Data: 2003-08-27 16:24:59
Temat: Re: wlasna matka mnie ponizyla
Od: "Dora" <d...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Joanna_Maria:
> > ... Znaczy, one tak z milosci gromadza te pluszaki i to swiadczy,
> > ze znaja milosc? :)
>
> Cytat do ktorego sie odnioslem dotyczyl _pojecia_ o milosci,
> a konkretnie:
> "... osoby wychowywane w domu dziecka nie maja o tym pojecia.".
>
> Nie uwazam aby takie uogolnienie mialo jakies realnie sensowne
> odniesienie do rzeczywistosci, co staralem sie uzasadnic (niezbyt
> skutecznie jak sie okazuje w Twoim wypadku). ;)
>
> Czarek
>
> Przyznaje, ze uzylam tu tzw. skrotu myslowego. Chodzilo mi o to, ze nie
zaznaly w dziecinstwie prawdziwej milosci. Wychowawcy w DD chocby buli
najwszpanialsi, a pluszaki namilsze na swiecie, nier zastapia pelnego milosci
Domu Rodzinnego. Jasne, ze czasami takie osoby potrafia kochac, ale niestety
zdarza sie to niezwykle rzadko. Jeszcze, abym byla dobrze zrozumiana: dziecko
otoczone miloscia czuje sie w domu wazna osoba, taka ktorej potrzeby sa
zaspokajane (w miare mozliwosci oczywiscie), ktorej slucha sie z uwaga i
przytula tyle ile potrzeba. W DD nie ma czasu na indywidualne traktowanie
kazdego z wychowankow i dlatego trudno tu mowic o milosci. Moze byc milo,
serdecznie...itp, ale to nie Milosc. Kazdy psycholog, pedagog, terapeuta Ci to
potwierdzi.
Dora.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|