Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!new
sfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "pestifer" <p...@p...fm>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: Re: nowotwory.. lekarze.. brak słów :(
Date: Fri, 28 Jul 2006 23:57:48 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 94
Message-ID: <eae1a7$so0$1@nemesis.news.tpi.pl>
References: <ead4d6$ktt$1@news.onet.pl>
Reply-To: "pestifer" <p...@p...fm>
NNTP-Posting-Host: ablv162.neoplus.adsl.tpnet.pl
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1154123912 29440 83.7.215.162 (28 Jul 2006 21:58:32 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Fri, 28 Jul 2006 21:58:32 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2869
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2869
X-RFC2646: Format=Flowed; Original
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:214259
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Marta J" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ead4d6$ktt$1@news.onet.pl...
> Witam!
>
> Moi drodzy chcę się z Wami podzielić obserwacjami na temat lekarzy i
> służby
> zdrowia. Pewnie nie będą to jakieś odmienne od ogólnie panujących ale ja
> już
> jestem zrozpaczona. Ogónie widzę ze wyszlo mi długie i nie ma tematowego
> "braku słów", ale może ktoś przeczyta i poleci jakiegoś dobrego Onkologa..
>
>
> Moja Mama 3 lata temu byla operowana we Wrocławskiej Pulmunologii, wycięto
> środkowy płat prawego płuca, z rozpoznaniem po operacji nowotwór
> niezłośliwy
> (chociaz do konca nie jestem pewna czy niezłośliwy ponieważ dochodziły do
> nas przeróżne informacje w trakcie pobytu Mamy w szpitalu). Wszystko
> skonczylo sie dobrze (kontrole co pół roku do tej pory) i zapomnielismy o
> sprawie.
>
> Dwa miesiące temu wykryto guz na jajniku, operacja, wycięte jajniki z
> macicą, diagnoza nowotwór łagodnie złośliwy (czego nie rozumiem, jak moze
> byc łagodnie złośliwy? w internecie wyczytałam łagodny = niezłośliwy).
> Mamę
> wysłano znowu do Wrocławia na Onkologię na jakies konsultacje z profesorem
> X. I sie zaczeło, odsyłanie od lekarza do lekarza, (nie wspomne o calym
> zamieszaniu towarzyszącym) w koncu do chemioterapii. Kazano przynieść
> "szkiełka" czyli próbki wyciętych nowotworów do porównania. Z dwoch
> roznych
> szpitali, z roznych miast (nie mieszkamy we Wrocławiu - odległość 70-80km)
> zadziwiło mnie to ze dają pacjentowi tak ważne rzeczy a to naprawdę chwila
> nieuwagi i po materiałach.
>
> Dowiozłyśmy, lekarz porównał, nic nie powiedział odesłał do chemioterapii
> znowu. Przyjmuje lekarz, który ma miejsce wiec za każdym razem do innego.
> Na
> szczęscie po bezpośrednim zapytaniu poprzedniej lekarki pozwoliła zaczekac
> do niej. Kobietka z opisu operacji jajnika powiedziala ze zauważono na
> wątrobie kilka zmian wielkosci ziarenek maku - nic nie pobrano do badania
> a
> szkoda bo nie wiadomo czy sie martwic. Z porównania okazało się ze to są
> dwa
> różne ogniska (?) i powiedziala tez ze nie widzi podstaw do chemioterapii
> (więc Mamie kamien z serca) i odsyla nas jeszcze na konsultacje z
> profesorem
> X do jakiegos pokoju, tylko trzeba sie zarejestrowac. Tutaj kolejna scesja
> z
> rejestracją (godz 13:30 a my od 8 we Wrocku od budynku do budynku) ze jak
> to?! o tej godzinie rejestrowac?! no wybaczcie ale w godzinach
> popołudniowych to juz sie nie leczy ???
> Mi to tylko coraz bardziej ręce opadały... powiedziano ze ustalą termin
> telefonicznie, Mama miała zadzwonic. Zadzwoniła we wskazanym terminie -
> nic
> nie wiadomo, ktoś gdzieś posiał kartotekę... termin nie ustalony. Dzwoni
> po
> 3 dniach - każą pilnie przyjechać (Mama panika). Termin tego "pilnie
> przyjechac" na dzis - i co sie okazuje - w kartotece jakies zapisy
> zupełnie
> nie jej, ze byla u lekarze wtedy kiedy nie była, konsultacji bezposredniej
> nie bylo.. czeski film! Odesłali do chemioterapii, po 4 godzinnej kolejce
> kazali na 2 dni przyjechac do szpitala 10 sierpnia. Po to wczorajsze
> straszenie przez telefon "pilnie przyjechac" zeby termin ustalic na za 2
> tygodnie..
>
> Zaczynam wątpić czy profesor X w ogole widział wyniki badań i co się w
> ogóle
> działo z tą kartoteką, dziś lekarka z chemioterapii (tym razem inna)
> powiedziala, ze ona własciwie to juz nie myśli jak na to patrzy (Mama
> rozpacz, bo co moze byc gorszego niz zła diagnoza). A tu chodzi "tylko"o
> ludzkie życie.. przecież nowotwory rozwijają się w zawrotnym tempie, wiem
> jak szybko powstał dosc duży guz na jajniku, a okazuje się że akcje ze
> szpitala w Leśnej Górze to naprawdę fikcja :((
> Przeziębienie, przeziębieniem.. ale ryzyko przerzutu nowotworu - a tu na
> wszystko jest czas :( Rozumiem że lekarzy jest mało, pacjentów dużo i tym
> bardziej nad tym ubolewam.
>
> Czy ktoś z Was może polecić dobrego lekarza, chociażby z tego
> Wrocławskiego
> Centrum Onkologii? Może prywatnie? Chodzi mi tylko o to, aby lekarz miał
> chwilę czasu na wyjaśnienie czy i jakie jest ryzyko przerzutu czy
> wyleczenia, jakie ryzyko jesli nie podejmie się chemioterapii, żeby miał
> chwilę na choć krótką rozmowę, której kompletnie nikt nie przeprowadził z
> nami :( każdy mowi: ja nic nie wiem proszę isc do pokoju jakiegos tam.
>
> I jeszcze jedno pytanie które mnie nurtuje - czy w ogóle można wykryć
> komórki gdzie jest wyzyko takich zmian i czy skłonność do nowotworów jest
> dziedziczna?
no coz, to tylko potwierdza moja teorie dotyczaca leczenia sie u roznych
profesorow...
ale zeby byc uczciwym to najwiecej na brak informacji narzekaja pacjenci,
ktorzy o nic nie pytaja...
|