« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2009-08-22 21:06:04
Temat: Re: wojna - baardzo długieXL wrote:
...
>>> Albo dlatego, że są niezaradni - albo dlatego, że stanowią trzon
>>> inteligencji.
>> Ale za to wiedzą najlepiej. O wojnie.
> Niczego Wam nie wiadomo o naszej zaradności/niezaradności.
> Jednak na podstawie naszego poczucia życiowego komfortu i zadowolenia
> z życia powinniście raczej zakładać nasze wysokie umiejętności w
> dziedzinie właściwej oceny sytuacji oraz sporą zaradność życiową.
Mamy prawo wiedzieć i mamy prawo nie zakładać.
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2009-08-22 21:31:53
Temat: Re: wojna - jeszcze dłuższe
Stalker wrote:
> XL pisze:
>
> > Nie tylko my. Tak�e ca�y �wiat my�l�cych ludzi intelektu i
moralno�ci.
>
> Schopenhauer okre�la to bodaj jako chwyt 30 w swojej "Erystyce" :-)
> "Argument odwo�uj�cy si� do respektu (autorytetu)". Ten powy�szy jest
> wyj�tkowo kulawy bo odwo�uj�cy si� do "powszechno�ci mniemania", co si�
> nijak ma do prawdziwo�ci tego�...
>
> > To ju� ka�dy MY�L�CY mo�e sam - og�lniki i komuna�y s� dla
my�lacych ludzi.
> > Dla pawian�w znaczenie maj� tylko banany=konkrety.
>
> Pere�eczka sofistyki :-)
>
> >> W odpowiedzi dosta�em przyk�ad II WS i to w dodatku z punktu widzenia
> >> Polak�w, co jest akurat najgorszym mo�liwym rozwi�zaniem.
> >
> > Ale mo�e najlepiej pami�tanym jeszcze.
>
> Albo jedynym znanym...
>
> > C� tu b��dzi� po wojnach.
>
> Skoro siďż˝ zna tylko jednďż˝ :-)
>
> > I pozytywny, i negatywny dla moralno�ci/warto�ci moralnych. Wa�ne jest, co
> > przewa�a - w tym przypadku nie rozpatrujemy wojennych koszt�w
> > historycznych, ekonomicznych, ludno�ciowych itp.
>
> I na podstawie pojedynczych przypadk�w dosz�a� do wniosku �e w przypadku
> II WS przewa�aj� te dobre. Tymczasem na ka�dy Tw�j jednostkowy przyk�ad
> mo�na poda� inny - przeciwny. W kt�rym� po�cie piszesz np. jak to po
> tragicznych prze�yciach ludzie zaczynaj� wierzy�. Tylko �e w takich
> samych sytuacjach drugie tyle ludzi PRZESTAJE wierzy�. II WS by�a jedn�
> z przyczyn odej�cia od wiary i rozszerzenia si� ateizmu i laicyzacji.
> Po prostu ludzie przestali wierzy�, �e gdyby B�g istnia� to dosz�o by
> do takich rzeczy...
>
>
> >> Po trzecie (zwi�zane z drugim):
> >> Dumni, honorowi (ale do tego tak�e inni: jak inteligentni i
> >> wykszta�ceni) z przeciwnego obozu w przypadku takich ideologicznych
> >> konflikt�w jak II WS s� zagro�eniem dla agresora, st�d dodatkowy
> >> czynnik: zaplanowanych czystek i akcji specjalnych maj�cych na celu
> >> zabicie jak najwi�kszej ilo�ci z nich. St�d Katy�, akcja AB itp.
operacje.
> >
> > W�A�NIE!!! Na to czeka�am! Mam jak na tacy.
> > Czyli agresor, wr�g, dobrze wie, co trzyma narody przy �yciu podczas
> > kryzysu bezpiecze�stwa i wszelkich warto�ci, tak??? A Ty to chcesz
> > podwa�a�?
> > No nie...
>
> Bardzo si� ciesz�, �e dostarczasz mi argument�w. W zasadzie ka�dy tw�j
> kolejny post coraz bardziej gruntuje mojďż˝ pewnďż˝ teoriďż˝ :-)
> Po pierwsze nie zaw�aszczaj sobie memania (to nie b��d) o tym co
> utrzymuje narody przy �yciu. A po drugie nie narody, tylko co� innego...
>
> Kiedy zacz�li�cie z Chironem rzuca� "dum�", "honorem", "degrengolad�",
> "oczyszczeniem moralnym", "selekcj� naturaln�" "cykliczno�ci� " zaraz
> przypomniaďż˝ mi siďż˝ Dawkins i jego "Samolubny gen".
>
> Dawkins opisuje pewn� strategi� ewolucyjn� walki "jastrz�bi" z
> go��biami". Pokr�tce: Jastrz�bie sp�r rozstrzygaj� walk� na
�mier� i
> �ycie, go��bie "negocjuj�", w przypadku ataku wycofuj� si�.
> Zasadniczo stabilna populacja sk�ada si� z pewnej liczby jastrz�bi oraz
> pewnej r�wnowa��cej je liczby go��bi. Stabilnej, czyli takiej gdzie
> �adna frakcja nie osi�ga przewagi. Stabilnej nie oznacza najlepszej.
> Najlepsz� strategi� by�oby gdyby wszyscy byli "go��biami". Niestety pakt
> go��bi jest wra�liwy na "zdrad�". Pojedyncze jastrz�bie osi�gaj� w
> takiej populacji bardzo du�y sukces i mno�� si�, a� do uzyskania
> r�wnowagi. Populacja samych jastrz�bi te� nie jest stabilna, bo bardzo
> "kosztowna". W takiej populacji �wietnie poradzi sobie wycofuj�cy sie
> go��b, podczas gdy jastrz�bie b�d� sie zabija�...
>
> Ciekaw jestem czy ktoďż˝ juďż˝ widzi jak to siďż˝ ma do naszej sytuacji?
>
> Ot� ludzka populacja sk�ada si� z pewnej ilo�ci "jastrz�bi" i pewnej
> ilo�ci "go��bi" Oczywi�cie istnieje r�wnie� mn�stwo stan�w
po�rednich,
> ale dla uproszczenia zajmiemy sie tylko tymi dwoma typami. Ja nawet
> specjalnie zostanďż˝ przy tych nazwach, pomimo oczywistego i prostego
> chwytu polemicznego jakiego u�yje Ikselka w tej sytuacji, czyli "wol�
> by� jastrz�biem ni� go��biem"
>
> Ludzki jastrz�b to no�nik nie tylko zapewne specyficznych (lepszych ;-)
> ) )gen�w, ale tak�e ca�ej grupy mem�w "honoru", "dumy", "patriotyzmu",
> "narodu", "wiary", "ziemi ojc�w" itp. Samo w sobie nie jest to
> specjalnie gro�ne, niestety ww. memy to memy silnie "konfrontacyjne",
> objawiaj�ce swoj� toksyczno�� w rywalizacji z analogicznymi u "wroga",
> czyli innych jastrz�bi.
>
> W normalnym spo�ecze�stwie "jastrz�bie" sobie �yj� w miar� normalnie,
ba
> nawet dosy� dobrze, no mo�e troch� sfrustrowane brakiem zrozumienia ze
> strony jastrz�bi i brakiem wyzwa�.
>
> Ta r�wnowaga trwa do p�ki z jakich� przyczyn (wi�cej o tych przyczynach
> troch� p�niej) jastrz�bie nie osi�gn� w spo�eczno�ci przewagi.
> Pojawiaj� si� wtedy np. "mesjasze" "odnowy moralnej" w pogardzie maj�cy
> "degrengolad�" wsp�czesnych im czas�w, zapowiadaj�cy "lepsze czasy" dla
> ich "jastrz�bich gen�w", albowiem tylko one s� no�nikiem "prawdziwych
> warto�ci". Czy kto� kojarzy ju� schemat? Kojarzy z historii r�nych
> "mesjaszy"? Wyj�tkowo niebezpieczna jest sytuacja, w kt�rej "najdzie
> si�" odpowiednia ilo�� "mesjaszy" np. w dw�ch r�nych krajach.
>
> �eby by�o jasne: nie samo istnienie jastrz�bi jest gro�ne, ale ich
> niekontrolowany rozr�d, kt�ry powoduje rozkr�canie si� w�r�d nich
> swoistej "spirali nienawi�ci" i zdecydowanie zwi�ksza si�
> prawdopodobie�stwo konfliktu. Panosz� si� coraz bardziej jadowite memy
> "dumy", "honoru", "patriotyzmu", "moralno�ci" (czy mo�e ju� teraz pychy,
> fanatyzmu, nacjonalizmu itd.)
>
> I wtedy wybucha wojna...
>
> Wojna tym straszniejsza im bardziej jadowite jastrz�bie. Wojna, w kt�rej
> ze wzgl�du na u�yte �rodki gin� wszyscy i jastrz�bie i go��bie.
> Taka wojna trwa do wyczerpania, kt�rej� ze stron (p� biedy je�li jest
> to strona faktycznie moralniejsza), lub obu.
>
> II WS zako�czy�a si� wyczerpaniem faszyzmu i nazizmu, ale czy mo�na
> powiedzie�, �e zako�czy�a si� zwyci�stwem "lepszej strony" skoro
w�r�d
> zwyci�zc�w znalaz� sie komunizm? I to na zasadzie zgni�ego kompromisu z
> "wolnym �wiatem?") Wojna Irak - Iran zako�czy�a si� wyczerpaniem obu
> stron. Ale jak zako�czy�a si� wojna wietnamska? Jak sko�czy�a si�
> interwencja w Afganistanie? A kto wygra� w straszliwym szale jastrz�bi w
> Kambod�y?
>
> I dochodzimy do sedna: Po wojnie powr�t do normalno�ci polega na
> usuni�ciu si� w k�t "konfrontacyjnych" mem�w na rzecz mem�w
> pacyfistycznych. Przetrzebione i skompromitowane memy "dumy, honoru,
> patriotyzmu" usuwaj� sie w cie� na rzecz mem�w "mi�o�ci",
> "solidarno�ci", "spokoju" (Dlatego uwa�am, �e Chiron nie ma racji
> wrzucaj�c wszystkie wymienione warto�ci do jednego worka "odnowy
> moralnej". Powojenna odnowa moralna opiera siďż˝ o memy "pokojowe",
> a nie "wojenne", tym bardziej �e i nosz�ca je populacja jastrz�bi jest
> bardzo przetrzebiona
>
> Ale tak jak pisze Ikselka memy konfrontacji nie zanikajďż˝, one pozostajďż˝
> w pami�ci, czekaj� na swoj� kolej, na up�yw lat, na sw�j powr�t...
>
> I teraz rodzi si� pytanie: Czy opisana wy�ej sytuacja faktycznie jest
> cykliczna? Czy konflikt strategii ewolucyjnych "go��bia" i "jastrz�bi"
> skazany jest na ci�g�� oscylacj�?
>
> Czy "go��bie" skazane s� na ten cykliczny dyktat jastrz�bi?
> By� mo�e nie, je�li przyjmie si� powy�szy punkt widzenia i wyci�gnie z
> niego wnioski. Wcze�niej pisa�em o przyczynach wzrostu liczebno�ci
> jastrz�bi. Jedn� z takich przyczyn jest up�yw lat od ostatniej wojny.
>
> Pozwala to wraca� memom konfrontacyjnym, bez baga�u pami�ci.
>
> Po pierwsze memy "honoru", "dumy", "bohaterstwa" s� bardzo zara�liwe, bo
> maja ogromn� pozytywn� konotacj� pomimo szk�d jakie potrafi�
wyrz�dzi�.
> Roznosi si� to w filmach traktuj�cych wojn� jako przygod�, umacnia to
> ten etos wojny jako rycerskiego pojedynku itp. itd.
> Dawkins pisze np. o memie "wiary", kt�ry potrafi by� tak silny, �e
> pchnie jednostk� do samob�jstwa, w odpowiednim klimacie wprawdzie no�nik
> zginie, ale mem przetrwa obro�ni�ty legend� "oddania sprawie i
> heroicznej, bohaterskiej �mierci". Poj�cia szahidzi nie trzeba chyba
> t�umaczy�? Poj�cia kamikadze chyba te� nie?
> Ka�dy chce by� postrzegany pozytywnie, kto nie chce by� "honorowy",
> "dumny" itd. A tymczasem go��bie nie powinny pozwoli� sobie na
> narzucenie jastrz�biej interpretacji i oceny cech!
>
> Ale po drugie, no�nikami konfrontacyjnych mem�w s� najcz�ciej osobniki
> silne, dominuj�ce, kt�rych "go��bie" si� po prostu boj�. Tak jest chyba
> z Ikselk�. Podejrzewam, �e jest wiele os�b, kt�re po prostu boj� si� z
> niďż˝ polemizowaďż˝..
>
> Po trzecie memy "konfrontacyjne" maj� siln� tendencje do zaw�aszczania
> sobie poj��, czy postaw, kt�re wcale do nich nie nale��.
> Tu przyk�adem mo�e by� rze� Woli (i Ochoty), o kt�rej pisa�a Ikselka.
> Jakby to nie zabrzmia�o bezpo�redni� przyczyn� rzezi by� WYBUCH
> Powstania Warszawskiego. Gdyby nie by�o Powstania, nie by�oby rzezi.
> (Tak wiem: wojne wywo�ali Niemcy i ponosz� za to pe�n� odpowiedzialno��
> i gdyby nie by�o wojny nie by�oby powstania) Tymczasem dzisiaj te
> wydarzenia sta�y si� cz�ci� legendy o ofiarno�ci, bohaterstwie i walki
> o ojczyzn�. Z ludzi, kt�rzy byli ofiarami pewnych decyzji wynikaj�cych z
> "dumy i honoru" robi sie teraz bohater�w tych�e!
> Dlatego owszem nale�y czci� zabitych, ale pami�ta� kto za tym stoi (w
> tym wypadku za decyzja o wybuchu powstania). To samo jest w przypadku
> Niemc�w. Owszem oni maja prawo pami�ta� o ofiarach nalot�w na Drezno,
> czy zatomienia "Wilhelma Gustloffa", ale jednoznacznie powinni wiedzieďż˝,
> �e stoj� za tym ich "jastrz�bie" z Hitlerem na czele!
>
> Stalker, przepraszam, �e tak d�ugo, ale w takim temacie kr�cej si� chyba
> nie da...
Bardzo ładne, ale jest błąd. Ikselka jest słaba, bo uległa memetyce
cechującej jastrzębie. A gołębie są silne bo nie ulegają nie poddają
się złogom kultury, chroni ich słabość i iks jako kobieta ma
bardzo sprany mózg , bo jest słaba, ale jej słabość nie ochroniła, po
prostu uwierzyła w coś co jej jako osoby nie cechuje, uciekła w mem
zewnętrzny.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2009-08-22 21:32:46
Temat: Re: wojna - jeszcze dłuższeStalker wrote:
[...]
> Bardzo się cieszę, że dostarczasz mi argumentów. W zasadzie każdy twój
> kolejny post coraz bardziej gruntuje moją pewną teorię :-)
> Po pierwsze nie zawłaszczaj sobie memania (to nie błąd) o tym co
> utrzymuje narody przy życiu. A po drugie nie narody, tylko coś
> innego...
> Kiedy zaczęliście z Chironem rzucać "dumą", "honorem", "degrengoladą",
> "oczyszczeniem moralnym", "selekcją naturalną" "cyklicznością " zaraz
> przypomniał mi się Dawkins i jego "Samolubny gen".
> Dawkins opisuje pewną strategię ewolucyjną walki "jastrzębi" z
> gołębiami". Pokrótce: Jastrzębie spór rozstrzygają walką na śmierć i
> życie, gołębie "negocjują", w przypadku ataku wycofują się.
> Zasadniczo stabilna populacja składa się z pewnej liczby jastrzębi
> oraz pewnej równoważącej je liczby gołębi. Stabilnej, czyli takiej
> gdzie żadna frakcja nie osiąga przewagi. Stabilnej nie oznacza
> najlepszej. Najlepszą strategią byłoby gdyby wszyscy byli
> "gołębiami". Niestety pakt gołębi jest wrażliwy na "zdradę".
> Pojedyncze jastrzębie osiągają w takiej populacji bardzo duży sukces
> i mnożą się, aż do uzyskania równowagi. Populacja samych jastrzębi
> też nie jest stabilna, bo bardzo "kosztowna". W takiej populacji
> świetnie poradzi sobie wycofujący sie gołąb, podczas gdy jastrzębie
> będą sie zabijać...
> Ciekaw jestem czy ktoś już widzi jak to się ma do naszej sytuacji?
>
> Otóż ludzka populacja składa się z pewnej ilości "jastrzębi" i pewnej
> ilości "gołębi" Oczywiście istnieje również mnóstwo stanów pośrednich,
> ale dla uproszczenia zajmiemy sie tylko tymi dwoma typami. Ja nawet
> specjalnie zostanę przy tych nazwach, pomimo oczywistego i prostego
> chwytu polemicznego jakiego użyje Ikselka w tej sytuacji, czyli "wolę
> być jastrzębiem niż gołębiem"
> Ludzki jastrząb to nośnik nie tylko zapewne specyficznych (lepszych
> ;-) ) )genów, ale także całej grupy memów "honoru", "dumy",
> "patriotyzmu", "narodu", "wiary", "ziemi ojców" itp. Samo w sobie nie
> jest to specjalnie groźne, niestety ww. memy to memy silnie
> "konfrontacyjne", objawiające swoją toksyczność w rywalizacji z
> analogicznymi u "wroga", czyli innych jastrzębi.
>
> W normalnym społeczeństwie "jastrzębie" sobie żyją w miarę normalnie,
> ba nawet dosyć dobrze, no może trochę sfrustrowane brakiem
> zrozumienia ze strony jastrzębi i brakiem wyzwań.
>
> Ta równowaga trwa do póki z jakichś przyczyn (więcej o tych
> przyczynach trochę później) jastrzębie nie osiągną w społeczności
> przewagi. Pojawiają się wtedy np. "mesjasze" "odnowy moralnej" w
> pogardzie mający "degrengoladę" współczesnych im czasów,
> zapowiadający "lepsze czasy" dla ich "jastrzębich genów", albowiem
> tylko one są nośnikiem "prawdziwych wartości". Czy ktoś kojarzy już
> schemat? Kojarzy z historii różnych "mesjaszy"? Wyjątkowo
> niebezpieczna jest sytuacja, w której "najdzie się" odpowiednia ilość
> "mesjaszy" np. w dwóch różnych krajach.
> Żeby było jasne: nie samo istnienie jastrzębi jest groźne, ale ich
> niekontrolowany rozród, który powoduje rozkręcanie się wśród nich
> swoistej "spirali nienawiści" i zdecydowanie zwiększa się
> prawdopodobieństwo konfliktu. Panoszą się coraz bardziej jadowite memy
> "dumy", "honoru", "patriotyzmu", "moralności" (czy może już teraz
> pychy, fanatyzmu, nacjonalizmu itd.)
>
> I wtedy wybucha wojna...
>
> Wojna tym straszniejsza im bardziej jadowite jastrzębie. Wojna, w
> której ze względu na użyte środki giną wszyscy i jastrzębie i
> gołębie. Taka wojna trwa do wyczerpania, którejś ze stron (pół biedy jeśli
> jest
> to strona faktycznie moralniejsza), lub obu.
