Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!news.webcorp.com.pl!
not-for-mail
From: "r@v" <r...@k...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: w nawiązaniu do "Ich dwoje"
Date: Mon, 25 Sep 2000 14:07:36 +0200
Organization: Serwis RUBIKON - http://www.rubikon.pl
Lines: 116
Message-ID: <8qnf43$uki$1@aquarius.webcorp.com.pl>
References: <3...@n...vogel.pl>
NNTP-Posting-Host: serwis.komp.pl
X-Trace: aquarius.webcorp.com.pl 969883587 31378 212.160.232.46 (25 Sep 2000 12:06:27
GMT)
X-Complaints-To: u...@w...com.pl
NNTP-Posting-Date: 25 Sep 2000 12:06:27 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2314.1300
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2314.1300
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:59566
Ukryj nagłówki
Ptaszek Filip <w...@g...pl> wrote in message
news:39ce7310@news.vogel.pl...
> Trochę przeanalizuję list Woj-ciecha w innym kontekście.
> Chodzi mi o fragment, w którym pada przyklad alkoholu jako jednego z wielu
> oczywiście powodów rozstania małżonków. Woj-ciech pisze:
>
> "Po głebszej analizie tych przykladow [alkohol, zdrada i coś-tam jeszcze -
> przyp. PF] mozna jednak dojsc do wniosku, ze podane zjawiska nie
> sa przyczynami ale symptomami rozkladu danego zwiazku. "
>
> Właśnie. Tu jest cały problem, który chcę poruszyć, bo nie mogę do końca
> zrozumieć, jak to jest. Zanim zacznę, jeszcze jeden cytat Woj-ciecha:
>
> "Moga, co prawda, byc przyczyna odejscia
> poszkodowanej osoby, ale przeciez jest to juz koncowy akt dramatu -
rozklad
> zwiazku zaczyna sie o wiele wczesniej. "
>
> Te słowa są tak prawdziwe, że aż przerażające. Sam znam ludzi, którzy
> stanowili kiedyś cudowne małżeństwo, a teraz nie chcą się widzieć i są po
> rozwodzie. Powód? Alkohol, rzecz jasna.
Jak napisał W. alkohol to tylko symptom. Gdzie są przyczyny? Pytanie trudne
aczkolwiek da się na nie odpowiedzieć. Analizując związek dwojga ludzi można
go podzielić na etapy: ZAUROCZENIE - FASCYNAJCA - PRZYZWYCZAJANIA -
WĄTPLIWOŚCI - ROZCZAROWANIA. Jakkolwiek by na to nie patrzeć można byc
pewnym, że zawsze nasilenie uczuć jest największe na początku związku.
Dalsze problemy wynikają przeważnie z nieświadomości zakochanych co do
perspektyw i rozwoju ich związku. Świat nie będzie zawsze różowy. Smutne ale
prawdziwe.
> I zawsze, kiedy rozmawiam z takimi znajomymi, zastanawia mnie jedna
rzecz -
> jak to jest, że dwoje ludzi, którzy w momencie zawarcia związku
małżeńskiego
> są tak w sobie zakochani, że Romeo z Julią niech się schowają do dziupli,
i
> nagle....krach. Żona odchodzi (najczęściej), mąż odchodzi (rzadko). Nie
> chodzi mi o motywy podjęcia takiego kroku, a więc tego "końcowego aktu
> dramatu", bo ten wydaje się być jasny i logiczny. Dziwi mnie, dlaczego do
> takich sytuacji dochodzi.
> SKORO - dwoje ludzi jest w sobie zakochanych,
> TO - chce dla siebie jak najlepiej i nawzajem się szanują.
> JEŻELI - w pewnym momencie pojawia się alkohol u "jednej połowy"
> TO - dlaczego "druga połowa" nie jest w stanie zapanować nad tym, skoro
> przecież - wydawać by sie mogło - rozumieją się świetnie i mogą na sobie
> polegać.
Zacznijmy od tego, że alkohol nigdy nie pojawia się w sytuacji rozkwitu
związku. Nie ma przecież sensu zmieniania stanu idealnego. Kiedy związek
przekwitnie (reakcje chemiczne się zakończą) i zostaje szara rzeczywistości
ci co są słabi uciekają na przykład w alkoholizm... bo to przecież
stereotypowa droga do zapomnienia.
> Można powiedzieć tak - problemy w pracy, stres. Ale czy w tak idealnym
> małżeństwie nie ma miejsca na poważne rozmowy, refleksje, pocieszenia,
> porady, miłość, zrozumienie, które mogłyby przecież zapobiec alkoholizmowi
i
> w gruncie rzeczy, rozpadzie takiego małżeństwa? Jeżeli mąż pije alkohol to
> nie jest powód do rozwodu, bo każdy pije, tylko jeden zna umiar a drugi
nie.
Jeżeli któres z małżonków ucieka do kieliszka to znaczy, że związek nie jest
już, tak jako napisałeś idealny. W idealnym związku nigdy by do tego nie
doszło. Idealny związek nie istnieje. Prędzej czy później przychodzą
problemy i wtedy okazuje się kto potrafi stawić im czoło a kto jest na to
zbyt słaby.
Twoje dalsze wywody...
> Czy w tak udanie zaczętym małżeństwie tak trudno jest powstryzmać drugą
> stronę od nadmiaru picia alkoholu? Żona się boi? Żona nie chce konfliktów?
> Ale przecież żona zanim zostala żoną nie bała się, nie chciała konfliktów,
> bo przypuszczalnie nie przyszłoby jej do głowy, że przyszły mąż zacznie
> chlać wódę. Więc dlaczego chla?
zdaja sie bledne (w swietle tego co napisalem).
> Pytania są może naiwne (bo niektórzy z Was powiedzą "Ty nic nie wiesz o
> małżeństwach"), ale tylko pozornie.
Ty nie wiesz wszystkiego o małżeństwach. ;)
> No, niech ktoś poda mocny argument,
> logiczną i sensowną odpowiedź, na takie pytanka...
ano zdaje sie, ze podalem.
> A żeby poczuć się lepiej w swoim wywodzie, to na koniec jeszcze raz
> Woj-ciech:
>
> "Malzenstwo, w ktorym zachodza wspomniane zjawiska, znajduje sie juz na
> skraju przepasci - pytanie wiec powinno dotyczyc powodow, dla ktorych
> szczesliwy poczatkowo zwiazek (bo o takich traktuje artykul) zamienia sie
w
> dwu- lub wieloosobowy koszmar."
Proces rozkladu malzenstwa jest na tyle zlozony, ze nie da sie jednoznacznie
odpowiedziec na tego typu pytanie.
> No właśnie. Pytanie powinno dotyczyć POWODÓW.
No wlasnie.
> Kto znajdzie?
znudzenie, rozczarowania, upadek z chmur na ziemie.
> Ptaszek Filip
r@v
--
Wielki konkurs Serwisu RUBIKON! Sprawdz, mozna wygrac: http://konkurs.rubikon.pl
|