Data: 2006-05-07 21:27:16
Temat: Re: witam
Od: "cbnet" <c...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Amnesiak:
> Czyli - na tym przykładzie - nie dowiedziałem się tego, co chciałem.
> Okazuje się bowiem - jeśli dobrze rozumiem - że katolicyzm w pewnym
> wymiarze uznajesz za pożyteczny, zaś w innym szkodliwy i nie do
> zaakceptowania. W żadnym z tych przypadków nie ma więc mowy o
> tolerancji (tak jak ją zdefiniowałeś: akceptacja mimo braku aprobaty).
Inny przyklad: robaki. :)
Zasadniczo nie aprobuje tego co robia robaki, chociaz aprobuje niektore
funkcje ktore pelnia i to pozwala mi zaakceptowac te stworzenia, pod
warunkiem jednak ze nie mam czegos takiego w organizmie lub np
na talerzu.
Dokladnie tak samo jest z moja akceptacja wobec katolicyzmu.
Moze jeszcze raz przeczytaj? :)
> Zaraz, zaraz... Twierdziłeś, że tolerancja to akceptacja bez aprobaty.
> Teraz piszesz, że OD wykazuje brak akceptacji, ale mimo to nie jest
> nietolerancyjny. Więc jak to jest?
W wielu regulach wystepuja wyjatki i takim wyjatkiem w mojej "definicji"
tolerancji jest sytuacja przymusu nieakceptacji, ktora staralem ci sie
opisac i ktora w moim pojeci nie rozstrzyga o tolerancji/nietolerancji
w odniesieniu do przymuszonego.
Tak moge zawtorowac temu o czym napisalem wczesniej.
Tolerancja nie jest powiedzmy "latwym" pojeciem, co nie powinno
jednak stanowic ~umocowania dla upraszczania tegoz.
Ulomnosc wykorzystywanych pojec jest niewatpliwie jedna z glownych
przyczyn degradacji spolecznej tak samo jednostki jak i grup
spolecznych,
co bedziemy mam nadzieje miec okazje wyraznie zaobserwowac
w nie za dlugim czasie na naszej rodzimej arenie poliycznej.
Nie zgadzasz sie? :)
--
Czarek
|