Data: 2009-07-29 22:40:36
Temat: Re: rola ojca
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron wrote:
...
>> Usiłuję to przeanalizować i widzę tu wciąż dziwny podział na
>> urzęników i rodziców, którzy jakoby byli konkurencjni między sobą w
>> wychowywaniu i kształceniu dzieci. Takiego podziału ja nie widzę w
>> realnym świecie.
> To chyba żyjemy w zupełnie innych światach:-)
Żyjemy w tym samym, tylko inaczej go interpretujemy. Ja jestem bliżej
rzeczywistości, a Ty dalej. :)
Albo jest odwrotnie lecz sami tego nie roztrzygniemy.
>> Inną rolę mają rodzice, a inną rolę mają szkoły, które działają w
>> ustalonym (ustalonym dajmy na to w dialogu społecznym) systemie. Nie
>> ma miejsca w rzeczywistości rozproszone działanie niedouczonych
>> urzędników.
> O co Ci właściwie chodzi? Dlaczego boisz się systemu szkolnictwa,
> który obowiązywał w europie od Odrodzenia do końca 19 wieku? Co w nim
> było złego, że wykształcił Kopernika, Newtona czy Einsteina?
Bo nie zamierzam nie iść z postępem.
>> Owszem wszędzie zdarzają się patologie i zgadzam się, że rynek
>> ekonomiczny pozostający z dala od regulacji państwa, prędzej takie
>> patologie pomoże wyeliminować. Jesnak system czyli know how nie może
>> być dowolnie dobierany przez rozproszone dezyzje i musi być
>> kontrolowany przez społeczne lub państwowe organa. W tym wypadku
>> ministerstwo od edukacji. Wolna amerykanka w kształceniu, to
>> odcięcie się od świata w tej materii.
> Dlaczego "musi"? Naprawdę to, co piszesz- w żadnym stopniu dla mnie
> nie jest oczywiste- a wręcz przeciwnie. Jak każda szkoła będzie
> kształciła po swojemu- to - jak się już zgodziłeś- rynek je
> zweryfikuje szybko. Dlaczego koniecznie chcesz płacić pieniądze
> ludziom w ministerstwie oświaty, setkach kuratoriów, etc itp? Co z
> tego masz? No dobrze- chcesz płacić- to płać. Tylko mnie nie zmuszaj,
> ok?:-)
Już za późno. Musisz się podporządkować.
>>>> Za daleko się posuwasz z tym oderwanym od rzeczywistości łaknieniem
>>>> powrotu do 19-to wiecznych systemów. Szkoda, że nie do
>>>> średniowiecza. Ja tam w historię szkolnictwa z prehistorycznych
>>>> czasów zagłębiał się dla tej dyskusji nie będę. Wystarczy mi
>>>> przekonanie, że trudno stare systemy do nowych porównać. Są jak
>>>> ziemia i niebo odpowiednio.
...
>> Systemy można poprawiać. Ten pomysł z brakiem grup nawet mi się
>> podoba, choć niesie pewnie inne kłopoty, na które jescze nie
>> wpadłeś. Nie ulega wątpliwości, że w zróżnicowanej wiekiem jednej
>> dużej grupie nie sposób zastosować poszczególnych programów
>> adresowanych do grupy wiekowej.
> Kompletna pomyłka. W szkołach- klasy powinny być dzielone w
> zależności od stopnia wiedzy- nie wieku. I tak- nic dziwnego w tym
> nie ma, że w jednej ławce mogą usiąść 10 latek i 15 latek- bo tak
> uznali ich rodzice, a na studiach zobaczysz zarówno 12 latka
> (czytałem o takim synu lekarza w 19 wieku- na medycynie), jak i 40
> latka. Jeśli chodzi o przedszkola: łatwo dać maluchom środek uspokajający
> (nie wiem, jak teraz- kiedyś to praktykowano w Polsce- oczywiście
> rodziców nie informowano, szczególnie w żłobkach), średniakom rozdać
> zabawki a starszaków uczyć liter. Czy o to chodzi? W prawdziwym
> przedszkolu, gdzie są wszystkie dzieci razem- łatwo ich nauczyć:
> brania odpowiedzialności za młodszych, słabszych. Prostej ludzkiej
> solidarności. I IMHO wcale nie wymaga to wiele zabiegów- a tylko
> trochę chęci ze strony personelu- żeby w takich warunkach (to są
> przecież warunki niemalże domowe!) indywidualnie, w zależności od
> umiejętności- nauczać.
Nie doceniasz inwencji dzieci do wykorzystywania słabszych i młodszych. Nie
doceniasz wad takiej integracji z tytułu poczucia niesprawiedliwości. Masz
dzieci chyba i wiesz, że w domu też są problemy wychowawcze na każdym
poziomie wieku i kształcenia.
Sądzę, że gdybyś się urodził w XIX wieku, to wychwalałbyś szkolnictwo z XVI.
Taki już pewnie jesteś. :)
> Czy w domu starsza siostra nie opiekuje się
> młodszym bratem- pomaga w przyrządzaniu posiłków i jeszcze odrabia
> lekcje?
Różnie to bywa.
>> Podobnych problemów i niespodzianek jest na pewno więcej, tylko po
>> co ja miałbym się nad tym zastanawiać. Nie jestem do tego
>> przygotowany, nie siedzę w resorcie szkolnictwa, nie mam
>> pedagogicznego wykształcenia. Nie przekonasz mnie jednak, że Chiron
>> ma rację w układaniu tych klocków. Wolę zawierzyć ludziom, którzy z
>> racji kierunku swojego wykształcenia na tym się znają. Niech oni
>> mnie przekonują. Nawet jeśli założę, że się mylą - no przykro mi.
>> Jak będę chciał wiedzieć, ile jest białka w białku, to zapytam Aichy
>> dla przykładu, a nie Cbneta (też dla przykładu).
> Przyznam, że poczułem się tym wręcz zaszokowany...
Przepraszam. :)
> No cóż- jesteśmy
> widać bardzo różni. Mnie to nie przeszkadza. Jednak lepiej wyjaśnić to
> nieporozumienie:
> proszę Cię, wręcz nalegam- nie wierz mi. Rozważ to, co napisałem-
> staraj sięz tym poczuć- jak Ci coś nie pasuje- nie jesteś przekonany-
> nawet, jeśli nie wiesz, dlaczego- odrzuć to. W żadnym wypadku nie mam
> intencji bycia dla Ciebie (czy innych) autorytetem. I to w
> jakiejkolwiek dziedzinie. Ot, piszę, przedstawiam swoje poglądy-
> czasem je weryfikuję- często pod wpływem innych. Właściwie to nic mi
> to nie robi- czy Ciebie (lub kogoś innego) przekonam, czy nie.
> Wystarczy mi- to dla mnie wiele- że potrafię od innych skorzystać.
Jedni mnie przekonują w jednych sprawach inni w innych. Nie przejmuj się,
zawsze możesz przekonać kogoś innego. :)
>>>> Bo żyją i będą żyć w społeczeństwie cywilizowanym. Chcesz im jakąś
>>>> kastowość zafundować i u zarania edukacji dzielić na lepszych i
>>>> gorszych. To niehumanitarne.
>>> A to, że moje dziecko będzie przychodziło z podbitym okiem- czy
>>> obrabowane przez małoletniego bandziora- to humanitarne? TO
>>> rozumowanie podobne do tego, które żąda zniesienia kary śmierci- bo
>>> niehumanitarna. Tylko coś dziwnego- ci humanitaryści nie przejmują
>>> się ofiarami, tylko biednymi przestępcami. A gdzie tu zwykła, prosta
>>> sprawiedliwość? Czy już całkiem wyparta przez sprawiedliwść
>>> społeczną?
>> Naprawdę dzielisz tą samą kreską zdolnych/niezdolnych razem z
>> agresywnymi/spokojnymi oraz z dobrego domu/patologicznej rodziny? :)
> To jak zapłacę za dobrą szkołę, nie ma powodu, dla którego ktoś, kogo
> na to nie stać nie miał chodzić z moim synem do jednej klasy. Niech
> zapłaci- i ok. Nie ma czym? No to ma szansę na prywatne stypendium.
> Jednak dlaczego mój syn ma być skazany na przymusowe bycie z dziećmi
> ludzi z marginesu?
Chciałem Ci tylko powiedzieć, że dzieci marginesu mają takie samo prawo do
zdobywania wiedzy i nikt z kolei nie ma prawa u progu jego życia decydować o
odcinaniu go od szans. Koniec i kropka. :)
--
pozdrawiam
michał
|