>
> II WS zakończyła się wyczerpaniem faszyzmu i nazizmu, ale czy można
> powiedzieć, że zakończyła się zwycięstwem "lepszej strony" skoro wśród
> zwycięzców znalazł sie komunizm? I to na zasadzie zgniłego kompromisu
> z "wolnym światem?") Wojna Irak - Iran zakończyła się wyczerpaniem obu
> stron. Ale jak zakończyła się wojna wietnamska? Jak skończyła się
> interwencja w Afganistanie? A kto wygrał w straszliwym szale
> jastrzębi w Kambodży?
>
> I dochodzimy do sedna: Po wojnie powrót do normalności polega na
> usunięciu się w kąt "konfrontacyjnych" memów na rzecz memów
> pacyfistycznych. Przetrzebione i skompromitowane memy "dumy, honoru,
> patriotyzmu" usuwają sie w cień na rzecz memów "miłości",
> "solidarności", "spokoju" (Dlatego uważam, że Chiron nie ma racji
> wrzucając wszystkie wymienione wartości do jednego worka "odnowy
> moralnej". Powojenna odnowa moralna opiera się o memy "pokojowe",
> a nie "wojenne", tym bardziej że i nosząca je populacja jastrzębi jest
> bardzo przetrzebiona
>
> Ale tak jak pisze Ikselka memy konfrontacji nie zanikają, one
> pozostają w pamięci, czekają na swoją kolej, na upływ lat, na swój
> powrót...
> I teraz rodzi się pytanie: Czy opisana wyżej sytuacja faktycznie jest
> cykliczna? Czy konflikt strategii ewolucyjnych "gołębia" i "jastrzębi"
> skazany jest na ciągłą oscylację?
>
> Czy "gołębie" skazane są na ten cykliczny dyktat jastrzębi?
> Być może nie, jeśli przyjmie się powyższy punkt widzenia i wyciągnie z
> niego wnioski. Wcześniej pisałem o przyczynach wzrostu liczebności
> jastrzębi. Jedną z takich przyczyn jest upływ lat od ostatniej wojny.
>
> Pozwala to wracać memom konfrontacyjnym, bez bagażu pamięci.
>
> Po pierwsze memy "honoru", "dumy", "bohaterstwa" są bardzo zaraźliwe,
> bo maja ogromną pozytywną konotację pomimo szkód jakie potrafią
> wyrządzić. Roznosi się to w filmach traktujących wojnę jako przygodę,
> umacnia to ten etos wojny jako rycerskiego pojedynku itp. itd.
> Dawkins pisze np. o memie "wiary", który potrafi być tak silny, że
> pchnie jednostkę do samobójstwa, w odpowiednim klimacie wprawdzie
> nośnik zginie, ale mem przetrwa obrośnięty legendą "oddania sprawie i
> heroicznej, bohaterskiej śmierci". Pojęcia szahidzi nie trzeba chyba
> tłumaczyć? Pojęcia kamikadze chyba też nie?
> Każdy chce być postrzegany pozytywnie, kto nie chce być "honorowy",
> "dumny" itd. A tymczasem gołębie nie powinny pozwolić sobie na
> narzucenie jastrzębiej interpretacji i oceny cech!
>
> Ale po drugie, nośnikami konfrontacyjnych memów są najczęściej
> osobniki silne, dominujące, których "gołębie" się po prostu boją. Tak
> jest chyba z Ikselką. Podejrzewam, że jest wiele osób, które po
> prostu boją się z nią polemizować..
>
> Po trzecie memy "konfrontacyjne" mają silną tendencje do zawłaszczania
> sobie pojęć, czy postaw, które wcale do nich nie należą.
> Tu przykładem może być rzeź Woli (i Ochoty), o której pisała Ikselka.
> Jakby to nie zabrzmiało bezpośrednią przyczyną rzezi był WYBUCH
> Powstania Warszawskiego. Gdyby nie było Powstania, nie byłoby rzezi.
> (Tak wiem: wojne wywołali Niemcy i ponoszą za to pełną
> odpowiedzialność i gdyby nie było wojny nie byłoby powstania)
> Tymczasem dzisiaj te wydarzenia stały się częścią legendy o
> ofiarności, bohaterstwie i walki o ojczyznę. Z ludzi, którzy byli
> ofiarami pewnych decyzji wynikających z "dumy i honoru" robi sie
> teraz bohaterów tychże! Dlatego owszem należy czcić zabitych, ale pamiętać
> kto za tym stoi (w
> tym wypadku za decyzja o wybuchu powstania). To samo jest w przypadku
> Niemców. Owszem oni maja prawo pamiętać o ofiarach nalotów na Drezno,
> czy zatomienia "Wilhelma Gustloffa", ale jednoznacznie powinni
> wiedzieć, że stoją za tym ich "jastrzębie" z Hitlerem na czele!
>
> Stalker, przepraszam, że tak długo, ale w takim temacie krócej się
> chyba nie da...
Bardzo interesujące i logiczne. Przeczytałem z zapartym tchem. Nie zgadzam
się tylko z jednym. Ikselka i Chiron nie są nawet namiastkami jastrzębi.
Oceniać ich nie będę publicznie, ale wg mnie jastrzębie muszą mieć jakąś
wymierną klasę.
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2009-08-22 21:38:15
Temat: Re: wojna - baardzo długie
Użytkownik "Stalker" <t...@i...pl> napisał w wiadomości
news:h6otvl$3qe$1@news.interia.pl...
> Dopiero teraz trochę czasu znalazłem, żeby odpowiedzieć. Odpowiem
> zbiorczo, żeby nie gubić się po wątkach.
>
> Żeby uporządkować fakty:
>
> 1. Chiron i Ikselka odbierają współczesne czasy jako "degrengoladę" "czas
> pogardy" "zanik naczelnych wartości", a współczesnych ludzi jako
> pozbawionych pewnych "naczelnych i niezbędnych cech charakteru"
Odpowiadam za siebie.
Tak, jest to degrengolada.
> 2. Stąd pojawiło się pytanie: Jak to zmienić? Jak spowodować, żeby ludzie
> znowu "posiedli te cechy", a czasy się zmieniły?
OK
> 3. Oczywiście musi dojść do wojny jako cyklicznego i naturalnego procesu
> uzdrowienia moralnego
Chcę sie mylić, jednak to chyba tylko takie "chciejstwo":-(
> 4. Albowiem oczywistym jest, że skutkiem wojny jest korzystna "selekcja
> naturalna" i powrót "moralności"
Selekcję naturalną dodałem w pewnym sensie...mimochodem. Tak mi się
skojarzyło: lekarze już od dawna głoszą, że naturalna selekcja wśród ludzi
praktycznie zanikła- przynajmniej w kulturze europejskiej. Przychodzi na
świat coraz więcej ludzi z odziedziczonymi po przodkach takimi ułomnościami,
że bez stałego zażywania leków, operacji etc- długo by nie pożyli. Dziś na
ogół nawet o tym nie myślą. Skala zjawiska jest naprawdę ogromna. Całkiem
możliwe, że niedługo tacy ludzie będą przeważać. Czy to jest korzystne dla
naszego gatunku? Każdy odpowie sobie sam.
> Ad 1) Pierwszy punkt zasadniczo jest tak ogólnikowy, że nie można z nim
> dyskutować. To zbiór stereotypów i komunałów, zasadniczo jednak
> niefalsyfikowalny na takim poziomie ogólności. Aczkolwiek na pewno można z
> nim dyskutować przechodząc z poziomu nic nie znaczących ogólników na
> poziom konkretnych cech.
> Ba, przekonany jestem, że trzeba to zrobić, z powodów, o których dalej
>
> Ad3) Poprosiłem o przykłady wojen, które miały uzdrawiający moralnie wpływ
> na ludzi.
> W odpowiedzi dostałem przykład II WS i to w dodatku z punktu widzenia
> Polaków, co jest akurat najgorszym możliwym rozwiązaniem.
>
> Najpierw trzeba by się zastanowić jakie są rodzaje wojen, choćby ze
> względu na przyczynę ich wybuchu. I wtedy zastanowić sie jaki taka wojna
> ma wpływ na społeczeństwo/jednostkę (Bo to jest kolejny konieczny do
> rozpatrzenia czynnik).
>
> Będą wojny o bardzo małym wpływie: krótkie, "niewielkie", z udziałem tylko
> sił zbrojnych, prowadzone na obcym terytorium (np. konflikt
> argentyńsko-brytyjski o Falklandy) Im oczywiście wojna dłuższa,
> intensywniejsza tym wpływ zarówno na jednostkę jak i na społeczeństwo
> będzie rósł. Tak jak wojna wietnamska, która miała być dla Amerykanów
> operacją krótką i bezbolesną, a zakończyła się wieloletnim zaangażowaniem
> i ogromnymi stratami. Proponuję zapoznać się z jej wpływem na amerykańskie
> społeczeństwo i jego "moralność", mimo, że wojna miała w założeniu
> "szczytny" cel walki z komunizmem
>
> Na zakończenie mamy wojnę totalną. Globalną, rozpoczętą w imię celu
> ideologicznego i nowoczesną.
>
> Owszem akurat globalność ma bardzo znaczący wpływ na ilościowy wymiar
> zmian. Jej wpływ zarówno na społeczeństwa jak i na jednostki będzie
> ogromny, bo wojna była długa, toczona na wielu terytoriach, z wyraźnym
> "udziałem" nie tylko sił zbrojnych, ale również cywilów. I co do tego
> możemy się zgodzić:
>
> Wojna taka jak II WS ma ogromny wpływ na ludzkie postawy
Proponuję zacząć od cytatu:
"Plenty and peace
breeds cowards:
hardness ever.
Of hardiness is mother."
I niech to będzie mottem całej mojej wypowiedzi.
Uważam, że podział na wojny lokalne, globalne, u siebie, na zewnątrz-
zaciemnia dyskusję. Pewne zjawiska są wspólne- zgoda, że o innym natężeniu.
W czasie wojny dochodzi do polaryzacji postaw, idei. Ludzie, którzy uważali,
że wierzą w Boga, a tak naprawdę nie wierzyli- zaczynają winić Boga za
wszystko i - bywa- zostają ateistami. Wielu ludzi, którzy nie zastanawiali
się nad sprawami duchowymi, żyli doczesnością- stają się głęboko religijnymi
ludźmi. Wzrasta znacząco liczba ludzi, które religie nazywają oświeconymi. W
jednej chwili potrafią zrozumieć coś, czego w czasie pokoju nie zrozumieli
by pewno nigdy. To sens istnienia. To oni będą jego "rozsadnikami" w czasie
pokoju. Jeśli nie przeżyją (jak np o.M.Kolbe)- ich przykład narodzi
świętych, lub po prostu zwykłych, uczciwych ludzi.
W czasie pokoju ludzie nie zastanawiają się nad najprostszymi sprawami,
które są ważne. Coś jak powietrze. Jak zaczyna brakować- wtedy dopiero
wiedzą, jak jest ważne. Np śp. Lem pisał, że przed wojną miał poglądy
socjalistyczne. Spotykali się w swoim gronie- i jak wielu socjalistów wtedy
byli przekonani, że państwowość to anachronizm, i państwo polskie nie
powinno istnieć. Co najmniej powinno zespolić się z Krajem Rad. Zupełnie nie
rozumieli, czym jest państwowość. I nagle we wrześniu 39 r- ta państwowość
przestała istnieć. I dopiero wtedy on i wielu podobnie myślących zrozumiała,
po co ta państwowość im jest potrzebna. Dopiero mając taką wiedzę w sobie
można ją przekazać- nawet "zarazić" nią innych. Wszystko inne- to tylko
teoretyzowanie.
Ta wiedza- prawdziwa, a jednak zapomniana- zostaje przekazana następnemu
pokoleniu. I - jak uczy historia- następne pokolenie na ogół nie potrafi jej
skutecznie przekazać kolejnemu.
> Ale jaki to wpływ: pozytywny, czy negatywny? Jeśli spojrzymy z punktu
> widzenia ewolucji, czyli przez pryzmat "selekcji naturalnej", to jaka to
> jest selekcja?
>
> Z Ikselkowego podejścia do tematu wynika jakoby wojna (a jako przykład
> podała II WS) premiowała osobniki zaradne, silne, honorowe, dumne, itp.
> Czyli o "pozytywnym" (z punktu widzenia Ikselki, pomijam tu na razie
> Chirona) zestawie cech. Niestety ciągle jeszcze funkcjonuje ten zużyty już
> romantyczno-rycerski etos wojny
>
> Po pierwsze:
> Konflikt na taką skalę i prowadzony takimi środkami jest bardzo
> PRZYPADKOWY. Selekcja współczenowojenna jest raczej jak kataklizm, a nie
> dobór naturalny. Przypadkowa bomba, przypadkowa torpeda, zabłąkany pocisk
> nie patrzą jakie kto ma cechy...
> Żeby dostać się na "Steubena", "Gustloffa" czy na "Goyę" w okresie
> niemieckiej ucieczki w 1945 trzeba było pewnie mnóstwo siły, sprytu, itp.
> cech. Cóż z tego skoro żaden z tych statków nie dopłynął do portu,
> zabierając w głębiny Bałtyku blisko 20.000 osób? Paradoksalnie przeżyli
> "słabsi", Ci którzy się nie zaokrętowali. A jakież to "pozytywne cechy"
> trzeba było mieć żeby przeżyć w Hiroshimie?
>
> Po drugie:
> Pewne cechy są wieloznaczne. Co oznacza słowo "zaradny" w realiach np.
> okupacji? Jakim zestawem cech charakteryzuje się ktoś zaradny? "Zaradność"
> dla Ikselki oznacza zapewne, że dzielny, silny, prawy mężczyzna zapewnia
> na wojnie byt swojej rodzinie.
> Ale za jaką cenę? Przecież "zaradny" będzie też ktoś kto przetrwał za
> wszelką cenę. Za cenę zdrady, wyboru on albo ja, kolaboracji,
> szmalcownictwa, zabicia kogoś itp. itd.
>
> W dodatku cechy takie jak duma, honor, bohaterstwo w obliczu "wojennego
> doboru" raczej obniżają szanse przeżycia. Przeżywają "zaradni", ale to nie
> oznacza dumni i honorowi. Większe szanse przeżycia ma dekownik, niż
> rzucający się z granatem na czołgi. Do zaradności bardziej będą pasować
> pejoratywne określenia: cwany, przebiegły, cyniczny.
>
> Po trzecie (związane z drugim):
> Dumni, honorowi (ale do tego także inni: jak inteligentni i wykształceni)
> z przeciwnego obozu w przypadku takich ideologicznych konfliktów jak II WS
> są zagrożeniem dla agresora, stąd dodatkowy czynnik: zaplanowanych czystek
> i akcji specjalnych mających na celu zabicie jak największej ilości z
> nich. Stąd Katyń, akcja AB itp. operacje.
>
> Podsumowując trzy powyższe punkty:
>
> Jak społeczeństwo, zdziesiątkowane przypadkowym, nie dającym się wyjaśnić
> pogromem (Punkt 1) złożone w dużej części z ludzi, którzy przeżyli za
> wszelka cenę: obojętności, dekownictwa, strasznych kompromisów, działając
> wbrew moralności (Punkt 2), celowo pozbawione elit intelektualnych i
> innych (Punkt 3) miałoby:
>
> "...unaocznić sobie wagę pewnych prostych wartości, o których ludzie
> często nie pamiętają (wolność, solidarność, miłość, honor, odwaga,
> etc)..." (to Chiron - BTW: czy uprawnione jest wrzucanie do jednego wora
> wszystkich tych cech? Patrz początek postu)
>
> a wojna miałaby być:
>
> "...naturalnym i cyklicznym zjawiskiem uzdrawiającym moralność..." ?
> (to Ikselka: W osobnym poście wrócę do tematu cykliczności i
> "konieczności" wojen, bo twoja postawa coś mi uzmysłowiła)
>
> Stalker, teraz lecę i wrócę wieczorem
To właśnie, co napisałeś- nazywam teoretyzowaniem. Po pierwsze- może Cę to
zdziwi, ale ja mam głębokie przekonanie, że nie istnieje coś takiego jak
"przypadek" (chyba, że w gramatyce). Ludzie więc wcale nie giną przypadkiem.
Jeśli to dla Ciebie zbyt "odjechana" teza- zostawmy ją.
Zgodzisz się zapewne, że ci ludzie, którzy przeżyli- mieli często okazję
poznać samych siebie, prawda? To w czasie pokoju przywilej nielicznych. W
czasie wojny- doświadcza tego wielu. Jednakże tylko posiadając wiedzę o
sobie, swoich zachowaniach, emocjach- można zrozumieć siebie. Wtedy dopiero
człowiek jest w stanie zrozumieć innych ludzi. I- tak naprawdę- pokochać.
Następuje więc ogólny wzrost świadomości społeczeństw. Ludzie choćby
zaczynają się cieszyć tym, co posiadają- co, jak być może obserwujesz na tej
grupie- jest zjwiskiem tak niesamowicie rzadkim i dziwnym, że jak dochodzi
do jego ujawnienia (XL)- to spotyka to się ze skrajnym wręcz
niezrozumieniem.
To tyle w skrócie.
serdecznie pozdrawiam
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2009-08-22 21:40:45
Temat: Re: wojna - jeszcze dłuższe
Użytkownik "michal" <6...@g...pl> napisał w wiadomości
news:h6po63$t3u$1@inews.gazeta.pl...
>
> Bardzo interesujące i logiczne. Przeczytałem z zapartym tchem. Nie zgadzam
> się tylko z jednym. Ikselka i Chiron nie są nawet namiastkami jastrzębi.
> Oceniać ich nie będę publicznie, ale wg mnie jastrzębie muszą mieć jakąś
> wymierną klasę.
Masz rację. To, co napisałeś- to opis jastrzębi z poziomu wróbelka
pozdrawiam
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2009-08-22 22:19:59
Temat: Re: wojna - jeszcze dłuższe
glob wrote:
> Stalker wrote:
> > XL pisze:
> >
> > > Nie tylko my. Tak�e ca�y �wiat my�l�cych ludzi intelektu i
moralno�ci.
> >
> > Schopenhauer okre�la to bodaj jako chwyt 30 w swojej "Erystyce" :-)
> > "Argument odwo�uj�cy si� do respektu (autorytetu)". Ten powy�szy jest
> > wyj�tkowo kulawy bo odwo�uj�cy si� do "powszechno�ci mniemania", co
siďż˝
> > nijak ma do prawdziwo�ci tego�...
> >
> > > To ju� ka�dy MY�L�CY mo�e sam - og�lniki i komuna�y s� dla
my�lacych ludzi.
> > > Dla pawian�w znaczenie maj� tylko banany=konkrety.
> >
> > Pere�eczka sofistyki :-)
> >
> > >> W odpowiedzi dosta�em przyk�ad II WS i to w dodatku z punktu widzenia
> > >> Polak�w, co jest akurat najgorszym mo�liwym rozwi�zaniem.
> > >
> > > Ale mo�e najlepiej pami�tanym jeszcze.
> >
> > Albo jedynym znanym...
> >
> > > C� tu b��dzi� po wojnach.
> >
> > Skoro siďż˝ zna tylko jednďż˝ :-)
> >
> > > I pozytywny, i negatywny dla moralno�ci/warto�ci moralnych. Wa�ne jest,
co
> > > przewa�a - w tym przypadku nie rozpatrujemy wojennych koszt�w
> > > historycznych, ekonomicznych, ludno�ciowych itp.
