« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2008-08-04 16:47:46
Temat: obsesja liczeniaJak nazywa się obsesja liczenia? bo ja tak mam, że często muszę coś
liczyć. Z ilu liter składa się jakieś zdanie, idąc chodnikiem sprawdzam
ile płytek jest na szerokość, ile śrubek ma krzesło na którym siedze w
poczekalni, ilość pięter w mijanych wieżowcach itp. Czy to szkodliwe?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2008-08-05 10:15:12
Temat: Re: obsesja liczeniaOn 4 Sie, 18:47, "nicram" <n...@t...org> wrote:
> Jak nazywa się obsesja liczenia? bo ja tak mam, że często muszę coś
> liczyć. Z ilu liter składa się jakieś zdanie, idąc chodnikiem sprawdzam
> ile płytek jest na szerokość, ile śrubek ma krzesło na którym siedze w
> poczekalni, ilość pięter w mijanych wieżowcach itp. Czy to szkodliwe?
ja mam tak gdy wydają mi resztę ...
czy to szkodliwe ?
nazwałbym to raczej bezużytecznym.
dobrze byłoby podsumować ile czasu łącznie to zajmuje
na pewno ciekawym eksperymentem
jest próba powstrzymania się - wtedy sprawdzisz
czy masz nad tym kontrolę.
pasman
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2008-08-05 10:42:28
Temat: Re: obsesja liczenianicram pisze:
> Jak nazywa się obsesja liczenia? bo ja tak mam, że często muszę coś
> liczyć. Z ilu liter składa się jakieś zdanie, idąc chodnikiem sprawdzam
> ile płytek jest na szerokość, ile śrubek ma krzesło na którym siedze w
> poczekalni, ilość pięter w mijanych wieżowcach itp. Czy to szkodliwe?
o ile nie zacznie tobą rządzić, to nie - o ile jesteś w stanie się
powstrzymać. to się nazywa zaburzenie kompulsywno-obsesyjne.
oglądałeś "lepiej być nie może"?
http://lepiej.byc.nie.moze.filmweb.pl/
no, to jack nicholson właśnie tam to miał :)
--
http://bialo.czerwona.patrz.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2008-08-05 10:44:40
Temat: Re: obsesja liczeniapasman pisze:
> na pewno ciekawym eksperymentem
> jest próba powstrzymania się - wtedy sprawdzisz
> czy masz nad tym kontrolę.
o właśnie, choć tu wkraczamy w kolejną pułapkę, tzw "różowego słonia".
w skrócie:
zakazuję ci myśleć o różowym słoniu!
(i co - nie będziesz może o nim myślał?)
:)
--
http://bialo.czerwona.patrz.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2008-08-05 16:20:31
Temat: Re: obsesja liczeniaOn 5 Sie, 12:44, tren R <t...@p...pl> wrote:
> pasman pisze:
>
> > na pewno ciekawym eksperymentem
> > jest próba powstrzymania się - wtedy sprawdzisz
> > czy masz nad tym kontrolę.
>
> o właśnie, choć tu wkraczamy w kolejną pułapkę, tzw "różowego słonia".
>
> w skrócie:
> zakazuję ci myśleć o różowym słoniu!
> (i co - nie będziesz może o nim myślał?)
> :)
>
> --http://bialo.czerwona.patrz.pl/
Tia, zakaż mu myślenia o czymś mniej symbolicznym, np. o jedzeniu lub
seksie - to najlepszy sprawdzian opanowania :-DDD
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2008-08-05 16:42:10
Temat: Re: obsesja liczeniatren R <t...@p...pl> wrote in news:g79aqm$1p3$1@news.onet.pl:
> to się nazywa zaburzenie kompulsywno-obsesyjne.
> ogladales "lepiej byc nie moze"?
> http://lepiej.byc.nie.moze.filmweb.pl/
>
> no, to jack nicholson wlasnie tam to mial :)
albo "Detektyw Monk"
http://pl.wikipedia.org/wiki/Detektyw_Monk
albo jeden z odcinkow "Zbojcze Umysly" ("Criminal Minds")
http://axn.pl/Series2/1262
serialu lecacego na AXN,
byl o mlodej piekielnie inteligentnej kobiecie ktora miala taki zespol
kompulsywny ktory nakazywal jej robic rozne rzeczy wreszcie zagrazajace
bezpieczenstwu publicznemu, wiec odpowiednie sluzby sledcze sie tym zajely
zmierzam do tego, ze w USA ten zespol kompulsywny jest bardzo spopularyzowany
u nas malo kto wie o co chodzi - tak jak i jakiego kraju stolica jest
KualaLumpur ;)
--
Y?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2008-08-05 21:41:34
Temat: Re: obsesja liczenianicram wrote:
> Jak nazywa się obsesja liczenia? bo ja tak mam, że często muszę coś
> liczyć. Z ilu liter składa się jakieś zdanie, idąc chodnikiem
> sprawdzam ile płytek jest na szerokość, ile śrubek ma krzesło na
> którym siedze w poczekalni, ilość pięter w mijanych wieżowcach itp.
> Czy to szkodliwe?
Ja tak miałem w dzieciństwie. Wciąż coś liczyłem. Interesowały mnie numery
boczne tramwajów i autobusów miejskich. Miałem swoje tajemne (dostosowane do
sytuacji) liczby, które mówiły mi, czy wydarzy się coś dobrego. Jeśli na
przykład od szkoły do domu zrobię pomiędzy 450 a 550 koroków, to nie dostanę
w dupę od rodziców za dwóję w dzienniczku.
Na każdej klatce schodowej, gdzie bywałem, musiałem znać ilość schodów od
dołu do góry i na kolejnych półpiętrach - plus schody do piwnicy. Liczenie
sztachet w parkanie, kręgów w studni, ptaków na drutach telefonicznych - to
była normalka.
Później mi to samo przeszło. :)
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |