Data: 2006-07-22 15:49:32
Temat: Re: perfekcjonizm
Od: n...@o...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> (...)
> >> Podobieństwa łączą - prawda? :)
> > łączą :)ale niestety koncza sie czesto poklepywaniem po ramieniu i
zawiązaniem
> > swoistego kółka wzajemnej adoracji, które zajechać daleko razem nie może
>
> Tak nie musi być : )
moze nie musi, mi się w sumie raz zdarzyło i stwierdziłam ze to do niczego
konstruktywnego nie prowadzi. Chyba,że jedna osoba juz sobie z czymś co jest
problematyczne radzi i umie wyciagać z tego same plusy.Ponadto i biologia i
kultura preferuje różnorodność.Zauwazyłam ,że czesto jest lepiej jak druga
osoba pewne rzeczy równoważy myśląc trochę (nie zdecydowanie) inaczej.
>
> (...)
> > nie wiem - moze - ale ja władzy raczej nie ufam.Pierwszą taka władza był
moj
> > ojciec i jego autorytet notorycznie podwazałam a osobowość miał silną.
>
> Nie chcę się za bardzo wymądrzać, ale skoro SAMA o tym wspominasz...
>
> Wiesz, możemy się buntować przeciwko rodzicom, nie zgadzać się z nimi
> ale w praktyce - czy tego chcemy czy nie - mają na nas gigantyczny wpływ
> (patrz: dzieci alkoholików zostają alkoholikami, bite dzieci biją itd.).
>
> Zdanie: "nie chce być taka jak ty" można czasem tłumaczyć jako: "nie
> podoba mi się, że będę taka jak ty"...
>
Wiesz mi sie rodzice podobali oboje ale nie razem.Nie podobała mi sie tylko
relacja między nimi , ale to juz inna sprawa.Inna rzecz - uważam ze pewne cechy
pasujące płci pięknej (bo przejawiają się w bardziej subtelny sposób)robią
obraz nędzy i rozpaczy z faceta.Jesli zatem mam być taka jak ojciec to jestem
zdecydowanie za.(mowię o całokształcie a drobne przypadłosci mozna wyeliminować)
Ale ogólnie wierze raczej w uwarunkowania środowiskowe i to raczej miejsca w
których bywałam z wyboru i ludzie mnie wychowywali.
> Miał silną władzę czyli..? Był _wymagający_?
Nie musiał bo sama bylam w stosunku do siebie wymagająca.Rodzice raczej starali
się trochę obnizac moje rozdmuchane ambicje, bo przezywałam głębokie frustracje
jak mi się cos nie udawało.
Natomiast ojciec był ingerujacy i nadzorujący czego wręcz nie znoszę a nawet
się brzydzę do dzisiaj do tego stopnia ze potrafie celowo z siebie zrobić
idiotę,tylko po to zeby w rezultacie wykazać idiotyzm osoby nadzorującej.A
dlaczego tego nie znosze? Bo stawia to od razu na początku tą druga osobę na
miejscu podrzednym czyli wskazuje na to, ze sama osoba nie ma własnych ambicji
i nie zależy jej na tym zeby zrobić coś dobrze.Ja jestem za dawaniem mądrych
wskazówek i pakietu zaufania na wstępie.Czasami zajmuję pozycję dominująca w
stosunku do kogoś ale nigdy nie ingeruję w kogoś - bo to tzreba robić jeśli już
się chce w bardzo umiejętny sposób.On tego nie umiał.Uważam to za jego klęskę
pedagogiczną.
Dlatego nigdy nie udało mu się nauczyc mnie jednej prostej rzeczy, na której mu
zalezało - utrzymania porzadku w pokoju- do dzisiaj preferuję "lekki" nieład.
Moze chciał mnie uchronic przed zginięciem ogólnie w jakims chaosie ale tego
również nie udało mu się mi przekazać.Dobierał ze tak powiem nieodpowiednie
środki wyrazu.A wystarczyło mnie grzecznie poprosić...
Po częsci jednakże myślę,że wynikało to z jego zawodu i charakteru wykonywanej
pracy.Myślę też ,że problem z podważaniem jego autorytetu przeze mnie mogł
polegac raczej na niejednolitej sciezce wychowania.Pokazywali mi (matka i
ojciec) skrajnie rózne patrzenie na swiat i ludzi.Porównałabym to dzisiaj do
starcia na linii PO - PiS w kwestii wizerunku
Mysle ze to był głownie ich problem ale ja go widziałam i teraz zreszta sama go
muszę rozwiazywac w sobie.
> różni...sam kiedyś poszedłem na konsultację do psychologa, który
> sprawiał takie wrażenie, że sam miałem zamiar się go zapytać "O czym
> chciałby ze mną porozmawiać?" ; ))
;D
> [...] Psycholog/terapeuta może ci się przydać np do:
> /1 pilnowania ciebie, żebyś się nie rozleniwiła w pracowaniu nad sobą
> /2 żeby zyskać jeszcze jeden punkt widzenia, dowiedzieć się czy
> "rzeczywiście" sytuacja wygląda tak jak ty ją widzisz - a może można ją
> odczytać inaczej?
> /3 dać trochę więcej pewności w to, że postępujesz słusznie
zobaczę z tym psychologiem choc nie mam ochoty naprawdę
> Poza tym odniosłem wrażenie, że jesteś bardzo ?samodzielna? może warto
> dla odmiany popracować (nad twoim problemem) z kimś?
Mysłałam o tym.Istotnie "świeze powietrze" moze by się przydało.Niestety nie
widzę nikogo odpowiedniego - mówię odpowiedniego ale przysięgam ze chociaz raz
chciałabym być mądrze popilotowana przez kogoś- ale obok sami jacyś srednio
inteligentni ;).Albo się zakochują albo nie wiedzą o co
chodzi.Makabra ;)).Kobiety odpadają- nie wiem do konca dlaczego ale nie
przepadam za pracą z nimi.
> (...)
> > ktoś się ulepsza sam z siebie bo chce to nie moze czuc sie szczurem.Inna
> > rzecz , ze czasami chwilowo wpadam w histerię :) jak widzę dużo lepszych
ale
> > szybko wracam do równowagi bo "zamykam oczy" i dalej robię swoje.
>
> Tak sobie pomyślałem: "zamykasz oczy" - to trochę takie uciekanie do
> swojego własnego świata (w którym jesteś bezpieczna)? Trochę podobnie
> jak z twoim odcinaniem się od świata gdy pracujesz - co o tym sądzisz?
nieee.. chodzi mi raczej o to,że nie mogę się ciągle oglądać na innych - co kto
zrobił lepiej itp. bo bym zwariowała.Ponadto ja jestem lepsza w jakiejś tam
części projektu - nie wiem od strony np. merytorycznej - ktoś inny od innej,
może np. to dużo lepiej podać. Każdy projekt jest inny także kazdy ma swój
charakter.Gdybym starała sie dorównac wszystkim to rzeczywiscie nie zrobiłabym
nic a nawet jesli - to nie byloby to moje.Odnośnie uciekania i zamykania sie w
trakcie robienia projektu to ja muszę czuć sie bezpieczna bo w sytuacji
zagrozenia to nie wiem czy coś komuś kiedykolwiek twórczego wyszło. Inna
kwestia to sprawa koncentracji na samym projekcie.
n.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|