Data: 2001-07-24 21:58:53
Temat: Re: to kłamstwo !
Od: "defric" <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "psychoLamer napisał w wiadomości:
> (to co wyciąłem podobało mi się)
*dzienks
> zastrzeżenia mam do:
>
> > Czy demaskować auto-kłamstwo? Jak dla mnie, póki mi się dobrze z tym
żyje i
> > póki nie szkodzi to mojemu istnieniu - lepiej nie. Ponieważ przyjeliśmy
> > pewne kanony postępowania i żeby się w nich utrzymać, przyjmujemy pewne
> > nieprawdy za prawdy. Żeby np. pracować z chęcią, muszę sobie wmawiać, że
> > jestem pracowita (na tym etapie rozwoju fizycznego i psychicznego do
końca
> > już nie potrafię swierdzić, czy jest to prawda czy nie). Jest to coś w
> > rodzaju afirmacji, które często powtarzane czynią mnie lepszą i dają mi
> > więcej wiary we własne siły.
>
> to działa? coś mi sie nie chce wierzyć...
*wyrwane z kontekstu twierdy nie oddają całości mojego przekazu, kłamstwo
jako takie krytykuję, nie podoba mi się jak ktoś kłamie dla wyciągnięcia
własnych korzyści, dla skrzywdzenia kogoś innego - to nie podlega dyskusji.
Ten fragment dotyczył kłamstwa mojego wobec siebie samej - i zresztą nie
nazwałabym to kłamstwem, choć nie o nazewnictwo tu chodzi....
> >Jest to raczej kłamstwo nieświadome.
>
> co takiego? nieświadome? wg mnie to jest własnie przykład BEZCZELNEGO
kłamstwa!
*dalej (w kategoriach oszukiwania siebie samego) - skoro od wielu, wielu lat
stosuje się pewnego rodzaju afirmacje (można to różnie nazwać, nie czepiajmy
się szczegółów) - a więc wmawia się sobie coś nieprawdziwego, staje się to
częścią jednostki. Jeśli potrafimy na drodze oddziaływań społeczeństwa
zinternalizować normy, to skoro jednostka świadomie na siebie oddziałuje -
to nie potrafi sobie tego przyjąć za swoje, sobie właściwe? Jak najbardziej
potrafi i po wielu latach zatraca prawdziwość pierwotnego faktu. Zastanawia
się gdzie właściwie początek.
> >Gdybym
> > nie wmawiała sobie, że jestem lepsza niż jestem, zostałabym odarta ze
> > wszelkich złudzeń i poprostu nie poradziłabym sobie w życiu.
>
> czyli prawdziwa...?
>
*a co w świecie pełnym złudy jest prawdziwe? czy nie kreujemy siebie innymi
niż jesteśmy np. w pracy, wśród znajomych, nawet rodziny?
Może ty jako jedyny odzierasz się ze wszystkich mechanizmów obronnych i
ludziom objawiasz swoje prawdziwe"ja"? Opowiedz o tym....
> > Brzydki, mało
> > elokwenty facet, jednakże z poczuciem tego iż jest adonisem, znajduje
sobie
> > wybrankę serca. Czy byłby do tego zdolny, gdyby nie to, że mimo
świadomości,
> > iż nie jest najpiękniejszy, nie stosowałby żadnych wzmocnień
(mechanizmów
> > obronnych przed bolącą prawdą), czyli kłamstwa?
> no, w tym przypadku musiałby okłamać jeszcze kogoś..;)
*nie chodzi tu o to, że okłamuje swoją kobietę - ona dokładnie widzi kogo ma
za swego faceta (oczywiście wykluczając fazę zalotów, kiedy hormony
ogłupiają nasz zdrowy rozsądek), on oszukuje tylko siebie - dodaje sobie
sił, gdyby tego nie robił, szczezł by na przydrożnym kamieniu.
> > Z moralnego punktu widzenia - dla mnie kłamstwo nie jest w porządku (np.
by
> > krzywdzić innych - jest niewybaczalne), z punktu widzenia dobrego
> > samopoczucia jednostki i ogólnie: jej dobra - jest potrzebne (wręcz
> > wskazane).
>
> dokąd można dojść wspierając się tylko pochlebstwami?
*znów mnie nie rozumiesz, ja cały czas mówię z punktu widzenia jednostki,
która oszukuje samą siebie! Nie mówię o kolesiu który rzuca pochlebstwami na
lewo i prawo, to nie o to zupełnie chodzi. Nie chodzi mi o to, żeby komuś
mówić, że jest piękny, choć nie jest (aczkolwiek kurtuazja wpisana jest w
nasze człowieczeństwo i nie da się tego - ot tak - wykreślić np. kurtuazyjne
zapytanie kogoś, mało dla danej jednostki znaczącego, o miniony weekend,
jest też kłmastwem, bo tak naprawdę wcale ją to nie obchodzi). A wspierając
się własnym, przez siebie utworzonym i do siebie kierowanym pochlebstwem
można zajść daleko.
> mam wrażenie że nie wzięłaś pod uwagę konsekwencji kłamstwa, nawet tego
> "pozytywnego", to znaczy potraktowałaś kłamstwo jako coś chwilowego, co co
Teraz
> poprawia nastrój, coś co Teraz pozwala mi na zrobie czegoś, teraz, teraz,
> tera...
*i dzięki tym chwilowym przymróżeniom oka dla własnych słabostek nasze życie
nie jest koszmarem.... jeśli więc kłamstwo ma przynieść pozytywne korzyści
(co trzeba jednak przemyśleć) to warto takowe zastosować. I można tu mnożyć
przykłady, o których wspomniałam wcześniej:
<cyt.> oszczędzić komuś przykrości (po ciężkiej chorobie człowiek wygląda
bardzo kiepsko - i po co o tym mówić?), nie przerażać niedojrzałego dziecka,
nie zabierać ostatniej nadziei śmiertelnie choremu <koniec cyt.>
> a co będzie jutro?
*jutro po chwilowym pofolgowaniu, w pełni sił i odpowiednio wypoczęty - do
roboty!
> dokąd to prowadzi?
*do lepszego samopoczucia, do wiary we własne siły, do wzmocnienia, do
lepszego poczucia własnej wartości, do stabilniejszego obrazu siebie
> czy niewarto powiedziec sobie prawdę... że kłamię !?
*po co? a poza tym wiele z naszych kłamstw sobie uświadamiamy, i co z tego?
nic sobie z tego nie robimy... więc po co z tym walczyć? (i jeszcze raz
powtarzam: nie mówię tu o kłamstwach krzywdzących kogoś, lub dzięki którym
wyciąga się jakieś zyski)
> pozdrowienia,
*też
> psychoLamer
*defric
--
d...@s...pl
d...@p...onet.pl
http://republika.pl/dorotafr/
gg dom: 962077
gg praca: 923307
|