Data: 2004-06-21 11:57:46
Temat: Re: siła przyzwyczajenia
Od: "Natalia" <k...@p...do_not_type_it.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Gucio" <g...@b...pl> napisał w wiadomości
news:cb35pc$1dq$5@as1-175.poznan.dialup.inetia.pl...
jedna pani po 30 latach
> pracy mówiła nam, że dostaje 1000 zł. Z tego co wiem lekarz w szpitalu ma
> coś koło tego.
b. wielu ludzi (także wykształconych) tyle zarabia, a nawet mniej :(
> > wow, masz odważne plany ;) podziwiam
>
> Na Twoim przykładzie widać, że najpierw można mieć plany, a potem może się
> ich odechcieć :)
nie wzoruj się na moim przykładzie
akurat jestem nieudacznikiem życiowym ;)
(a zwłaszcza zawodowym)
> szkoła średnia, to za małe pieniądze, to najbardziej odpowiadałaby mi
szkoła
> wyższa.
zdziwiłbyś się, jak mało zarabiają pracownicy naukowi w państwowych
uczelniach wyższych ;)
jak mówił mój dr od prawa cywilnego - "jako nauczyciel akademicki zarabiam
sobie na papierosy i paliwo" ;)
> Ale ogólnie zawsze lubiłem ludziom pomagać w nauce, tłumaczyć coś,
> odpowiadać na pytania.
> A wiesz dlaczego?
> Po podwyższało to moje własne poczucie wartości - kolejna gierka :)
chyba za duzo gierek wszędzie widzisz imho ;)
pewnie że jesli pomagamy innym to najczęsciej mamy z tego sami korzyść,
niekoniecznie wymierną ;) ale nie muszę sobie każdego mojego zachowania
tłumaczyć jako "gierki"
> Oboje prowadzimy gierkę pt. "Pokaż mi, że jestem wartościową osobą",
a uważasz się za wartościową osobę? :)
tylko
> wydaje mi się, że ja prowadziłem to, do czasu, gdy się otwarcie
przyznałem,
> chyba trochę mniej oficjalnie niż Ty.
ja? oficjalnie? co "oficjalnie"? ;)) gubię się w twoim rozumowaniu ;)
> Bezpośredni żaden. Trochę matura. Trochę rodzice. Trochę moja dziewczyna.
> Trochę koledzy. Trochę psująca się komórka, czasem odmawiający
posłuszeństwa
> aparat, to że nic nie ma w telewizji i że dvd mi nie działa. Wszystko po
> trochu :-)) Bez konkretnego powodu. I to nie był impuls! To nie było - o,
> zabiję się. Ja po prostu o tym długo myślałem.
mam nadzieję, że już o tym nie myslisz
ale powiedz, jaki właściwie masz stosunek do tej "próby"? (jeśli pytania są
niewygodne, olej je)
odnoszę wrażenie, że nadal ci się sama idea samob. nieco podoba... gdzieś w
innym poście to pisałeś
> Właśnie, że nie było aż tak źle. Jakbyś spojrzała z zewnątrz, to na pewno
> było wiele osób, które mi zazdrościły - mam fajną dziewczynę, dobre wyniki
w
> nauce, nie brakuje mi na nic pieniędzy, świetnie dogaduję się z rodzicami,
> mam perspektywy życiowe, możliwości, chęci, jakieś tam układy w szkole,
> znajomości itp. itd.
a myslałeś co by rodzice, dziewczyna przeżywali, gdybyś... ?
> Widzisz, idea chęci popełnienia samobójstwa nie jest widać taka prosta.
> Pierwsze co moja mama powiedziała, gdy przyjechała do nas moja dziewczyna
z
> ojcem w tym w stanie, to czy ona nie jest w ciąży i czy dlatego tego nie
> zrobiliśby. A my, że nie.
ach.......... to wy RAZEM??
> > długo o tym myślałeś?
>
> Kilka lat, w tym na kilka miesięcy przed tą sytuacją dosyć intensywnie.
rany, to długo...
ale już nie chcesz tego zrobić, prawda...? :))
> > czyli lubiłeś o tym mysleć
>
> Bardzo. Wcześniej płakałem w nocy. Myślałem - później będzie lepiej.
> Przestawałem płakać. Późńiej już nawet nie płakałem. Zdążyłem o tym
> pomyśleć, już było lepiej. Najgorsze było właśnie to - ja później w ogóle
> nie płakowałem, moje napięcie nie znajdowało nigdzie ujścia.
mówiłeś komuś o tym?
rodzinie, kolegom?
czy ktoś wiedział, że ty od tak dawna miałeś takie mysli?
> > kurcze, wybacz dociekliwość, ale ja tych rzeczy nigdy nie zrozumiem
>
> Ja pewnie też bym wcześniej kiedyś nie zrozumiał :)
> A teraz mam ochotę rozumieć je zawodowo, w przyszłości :)
ale "niezawodowo" rozumiesz to?
dlaczego, po co, itd itp
kurcze, kończy mi się herbata w torebkach
> > z wakacji się wraca!!
>
> Ja wróciłem :)
>
> > (niestety), ale za rok są następne! :))
>
> A ja mam pojechać na następne? :-)
nie!!! nie!!!
nie o to mi chodziło;))
zresztą wiesz
a propos, a jakie masz plany na wakacje w tym roku? jakiś fajny wyjazd nad
morze? albo góry? obóz jakiś?
> > to dobrze czy źle?
>
> Chyba źle, bo powinienem tego żałować, mówić, jaki ja byłem głupi itp.
a nie żałujesz że próbowałeś?
nie cieszysz się, że próba się nie udała?
chwilami się gubię, gucio, po której jesteś stronie
za czy przeciw? ;))
> Ja się nei znam na grach psychologicznych.
> Ale może mi się wydawać, że oni mają ten sam problem co ja, tyle tylko, że
> oni prawdopodobnie najpierw myślą o tym, że będą o tym opowiadać,
żeby się pochwalić?
zwrócić na siebie uwagę?
potem
> dokonują samookaleczenie i opowiadają, a ja najpierw dokonałem próby,
która
> była tak zaplanowana, że miała się skończyć powodzeniem, a dopiero po niej
> stwierdziłem, że lubię o tym mówić.
warto komuś powiedzieć, oczywiście
ale "lubić o tym mówić" to imho co innego
nie wiem, czy to dobrze...
> > tzn o nowy wątek ci chodzi?
> > a nie pisałbyś tego żeby się właśnie "pochwalić"?
>
> Sądzę, że właśnie po to. Ale też, aby usłyszeć opinie, odpowiadać na
> pytanie...czuć się ważnym?
a bez tego nie czujesz się ważny? dla rodziców, dziewczyny, kolegów?
> > czemu uważasz, że jest się czym chwalić?
>
> Bo może kogoś to interesuje - ja bym chciał np. porozmawiać z innym
> samobójcą. Być może znaleźć kogoś podobnego do mnie.
to wygląda mi teraz tak, jak znajdywanie wspólnego hobby z kimś, porównanie
może nie na miejscu, ale tak mi się skojarzyło... [niczym wspólnota wędkarzy
itp]
jesli o mnie chodzi, do samobójców nie należę :))
podoba mi się życie, jestem za nie wdzięczna, choć nie wierzę w boga,
chciałabym je dobrze wykorzystać, żeby mieć co wspominać, żeby ludzie mnie
lubili itd ;)
dlatego pomysł samobójstwa wydaje mi się niedorzeczny, chociaż nie uważam
automatycznie wszystkich samobójców za idiotów, no wiesz, staram się ich
zrozumieć
> Gdy o swoimi zboczeniu pisałem kiedyś wcześniej na psychologię, seks,
urodę,
sorki, nie czytałam o tym ;)
> > to cię jakoś wyróżnia, wzbogaca? ;)
>
> Wzbogaca - w jakiś sposób. Z samobójstwem czasem może być jak ze
> szczepionką - infekujesz...ale przeżywasz i chcesz żyć dalej.
uff... :))) mam nadzieję, że to ostatnie piszesz o sobie :)
> innym. I chyba też chciałbym pomóc innym, którzy mają ten sam problem.
i dobrze, że chcesz :)
> Ale ja bardzo chętnie odpowiem, bo jak wiesz, lubię odpowiadać na pytania.
> Chyba jeszcze z nikim nie byłem tak szczery, jak z tą Tobą w kilku
ostatnich
> wersach :)
mimo wszystko jest mi czasem głupio tak publicznie
gadać z ludźmi, trzeba być "ekshibicjonistą" no nie?
> Przeszłym. Już tak nie myślę. Teraz chcę żyć. Mam ambicję, mam plany.
> Co prawda - od 4 miesięcy biorę leki podnoszące nastrój, chodzę do
> psychologa i psychiatry - i wierzę, że to mi pomogło.
nie znam się, ale taka terapia to chyba trochę jeszcze potrwa, nie?
> I bardzo jestem zły na dziewczynę, gdy mówi, że to był najpiękniejszy
dzień
> w jej życiu.
????
Ona jest widać mniej wyleczona niż ja, a ona spędziła 10 dni w
> szpitalu psychiatrycznym, jednak potem jej leczenie było bardzo
> powierzchowne.
a czyj to był pomysł? jej? twój? wasz?
> > taa... net jest generalnie zły dla zagubionych
>
> Zły? Ci zagubieni mogą nawiązywać nowe znajomości, dzięki niemu :)
tak, ale trzeba pamiętać, to jednak nie są "naturalne" znajomości, komuś
"zagubionemu" potrzebne są bardzo ŻYWE, bezpośrednie kontakty :) imho
a nie netowy substytut
> > jak długo już "jesteś poza tym"?
>
> To było 10 lutego. Tak więc walentynki spędziliśmy osobno - ja tutaj, ona
w
> szpitalu. Ale podesłaliśmy sobie lisciki przez jej ojca.
taa... czyli wspólnie...
> > może spytaj swojego psychiatrę jak to jest, czy nie ma przeciwwskazań
> > formalnych byś został psychiatrą? żeby była jasność ;)
>
> Mogę zapytać. W ciągu najbliższych kilkunastu dni będę się z nią widział,
bo
> kazałami przyjść.
w sumie dziwie się, że jeszcze z nia o tym nie gadałeś, o studiach na
medycynie :)
> > no właśnie, jak ona reagowała na twoje "przejścia"
> > "przygody" itd? :)
>
> Ale ona to robiła razem ze mną i reagowała o wiele lepiej, niż ja :) Tzn.
> chyba bardziej jej się to podobało (później).
no tak, to ona cię "wciągnęła" w to?
Mam wrażenie, że zrobiła to na
> pokaz, żeby zwrócić uwagę rodziców, bo z nimi ma największe problemy. Co
> gorsza, nie udało się, rodzice są na nią źli, zamiast doszukiwać się w
sobie
> błędów, sugerują, że to było moja wina (a ona miała próby samobójcze zanim
> mnie w ogóle poznała), no i obrazili się na moich rodziców choćby za to,
że
hm... to komplikuje sytuację, niestety
> ...czy bardziej denerwuje Cię, że ktoś nie akceptuje siebie i udaje kogoś
> innego?
nie, nie denerwuje mnie to ;)
chyba że wystepuje u mnie
> Sprawdzałem na koledze i parokrotnie śmiał się z takich sucharów.
> A jak było u Ciebie?
hm.. chyba ustnie istotnie byłoby lepiej :))
albo nie czytałam uważnie
> > śpiewałam (instrumentem - mój głos)
> Hmm, no a kiedy na grupie pojawi się odpowiednia empetrójka? :-)
na szczęście nigdy ;))
> > nie, oświeć mnie... ;)
>
> Nie pamiętam, ale pewnie "powiedz mi, że jestem wartościowym człowiekiem"
:)
>
> > > Zakładając, że naprawdę tak twierdzisz, to można, ale obojemy wiemy,
że
> > > piszesz to w innym celu,
> > jakim?
> "Powiedz, że to nieprawda i pokaż mi, że lubisz to, co mówię i powiedz, że
> wcale nie pieprzę, tylko mam świętą rację"
> Tzn. nie zupełnie, bo tam chodziło o coś innego.
możliwe... sama nie wiem
może faktycznie chcę pokazać się jako wartościowa osoba? wydawało mi się, że
nie to jest moim głównym celem wystepów w necie
ale może i masz rację... :)
> > zostania mądrym doktorem i dogadania z dziewczyną ;)
>
> Ojej, dziękuję Ci bardzo. Może to zakazane, ale z chęcia odwdzięczę się
> przyjacielskim pocałunkiem w policzek
> [jak przesadziłem to proszę o uderzenie mnie w twarz]
a czemu mam cię bić w twarz, gucio??
nigdy w życiu! ;))
pozdrowienia
natalia
|