnie ok. Ale to _moje zdanie_.
Możesz się oczywiście z nim nie zgadzać.
A książek o dzieciach już nie czytam. Kilka przeczytałam i doszłam do
wniosku, że
1. czytanie ich to jednak _dla mnie_ strata czasu, bo na ogół mówią o
rzeczach, któe sama intuicyjnie wiem
2. literalne trzymanie się zaleceń w nich podanych (niedawno tu albo na
dzieciach ktoś rozpisywał co do minuty kiedy można pójść do dziecka) jest
bez sensu, bo każde dziecko jest inne i do każdego trzeba podejść
indywidualnie
3. żadna książka nie zastąpi kontaktu rodzica z dzieckiem, a dla mnie
stosowanie książkowych zaleceń _zamiast_ wypracowania własnych sposobów
kontaktu z - było nie było - własnym dzieckiem, zakrawa na tresurę.
Ale to wszystko powyżej to - podkreślę jeszcze raz, zanim ktoś na mnie
wsiądzie - MOIM ZDANIEM. I będę się upierać, że akurat do własnego zdania
mam prawo. A patrząc na swoje dzieci twierdzę, że to swoje prawo całkiem
nieźle wykorzystuję dla dobra całej naszej rodziny.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
99. Data: 2006-03-28 11:15:22
Temat: Re: nerwusAgnieszka napisał(a):
>A zdanie, od
> którego się wszystko zaczęło, miało pojawić się w drugiej wypowiedzi
> matki. Moim zdaniem za wcześnie.
Niekoniecznie. To zdanie* miało sie pojawić zamiast odwracania uwagi od
pająka waleniem w poduszkę. Jako potwierdzenie matki, że zrozumiała, że
dziecku pająk się nie podoba. Ale przecież nie będę Ci w dwóch zdaniach
streszczać książki.
* Albo jego część, albo podobna konstrukcja - do oceny przez mamę, co do
dziecka trafi - do moich akurat takie przekazy trafiają.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
100. Data: 2006-03-28 13:45:26
Temat: Re: nerwus
Użytkownik "Szpilka (Sylvja)" <s...@t...pl> napisał w wiadomości
news:e08lkb$oqb$1@news.onet.pl...
>
> > Po pierwsze nie jest to jego pomysł i to jest podstawowa przeszkoda.
>
> Dlatego zaproponowałam mu już kilka wyjść.
Chyba nie zrozumiałaś.
Dzieci są mądre - trzeba tylko dać im szansę, żeby same pomyślały.
Jak mu podsuwasz rozwiązania to to do końca świata będą Twoje rozwiązania, a
nie jego.
Daj jemu wymyśleć jak ma sobie poradzić z sytuacją.
--
Joanna
http://jduszczynska.republika.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |