« poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2007-05-31 17:11:23
Temat: Re: samochódmężaPewwnego dnia, niejaki(a): Mariusz Kruk napisał(a):
> No cóż, jeśli wszędzie _trzeba_ jeździć samochodem i faktycznie z
> teżetem macie tak dużo rozłącznych zajęć, to owszem, dwa
> samochody się
> mogą przydać. Ale i tak IMHO to przesada. Czasem wystarczy np.
> rower.
> Poza tym, zbiorkom też nie jest taki zły jak go malują. Są też
> taksówki.
he he u mnie na wies jezdzi jeden PKS do wsi i jeden ze wsi do
miasta - nie wyobrazam sobie ;) Co prawda do sklepu rowerem
dojezdzam jak mam troche wiecej czasu i niewiele zakupow, ale do
pracy juz nie wyobrazam sobie - a koszt taksowki - chyba znacznie
wiekszy niz posiadanie samochodu :)
--
JoAsienka.
Pozdrawiam.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2007-05-31 20:42:48
Temat: Re: samochódmęża"JoAsienka" <wloja@poczta..onet.pl> wrote in message
news:f3mvb7$1he$1@atlantis.news.tpi.pl...
>>> Tak jak pióro do ręki tak sadochód 'przyzwyczaja' się do nogi.
>>> Dłużej posłuży jak nie zmienia właścicieli jak rękawiczki.
>> Ale masz jakieś wsparcie?
> tak, ja rowniez tak uwazam - ze samochod najlepiej sie czuje, jak ma
> jednego kierowce - a nie mowiac juz o ustawianiu foteli i lusterek,
> dobrze,ze tylko z Tztem zmieniamy ustaiwenie lusterek, ale i tak potem
> tydzien nie moge ustawic idealnie - a jezdze dosc duzo :)
Ja mam taka metode, ze wsiadajac do auta zony (zazwyczaj "na chwile"),
przestawiam wewnetrzne lusterko do gory w pozycje "nie oslepiaj" i mniej
wiecej widze do tylu. Bocznych lusterek nie ruszam i w razie czego lekko sie
schylam, zeby dobrze w nich widziec. Fotela na szczescie ruszac nie musimy.
--
Axel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2007-06-01 03:33:16
Temat: Re: samochódmężaPewwnego dnia, niejaki(a): Axel napisał(a):
> Ja mam taka metode, ze wsiadajac do auta zony (zazwyczaj "na
> chwile"),
> przestawiam wewnetrzne lusterko do gory w pozycje "nie oslepiaj"
> i
> mniej wiecej widze do tylu. Bocznych lusterek nie ruszam i w
> razie
> czego lekko sie schylam, zeby dobrze w nich widziec. Fotela na
> szczescie ruszac nie musimy.
o tak tak, jak sie ma niewielka roznice wzrostu i nie trzeba dalej
niz kilka km pojechac to idealne rozwiazanie - gorzej, jak sie
jedzie chocby i 30 km, ale w ruchu intensywnym - i trzeba jednak w
lusterkach bocznych tez widziec szybko i dokladnie - mialam taka
sytuacje miesiac temu, ze musialam nagle wiedziec gdzie i jak sie
te lusterka przestawia (maz ma samochod blisko 10 lat, ale mnie to
nie musialo interesowac :)
--
JoAsienka.
Pozdrawiam.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
74. Data: 2007-06-01 09:42:06
Temat: Re: samochódmęża"JoAsienka" <wloja@poczta..onet.pl> wrote in message
news:f3o4bc$ivb$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Pewwnego dnia, niejaki(a): Axel napisał(a):
>> Ja mam taka metode, ze wsiadajac do auta zony (zazwyczaj "na chwile"),
> o tak tak, jak sie ma niewielka roznice wzrostu i nie trzeba dalej niz
> kilka km pojechac to idealne rozwiazanie - gorzej, jak sie jedzie chocby i
> 30 km, ale w ruchu intensywnym
No, ruch w Warszawie to raczej mamy dosc intensywny ;-P
A jak sie jedzie gdzies dalej/dluzej to przestawiamy.
> - i trzeba jednak w lusterkach bocznych tez widziec szybko i dokladnie -
> mialam taka sytuacje miesiac temu, ze musialam nagle wiedziec gdzie i jak
> sie te lusterka przestawia (maz ma samochod blisko 10 lat, ale mnie to nie
> musialo interesowac :)
Mnie najbardziej wkurza, ze sterowanie lusterkami i szybami mamy
"pozamieniane" w samochodach - u mnie szyby na konsoli srodkowej, a lusterka
na drzwiach, a u zony dokladnie odwrotnie. I zawsze siegam nie tam gdzie
potrzebuje...
--
Axel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |