« poprzedni wątek | następny wątek » |
81. Data: 2006-10-26 16:00:00
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej strony>
> Rodzice zawsze nic nie widzą, nauczyciele też nigdy nic nie widzą i
koleżanki też są ślepe. Moim zdaniem wszyscy powinni za to odpowiedzieć....
Rodzice już maja za swoje z wiadomych przyczyn ale nauczycielka powinna być
pociągnięta do odpowiedzialności karnej i reszta uczniów w klasie tez musi
ponieść jakieś konsekwencje
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
82. Data: 2006-10-26 16:02:06
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej stronyOn Thu, 26 Oct 2006 17:41:11 +0200, Iwon(k)a <i...@p...onet.pl>
wrote:
>> Opadają. Mam za sobą rok pracy w gimnazjum. Dla mnie - banda. A nie
>> było to złe gimnazjum. Ale w tym wieku jeden nakręca drugiego i
>> naprawdę trzeba się postarać, żeby w dobre towarzystwo trafić. IMO
>> postulat o likwidacji gimnazjów jest jak najbardziej trafiony. Tym
>> bardziej, że wiele z nich jest w jednym budynku z liceami co już w
>> ogóle mija się z celem.
>
> ale dlaczego likwidajaca gimnazjow ma cos zmienic? w koncu ta banda
> zostanie dluzej w podstwowoce?
Problem polega dodatkowo na tym, że oni idąc do gimnazjum wychodzą ze
szkoły, w której są już znani przez nauczycieli którzy przynajmniej z
grubsza i przynajmniej teoretycznie wiedzą, czego się po kim spodziewać.
Wchodzą w nowe środowisko, muszą ustalić nowe reguły dziobania - to ich
nakręca.
Pozdrawiam,
Marcin Borkowski
--
http://www.bpp.com.pl - programy do terapii pedagogicznej
http://www.bpp.com.pl/?left=dysleksja&right=dysleksj
a
http://www.bpp.com.pl/?left=dyslektyk-2&right=dyslek
tyk-2
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
83. Data: 2006-10-26 16:02:35
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej strony"Borek" <m...@d...chembuddy.these.com.parts> wrote in message
news:op.th1dc0i726l578@borek...
(...)
!!!
chyba Ci wierze.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
84. Data: 2006-10-26 16:10:52
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej strony
"zona alberta" <a...@o...pl> wrote in message
news:ehqiur$ds6$1@news.onet.pl...
> chomik wrote:
> A w takim przypadku ja jako wychowawca jednak przeszłabym się do domu
> dziewczynki.
Tak, tylko, że gimnazjum jest w Gdańsku, a dom Ani we wsi pod Gdańskiem. Nie
da się 'pójść'.
Anka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
85. Data: 2006-10-26 16:35:31
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej strony"Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:ehqj8s$emr$1@news.onet.pl...
> dokladnie. tutaj w szkolach, w liceach, dzieci maja specjalny przedmiot
> "health" gdzie omawiana jest min depresja u nastolatkow. niech i dzieci
> sa wyedukowane, bo czesto to oni pierwsi zobacza zmiane w zachowaniu
> u kolezanki/kolegi.
no wlasnie. w linku tym
http://fakty.interia.pl/fakty_dnia/news/oprawcy-ani-
do-schroniska,810015,2943
czytamy, ze dziewczynka o tym, ze chce sie zabic powiedziala kolezance.
gdyby dziewczynka wiedziala, ze to powazny objaw i ajk sie ma teraz zachowac
moze by Ania zyla. a mi sie wierzyc nie chce jakim burakiem jest dyrektor
tego
gimnazjum.
iwon(K)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
86. Data: 2006-10-26 17:05:05
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej stronyBorek napisał(a):
>>> Jak sobie przypomnę, co robiliśmy z kolegami mając 14 lat, dziwię
>>> się, że wszyscy przeżyliśmy. To jest taki debilny wiek.
>>
>> ale chyba juz wtedy wiedziales co to skrzywdzic druga osobe? bo
>> o lataniu po deszczu nago nie mowie...
>
> Wcale nie jestem pewien, że wiedziałem. Tego też trzeba się nauczyć.
> Jako 10-latek brałem udział w zaszczuwaniu koleżanki, doskonale to
> pamiętam. Bynajmniej nie jestem z tego dumny, ale wtedy mnie to bawiło.
> I wcale nie jestem pewien, że mając lat 14 byłem już dużo mądrzejszy.
Ja jednak pamiętam że juz nawet wcześniej znaliśmy jakieś granice. Jak
była bójka to nikt nie wyciągał noża, jak było wyśmiewanie koleżanki to
nikt tego nie nagrywał by się tym pochwalić. Chyba wszyscy czytaliśmy
"Sposób na Alcybiadesa" albo "Bezgrzeszne lata", było tam dużo o
znęcaniu się nad nauczycielem ale mimo wszystko czegoś takiego jak
wsadzanie kosza na głowę nie. A przecież w tych książkach opisywano
dzieci wychowane na ruinach najkrwawszych wojen.
> Słyszałaś historię o dzieciach, używanych w czasie wojen w Afryce jako
> żołnierze? Czytałem taki reportaż. Jeden 8-latek wrócił do domu i
> zobaczył maczetę używaną do prac polowych. "O, mieliśmy takie w wojsku"
> powiedział. "Do czego?" "Obcinaliśmy ludziom ręce". Nikty mu nie
> wierzył, wywiązała się rozmowa i w końcu pokazał jak - obciął ręce
> siostrze. Nie miał pojęcia co robi. Skala nie ta, ale chodzi mi o to,
> że wszystkiego trzeba się nauczyć. Na czym polega zadawanie krzywdy, że
> to co się robi drugiemu jest krzywdą - też.
Tylko kto tego ma nauczyć ? Kto weźmie za to odpowiedzialność ?
--
Pozdrawiam
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
87. Data: 2006-10-26 17:22:47
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej stronyOn Thu, 26 Oct 2006 19:05:05 +0200, Adam Moczulski
<a...@d...pl> wrote:
>>> ale chyba juz wtedy wiedziales co to skrzywdzic druga osobe? bo
>>> o lataniu po deszczu nago nie mowie...
>> Wcale nie jestem pewien, że wiedziałem. Tego też trzeba się nauczyć.
> Ja jednak pamiętam że juz nawet wcześniej znaliśmy jakieś granice. Jak
> była bójka to nikt nie wyciągał noża, jak było wyśmiewanie koleżanki to
> nikt tego nie nagrywał by się tym pochwalić.
Bo nie było możliwości technicznych. Nagrywaliśmy co się dzieje na lekcji
jak dostałem od starego jakiegoś kasetowego Philipsa z wbudowanym
mikrofonem, czyli w połowie 70-tych. Wtedy to była sytuacja zupełnie
incydentalna. Przypuszczam, że głównie dlatego, że kasprzaki nie miały
wbudowanych mikrofonów. Teraz sprzęt do nagrywania ma co drugi dzieciak.
Jak ma, to będzie używać.
>> że wszystkiego trzeba się nauczyć. Na czym polega zadawanie krzywdy,
>> że to co się robi drugiemu jest krzywdą - też.
> Tylko kto tego ma nauczyć ? Kto weźmie za to odpowiedzialność ?
Wielkiego wyboru nie ma - szkoła _i_ rodzice. Albo rodzice _i_ szkoła.
Pozdrawiam,
Marcin Borkowski
--
http://www.bpp.com.pl - programy do terapii pedagogicznej
http://www.bpp.com.pl/?left=dysleksja&right=dysleksj
a
http://www.bpp.com.pl/?left=dyslektyk-2&right=dyslek
tyk-2
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
88. Data: 2006-10-26 17:35:41
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej stronyBorek napisał(a):
>>>> ale chyba juz wtedy wiedziales co to skrzywdzic druga osobe? bo
>>>> o lataniu po deszczu nago nie mowie...
>
>>> Wcale nie jestem pewien, że wiedziałem. Tego też trzeba się nauczyć.
>
>> Ja jednak pamiętam że juz nawet wcześniej znaliśmy jakieś granice.
>> Jak była bójka to nikt nie wyciągał noża, jak było wyśmiewanie
>> koleżanki to nikt tego nie nagrywał by się tym pochwalić.
>
> Bo nie było możliwości technicznych. Nagrywaliśmy co się dzieje na
> lekcji jak dostałem od starego jakiegoś kasetowego Philipsa z
> wbudowanym mikrofonem, czyli w połowie 70-tych. Wtedy to była sytuacja
> zupełnie incydentalna. Przypuszczam, że głównie dlatego, że kasprzaki
> nie miały wbudowanych mikrofonów. Teraz sprzęt do nagrywania ma co
> drugi dzieciak. Jak ma, to będzie używać.
Były aparaty fotograficzne. Jednak nie przypominam sobie by ktoś ich
używał do tego celu. Kosze na śmieci tez w klasach stały.
>>> że wszystkiego trzeba się nauczyć. Na czym polega zadawanie
>>> krzywdy, że to co się robi drugiemu jest krzywdą - też.
>
>> Tylko kto tego ma nauczyć ? Kto weźmie za to odpowiedzialność ?
>
> Wielkiego wyboru nie ma - szkoła _i_ rodzice. Albo rodzice _i_ szkoła.
Czyli proponujesz kontynuację tego rozmycia odpowiedzialności ?
--
Pozdrawiam
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
89. Data: 2006-10-26 17:45:55
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej stronyUżytkownik Iwon(k)a napisał:
> ale dlaczego likwidajaca gimnazjow ma cos zmienic? w koncu ta banda
> zostanie dluzej w podstwowoce?
W _swojej_ podstawówce, gdzie każdy jest dobrze znany, gdzie nauczyciel
wie, że Józiu to ma padaczkę, a Wojtuś to kawał łobuza jest, a mama
Jasia to lubi do kielicha zaglądnąć. W podstawówce, gdzie tylko krok do
domu, gdzie wezwanie rodzica to kwestia godziny, ew. podejścia do domu
dziecka. W podstawówce, gdzie historia o tym, co w szkole, błyskawicznie
wędruje po całej wsi.
Oczywiście piszę o wiejskich gimnazjach i choć nie tylko one są
problematyczne, to właśnie dzieci ze wsi/małych miasteczek mają takie
problemy, jak ten tytułowy (ale ta utopiona przez koleżankę też była z
mini miejscowości).
Jestem przerażona, bo nasze gminne gimnazjum miało już nie raz wzywaną
policję, ma kłopty z dealerami narkotyków, ma kilku chłopaków z
kuratorem. A ja nie mam alternatywy!! Bo w mieście, które jest tuż obok,
są dwa ginmnazja, a co jedno to gorsze.
Gdyby moje dziecko po lekcjach mogło na piechotę przyjść do domu, a nie
siedzieć w świetlicy/plątać się czekając na autobus byłabym o wiele
spokojniejsza.
Rozs
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
90. Data: 2006-10-26 18:38:30
Temat: Re: tragedia gimnazjalistki trochę z innej stronyOn Thu, 26 Oct 2006 19:35:41 +0200, Adam Moczulski
<a...@d...pl> wrote:
>>> Tylko kto tego ma nauczyć ? Kto weźmie za to odpowiedzialność ?
>> Wielkiego wyboru nie ma - szkoła _i_ rodzice. Albo rodzice _i_ szkoła.
> Czyli proponujesz kontynuację tego rozmycia odpowiedzialności ?
A jaką widzisz alternatywę?
Trudno mówić o _rozmyciu_ odpowiedzialności, kiedy dzieci spędzają połowę
dnia w domu a drugą połowę w szkole. Nie sposób obarczać rodziców pełną
odpowiedzialnością za to, co dzieciaki robią w szkole, tak samo jak trudno
obarczać nauczycieli odpowiedzialnością za to, co dzieje się wieczorami na
podwórkach. Ani sama szkoła, ani sami rodzice, obie strony muszą brać
udział w wychowywaniu. A jak obie strony biorą w tym udział, to obie są
odpowiedzialne.
Borek
--
http://www.chembuddy.com
http://www.ph-meter.info
http://www.terapia-kregoslupa.waw.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |