Strona główna Grupy pl.sci.psychologia siódemka ze skrzydłem w osiem

Grupy

Szukaj w grupach

 

siódemka ze skrzydłem w osiem

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 174


« poprzedni wątek następny wątek »

61. Data: 2009-04-03 15:46:26

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "tren R" <t...@p...pl> napisał w wiadomości
news:gr57lt$ov2$1@news.onet.pl...

> wiesz, te kwestie przydatne są też w rozwoju zawodowym.
> dobry menadżer musi zdawać sobie sprawę ze swoich emocji i uczuć i bardzo
> często oddzielać je od meritum.
Musi? Raczej nie. Wiesz- tu trzeba bardzo uściślić pojęcia. Co to znaczy:
"dobry manager"? Bo jeśli to znaczy taki, który potrafi przekonać innych do
swoich racji, wszystko sprzedać i zarobić kupę kasy- to na ogół ludzie tacy
nie zdają sobie sprawy wcale ze swoich uczuć. Chyba, że akurat bardzo go coś
boli- to przez chwilę, zanim nie weźmie ulubionego "draga" będzie coś
czuł:-(
Oczywiście- jeśli to ma być ktoś uczciwy, lider dbający o podwładnych,
człowiek o wysokim morale, etc- to oczywiście co najmniej powinien sobie
zdawać sprawę ze swoich uczuć.


> zastanawiam się czy rozwój duchowy ma swój kres?
> wydaje mi się, że może mieć. można osiągnąć stan, w którym już dalej nic
> nie osiągniesz. i zdawać sobie z tego sprawę.
Oczywiście że nie ma. To naprawdę kwestia tego, jak bardzo chcesz. Kres
ewentualnie może mieć rozwój intelektualny: młody, niemalże genialny
matematyk w miarę upływu lat nagle zauważa, że inni szybciej przyswajają
sobie wiedzę, a on już nawet nie nadąża za zmianami w swojej dziedzinie. Być
może zbliżył się do kresu swoich możliwości matematycznych, być może i
intelektualnych. Jednakże Jeśli przestanie poszukiwać swych rozwiązań
intelektem- ma szanse osiągnąć wiele. Zobacz- niepiśmienny hinduski wieśniak
rozwiązywał bardzo skomplikowane problemy matematyczne- wcale nie
intelektualnie. Twierdził, że pomaga mu bogini- która często przychodzi do
niego we śnie.
http://www.lo.szczecinek.pl/matma/5.htm

Rozwój duchowy nie ma granic.



> jestem psychologiem :)
> pracuję w obszarze taz HR w firmie doradztwa personalnego. przeprowadzam
> projekty rozwoju personelu.
> generalnie - rzygam tym.
> głównie dlatego, że muszę te projekty sprzedawać, a potem użerać się z
> debilami :)
To ciekawe- czemu tam jeszcze pracujesz? To oczywiście Twoja sprawa- jednak
dziwi mnie to.


>
> jestem też bardzo blisko stwierdzenia - boga w ogóle nie ma.
> ale trochę strach się do tego przyznać przed samym sobą.
> i właśnie to mnie najbardziej wkurza.
> ten strach.
No- to własnie masz coś, do przetrenowania na sobie. Odrzucić własny strach.
Nie "zagłuszyć"- ale popatrzyć na niego i go zrozumieć. Wtedy sam zobaczysz,
co zostanie.


> tak być nie powinno.
>
> a strach ten jest efektem tresury katolickiej. która zabiła myślenie.
> mówię o moim przypadku, nie o generaliach.
Wiesz, moim zdaniem- skoro znasz przyczynę- to tym łatwiej Ci będzie
zrozumieć to uczucie. Chyba że potrzebujesz usprawiedliwienia, żeby niczego
nie zmieniać- ale to Twoja rzecz.


> jednego jestem pewien - nie ma przypadku.
> coś stoi za tą całą maszynerią.
>
> tylko do cholery... co?

Oczywiście, że przypadków (no dobra: w gramatyce są) nie ma. Zaprzeczały by
istnieniu Boga. Na pytanie:co? każdy powinien sobie odpowiedzieć sam

serdecznie pozdrawiam

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


62. Data: 2009-04-03 15:52:18

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: adamoxx1 <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

tren R pisze:
> jestem też bardzo blisko stwierdzenia - boga w ogóle nie ma.
> ale trochę strach się do tego przyznać przed samym sobą.
> i właśnie to mnie najbardziej wkurza.
> ten strach.

Ależ to się wżera w psychike... Tym bardziej gdy ma się wierzących
rodziców, odrzucenie wiary staje się jakby odrzuceniem części ich, a
wiadomo że raczej każdy chce ich w sobie zachować w możliwie
najwierniejszy sposób.
Nie ma co ukrywać, że w trudnych chwilach w życiu ręce niemal same
składają się do modlitwy. Czujesz, że MUSISZ coś zrobić, chcesz mieć
jakiekolwiek poczucie kontroli, lub wiedzieć ze ktoś je ma.

Ja uważam że "bóg" wprowadza więcej zamętu niż porządku. Koncepcja boga
od momentu jej stworzenia stała się nieśmiertelna.
Sam czuję, że boga nie ma, jednak nie lubię tego jasno przy kimś
stwierdzać, bo nie widzę takiego sensu i wiem jak w Polsce niepoprawnie
jest wyrażać tego typu osądy. To już indywidualna sprawa.

Kilka razy w życiu zdarzyło mi się pójść na msze św. i wystać do końca.
Zawsze po wyjściu z kościoła ogarniało mnie całkiem przyjemne uczucie..
ulgi? Spełnienia obowiązku?
Ale podobne uczucie mam po wyjściu od dentysty...

I całkiem serio: gdy czasem przypadkowo zobacze kogoś, kto robi znak "w
imię ojca i syna..." to doznaje szoku.. kiedyś wzbudzało to we mnie
pewien lęk, obawę.. że ktoś jest taki bogobojny, pokorny, wierzący.
Teraz autentycznie szokuje i śmieszy. Ciekawe ile osób trenuje przed
lustrem. Albo żeby tajming był właściwy.. czółko..1 sek...
mostek...1sek...prawa pierś...1sek...lewa...
Czasem odwiedzam grób babci, ale nie pajacuje przy nim.

--
"Truth or happiness. Never both."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


63. Data: 2009-04-03 20:07:52

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

tren R pisze:

> jestem też bardzo blisko stwierdzenia - boga w ogóle nie ma.
> ale trochę strach się do tego przyznać przed samym sobą.
> i właśnie to mnie najbardziej wkurza.
> ten strach.
>
> tak być nie powinno.
>
> a strach ten jest efektem tresury katolickiej. która zabiła myślenie.

Niekoniecznie tresury.
Ja wprawdzie zostałam ochrzczona przez rodziców (raczej przez matkę),
ale właściwie wychowałam się w rodzinie ateistycznej. Rodzina ze strony
mojej matki w jej pokoleniu bardzo praktykująca, ale wśród rodzeństwa
mojego ojca większość odszczepieńców, mimo że wychowani wszyscy
w katolickim reżimie.
Gdyby nie fakt, że "podłączyłam się" jako sześciolatka do koleżanki
chodzącej na religię, to pewnie niewiele bym o niej wiedziała. Przez
kilka lat żyłam katolicyzmem na własne dziecięce życzenie, nawet
próbowałam rodziców namawiać na spowiedź. ;) Może też w sumie zostałam
wytresowana, ale poza domem. Dziś czuję nie tyle strach, że Boga nie ma,
co jakąś potrzebę, której nie mogę w sobie zaspokoić, bo żadne rytuały
religijne nie przynoszą mi ulgi, niestety. Nie potrafię traktować ich
poważnie. Nie to, żebym się śmiała czy żartowała sobie, ale po prostu
nie potrafię ich uwewnętrzniać w sobie (nie wiem dokładnie, jak to
określić). I, nie ukrywam, brak mi tego, i nawet zazdroszczę trochę
ludziom, którzy mają wiarę jako coś niekwestionowanego. Stąd pewnie moja
chwilowa fascynacja XL i nie tylko.

> mówię o moim przypadku, nie o generaliach.
>
> jednego jestem pewien - nie ma przypadku.
> coś stoi za tą całą maszynerią.

Jesteś bliski stwierdzenia, że Boga nie ma, a jednocześnie jesteś
pewien, że "coś stoi za tą maszynerią". Nie uważasz, że tu coś nie gra? ;)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


64. Data: 2009-04-03 20:22:30

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: michał <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "tren R" napisał w wiadomości:
...

> hmmm... ateizm jako nie uznawanie boga w ogóle, raczej mnie nie
> przekonuje. jestem ochrzczony, bierzmowany, wychowany w typowo
> katolickiej rodzinie o zacięciu nieco moherowym, ale też w bardzo
> unikalny sposób przekładającej zasady wiary na życie - moi rodzice
> bardzo aktywnie działają w swojej parafii organizując bardzo dużą
> pomoc dla rożnych ludzi. poza tym byłem ministrantem i harcerzem w
> SHK - stowarzyszeniu harcerzy katolickich.
> bardzo dobrze znałem księży z mojej parafii, jeździłem na oazy,
> chodziłem na pielgrzymki.
> i w końcu stwierdziłem, że na pewno nie wierzę w takiego boga, jakiego
> poznałem podczas tych wszystkich doświadczeń.

> jestem też bardzo blisko stwierdzenia - boga w ogóle nie ma.
> ale trochę strach się do tego przyznać przed samym sobą.
> i właśnie to mnie najbardziej wkurza.
> ten strach.

> tak być nie powinno.

> a strach ten jest efektem tresury katolickiej. która zabiła myślenie.
> mówię o moim przypadku, nie o generaliach.

> jednego jestem pewien - nie ma przypadku.
> coś stoi za tą całą maszynerią.

> tylko do cholery... co?

Pomimo, że mnie lekko poirytowałeś w innym wątku, nie mogę nie napisać,
że mam duży szacunek do Twojej otwartości i dytansu do swoich poglądów.
Widać, że nie masz nic do ukrycia. Prezentujesz swoje zdjęcia i mówisz o
sobie bez zbędnych ceregieli. To mi się u Ciebie podoba.

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


65. Data: 2009-04-03 20:24:45

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: tren R <t...@n...sieciowy> szukaj wiadomości tego autora

Chiron pisze:
>
> Użytkownik "tren R" <t...@p...pl> napisał w wiadomości
> news:gr57lt$ov2$1@news.onet.pl...
>
>> wiesz, te kwestie przydatne są też w rozwoju zawodowym.
>> dobry menadżer musi zdawać sobie sprawę ze swoich emocji i uczuć i
>> bardzo często oddzielać je od meritum.

> Musi? Raczej nie. Wiesz- tu trzeba bardzo uściślić pojęcia. Co to
> znaczy: "dobry manager"? Bo jeśli to znaczy taki, który potrafi
> przekonać innych do swoich racji, wszystko sprzedać i zarobić kupę kasy-
> to na ogół ludzie tacy nie zdają sobie sprawy wcale ze swoich uczuć.
> Chyba, że akurat bardzo go coś boli- to przez chwilę, zanim nie weźmie
> ulubionego "draga" będzie coś czuł:-(
> Oczywiście- jeśli to ma być ktoś uczciwy, lider dbający o podwładnych,
> człowiek o wysokim morale, etc- to oczywiście co najmniej powinien sobie
> zdawać sprawę ze swoich uczuć.

zdecydowanie myślałem o tym drugim przypadku.
ten pierwszy możliwe, że jest tylko skuteczny. a i tak w ograniczonym
zakresie.


>> zastanawiam się czy rozwój duchowy ma swój kres?
>> wydaje mi się, że może mieć. można osiągnąć stan, w którym już dalej
>> nic nie osiągniesz. i zdawać sobie z tego sprawę.

> Oczywiście że nie ma. To naprawdę kwestia tego, jak bardzo chcesz. Kres
> ewentualnie może mieć rozwój intelektualny: młody, niemalże genialny
> matematyk w miarę upływu lat nagle zauważa, że inni szybciej przyswajają
> sobie wiedzę, a on już nawet nie nadąża za zmianami w swojej dziedzinie.
> Być może zbliżył się do kresu swoich możliwości matematycznych, być może
> i intelektualnych. Jednakże Jeśli przestanie poszukiwać swych rozwiązań
> intelektem- ma szanse osiągnąć wiele. Zobacz- niepiśmienny hinduski
> wieśniak rozwiązywał bardzo skomplikowane problemy matematyczne- wcale
> nie intelektualnie. Twierdził, że pomaga mu bogini- która często
> przychodzi do niego we śnie.
> http://www.lo.szczecinek.pl/matma/5.htm
>
> Rozwój duchowy nie ma granic.

ale czy my mówimy o snach i boginiach czy o rozwoju duchowym, który
zdefiniowałeś jako:
"zrozumienie swoich emocji, uczuć, bycie z nimi w ciągłym kontakcie,
dążenie do takiego stanu"
bo imho wkraczamy tu w jakąś wiedzę tajemną a nie rozwój duchowy.

>> jestem psychologiem :)
>> pracuję w obszarze taz HR w firmie doradztwa personalnego.
>> przeprowadzam projekty rozwoju personelu.
>> generalnie - rzygam tym.
>> głównie dlatego, że muszę te projekty sprzedawać, a potem użerać się z
>> debilami :)

> To ciekawe- czemu tam jeszcze pracujesz? To oczywiście Twoja sprawa-
> jednak dziwi mnie to.

dla pieniędzy. mam kredyt na głowie. nie widzę innych możliwości.

>> jestem też bardzo blisko stwierdzenia - boga w ogóle nie ma.
>> ale trochę strach się do tego przyznać przed samym sobą.
>> i właśnie to mnie najbardziej wkurza.
>> ten strach.

> No- to własnie masz coś, do przetrenowania na sobie. Odrzucić własny
> strach. Nie "zagłuszyć"- ale popatrzyć na niego i go zrozumieć. Wtedy
> sam zobaczysz, co zostanie.

ale ja go rozumiem. tylko nic z tego nie wynika.


>> tak być nie powinno.
>>
>> a strach ten jest efektem tresury katolickiej. która zabiła myślenie.
>> mówię o moim przypadku, nie o generaliach.
> Wiesz, moim zdaniem- skoro znasz przyczynę- to tym łatwiej Ci będzie
> zrozumieć to uczucie. Chyba że potrzebujesz usprawiedliwienia, żeby
> niczego nie zmieniać- ale to Twoja rzecz.

zrozumienie jakiegoś zjawiska nie prowadzi do kontrolowania mechanizmu.

--
Tu i Teraz. 16 minut. Enjoy!
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
http://www.youtube.com/user/zespoltuiteraz

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


66. Data: 2009-04-03 20:25:44

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:gr5qe8$3il$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Dziś czuję nie tyle strach, że Boga nie ma, co jakąś potrzebę, której nie
> mogę w sobie zaspokoić, bo żadne rytuały religijne nie przynoszą mi ulgi,
> niestety. Nie potrafię traktować ich poważnie. Nie to, żebym się śmiała
> czy żartowała sobie, ale po prostu nie potrafię ich uwewnętrzniać w sobie
> (nie wiem dokładnie, jak to określić). I, nie ukrywam, brak mi tego, i
> nawet zazdroszczę trochę ludziom, którzy mają wiarę jako coś
> niekwestionowanego. Stąd pewnie moja chwilowa fascynacja XL i nie tylko.

A czy to nie jest tak, że - jeśli szczerze, całym sercem uwierzysz- to
będziesz musiała zmienić siebie, i czując to- odsuwasz na potem?

serdecznie pozdrawiam

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


67. Data: 2009-04-03 20:29:59

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Fri, 03 Apr 2009 22:07:52 +0200, medea napisał(a):

> tren R pisze:
>
>> jestem też bardzo blisko stwierdzenia - boga w ogóle nie ma.
>> ale trochę strach się do tego przyznać przed samym sobą.
>> i właśnie to mnie najbardziej wkurza.
>> ten strach.
>>
>> tak być nie powinno.
>>
>> a strach ten jest efektem tresury katolickiej. która zabiła myślenie.
>
> Niekoniecznie tresury.
> Ja wprawdzie zostałam ochrzczona przez rodziców (raczej przez matkę),
> ale właściwie wychowałam się w rodzinie ateistycznej. Rodzina ze strony
> mojej matki w jej pokoleniu bardzo praktykująca, ale wśród rodzeństwa
> mojego ojca większość odszczepieńców, mimo że wychowani wszyscy
> w katolickim reżimie.

Mocne słowo. Jedno pytanie: skąd brał sie ten "reżim" w TYCH czasach?


> (...)Dziś czuję nie tyle strach, że Boga nie ma,
> co jakąś potrzebę, której nie mogę w sobie zaspokoić, bo żadne rytuały
> religijne nie przynoszą mi ulgi, niestety. Nie potrafię traktować ich
> poważnie. Nie to, żebym się śmiała czy żartowała sobie, ale po prostu
> nie potrafię ich uwewnętrzniać w sobie (nie wiem dokładnie, jak to
> określić).

Umiesz, lecz sie wstydzisz sama przed sobą - to samo ja w sobie kiedyś
pokonałam. Ale tak bardzo trzeba tego chcieć - a mało komu CHCE SIĘ CHCIEĆ.
Mnie to zajęło jakieś 20 lat.
Jak bardzo świat się zmienia wtedy! Nie tylko w kwestii wiary...
Przecierałam oczy.
Bo przez pokonanie fałszywego wstydu przed sobą otworzyło się przede mna
tyle nowych obszarów... o których pojęcia nie miaam. I już nigdy nie
chciałam wrócić do tego, co było przedtem.


> I, nie ukrywam, brak mi tego, i nawet zazdroszczę trochę
> ludziom, którzy mają wiarę jako coś niekwestionowanego. Stąd pewnie moja
> chwilowa fascynacja XL i nie tylko.
>
>> mówię o moim przypadku, nie o generaliach.
>>
>> jednego jestem pewien - nie ma przypadku.
>> coś stoi za tą całą maszynerią.
>
> Jesteś bliski stwierdzenia, że Boga nie ma, a jednocześnie jesteś
> pewien, że "coś stoi za tą maszynerią". Nie uważasz, że tu coś nie gra? ;)
>
> Ewa

Wszystko gra i to w Was obojgu: po śmierci Boga ludziom pozostaje na
wieczność dziura w sercu na ksztalt Boga. A reszta tutaj:
http://haereticus.blox.pl/2009/02/NAUKA-A-LOGIKA-I-W
IARA.html

O ile uda Ci/Wam się wczytać...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


68. Data: 2009-04-03 20:37:23

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: tren R <t...@n...sieciowy> szukaj wiadomości tego autora

adamoxx1 pisze:
> tren R pisze:
>> jestem też bardzo blisko stwierdzenia - boga w ogóle nie ma.
>> ale trochę strach się do tego przyznać przed samym sobą.
>> i właśnie to mnie najbardziej wkurza.
>> ten strach.
>
> Ależ to się wżera w psychike... Tym bardziej gdy ma się wierzących
> rodziców, odrzucenie wiary staje się jakby odrzuceniem części ich, a
> wiadomo że raczej każdy chce ich w sobie zachować w możliwie
> najwierniejszy sposób.

ja bym to trochę oddzielił, patrząc po sobie.
dałem sobie radę z rodzicami, zwłaszcza z matką, u której na porządku
dziennym są słowa w rodzaju "idź do kościoła, bo ja tego pragnę" lub
"dopiero jak mnie zabraknie to zobaczysz". tego typu argumenty już nie
sprawiają, że wybucham. jakieś emocje są, ale szybko sobie z nimi radzę.
natomiast kwestie stricte związane z odrzuceniem wiary związane są z
odrzuceniem kogoś silniejszego niż rodzice. przynajmniej w mojej głowie.
więc jak odrzucić kogoś najsilniejszego na świecie? mając w głowie karę
za grzechy w tym grzech największy - zaprzeczenie istnieniu ducha
świętego? tak to zapamiętałem z religii.

> Nie ma co ukrywać, że w trudnych chwilach w życiu ręce niemal same
> składają się do modlitwy. Czujesz, że MUSISZ coś zrobić, chcesz mieć
> jakiekolwiek poczucie kontroli, lub wiedzieć ze ktoś je ma.

jak trwoga to do boga... no tak..
jedni nazwą to zawierzeniem, inni ucieczką.

> Ja uważam że "bóg" wprowadza więcej zamętu niż porządku. Koncepcja boga
> od momentu jej stworzenia stała się nieśmiertelna.
> Sam czuję, że boga nie ma, jednak nie lubię tego jasno przy kimś
> stwierdzać, bo nie widzę takiego sensu i wiem jak w Polsce niepoprawnie
> jest wyrażać tego typu osądy. To już indywidualna sprawa.

presja społeczna to mały pikuś imho. tzn taka presja od nieznanych mi
osób. ja np moim dzieciom nie mówię że boga nie ma - opowiadam, że
ludzie mają różne zdanie na ten temat. tak jakbym sie bał, że tym moim
poglądem zrobię im krzywdę.

> I całkiem serio: gdy czasem przypadkowo zobacze kogoś, kto robi znak "w
> imię ojca i syna..." to doznaje szoku.. kiedyś wzbudzało to we mnie
> pewien lęk, obawę.. że ktoś jest taki bogobojny, pokorny, wierzący.
> Teraz autentycznie szokuje i śmieszy. Ciekawe ile osób trenuje przed
> lustrem. Albo żeby tajming był właściwy.. czółko..1 sek...
> mostek...1sek...prawa pierś...1sek...lewa...
> Czasem odwiedzam grób babci, ale nie pajacuje przy nim.

jeśli robi to ktoś jak automat, jest to zabobon.
co innego świadoma robota. tu - prosze bardzo.

--
Tu i Teraz. 16 minut. Enjoy!
http://www.lastfm.pl/music/Tu+i+Teraz/16+Minut
http://www.youtube.com/user/zespoltuiteraz

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


69. Data: 2009-04-03 20:39:25

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:gr53jo$eq7$1@news.onet.pl...


> Mówi się wręcz, że prawdopodobieństwo odrodzenia w kolejnym wcieleniu
> jako człowiek jest jak to, że żółw wynurzający głowę na pustym oceanie
> trafi w środek rzuconej tam przypadkowo obręczy.
>
> Na tej bazie wielorakich wcieleń buduje się w buddyzmie m.in. ideał
> Wielkiej Matki (lama) czy Bodhisatwy: mówi się, że powinniśmy
> współczuć i szanować każdą czującą istotę, ponieważ każda
> z nich była kiedyś w którymś wcieleniu naszą matką.
Tłumaczono mi to trochę inaczej. Wiele razy - czy tu czy w realu rozmawiałem
z buddystami. Byli oni np zgodni co do tego, że inkarnacje trwać będą dotąd,
dopóki nie utworzy się taki układ między ludźmi, że zapanuje między nimi
bezwarunkowa miłość. Raczej rozumiałem to tak, że jesteśmy częścią wyższej
świadomości, ale częścią tej świadomości są też i zwierzęta, rośliny etc-
więc w tym sensie- łącząc się z wyższą świadomością łączymy się też z innymi
świadomościami, które są jej częścią.
Ponadto przecież w buddyzmie szuka się lamów na podstawie opisu umierającego
lamy (narodzę się tu a tu, w domu...etc), a także mówi o związkach
karmicznych- w poprzednich wcieleniach byli ze sobą silnie związani, więc te
emocje przyprowadziły ich znów razem na ziemię- ale już w innych rolach.
Trudno mi- choć z całą pokorą dla swej małej wiedzy- w tym momencie zgodzić
się z tym, co napisałeś.

> Idea cyklicznych wcieleń, mówi, że np. bogowie, choć potężni,
> są tak samo jak inne istoty uwiązani w samsarę, czyli zdominowani
> przez emocję. Wszystkie emocje mają u podłoża elementarną
> nieświadomość, a w świecie Bogów manifestuje się ona jako
> 'rozproszenie' - Bogowie żyją bez trosk i wyraziście odczuwanego
> cierpienia, ale takie życie powoduje że gromadzą, w sposób
> subtelny, ale intensywny złą karmę (mają bardzo dużą moc,
> która całkowicie idzie w uciechy kosztem wszystkich innych
> istot itp) i odradzają się w najniższych światach, o największym
> nagromadzeniu cierpień (istoty piekielne i głodne duchy).
Temu właśnie służy rozwój duchowy, aby zrozumieć swoje emocje, a także
pozbyć się tej nieświadomości. Budda odrzucił życie w luksusie, z dala od
widoku cierpienia i śmierci- może i każdy inny zrobić to samo.


> Na tej bazie w buddyzmie kreuje się postawę poczucia wyjątkowości
> żywota ludzkiego, który umieszczony pośrodku między zwierzętami (świat
> zdominowany przez głupotę, brak inteligencji, ospałość, otępiałość)
> a półbogami, ma wyraziste doświadczenie cierpienia (czyli motywację
> do zmiany swojej syuacji) a jednocześnie dużą moc (zdolności
> intelektualne, których nie mają zwierzęta) i jest wolny od tak silnych
> namiętności związanych z posiadaną mocą, jak asurowie (świat
> zdominowany przez 'dumę' i wojnę) i bogowie.
Ok- tu zgoda

serdecznie pozdrawiam

Chiron

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


70. Data: 2009-04-03 20:40:05

Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: medea <e...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Chiron pisze:

> A czy to nie jest tak, że - jeśli szczerze, całym sercem uwierzysz- to
> będziesz musiała zmienić siebie, i czując to- odsuwasz na potem?

Możliwe, że tak jest. Jednak problem w tym, że właściwie nie bardzo
wiem, jak się do tego zabrać.
Na swój sposób pewnie wierzę, ale taka wiara bez praktyki nie wydaje mi
się pełna. Z kolei praktyka, którą znam, nie zadowoliłaby mojej potrzeby.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 18


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

to będzie wspaniałe i znakomite
He...he
FESTIWAL ?!
Patologie, a zaburzenia osobowości.
MALE CZARNE...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »