Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!news.man.poznan.pl!n
ewsfeed.tpinternet.pl!news.gazeta.pl!not-for-mail
From: "uzus" <u...@N...gazeta.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: reakcja
Date: Tue, 22 Jul 2003 10:25:11 +0000 (UTC)
Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
Lines: 84
Message-ID: <bfj3e6$suv$1@inews.gazeta.pl>
References: <bfgi3c$62m$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: host-62-141-225-202.kalisz.mm.pl
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: inews.gazeta.pl 1058869511 29663 172.20.26.239 (22 Jul 2003 10:25:11 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 22 Jul 2003 10:25:11 +0000 (UTC)
X-User: uzus
X-Forwarded-For: host-62-141-225-202.kalisz.mm.pl
X-Remote-IP: host-62-141-225-202.kalisz.mm.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:216201
Ukryj nagłówki
nawrocki <p...@n...art.pl> napisał(a):
> W następnym śnie znalazłem się w parku. Szedłem alejkami podziwiając zieleń
> zdobiących park roślin. Gdy zbliżałem się do skrzyżowania alejek dostrzegłem
> małą dziewczynkę, która potem okazała się nastoletnią kobietą. Dostrzegłem
> też dziwnego owada, który zaplątał się w trawie. Zaplątał się w niej,
> ponieważ ten owad wyglądał jak mały helikopter wielkości pięści. Miał
> skrzydła w kształcie śmigieł helikoptera.
> Zwróciłem uwagę dziewczynki na tego dziwnego owada. Ona podeszła i chwyciła
> go, chcąc go wyplątać z trawy. Zabroniłem jej tego, sądząc, że ów owad może
> być niebezpieczny, że może ją użądlić.
> Oddaliłem się, a ona spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Wtedy dostrzegłem,
> że jest kobietą, a nie małą dziewczynką, i że patrzy na mnie wzrokiem
> odrzuconej kobiety, tak jak bym ją odepchną, i nie pozwolił się jej do mnie
> zbliżyć.
>
> Znowu się obudziłem. Pomyślałem sobie, że ten owad to jestem ja. Dziwny
> owad, zaplątany w trawie własnego nieszczęścia; owad, który nie pozwala
> sobie pomóc, bo boi się, że może kogoś skrzywdzić. Boi się, choć nie wie,
> czym mógłby drugiego człowieka, bo przecież sam w sobie jest taki marny i
> słaby.
Strach przed bliskością do dość powszechne uczucie. Jeśli go nie pokonasz,
zawsze będziesz sam, także pośród ludzi, w najróżniejszych związkach.
> Obudziłem się. Wtedy pomyślałem, że już zawsze będę musiał ukrywać się ze
> swoimi myślami, wizjami, pragnieniami i marzeniami. Że już zawsze będę
> musiał część mego istnienia ukrywać przed innymi. Ale dlaczego?
Bo się boisz oceny, przykrej etykiety. Wiesz, że żyjesz w tak innym świecie,
że na powszechny język jest on nieprzetłumaczalny.
>
> Zasnąłem. Obudziłem się na przystanku, gdzie stałem ja, jedne znajomy, i
> koleżanki z uczelni wyższej. Koleżanki mówiły coś o moich rysunkach.
> Wynikało z tego, że pożyczyłem im je, aby sobie obejrzały. Teraz ja miałem
> wyjechać, a one mi ich nie oddały, i wyglądało na to, że nie będzie już
> sposobności, żeby mogły mi je zwrócić. Ja udałem, że mi na tych rysunkach
> nie zależy, że nie są warte tego, aby je zwracać.
> Potem wsiedliśmy do tramwaju, i jechaliśmy (ja jak zawsze bez biletu). Jadąc
> głośno krzyczałem, śmiałem się i popisywałem. Czułem się pewnie, czułem, że
> tramwaj należy do mnie. Raz tylko tak się czułem w tramwaju: gdy jechałem
> zupełnie pijany...
Może jch podziw dodał Ci siły?
> W tym śnie istotne jest to, że tak jak mówiłem wcześniej, nie dopuszczam do
> siebie pomocy innych. Być może dlatego, że nie chcę nikomu niczego
> zawdzięczać...
Błąd. Kto nie przyjmuje, nie umie nic dać. To tak, jakby nie miał rąk.
> Obudziłem się. Pierwsza myśl: czy już zawszę będę musiał udawać, że mam
> silnych znajomych? Czy będę musiał sobie zawsze kupować przyjaźń?
Przyjażń jest nie do kupienia. Możesz ją wyłącznie dostać, ale musisz nauczyć
się brać.
> Gdy zasnąłem, znalazłem się znowu w budynku podstawówki, a dokładnie na
> prowadzących do jej wejścia schodach. Stałem tam ze znajomym, który był
> hybrydą dwóch ludzi, dwóch moich znajomych. Był jednocześnie Krzyśkiem i
> Robertem. Powiedział mi, że zajęcia są odwołane. Nie uwierzyłem; poszliśmy
> na uczelnie sprawdzić to.
> W drodze na uczelnie minęliśmy się z trzema młodymi mężczyznami. Jeden z
> nich sprowokował nas. Roberto-Krzyś zignorował to, a ja spytałem się
> prowodyra, o co mu chodzi. Wtedy prowodyr zaatakował mnie. Zaczął mną
> rzucać, pić pięściami. Byłem bezradny na jego ataki, aż wreszcie coś się we
> mnie przełamało; chwyciłem jaki ciężki przedmiot i uderzyłem nim prowodyra;
> uderzyłem raz, potem drugi, trzeci, aż w końcu zabiłem go.
>
> Wtedy obudziłem się po raz ostatni. Kołdra leżała na podłodze, a ja cało
> byłem mokry. Pomyślałem sobie, że oto jest chwila, kiedy przeszłość została
> odgrodzona od przyszłości... zabiłem starego siebie.
To nie takie łatwe. Być może było to tylko marzenie.Zmienić siebie to praca z
uporem, nie załatwisz tego jednym ciosem lub zrywem.
Pozdrawiam
uzus
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|