Strona główna Grupy pl.sci.psychologia przejmować się..

Grupy

Szukaj w grupach

 

przejmować się..

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-02-12 23:21:39

Temat: przejmować się..
Od: "Danusia" <d...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Próbuję mu pomóc już dwa lata,nic więcej już chyba nie mogę zrobić.
Jeżeli sami nie chcemy sobie pomóc to nikt nam nie pomoże,po dwóch
latach upartego znoszenia czyichś nastrojów może się odechcieć.
Zresztą to by już chyba zakrawało na współuzależnienie...


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-02-13 00:01:59

Temat: Odp: przejmować się..
Od: "Lamia" <L...@...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Danusia:
> Próbuję mu pomóc już dwa lata,nic więcej już chyba nie mogę zrobić.
> Jeżeli sami nie chcemy sobie pomóc to nikt nam nie pomoże,po dwóch
> latach upartego znoszenia czyichś nastrojów może się odechcieć.
> Zresztą to by już chyba zakrawało na współuzależnienie...


Jestem "ciezkim" przypadkiem, i naprawde czasami nie pozwalam sobie pomoc,
ale jezeli ktos bardzo wierzy we mnie i widzie to w "czasie" to nadchodzi
pewien moment kiedy nie chcesz zawiesc danej osoby i starasz sie byc lepszym
czlowiekiem:-)

Nie poddawaj sie, bo jezeli Ty sie poddasz to kto mu pomoze?

pozdrawiam
roza


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-13 00:14:35

Temat: Re: przejmować się..
Od: b...@k...kalisz.pl (Bartek Nagorny) szukaj wiadomości tego autora

Pewnego dnia, "Lamia" <L...@...pl> na pl.sci.psychologia napisał(a):

>ale jezeli ktos bardzo wierzy we mnie i widzie to w "czasie" to nadchodzi
>pewien moment kiedy nie chcesz zawiesc danej osoby i starasz sie byc lepszym
>czlowiekiem:-)

Moge sie tylko pod tym podpisac. Takze jestem ciezkim przypadkiem i
tylko upor niektorych ludzi doprowadzil do tego, ze jestem.

>Nie poddawaj sie, bo jezeli Ty sie poddasz to kto mu pomoze?

Wlasnie. Choc podejrzewam, ze taka dwuletnia "walka" z kims musi byc
bardzo wyczerujaca. Ale faktycznie czasami moze lepiej jest postawic
wszystko na szali bo taki obrot sprawy czasami przynosi zamierzony
efekt. Tyle tylko, ze to jest ostatecznosc - teraz chyba wszystko zalezy
od tej drugiej osoby.
Pozdrawiam.


--
Bartek
b...@k...kalisz.pl

I started out with nothing, and I still have most of it...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-13 00:44:57

Temat: Re: przejmować się..
Od: n...@p...ninka.net szukaj wiadomości tego autora

"Danusia" <d...@p...onet.pl> writes:

> Próbuję mu pomóc już dwa lata,nic więcej już chyba nie mogę zrobić.
> Jeżeli sami nie chcemy sobie pomóc to nikt nam nie pomoże,po dwóch
> latach upartego znoszenia czyichś nastrojów może się odechcieć.
> Zresztą to by już chyba zakrawało na współuzależnienie...

Hm... z wypowiedzi innych alkoholikow wiem, ze dla niektorych bodzcem
aby "zachciec" rzucic nalog staje sie dopiero sytuacja, kiedy wszyscy
ich zostawia i widza, ze nie ma wokol nich nikogo i niczego na co by
mogli liczyc.
Brutalne ale prawdziwe.

Tyle ze chyba trzeba jakos takiego czlowieka dyskretnie obserwowac
zeby sie nie zabil - bo to tez sie czasem zdarza...

--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-13 01:10:59

Temat: Re: przejmować się..
Od: "Kubus Fatalista" <b...@p...man.lublin.pl> szukaj wiadomości tego autora


Danusia napisał(a) w wiadomości: <884ptd$1g9$1@sunsite.icm.edu.pl>...
>Próbuję mu pomóc już dwa lata,nic więcej już chyba nie mogę zrobić.
>Jeżeli sami nie chcemy sobie pomóc to nikt nam nie pomoże,po dwóch
>latach upartego znoszenia czyichś nastrojów może się odechcieć.
>Zresztą to by już chyba zakrawało na współuzależnienie...
>

Bo to jest wspoluzaleznienie. Nie bez powodu przy poradniach dla alkoholikow
sa poradnie dla ich rodzin. Ty i tak masz szczescie - nie jestes jego zona,
matka jego dzieci i po prostu mozesz odejsc.
Nie napisalas jak wyglada jego leczenie - czy ten esperal pojawia sie na
czyjas usilna prosbe, czy on tego chce, czy nie pije zupelnie (nie sadze),
czy raczej ma przerwy w piciu?
Ja jestem bardzo sceptycznie nastawiona do takich sytuacji. A wlasciwie
szkoda mi dziewczyn, ktorym sie wydaje, ze moga cos zrobic.
Tak naprawde, to bardzo niewiele, a na dodatek popelniaja ten sam blad -
wydaje im sie, ze pomoc polega na stalej obecnosci, na przekonywaniu,
proszeniu. Wierza, bo chca wierzyc, ze z milosci ten ktos sie opamieta, ze w
koncu zrozumie....
Moze.
Znam taki jeden przypadek.
Jesli bedziesz chciala spojrzec trzezwo (!) i z boku na niego i jego
postepowanie - byc moze sama odpowiesz sobie na pytanie - czy warto i czy to
co robisz, robisz z sensem. A najprosciej - popytac fachowcow!
Wszedzie sa takie poradnie, nawet na telefon mozesz sie duzo dowiedziec.
Pozdrawiam
Bozena - Kubus Fatalista


