Dnia 25 - 06 - 2004 (piątek) o godzinie 18 : 26, na grupie pl.soc.edukacja,
Dominika napisał(a):

> Widzisz, sprawa ma trochę szerszy kontekst, bo dyrektor wymyślił sobie
> rozszerzoną matematykę w liceum profilowanym i technikum ekonomicznym,
> które wchodzi w skład zespołu szkól. Ponieważ na zrealizowanie materiału
> rozszerzonego potrzebuje około 400 godzin a mam ich realnie
> 225(technikum) i 250 (liceum) to nie wiem, jak to złatwić.

Problem jest stary jak polska szkoła. Odkąd pracuję, każda 'reforma'
programów sprowadzała się do tego, że zmniejszano liczbę godzin przedmiotu,
zachowując obowiązujący zakres materiału (lub nawet dokładając więcej).

Myślę, że to może być po części przyczyną choćby tego, że pewna część
polskich nauczycieli bardzo tolerancyjnie odnosi się np. do ściągania na
maturze - zwyczajnie wiedzą, że nie mieli wystarczająco dużo godzin zajęć
aby właściwie zrealizować rozdęte programy i 'przymykając oczy na
egzaminach' próbują 'ratować' sytuację. Chore, ale niestety, prawdziwe :-(

> Dlatego chciałam znaleźć jakis przepis który by regulowł ilośc godzin na
> podstawy i rozszerzenie.

Paragraf 21 ;-) Obowiązkiem nauczyciela jest robienie rzeczy
niemożliwych... A tak jeszcze na marginesie - zwróć uwagę, że
'realizowanie' 400-godzinnego programu w 250 godzin jest 'fantastyczną'
metodą napędzania uczniów na korepetycje :-( Rzeczywistość skrzeczy już u
podstaw (programowych ;-) i żadne akcje typu 'Szkoła bez korepetycji' tego
nie zmienią - tak długo, jak długo nauczyciel będzie zmuszony gonić z
'realizacją' materiału, zamiast spokojnie uczyć...

> Najbardziej mnie martwi, że zaczyna się juz reklama szkoły
> jako tej z rozszerzoną matematyka, a mnie się włos na głowie jeży.

To też nic nowego - dyrektorzy walcząc o uczniów obiecują w procesie
rekrutacji wszelkie możliwe i niemożliwe 'cuda' - super profile
(nieistniejące w żadnym wykazie MENiSu), rozszerzenia, mnóstwo języków
obcych, komputerów i diabli wiedzą co jeszcze... a potem okazuje się, że
komputery będą jak je rodzice kupią, nauczycieli języków brak, a wszystkie
obiecywane rozszerzenia to raptem jedna godzina czegośtam więcej w
ostatniej klasie (rzecz jasna jak będą pieniądze ;-)

A potem oczywiście to nauczyciel świeci oczami przed uczniami bądź
rodzicami... No ale na tym ta 'zabawa' właśnie polega - to jest ta wiedza o
szkole której nie uczą na studiach. A może powinni... ;-)

> W akcie rozpaczy chyba się zwolnię, bo nie jestem w stanie temu podołać...

Witaj w klubie :-))

Właśnie przeszłaś pierwszy poziom w grze pt. 'Jak być nauczycielem w
polskiej szkole' ;-)

Przed Tobą poziom drugi pt. "Jak być nauczycielem w polskiej szkole,
zachować twarz i nie dać się wykończyć nerwowo' ;-)

--
Z wyrazami sympatii,
Yorick