Data: 2006-07-25 09:06:11
Temat: Re: perfekcjonizm
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
n...@o...pl wrote:
>> No to jeśli lubisz to robić, to trudno ci będzie przestać się tak
>> zachowywać - nie uważasz? ; )
> uważam ale chcę znalezć jakiś złoty srodek
Nie zawsze można znaleźć złoty środek. Czasem trzeba wybrać jedno albo
drugie.
>>> trafiłes- sama juz jakis czas temu doszłam w sumie do podobnych wniosków
> ale o
>>> tym zapomniałam...
>> Może warto notować wszystkie te myśli (nawet jeśli wydają ci się bez
>> sensu, dodatkowo możesz notować sny)? Mi to swego czasu dużo dało...
>
> no ale co potem- co ja mam z wnioskami zrobić - dowiem się wszystkiego o sobie
> i co?
Polecam Ci: Karen Horney "Autoanaliza"
/1 dotyczy tego czym się chwilowo zajmujesz - autoanalizy
/2 napisana przez autorkę, której nie trzeba polecać bo należy do klasyków
/3 napisana przez kobietę i książka opiera się w dużym stopniu na
przykładach dotyczących jej pacjentki
Poza tym z książki dowiesz się też dlaczego warto i 'o co chodzi'
> Bo chodzi o jakies rozwiązania , zmianę zachowań itp.
*Nikt* ci nie da gotowych rozwiązań... A jeśli ktoś będzie uważał, że
może ci takie zaoferować to kłamie. Tego typu problemy nie dotyczą
jednej kwestii, tylko wielu powiązanych ze sobą spraw - kilka wyszło w
dyskusji. Poza tym nawet gdyby ktoś dał ci "złote" rozwiązanie to co by
ci to dało? Nagle z dnia na dzień zamiast zachowywać się w sytuacji A w
sposób B zachowywałabyś się w C ? I byłoby ci z tym dobrze? Udałoby ci
się tak diametralnie zmienią swoje zachowanie tylko po usłyszeniu jednej
rady? I czy uważasz, że ta jedna zmiana *na prawdę* by wystarczyła? To
jest tak jak z Windowsem: można w nieskończoność produkować "łaty
bezpieczeństwa" ale w praktyce lepiej po prostu zbudować system od nowa
bo cały się sypie ; ]
Ewentualnie możesz zainteresować się NLP, ale mimo wszystko chyba lepiej
najpierw wato by było "przerobić" (przede wszystkim go rozpoznać
dokładnie) ten problem z psychoterapeutą - albo przynajmniej samemu.
> a zyję w takiej
> rzeczywistości jaka jest i duzego wpływu na zmianę nie mam.Moge zmienić siebie
> bo tu juz nie chodzi o zachowania nawet - a tego nie zrobię bo w moim odczuciu
> to będzie przegrana.Dostosować się do czegoś co ci sie nie podoba.
To _Ty_ sobie budujesz relacje z innymi ludźmi - czy w firmie w której
pracujesz wszyscy ze wszystkimi mają takie relację, czy tylko Ty masz
takie z innymi? Poza tym sama napisałaś,
że gdy inni uważają jest 'ok' to _Ty_ wciąż im nie wierzysz i
przepracowujesz się...to _Twój_ problem.
>> To prawda, poza tym jak sama stwierdziłaś problem jest (raczej) w tobie
>> - a nawet jak częściowo w środowisku, to w końcu to Ty wybrałaś to
>> środowisko.
> tak, srodowisko wybrałam ale wybrałam wedle tego co się w tym środowisku robi,
> nie wybierałam ludzi i ich sposobów myslenia i realizacji w danym miejscu.
Zawsze możesz zmienić pracę... Możliwości jest na prawdę dużo - czemu
miałabyś pracować w miejscu, w którym czujesz się na prawdę źle (jeśli
tak jest)? Nie jesteś "skazana" na tą pracę.
Czyżbyś wyznawała wielki mit o "przekreśleniu sobie przyszłości"? Ten
mit mówi o tym, że lepiej siedzieć cicho i robić to czego od nas
wymagają a nie ryzykować, że "jakoś to będzie". (To absolutnie prywatna
opinia) Tylko, że Ja mówię, że tak nie chcę! Nie chcę, żeby "jakoś to
było", chcę, żeby było dobrze.
(...)
> tak ale chciałam iśc do poleconego psychologa- nawet mam takiego - natomiast
> szkoda mi "cierpieć za miljiony" (prywatne wizyty)
>
> Z drugiej strony ja chyba wiem co powinnam zrobic
To zrób to : )
> a w tym psycholog mi nie
> pomoże bo to jest pytanie o to czy ryzyko zawsze się opłaca.I czy dobrze
> oszacowałam mozliwości realizacji .Czy nie działam jak to czesto bywa pod
> wpływem "długotrwałego impulsu" i czy realnie oceniam swoje mozliwosci.
> Psycholog mogłby mi tylko pomoc w podjęciu decyzji i powiedzieć - niech Pani
> spróbuje- nawet hehe w ramach psychoterapii- tylko ,ze to ja będe za to płacic
> pozniej - nie psychoterapeuta.
Tak to prawda - w Twoim życiu to Ty płacisz za wszystko (czasem też twoi
bliscy). Ale czy znowu piszesz o "złotym środku"? Powiedzmy, że mam
ileśtam tysięcy zł - chcę kupić nowe mieszkanie i samochód - nie chcę
zrezygnować z ani jednego ani drugiego, wybieram "złoty środek": kupuje
rozpadającego się malucha i jakąś ruderę na końcu świata (do jednego i
drugiego będę dopłacać przez lata - naprawy itd, zbankrutuję na benzynie
bo samochód dużo pali i mieszkam daleko od centrum)...
pozdr,
T
--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade
|