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-13 12:37:51

Temat: Re: przejmować się..
Od: "Danusia" <d...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <n...@p...ninka.net> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:m...@p...ninka.net...
> "Danusia" <d...@p...onet.pl> writes:
>
> > Próbuję mu pomóc już dwa lata,nic więcej już chyba nie mogę zrobić.
> > Jeżeli sami nie chcemy sobie pomóc to nikt nam nie pomoże,po dwóch
> > latach upartego znoszenia czyichś nastrojów może się odechcieć.
> > Zresztą to by już chyba zakrawało na współuzależnienie...
>
> Hm... z wypowiedzi innych alkoholikow wiem, ze dla niektorych bodzcem
> aby "zachciec" rzucic nalog staje sie dopiero sytuacja, kiedy wszyscy
> ich zostawia i widza, ze nie ma wokol nich nikogo i niczego na co by
> mogli liczyc.
> Brutalne ale prawdziwe.
>
> Tyle ze chyba trzeba jakos takiego czlowieka dyskretnie obserwowac
> zeby sie nie zabil - bo to tez sie czasem zdarza...
> Myślę,że masz rację.To będzie trudne ale wtej sytuacji jedyne wyjście.

> --
> Nina (Mazur) Miller
> n...@p...ninka.net
> http://pierdol.ninka.net/~ninka/
> http://supersonic.plukwa.net/~ninka/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-13 12:47:57

Temat: Re: przejmować się..
Od: "Danusia" <d...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Kubus Fatalista <b...@p...man.lublin.pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:88502m$15t$...@h...man.lublin.pl...
>
> Danusia napisał(a) w wiadomości: <884ptd$1g9$1@sunsite.icm.edu.pl>...
> >Próbuję mu pomóc już dwa lata,nic więcej już chyba nie mogę zrobić.
> >Jeżeli sami nie chcemy sobie pomóc to nikt nam nie pomoże,po dwóch
> >latach upartego znoszenia czyichś nastrojów może się odechcieć.
> >Zresztą to by już chyba zakrawało na współuzależnienie...
> >
>
> Bo to jest wspoluzaleznienie. Nie bez powodu przy poradniach dla
alkoholikow
> sa poradnie dla ich rodzin. Ty i tak masz szczescie - nie jestes jego
zona,
> matka jego dzieci i po prostu mozesz odejsc.
> Nie napisalas jak wyglada jego leczenie - czy ten esperal pojawia sie na
> czyjas usilna prosbe, czy on tego chce, czy nie pije zupelnie (nie sadze),
> czy raczej ma przerwy w piciu?
> Ja jestem bardzo sceptycznie nastawiona do takich sytuacji. A wlasciwie
> szkoda mi dziewczyn, ktorym sie wydaje, ze moga cos zrobic.
> Tak naprawde, to bardzo niewiele, a na dodatek popelniaja ten sam blad -
> wydaje im sie, ze pomoc polega na stalej obecnosci, na przekonywaniu,
> proszeniu. Wierza, bo chca wierzyc, ze z milosci ten ktos sie opamieta, ze
w
> koncu zrozumie....
> Moze.
> Znam taki jeden przypadek.
> Jesli bedziesz chciala spojrzec trzezwo (!) i z boku na niego i jego
> postepowanie - byc moze sama odpowiesz sobie na pytanie - czy warto i czy
to
> co robisz, robisz z sensem. A najprosciej - popytac fachowcow!
> Wszedzie sa takie poradnie, nawet na telefon mozesz sie duzo dowiedziec.
> Pozdrawiam
> Bozena - Kubus Fatalista
> Ja wiem, esperal jest tu tylko leczeniem objawowym,zresztą to był jego
pomysł-ale to był(?) mój jedyny przyjaciel(o ironio!),trudno jest się z tym
pogodzić-ale zdaję sobie sprawę,że tak czasem po prostu jest i nic się nie
da zrobić-szkoda tracić nerwy
diękuję za odpowiedzi
pozdrawiam
Danusia
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-15 00:05:05

Temat: Re: przejmować się..
Od: "vasqez" <v...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Danusia napisała:
>Próbuję mu pomóc już dwa lata,nic więcej już chyba nie mogę zrobić.
>Jeżeli sami nie chcemy sobie pomóc to nikt nam nie pomoże,po dwóch
>latach upartego znoszenia czyich? nastrojów może się odechcieć.
>Zreszt? to by już chyba zakrawało na współuzależnienie...
Cześć

Dwa lata to długo ... O mnie walczyła pewna osoba przez 1,5 roku, gdzie
zjechałem na samo dno, trochę się po nim zakręciłem i odbiłem się. Dzięki
niej żyję jakoś normalnie. Za dużo przykrych chwil przeżyła, żeby nie było
widać jak bardzo zarysowało jej to psychikę ...
Czyli
nie warto tyle siebie wyrzucać w błoto,
nie podnosić ciągle poprzeczek wytrzymałości,
wcześniej mówić drugiej osobie ostatnie cześć ...
bo szkoda zdrowia ...

pozdrawia
sqn
jacek bączkowski
ps.sory za krzaki


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Poszukuję prac dyplomowych -Lęk
Przejmować się czy nie-oto jest pytanie
Czy psychologia jest ...
kartezjanizm a "model wielu przyblizen"
Spotkanko

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »