On Sat, 28 Dec 2002 14:03:45 +0100, "Darius Miles"
<o...@w...pl> wrote ( w dpowiedzi Waldiemu) :


>>
>> dwa slowa napisalem... a nawet wiecej...
>> jak zadajesz pytanie tak Ci odpowiadaja...
>>

>>
>
>przez tkaich wlasnie jak ty zanika idea usenetu szkoda bo czasem faktycznie
>mozna komus pomuc
>tylko trzeba chciec dla ciebie to moze az chciec
>szkoda po dwakroc
>

Moze zanika w Polsce.

Stale czytam niektore grupy w hierarchii sci.med i jestem zbudowany
wiedza pytajacych. I rzeczywiscie widac, ze pytajacy wiedza o co
pytaja. I odpowiedzi rowniez sa madre i na poziomie i zaden lekarz
udzielajacy nie krepuje sie podpisac w pelni tytulami etc. Dotyczy to
zwlaszcza grupy "cardiology".

Poza tym wyraznie widac, ze jak pytajacy nie ma pojecia o co pyta,
albo wyraznie pyta "frywolnie" , to ja osobiscie nie mam najmniejszej
checi odpowiadac. Bo po co sie wdawac w glupie, bedace strata czasu,
dyskusje.

Poza tym , jak ktos wlasnie tak pyta, to nasuwa mi sie pytanie : "a
czy ja przypadkiem nie wyrzadze komus szkody ?" Prawdopodobienstwo
wyrzadzenia komus szkody porada, udzielona przez Inet istnieje, a
zwiaksza sie ta szansa wyraznie jak pytajacy nie wykazuje sie ani
zrozumieniem tematu, ani starannoscia w postawieniu pytania. Nie
wspomne zreszta faktu, ze udzielenie odpowiedzi , w warunkach
polskich, moze byc pomaganiem w dokonaniu przestepstwa. Tak jest w
zakresie kwestii wiazacych sie z przerwaniem ciazy (rownowaznikami).

Wreszcie udzielenie, rzeczowe odpowiedzi na niektore pytanie jest
wyraznie bezcelowe. Bo na przyklad prawidlowa, zgodna ze stanem wiedzy
medycznej, odpowiedz na pytanie dotyczace wstrzykiwania dozylnego
tlenu, mogla byc uzyta zupelnie w niewlasciwym celu. Zreszta wyraznie
bylo dla mnie widoczne, ze problemem nie jest tlen, ale stan
psychiczny pytajacego.

Z tego tez powodu widac wyraznie, ze na niektore pytania nie bedzie na
(polskim) Inecie odpowiedzi.

Pozdrawiam

dradam