> >
> > I na podstawie pojedynczych przypadk�w dosz�a� do wniosku �e w przypadku
> > II WS przewa�aj� te dobre. Tymczasem na ka�dy Tw�j jednostkowy przyk�ad
> > mo�na poda� inny - przeciwny. W kt�rym� po�cie piszesz np. jak to po
> > tragicznych prze�yciach ludzie zaczynaj� wierzy�. Tylko �e w takich
> > samych sytuacjach drugie tyle ludzi PRZESTAJE wierzy�. II WS by�a jedn�
> > z przyczyn odej�cia od wiary i rozszerzenia si� ateizmu i laicyzacji.
> > Po prostu ludzie przestali wierzy�, �e gdyby B�g istnia� to dosz�o by
> > do takich rzeczy...
> >
> >
> > >> Po trzecie (zwi�zane z drugim):
> > >> Dumni, honorowi (ale do tego tak�e inni: jak inteligentni i
> > >> wykszta�ceni) z przeciwnego obozu w przypadku takich ideologicznych
> > >> konflikt�w jak II WS s� zagro�eniem dla agresora, st�d dodatkowy
> > >> czynnik: zaplanowanych czystek i akcji specjalnych maj�cych na celu
> > >> zabicie jak najwi�kszej ilo�ci z nich. St�d Katy�, akcja AB itp.
operacje.
> > >
> > > W�A�NIE!!! Na to czeka�am! Mam jak na tacy.
> > > Czyli agresor, wr�g, dobrze wie, co trzyma narody przy �yciu podczas
> > > kryzysu bezpiecze�stwa i wszelkich warto�ci, tak??? A Ty to chcesz
> > > podwa�a�?
> > > No nie...
> >
> > Bardzo si� ciesz�, �e dostarczasz mi argument�w. W zasadzie ka�dy
tw�j
> > kolejny post coraz bardziej gruntuje mojďż˝ pewnďż˝ teoriďż˝ :-)
> > Po pierwsze nie zaw�aszczaj sobie memania (to nie b��d) o tym co
> > utrzymuje narody przy �yciu. A po drugie nie narody, tylko co� innego...
> >
> > Kiedy zacz�li�cie z Chironem rzuca� "dum�", "honorem", "degrengolad�",
> > "oczyszczeniem moralnym", "selekcj� naturaln�" "cykliczno�ci� " zaraz
> > przypomniaďż˝ mi siďż˝ Dawkins i jego "Samolubny gen".
> >
> > Dawkins opisuje pewn� strategi� ewolucyjn� walki "jastrz�bi" z
> > go��biami". Pokr�tce: Jastrz�bie sp�r rozstrzygaj� walk� na
�mier� i
> > �ycie, go��bie "negocjuj�", w przypadku ataku wycofuj� si�.
> > Zasadniczo stabilna populacja sk�ada si� z pewnej liczby jastrz�bi oraz
> > pewnej r�wnowa��cej je liczby go��bi. Stabilnej, czyli takiej gdzie
> > �adna frakcja nie osi�ga przewagi. Stabilnej nie oznacza najlepszej.
> > Najlepsz� strategi� by�oby gdyby wszyscy byli "go��biami". Niestety
pakt
> > go��bi jest wra�liwy na "zdrad�". Pojedyncze jastrz�bie osi�gaj� w
> > takiej populacji bardzo du�y sukces i mno�� si�, a� do uzyskania
> > r�wnowagi. Populacja samych jastrz�bi te� nie jest stabilna, bo bardzo
> > "kosztowna". W takiej populacji �wietnie poradzi sobie wycofuj�cy sie
> > go��b, podczas gdy jastrz�bie b�d� sie zabija�...
> >
> > Ciekaw jestem czy ktoďż˝ juďż˝ widzi jak to siďż˝ ma do naszej sytuacji?
> >
> > Ot� ludzka populacja sk�ada si� z pewnej ilo�ci "jastrz�bi" i pewnej
> > ilo�ci "go��bi" Oczywi�cie istnieje r�wnie� mn�stwo stan�w
po�rednich,
> > ale dla uproszczenia zajmiemy sie tylko tymi dwoma typami. Ja nawet
> > specjalnie zostanďż˝ przy tych nazwach, pomimo oczywistego i prostego
> > chwytu polemicznego jakiego u�yje Ikselka w tej sytuacji, czyli "wol�
> > by� jastrz�biem ni� go��biem"
> >
> > Ludzki jastrz�b to no�nik nie tylko zapewne specyficznych (lepszych ;-)
> > ) )gen�w, ale tak�e ca�ej grupy mem�w "honoru", "dumy", "patriotyzmu",
> > "narodu", "wiary", "ziemi ojc�w" itp. Samo w sobie nie jest to
> > specjalnie gro�ne, niestety ww. memy to memy silnie "konfrontacyjne",
> > objawiaj�ce swoj� toksyczno�� w rywalizacji z analogicznymi u "wroga",
> > czyli innych jastrz�bi.
> >
> > W normalnym spo�ecze�stwie "jastrz�bie" sobie �yj� w miar� normalnie,
ba
> > nawet dosy� dobrze, no mo�e troch� sfrustrowane brakiem zrozumienia ze
> > strony jastrz�bi i brakiem wyzwa�.
> >
> > Ta r�wnowaga trwa do p�ki z jakich� przyczyn (wi�cej o tych przyczynach
> > troch� p�niej) jastrz�bie nie osi�gn� w spo�eczno�ci przewagi.
> > Pojawiaj� si� wtedy np. "mesjasze" "odnowy moralnej" w pogardzie maj�cy
> > "degrengolad�" wsp�czesnych im czas�w, zapowiadaj�cy "lepsze czasy" dla
> > ich "jastrz�bich gen�w", albowiem tylko one s� no�nikiem "prawdziwych
> > warto�ci". Czy kto� kojarzy ju� schemat? Kojarzy z historii r�nych
> > "mesjaszy"? Wyj�tkowo niebezpieczna jest sytuacja, w kt�rej "najdzie
> > si�" odpowiednia ilo�� "mesjaszy" np. w dw�ch r�nych krajach.
> >
> > �eby by�o jasne: nie samo istnienie jastrz�bi jest gro�ne, ale ich
> > niekontrolowany rozr�d, kt�ry powoduje rozkr�canie si� w�r�d nich
> > swoistej "spirali nienawi�ci" i zdecydowanie zwi�ksza si�
> > prawdopodobie�stwo konfliktu. Panosz� si� coraz bardziej jadowite memy
> > "dumy", "honoru", "patriotyzmu", "moralno�ci" (czy mo�e ju� teraz pychy,
> > fanatyzmu, nacjonalizmu itd.)
> >
> > I wtedy wybucha wojna...
> >
> > Wojna tym straszniejsza im bardziej jadowite jastrz�bie. Wojna, w kt�rej
> > ze wzgl�du na u�yte �rodki gin� wszyscy i jastrz�bie i go��bie.
> > Taka wojna trwa do wyczerpania, kt�rej� ze stron (p� biedy je�li jest
> > to strona faktycznie moralniejsza), lub obu.
> >
> > II WS zako�czy�a si� wyczerpaniem faszyzmu i nazizmu, ale czy mo�na
> > powiedzie�, �e zako�czy�a si� zwyci�stwem "lepszej strony" skoro
w�r�d
> > zwyci�zc�w znalaz� sie komunizm? I to na zasadzie zgni�ego kompromisu z
> > "wolnym �wiatem?") Wojna Irak - Iran zako�czy�a si� wyczerpaniem obu
> > stron. Ale jak zako�czy�a si� wojna wietnamska? Jak sko�czy�a si�
> > interwencja w Afganistanie? A kto wygra� w straszliwym szale jastrz�bi w
> > Kambod�y?
> >
> > I dochodzimy do sedna: Po wojnie powr�t do normalno�ci polega na
> > usuni�ciu si� w k�t "konfrontacyjnych" mem�w na rzecz mem�w
> > pacyfistycznych. Przetrzebione i skompromitowane memy "dumy, honoru,
> > patriotyzmu" usuwaj� sie w cie� na rzecz mem�w "mi�o�ci",
> > "solidarno�ci", "spokoju" (Dlatego uwa�am, �e Chiron nie ma racji
> > wrzucaj�c wszystkie wymienione warto�ci do jednego worka "odnowy
> > moralnej". Powojenna odnowa moralna opiera siďż˝ o memy "pokojowe",
> > a nie "wojenne", tym bardziej �e i nosz�ca je populacja jastrz�bi jest
> > bardzo przetrzebiona
> >
> > Ale tak jak pisze Ikselka memy konfrontacji nie zanikajďż˝, one pozostajďż˝
> > w pami�ci, czekaj� na swoj� kolej, na up�yw lat, na sw�j powr�t...
> >
> > I teraz rodzi si� pytanie: Czy opisana wy�ej sytuacja faktycznie jest
> > cykliczna? Czy konflikt strategii ewolucyjnych "go��bia" i "jastrz�bi"
> > skazany jest na ci�g�� oscylacj�?
> >
> > Czy "go��bie" skazane s� na ten cykliczny dyktat jastrz�bi?
> > By� mo�e nie, je�li przyjmie si� powy�szy punkt widzenia i wyci�gnie
z
> > niego wnioski. Wcze�niej pisa�em o przyczynach wzrostu liczebno�ci
> > jastrz�bi. Jedn� z takich przyczyn jest up�yw lat od ostatniej wojny.
> >
> > Pozwala to wraca� memom konfrontacyjnym, bez baga�u pami�ci.
> >
> > Po pierwsze memy "honoru", "dumy", "bohaterstwa" s� bardzo zara�liwe, bo
> > maja ogromn� pozytywn� konotacj� pomimo szk�d jakie potrafi�
wyrz�dzi�.
> > Roznosi si� to w filmach traktuj�cych wojn� jako przygod�, umacnia to
> > ten etos wojny jako rycerskiego pojedynku itp. itd.
> > Dawkins pisze np. o memie "wiary", kt�ry potrafi by� tak silny, �e
> > pchnie jednostk� do samob�jstwa, w odpowiednim klimacie wprawdzie no�nik
> > zginie, ale mem przetrwa obro�ni�ty legend� "oddania sprawie i
> > heroicznej, bohaterskiej �mierci". Poj�cia szahidzi nie trzeba chyba
> > t�umaczy�? Poj�cia kamikadze chyba te� nie?
> > Ka�dy chce by� postrzegany pozytywnie, kto nie chce by� "honorowy",
> > "dumny" itd. A tymczasem go��bie nie powinny pozwoli� sobie na
> > narzucenie jastrz�biej interpretacji i oceny cech!
> >
> > Ale po drugie, no�nikami konfrontacyjnych mem�w s� najcz�ciej osobniki
> > silne, dominuj�ce, kt�rych "go��bie" si� po prostu boj�. Tak jest
chyba
> > z Ikselk�. Podejrzewam, �e jest wiele os�b, kt�re po prostu boj� si�
z
> > niďż˝ polemizowaďż˝..
> >
> > Po trzecie memy "konfrontacyjne" maj� siln� tendencje do zaw�aszczania
> > sobie poj��, czy postaw, kt�re wcale do nich nie nale��.
> > Tu przyk�adem mo�e by� rze� Woli (i Ochoty), o kt�rej pisa�a Ikselka.
> > Jakby to nie zabrzmia�o bezpo�redni� przyczyn� rzezi by� WYBUCH
> > Powstania Warszawskiego. Gdyby nie by�o Powstania, nie by�oby rzezi.
> > (Tak wiem: wojne wywo�ali Niemcy i ponosz� za to pe�n�
odpowiedzialno��
> > i gdyby nie by�o wojny nie by�oby powstania) Tymczasem dzisiaj te
> > wydarzenia sta�y si� cz�ci� legendy o ofiarno�ci, bohaterstwie i walki
> > o ojczyzn�. Z ludzi, kt�rzy byli ofiarami pewnych decyzji wynikaj�cych z
> > "dumy i honoru" robi sie teraz bohater�w tych�e!
> > Dlatego owszem nale�y czci� zabitych, ale pami�ta� kto za tym stoi (w
> > tym wypadku za decyzja o wybuchu powstania). To samo jest w przypadku
> > Niemc�w. Owszem oni maja prawo pami�ta� o ofiarach nalot�w na Drezno,
> > czy zatomienia "Wilhelma Gustloffa", ale jednoznacznie powinni wiedzieďż˝,
> > �e stoj� za tym ich "jastrz�bie" z Hitlerem na czele!
> >
> > Stalker, przepraszam, �e tak d�ugo, ale w takim temacie kr�cej si� chyba
> > nie da...
>
> Bardzo ładne, ale jest błąd. Ikselka jest słaba, bo uległa memetyce
> cechującej jastrzębie. A gołębie są silne bo nie ulegają nie poddają
> się złogom kultury, chroni ich słabość i iks jako kobieta ma
> bardzo sprany mózg , bo jest słaba, ale jej słabość nie ochroniła, po
> prostu uwierzyła w coś co jej jako osoby nie cechuje, uciekła w mem
> zewnętrzny.
A dlatego popełniłeś błąd bo jesteś ten co myśli, że ludzie są
bezmyślni. I gołębie i jastrzębie zawsze muszą być poddani racji
memetycznej, twoim zdaniem. Człowiek wybiera między
zależnośćiami ,zależnie od okoliczności i tym co myśli, więc tu
jedynie obnarzona została słabość Chirona i Iks, bo oni całkowicie jak
marionetki oddali się racji memetycznej.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2009-08-22 23:08:57
Temat: Re: wojna - jeszcze dłuższeglob pisze:
> A dlatego popełniłeś błąd bo jesteś ten co myśli, że ludzie są
> bezmyślni.
Nie. Zgadzam sie z Dawkinsem, że człowiek potrafi walczyć z tego typu
uwarunkowaniami. Dlatego na końcu podałem jedne z możliwych "strategii"
przeciwstawiania się memom "konfrontacyjnym"
Stalker
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2009-08-22 23:20:15
Temat: Re: wojna - jeszcze dłuższemichal wrote:
> Stalker wrote:
>
> [...]
>
>> Bardzo się cieszę, że dostarczasz mi argumentów. W zasadzie każdy
>> twój kolejny post coraz bardziej gruntuje moją pewną teorię :-)
>> Po pierwsze nie zawłaszczaj sobie memania (to nie błąd) o tym co
>> utrzymuje narody przy życiu. A po drugie nie narody, tylko coś
>> innego...
>
>> Kiedy zaczęliście z Chironem rzucać "dumą", "honorem",
>> "degrengoladą", "oczyszczeniem moralnym", "selekcją naturalną"
>> "cyklicznością " zaraz przypomniał mi się Dawkins i jego "Samolubny
>> gen".
>
>> Dawkins opisuje pewną strategię ewolucyjną walki "jastrzębi" z
>> gołębiami". Pokrótce: Jastrzębie spór rozstrzygają walką na śmierć i
>> życie, gołębie "negocjują", w przypadku ataku wycofują się.
>> Zasadniczo stabilna populacja składa się z pewnej liczby jastrzębi
>> oraz pewnej równoważącej je liczby gołębi. Stabilnej, czyli takiej
>> gdzie żadna frakcja nie osiąga przewagi. Stabilnej nie oznacza
>> najlepszej. Najlepszą strategią byłoby gdyby wszyscy byli
>> "gołębiami". Niestety pakt gołębi jest wrażliwy na "zdradę".
>> Pojedyncze jastrzębie osiągają w takiej populacji bardzo duży sukces
>> i mnożą się, aż do uzyskania równowagi. Populacja samych jastrzębi
>> też nie jest stabilna, bo bardzo "kosztowna". W takiej populacji
>> świetnie poradzi sobie wycofujący sie gołąb, podczas gdy jastrzębie
>> będą sie zabijać...
>
>> Ciekaw jestem czy ktoś już widzi jak to się ma do naszej sytuacji?
>>
>> Otóż ludzka populacja składa się z pewnej ilości "jastrzębi" i pewnej
>> ilości "gołębi" Oczywiście istnieje również mnóstwo stanów
>> pośrednich, ale dla uproszczenia zajmiemy sie tylko tymi dwoma
>> typami. Ja nawet specjalnie zostanę przy tych nazwach, pomimo
>> oczywistego i prostego chwytu polemicznego jakiego użyje Ikselka w
>> tej sytuacji, czyli "wolę być jastrzębiem niż gołębiem"
>
>> Ludzki jastrząb to nośnik nie tylko zapewne specyficznych (lepszych
>> ;-) ) )genów, ale także całej grupy memów "honoru", "dumy",
>> "patriotyzmu", "narodu", "wiary", "ziemi ojców" itp. Samo w sobie nie
>> jest to specjalnie groźne, niestety ww. memy to memy silnie
>> "konfrontacyjne", objawiające swoją toksyczność w rywalizacji z
>> analogicznymi u "wroga", czyli innych jastrzębi.
>>
>> W normalnym społeczeństwie "jastrzębie" sobie żyją w miarę normalnie,
>> ba nawet dosyć dobrze, no może trochę sfrustrowane brakiem
>> zrozumienia ze strony jastrzębi i brakiem wyzwań.
>>
>> Ta równowaga trwa do póki z jakichś przyczyn (więcej o tych
>> przyczynach trochę później) jastrzębie nie osiągną w społeczności
>> przewagi. Pojawiają się wtedy np. "mesjasze" "odnowy moralnej" w
>> pogardzie mający "degrengoladę" współczesnych im czasów,
>> zapowiadający "lepsze czasy" dla ich "jastrzębich genów", albowiem
>> tylko one są nośnikiem "prawdziwych wartości". Czy ktoś kojarzy już
>> schemat? Kojarzy z historii różnych "mesjaszy"? Wyjątkowo
>> niebezpieczna jest sytuacja, w której "najdzie się" odpowiednia ilość
>> "mesjaszy" np. w dwóch różnych krajach.
>> Żeby było jasne: nie samo istnienie jastrzębi jest groźne, ale ich
>> niekontrolowany rozród, który powoduje rozkręcanie się wśród nich
>> swoistej "spirali nienawiści" i zdecydowanie zwiększa się
>> prawdopodobieństwo konfliktu. Panoszą się coraz bardziej jadowite
>> memy "dumy", "honoru", "patriotyzmu", "moralności" (czy może już
>> teraz pychy, fanatyzmu, nacjonalizmu itd.)
>>
>> I wtedy wybucha wojna...
>>
>> Wojna tym straszniejsza im bardziej jadowite jastrzębie. Wojna, w
>> której ze względu na użyte środki giną wszyscy i jastrzębie i
>> gołębie. Taka wojna trwa do wyczerpania, którejś ze stron (pół biedy
>> jeśli jest
>> to strona faktycznie moralniejsza), lub obu.
>>
>> II WS zakończyła się wyczerpaniem faszyzmu i nazizmu, ale czy można
>> powiedzieć, że zakończyła się zwycięstwem "lepszej strony" skoro
>> wśród zwycięzców znalazł sie komunizm? I to na zasadzie zgniłego
>> kompromisu z "wolnym światem?") Wojna Irak - Iran zakończyła się
>> wyczerpaniem
>> obu stron. Ale jak zakończyła się wojna wietnamska? Jak skończyła się
>> interwencja w Afganistanie? A kto wygrał w straszliwym szale
>> jastrzębi w Kambodży?
>>
>> I dochodzimy do sedna: Po wojnie powrót do normalności polega na
>> usunięciu się w kąt "konfrontacyjnych" memów na rzecz memów
>> pacyfistycznych. Przetrzebione i skompromitowane memy "dumy, honoru,
>> patriotyzmu" usuwają sie w cień na rzecz memów "miłości",
>> "solidarności", "spokoju" (Dlatego uważam, że Chiron nie ma racji
>> wrzucając wszystkie wymienione wartości do jednego worka "odnowy
>> moralnej". Powojenna odnowa moralna opiera się o memy "pokojowe",
>> a nie "wojenne", tym bardziej że i nosząca je populacja jastrzębi
>> jest bardzo przetrzebiona
>>
>> Ale tak jak pisze Ikselka memy konfrontacji nie zanikają, one
>> pozostają w pamięci, czekają na swoją kolej, na upływ lat, na swój
>> powrót...
>> I teraz rodzi się pytanie: Czy opisana wyżej sytuacja faktycznie jest
>> cykliczna? Czy konflikt strategii ewolucyjnych "gołębia" i
>> "jastrzębi" skazany jest na ciągłą oscylację?
>>
>> Czy "gołębie" skazane są na ten cykliczny dyktat jastrzębi?
>> Być może nie, jeśli przyjmie się powyższy punkt widzenia i wyciągnie
>> z niego wnioski. Wcześniej pisałem o przyczynach wzrostu liczebności
>> jastrzębi. Jedną z takich przyczyn jest upływ lat od ostatniej wojny.
>>
>> Pozwala to wracać memom konfrontacyjnym, bez bagażu pamięci.
>>
>> Po pierwsze memy "honoru", "dumy", "bohaterstwa" są bardzo zaraźliwe,
>> bo maja ogromną pozytywną konotację pomimo szkód jakie potrafią
>> wyrządzić. Roznosi się to w filmach traktujących wojnę jako przygodę,
>> umacnia to ten etos wojny jako rycerskiego pojedynku itp. itd.
>> Dawkins pisze np. o memie "wiary", który potrafi być tak silny, że
>> pchnie jednostkę do samobójstwa, w odpowiednim klimacie wprawdzie
>> nośnik zginie, ale mem przetrwa obrośnięty legendą "oddania sprawie i
>> heroicznej, bohaterskiej śmierci". Pojęcia szahidzi nie trzeba chyba
>> tłumaczyć? Pojęcia kamikadze chyba też nie?
>> Każdy chce być postrzegany pozytywnie, kto nie chce być "honorowy",
>> "dumny" itd. A tymczasem gołębie nie powinny pozwolić sobie na
>> narzucenie jastrzębiej interpretacji i oceny cech!
>>
>> Ale po drugie, nośnikami konfrontacyjnych memów są najczęściej
>> osobniki silne, dominujące, których "gołębie" się po prostu boją. Tak
>> jest chyba z Ikselką. Podejrzewam, że jest wiele osób, które po
>> prostu boją się z nią polemizować..
>> Po trzecie memy "konfrontacyjne" mają silną tendencje do
>> zawłaszczania sobie pojęć, czy postaw, które wcale do nich nie
>> należą. Tu przykładem może być rzeź Woli (i Ochoty), o której pisała
>> Ikselka.
>> Jakby to nie zabrzmiało bezpośrednią przyczyną rzezi był WYBUCH
>> Powstania Warszawskiego. Gdyby nie było Powstania, nie byłoby rzezi.
>> (Tak wiem: wojne wywołali Niemcy i ponoszą za to pełną
>> odpowiedzialność i gdyby nie było wojny nie byłoby powstania)
>> Tymczasem dzisiaj te wydarzenia stały się częścią legendy o
>> ofiarności, bohaterstwie i walki o ojczyznę. Z ludzi, którzy byli
>> ofiarami pewnych decyzji wynikających z "dumy i honoru" robi sie
>> teraz bohaterów tychże! Dlatego owszem należy czcić zabitych, ale
>> pamiętać kto za tym stoi (w
>> tym wypadku za decyzja o wybuchu powstania). To samo jest w przypadku
>> Niemców. Owszem oni maja prawo pamiętać o ofiarach nalotów na Drezno,
>> czy zatomienia "Wilhelma Gustloffa", ale jednoznacznie powinni
>> wiedzieć, że stoją za tym ich "jastrzębie" z Hitlerem na czele!
>> Stalker, przepraszam, że tak długo, ale w takim temacie krócej się
>> chyba nie da...
> Bardzo interesujące i logiczne. Przeczytałem z zapartym tchem. Nie
> zgadzam się tylko z jednym. Ikselka i Chiron nie są nawet namiastkami
> jastrzębi. Oceniać ich nie będę publicznie, ale wg mnie jastrzębie
> muszą mieć jakąś wymierną klasę.
Jeśli przyjąć taki model społeczny (bo umówmy się, że jest to jakiś
uproszczony model pewnej cykliczności globalnych odziaływań społecznych), to
istotnym znaczeniem w tym modelu jest sposób przypisywania ról jednostkom w
układach.
W moim modelu rzeczywistości udział nie do przcenienia w kształowaniu
zachowań społecznych ma umysł ludzki. Zarówno w wymmiarze jednostkowym, jak
i w wymiarze złożonych relacji między jednostkami.
Taki aspekt jest dla mnie istotny: Możliwość autokreacji jeśli chodzi o
zmiany ról przy założeniu, że układ w czasie będzie zawsze dążył do
równowagi, o której pisałeś na początku tego scenariusza.
Nie mogę bowiem przyjąć tej wizji w postaci statycznego przydziału: Jedni
niezmiennie są przypisani do gołebi, drudzy są przypisani do roli jastrzębi.
--
pozdrawiam
michał
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2009-08-22 23:24:27
Temat: Re: wojna - jeszcze dłuższe
Stalker wrote:
> glob pisze:
>
> > A dlatego pope�ni�e� b��d bo jeste� ten co my�li, �e ludzie s�
> > bezmy�lni.
>
> Nie. Zgadzam sie z Dawkinsem, �e cz�owiek potrafi walczy� z tego typu
> uwarunkowaniami. Dlatego na ko�cu poda�em jedne z mo�liwych "strategii"
> przeciwstawiania siďż˝ memom "konfrontacyjnym"
>
> Stalker
No to dlaczego ci wyszły bzdury z iks i chiron, jak właśnie ich siła
polega na słabości podporządkowania się temu co z nich nie wynika, a
raczej nimi kieruje.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2009-08-22 23:47:18
Temat: Re: wojna - jeszcze dłuższe
michal wrote:
> michal wrote:
> > Stalker wrote:
> >
> > [...]
> >
> >> Bardzo si� ciesz�, �e dostarczasz mi argument�w. W zasadzie ka�dy
> >> tw�j kolejny post coraz bardziej gruntuje moj� pewn� teori� :-)
> >> Po pierwsze nie zaw�aszczaj sobie memania (to nie b��d) o tym co
> >> utrzymuje narody przy �yciu. A po drugie nie narody, tylko co�
> >> innego...
> >
> >> Kiedy zacz�li�cie z Chironem rzuca� "dum�", "honorem",
> >> "degrengoladďż˝", "oczyszczeniem moralnym", "selekcjďż˝ naturalnďż˝"
> >> "cykliczno�ci� " zaraz przypomnia� mi si� Dawkins i jego "Samolubny
> >> gen".
> >
> >> Dawkins opisuje pewn� strategi� ewolucyjn� walki "jastrz�bi" z
> >> go��biami". Pokr�tce: Jastrz�bie sp�r rozstrzygaj� walk� na
�mier� i
> >> �ycie, go��bie "negocjuj�", w przypadku ataku wycofuj� si�.
> >> Zasadniczo stabilna populacja sk�ada si� z pewnej liczby jastrz�bi
> >> oraz pewnej r�wnowa��cej je liczby go��bi. Stabilnej, czyli takiej
> >> gdzie �adna frakcja nie osi�ga przewagi. Stabilnej nie oznacza
> >> najlepszej. Najlepsz� strategi� by�oby gdyby wszyscy byli
> >> "go��biami". Niestety pakt go��bi jest wra�liwy na "zdrad�".
> >> Pojedyncze jastrz�bie osi�gaj� w takiej populacji bardzo du�y sukces
> >> i mno�� si�, a� do uzyskania r�wnowagi. Populacja samych jastrz�bi
> >> teďż˝ nie jest stabilna, bo bardzo "kosztowna". W takiej populacji
> >> �wietnie poradzi sobie wycofuj�cy sie go��b, podczas gdy jastrz�bie
> >> b�d� sie zabija�...
> >
> >> Ciekaw jestem czy ktoďż˝ juďż˝ widzi jak to siďż˝ ma do naszej sytuacji?
> >>
> >> Ot� ludzka populacja sk�ada si� z pewnej ilo�ci "jastrz�bi" i pewnej
> >> ilo�ci "go��bi" Oczywi�cie istnieje r�wnie� mn�stwo stan�w
> >> po�rednich, ale dla uproszczenia zajmiemy sie tylko tymi dwoma
> >> typami. Ja nawet specjalnie zostanďż˝ przy tych nazwach, pomimo
> >> oczywistego i prostego chwytu polemicznego jakiego u�yje Ikselka w
> >> tej sytuacji, czyli "wol� by� jastrz�biem ni� go��biem"
> >
> >> Ludzki jastrz�b to no�nik nie tylko zapewne specyficznych (lepszych
> >> ;-) ) )gen�w, ale tak�e ca�ej grupy mem�w "honoru", "dumy",
> >> "patriotyzmu", "narodu", "wiary", "ziemi ojc�w" itp. Samo w sobie nie
> >> jest to specjalnie gro�ne, niestety ww. memy to memy silnie
> >> "konfrontacyjne", objawiaj�ce swoj� toksyczno�� w rywalizacji z
> >> analogicznymi u "wroga", czyli innych jastrz�bi.
> >>
> >> W normalnym spo�ecze�stwie "jastrz�bie" sobie �yj� w miar�
normalnie,
> >> ba nawet dosy� dobrze, no mo�e troch� sfrustrowane brakiem
> >> zrozumienia ze strony jastrz�bi i brakiem wyzwa�.
> >>
> >> Ta r�wnowaga trwa do p�ki z jakich� przyczyn (wi�cej o tych
> >> przyczynach troch� p�niej) jastrz�bie nie osi�gn� w spo�eczno�ci
> >> przewagi. Pojawiajďż˝ siďż˝ wtedy np. "mesjasze" "odnowy moralnej" w
> >> pogardzie maj�cy "degrengolad�" wsp�czesnych im czas�w,
> >> zapowiadaj�cy "lepsze czasy" dla ich "jastrz�bich gen�w", albowiem
> >> tylko one s� no�nikiem "prawdziwych warto�ci". Czy kto� kojarzy ju�
> >> schemat? Kojarzy z historii r�nych "mesjaszy"? Wyj�tkowo
> >> niebezpieczna jest sytuacja, w kt�rej "najdzie si�" odpowiednia ilo��
> >> "mesjaszy" np. w dw�ch r�nych krajach.
> >> �eby by�o jasne: nie samo istnienie jastrz�bi jest gro�ne, ale ich
> >> niekontrolowany rozr�d, kt�ry powoduje rozkr�canie si� w�r�d nich
> >> swoistej "spirali nienawi�ci" i zdecydowanie zwi�ksza si�
> >> prawdopodobie�stwo konfliktu. Panosz� si� coraz bardziej jadowite
> >> memy "dumy", "honoru", "patriotyzmu", "moralno�ci" (czy mo�e ju�
> >> teraz pychy, fanatyzmu, nacjonalizmu itd.)
> >>
> >> I wtedy wybucha wojna...
> >>
> >> Wojna tym straszniejsza im bardziej jadowite jastrz�bie. Wojna, w
> >> kt�rej ze wzgl�du na u�yte �rodki gin� wszyscy i jastrz�bie i
> >> go��bie. Taka wojna trwa do wyczerpania, kt�rej� ze stron (p� biedy
> >> je�li jest
> >> to strona faktycznie moralniejsza), lub obu.
> >>
> >> II WS zako�czy�a si� wyczerpaniem faszyzmu i nazizmu, ale czy mo�na
> >> powiedzie�, �e zako�czy�a si� zwyci�stwem "lepszej strony" skoro
> >> w�r�d zwyci�zc�w znalaz� sie komunizm? I to na zasadzie zgni�ego
> >> kompromisu z "wolnym �wiatem?") Wojna Irak - Iran zako�czy�a si�
> >> wyczerpaniem
> >> obu stron. Ale jak zako�czy�a si� wojna wietnamska? Jak sko�czy�a
siďż˝
> >> interwencja w Afganistanie? A kto wygraďż˝ w straszliwym szale
> >> jastrz�bi w Kambod�y?
> >>
> >> I dochodzimy do sedna: Po wojnie powr�t do normalno�ci polega na
> >> usuni�ciu si� w k�t "konfrontacyjnych" mem�w na rzecz mem�w
> >> pacyfistycznych. Przetrzebione i skompromitowane memy "dumy, honoru,
> >> patriotyzmu" usuwaj� sie w cie� na rzecz mem�w "mi�o�ci",
> >> "solidarno�ci", "spokoju" (Dlatego uwa�am, �e Chiron nie ma racji
> >> wrzucaj�c wszystkie wymienione warto�ci do jednego worka "odnowy
> >> moralnej". Powojenna odnowa moralna opiera siďż˝ o memy "pokojowe",
> >> a nie "wojenne", tym bardziej �e i nosz�ca je populacja jastrz�bi
> >> jest bardzo przetrzebiona
> >>
> >> Ale tak jak pisze Ikselka memy konfrontacji nie zanikajďż˝, one
> >> pozostaj� w pami�ci, czekaj� na swoj� kolej, na up�yw lat, na sw�j
> >> powr�t...
> >> I teraz rodzi si� pytanie: Czy opisana wy�ej sytuacja faktycznie jest
> >> cykliczna? Czy konflikt strategii ewolucyjnych "go��bia" i
> >> "jastrz�bi" skazany jest na ci�g�� oscylacj�?
> >>
> >> Czy "go��bie" skazane s� na ten cykliczny dyktat jastrz�bi?
> >> By� mo�e nie, je�li przyjmie si� powy�szy punkt widzenia i wyci�gnie
> >> z niego wnioski. Wcze�niej pisa�em o przyczynach wzrostu liczebno�ci
> >> jastrz�bi. Jedn� z takich przyczyn jest up�yw lat od ostatniej wojny.
> >>
> >> Pozwala to wraca� memom konfrontacyjnym, bez baga�u pami�ci.
> >>
> >> Po pierwsze memy "honoru", "dumy", "bohaterstwa" s� bardzo zara�liwe,
> >> bo maja ogromn� pozytywn� konotacj� pomimo szk�d jakie potrafi�
> >> wyrz�dzi�. Roznosi si� to w filmach traktuj�cych wojn� jako
przygodďż˝,
> >> umacnia to ten etos wojny jako rycerskiego pojedynku itp. itd.
> >> Dawkins pisze np. o memie "wiary", kt�ry potrafi by� tak silny, �e
> >> pchnie jednostk� do samob�jstwa, w odpowiednim klimacie wprawdzie
> >> no�nik zginie, ale mem przetrwa obro�ni�ty legend� "oddania sprawie i
> >> heroicznej, bohaterskiej �mierci". Poj�cia szahidzi nie trzeba chyba
> >> t�umaczy�? Poj�cia kamikadze chyba te� nie?
> >> Ka�dy chce by� postrzegany pozytywnie, kto nie chce by� "honorowy",
> >> "dumny" itd. A tymczasem go��bie nie powinny pozwoli� sobie na
> >> narzucenie jastrz�biej interpretacji i oceny cech!
> >>
> >> Ale po drugie, no�nikami konfrontacyjnych mem�w s� najcz�ciej
> >> osobniki silne, dominuj�ce, kt�rych "go��bie" si� po prostu boj�.
Tak
> >> jest chyba z Ikselk�. Podejrzewam, �e jest wiele os�b, kt�re po
> >> prostu bojďż˝ siďż˝ z niďż˝ polemizowaďż˝..
>
> >> Po trzecie memy "konfrontacyjne" majďż˝ silnďż˝ tendencje do
> >> zaw�aszczania sobie poj��, czy postaw, kt�re wcale do nich nie
> >> nale��. Tu przyk�adem mo�e by� rze� Woli (i Ochoty), o kt�rej
pisa�a
> >> Ikselka.
> >> Jakby to nie zabrzmia�o bezpo�redni� przyczyn� rzezi by� WYBUCH
> >> Powstania Warszawskiego. Gdyby nie by�o Powstania, nie by�oby rzezi.
> >> (Tak wiem: wojne wywo�ali Niemcy i ponosz� za to pe�n�
> >> odpowiedzialno�� i gdyby nie by�o wojny nie by�oby powstania)
> >> Tymczasem dzisiaj te wydarzenia sta�y si� cz�ci� legendy o
> >> ofiarno�ci, bohaterstwie i walki o ojczyzn�. Z ludzi, kt�rzy byli
> >> ofiarami pewnych decyzji wynikaj�cych z "dumy i honoru" robi sie
> >> teraz bohater�w tych�e! Dlatego owszem nale�y czci� zabitych, ale
> >> pami�ta� kto za tym stoi (w
> >> tym wypadku za decyzja o wybuchu powstania). To samo jest w przypadku
> >> Niemc�w. Owszem oni maja prawo pami�ta� o ofiarach nalot�w na Drezno,
> >> czy zatomienia "Wilhelma Gustloffa", ale jednoznacznie powinni
> >> wiedzie�, �e stoj� za tym ich "jastrz�bie" z Hitlerem na czele!
>
> >> Stalker, przepraszam, �e tak d�ugo, ale w takim temacie kr�cej si�
> >> chyba nie da...
>
> > Bardzo interesuj�ce i logiczne. Przeczyta�em z zapartym tchem. Nie
> > zgadzam siďż˝ tylko z jednym. Ikselka i Chiron nie sďż˝ nawet namiastkami
> > jastrz�bi. Ocenia� ich nie b�d� publicznie, ale wg mnie jastrz�bie
> > musz� mie� jak�� wymiern� klas�.
>
> Je�li przyj�� taki model spo�eczny (bo um�wmy si�, �e jest to jaki�
> uproszczony model pewnej cykliczno�ci globalnych odzia�ywa� spo�ecznych),
to
> istotnym znaczeniem w tym modelu jest spos�b przypisywania r�l jednostkom w
> uk�adach.
> W moim modelu rzeczywisto�ci udzia� nie do przcenienia w kszta�owaniu
> zachowa� spo�ecznych ma umys� ludzki. Zar�wno w wymmiarze jednostkowym, jak
> i w wymiarze z�o�onych relacji mi�dzy jednostkami.
> Taki aspekt jest dla mnie istotny: Mo�liwo�� autokreacji je�li chodzi o
> zmiany r�l przy za�o�eniu, �e uk�ad w czasie b�dzie zawsze d��y�
do
> r�wnowagi, o kt�rej pisa�e� na pocz�tku tego scenariusza.
> Nie mog� bowiem przyj�� tej wizji w postaci statycznego przydzia�u: Jedni
> niezmiennie s� przypisani do go�ebi, drudzy s� przypisani do roli
jastrz�bi.
>
> --
> pozdrawiam
> michaďż˝
Też to zauważyłeś, bo niestety człowiek jest dynamiczny, a tu mamy
statyczny układ przyczynowo skutkowy. I nawet jest założenie, że jak
wiemy to nie wiemy.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |