« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-01-28 15:40:58
Temat: Re: wybaczyc samobojstwo> > Przypuszczam;), że daje się przed tym krokiem dziesiątki
> > sygnałów a nawet próbuje mówić wprost.
>
> Tak, ale w to nikt nie jest w stanie uwierzyc. Bo to nie jest sposob,
mowic "ja sie zabije".
Nie mowilam tego, nie mowilam ze sie zabije, moje slowa to : ja mam dosc
> Trzeba umiec mowic o swoich problemach tak, zeby inni rozumieli ich wage.
jak sie tego nauczyc? czy tego mozna sie nauczyc? mysle ze nie, bo to co
jest wazne dla mnie dla drugiej osoby moze sie wydawac blahostka i
odwrotnie:((
> A mowienie "ja sie zabije" bez precyzowania dlaczego konczy sie wlasnie
tak, ze nikt nie chce tego sluchac.
Mowilam "ja mam dosc" ale nikt sie nie zaintersowal dlaczego, nikt nie
zapytal tylko powiedzial przestan gadac takie glupoty:((( wiem jedno ze
teraz nie da sie tak latwo zbyc, mam nadzieje ze jesli jedna osoba tak powie
to pojde do drugiej itd, ze w koncu ktos mi pomoze jesli znowu znajde sie w
takiej sytuacji.
> Nie sadz sobie, ze nie mam pojecia, po jak cienkim lodzie stapam
> wymieniajac z Mazanka te korespondencje. Ale mysle, ze ona sama
> juz doskonale rozumie, ze to co zrobila bylo bez sensu. Nic jej nie
> dalo, a gdyby skonczylo sie "sukcesem", daloby jeszcze mniej. I
> niezaleznie od tego, jak dalece dolozyla staran, zeby poinformowac
> swiat o swoich zamiarach i jak dalece swiat to zignorowal, ona musi
> tez zrozumiec, ze siegnela po srodek zbyt silny, nieproporcjonalnie silny
> do nawet najgorszej sytuacji. Inaczej istnieje ryzyko, ze siegnie po to
> znowu.
wszystko dzialo sie w sobote, wiec caly czas rozmyslam, osobie ktora okazala
mi najwiejsze zainteresowanie obiecalam ze wiecej tego nie zrobie, staram
sie zrozumiec sama siebie, ale przyznam ze mam cholerna hustawke nastrojow i
tylko wielki napis przed oczami :OBIECALAS przywoluje mnie do rozsadku,
wasza dyskusja jest tez mi bardzo pomocna
> Niestety, na ogół otoczenie uważa, że ten ktoś nie wie
> czego chce a czasami tylko otoczenie wkurza.
> Czy myślisz, że wszyscy są w stanie słuchać ???
> Bywa że reagują agresją lub ignorują. Nie chcą słyszeć.
> Nie chcą zrozumieć. Nie chcą nawet odejść. I co wtedy ?
I wtedy wlasnie dzieje sie to co sie dzieje, czujemy pustke czujemy sie
samotni nie potrzebni a ze jestesmy zbyt slabi, to lepiej wszystkim zejsc z
oczu:(((( nie generalizuje ale tak wlasnie mialo to miejsce ze mna
> To przykre, ale na to nic sie nie poradzi. Ja jednak przypuszczam, ze
> nie wiedza zbyt dokladnie. Nie mozna wymagac od wszystkich ludzi,
> zeby byli geniuszami i rozumieli tak pogmatwane psychiczne problemy,
> ktore z reguly przedstawia im osoba zalamana (o ile w ogole potrafi
> cos o tym powiedziec). To sie zazwyczaj kupy nie trzyma, niestety.
> A jesli ktos siebie sam nie rozumie, to jak ma go zrozumiec ktos z
> zewnatrz? Moze najwyzej zasugerowac cos, np. pojscie do lekarza
> (na ogol taka sugestia zostaje odrzucona), albo (czesciej) popukac
> sie w czolo. Jasne, to nic dobrego, ale nie mozna zadac od ludzi zbyt
> wiele i oczekiwac od swiata duzo wiecej, niz sie jest zdolnym dac sobie
> samemu.
Wniosek nasuwa mi sie jeden nie zamykajmy naszych serc przed drugimi
osobami, nawet jesli ich problem wydaje sie nam byc co najmniej "smiesznym"
zapytajmy dlaczego jest mu z tym tak zle, dlaczego tak bardzo jest to jego
problemem, do niektorych nalezy lagodnie do innych konkrety trafiaja, do
mnie raczej to drugie pod warunmkiem ze osoba ktora je mowi podejmuje
pozniej ze mna dyskusje na ten temat, a nie powie swoje i uwaza temat za
skonczony, pozostawiajac mnie samej sobie.
> Rozsadek nakazuje postepowac tak, jak z punktu widzenia
> wspolnego interesu jest najlepiej. Ale w tym celu trzeba
> wspolpracowac. Jestem optymista - uwazam, ze prawie w
> kazdej sprawie da sie osiagnac consensus. Chyba ze ktoras
> strona absolutnie nie ma na to ochoty.
>
Ja tez jestem optymistka, chociaz teraz powinnam juz powiedziec bylam, ci
ktorzy mnie malo znaja uwazaja mnie za osoba silna, energiczna, spontaniczna
a jednoczenie zrownowazona, twarda jak stal
wiem sama stworzylam taki obraz siebie (przez piec lat powstrzymywalam sie
od placzu, "pękłam" w maju ubieglego roku po raz pierwszy, dalam ujscie moim
lzom) ale widac to bylo zbyt malo:(((
z podziekowaniem
Mazan-ka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-01-30 00:57:51
Temat: wybaczyc samobojstwoCzy mozna wybaczyc probe samobojstwa?
Czy moge liczyc na to ze zostanie mi to wybaczone? Czy mozna czuc az tak
gleboki uraz ze mimo iz sie kocha to po takim czynie chce sie odwrocic od
tej osoby? Czy moge zrobic cos aby to jednak nie nastapilo?
Mazan-ka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-30 02:17:45
Temat: Re: wybaczyc samobojstwomazanka wrote:
> Czy mozna wybaczyc probe samobojstwa?
> Czy moge liczyc na to ze zostanie mi to wybaczone? Czy mozna czuc az tak
> gleboki uraz ze mimo iz sie kocha to po takim czynie chce sie odwrocic od
> tej osoby? Czy moge zrobic cos aby to jednak nie nastapilo?
Jeśli wytłumaczysz temu kogoś, że to przejaw choroby, to myślę, że tak.
pozdrawiam
Arek
--
Parodia filmu fantasy
http://www.wiedzman.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-30 10:11:22
Temat: Re: wybaczyc samobojstwo>Czy mozna wybaczyc probe samobojstwa?
Chyba tak.
>Czy moge liczyc na to ze zostanie mi to wybaczone? Czy mozna czuc az tak
>gleboki uraz ze mimo iz sie kocha to po takim czynie chce sie odwrocic od
>tej osoby? Czy moge zrobic cos aby to jednak nie nastapilo?
Moze to strach? Ze zbuduje sie miedzy Wami glebsza wiez i jesli cos
pojdzie nie tak, to zrobisz to raz jeszcze. Albo, ze bedziesz
"szantazowac" psychicznie. A moze niezrozumienie powodow czemu to
zrobilas i tamta osoba ma teraz wrazenie, ze Cie tak naprawde nie zna.
Mysle, ze zeby wybaczyc, dobrze byloby rozumiec, co powoduje, ze nie
chcemy wybaczyc.
pozdrowienia,
Dawid
Ps.: To wylacznie moje spojrzenie,
jesli wyglada to inaczej, to pewnie dlatego,
ze w nie wierze.
ICQ: 16199503
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-30 10:18:06
Temat: Re: wybaczyc samobojstwo
Użytkownik "David Ciechanowicz" <p...@u...gda.pl> napisał w wiadomości
news:3c57c43f.219775961@sunrise.pg.gda.pl...
> >Czy mozna wybaczyc probe samobojstwa?
> Chyba tak.
>
> >Czy moge liczyc na to ze zostanie mi to wybaczone? Czy mozna czuc az tak
> >gleboki uraz ze mimo iz sie kocha to po takim czynie chce sie odwrocic od
> >tej osoby? Czy moge zrobic cos aby to jednak nie nastapilo?
> Moze to strach? Ze zbuduje sie miedzy Wami glebsza wiez i jesli cos
> pojdzie nie tak, to zrobisz to raz jeszcze. Albo, ze bedziesz
> "szantazowac" psychicznie.
Nie bede szntazowac
A moze niezrozumienie powodow czemu to
> zrobilas i tamta osoba ma teraz wrazenie, ze Cie tak naprawde nie zna.
wlasnie tak powiedziala, ze mnie w ogole nie zna:((( ale ja sama nie moge
zrozumiec dlaczego tak postapilam, czuje sie zagubiona:(((
> Mysle, ze zeby wybaczyc, dobrze byloby rozumiec, co powoduje, ze nie
> chcemy wybaczyc.
>
to juz on musi chicec zrozumiec, na to chyba nie mam wplywu
> pozdrowienia,
Mazan-ka
> ICQ: 16199503
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-30 10:25:39
Temat: Re: wybaczyc samobojstwo
Witam cię.
serdecznie kimkolwiek jesteś...
> Czy mozna wybaczyc probe samobojstwa?
NALEZY!!! I równiez nalezy zastanowic sie nad tym dlaczego do takiej proby
mialo dojsc. Przeciez czlowiek nie robi sobie krzywdy z dobrobytu, prawda?
Zawsze istnieje jakis niedobor czegos.
> Czy moge liczyc na to ze zostanie mi to wybaczone?
Powinnas na to liczyc. powinnas tego oczekiwac.
Czy mozna czuc az tak> gleboki uraz ze mimo iz sie kocha to po takim czynie
chce sie odwrocic od> tej osoby?
To nie uraz to atrybucje. To jest tylko niezly pretekst dla tej osoby aby...
moze robic ci jakies wymowki, szukac bledu u ciebie, slabosci, przy
jednoczesnym niezauwazaniu swoich ułomnosci. To nie uraz to egoizm. Jesli w
tak błahym (blahym bo nie zdrada, nie odejscie, nie zrobienie krzywdy)
przypadku osoba czuje uraz to daj sobie z nią spokoj, nie jest warta ciebie.
Nie wytrzymala malejh proby, nie wytrzyma wiekszych trudnosci. To pewne. Ta
osoba kocha siebie a dopiero pozniej ciebie, o ile bo raczej nie. Milosc nie
posluguje sie wymowkami.
Czy moge zrobic cos aby to jednak nie nastapilo?
Zrob co uwazasz za stosowne, ale mysle ze jest to dobry moment aby
uswiadomic sobie, ze zadajesz sie z osobą, na której nie mozesz polegac,
osobą która jest z tobą tylko na dobre, a na złe chowa się jak tchórz.
Przemysl to.
> GreGor
> Mazan-ka
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-30 11:07:48
Temat: Re: wybaczyc samobojstwo
"lume" <i...@l...prv.pl> wrote in message
news:a38hh6$8pf$1@aquarius.webcorp.pl...
>
> To nie uraz to atrybucje. To jest tylko niezly pretekst dla tej osoby
aby...
> moze robic ci jakies wymowki, szukac bledu u ciebie, slabosci, przy
> jednoczesnym niezauwazaniu swoich ułomnosci. To nie uraz to egoizm. Jesli
w
> tak błahym (blahym bo nie zdrada, nie odejscie, nie zrobienie krzywdy)
> przypadku osoba czuje uraz to daj sobie z nią spokoj, nie jest warta
ciebie.
zaraz czegoś nie rozumiem - napisałeś, że to błahy powód - bo nie np.
zrobienie krzywdy?
a czym jest próba samobójstwa jak nie próbą zrobienia NAJWIĘKRZEJ krzywdy
samemu sobie? a że przy okazji inni cierpią....
a co do zdrady? czy odejście po zdradzie jest OK?
--
duzia buzia,
M.
prezentowane przeze mnie poglądy są moimi prywatnymi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-30 11:55:09
Temat: Re: wybaczyc samobojstwo
> zaraz czegoś nie rozumiem - napisałeś, że to błahy powód - bo nie np.
> zrobienie krzywdy?
> a czym jest próba samobójstwa jak nie próbą zrobienia NAJWIĘKRZEJ krzywdy
> samemu sobie? a że przy okazji inni cierpią....
Tak masz racje, ale dla tej drugiej osoby to blahy powod, nie dla samej
jednostki. Rzeczywiscie, chyba tu blad z mojej strony. (Samobojstwo nigdy
nie jest blahe). Chodzi o to ze ta druga osoba, skoro tak sie obraza o takie
rzeczy, to nie jest warta.
> >
> prezentowane przeze mnie poglądy są moimi prywatnymi
>
> Moje również. I mamy do tego prawo!
Greetings
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-30 11:55:56
Temat: Re: wybaczyc samobojstwo
> a co do zdrady? czy odejście po zdradzie jest OK?
Zalezy jak wazna jest ta druga strona i jeszcze sporo innych uwarunkowan
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-01-30 14:22:54
Temat: Re: wybaczyc samobojstwo> Tak masz racje, ale dla tej drugiej osoby to blahy powod, nie dla samej
> jednostki.
Dla drugiej osoby to jest fundamentalne, a nie blahe. Jak mozna myslec
powaznie o przyszlosci z kims na tyle niezrownowazonym, ze moze
probowac sobie odebrac zycie? A po drugie, jesli czlowiek probuje
sie zabic bedac z kims, to jakby go zdradzil w najgorszy sposob.
Po prostu w ogole nie liczy sie z uczuciami swojego partnera, ma
go - wulgarnie mowiac - gdzies. Nie wzial zapewne pod uwage, ze jego
smierc moze spowodowac u tej drugiej osoby powazne psychiczne
zalamanie, ktorego skutki pozostana na zawsze. A jesli wzial to pod
uwage, to jeszcze gorzej. Jest po prostu skurwysynem - lepszego slowa
na to nie znajde. Innymi slowy - samobojca zawsze krzywdzi innych,
majac na wzgledzie wylacznie swoj wlasny, zreszta absolutnie kretynski
w tym przypadku interes i w dodatku sadzac naiwnie, ze przeciez
ma prawo dysponowac wlasnym zyciem, co jest przerazajaca nieprawda.
Nikt nie ma prawa dysponowac niczyim zyciem - ani swoim, ani cudzym.
Wbrew utartym pogladom, samobojstwo kwalifikowalbym identycznie
jak morderstwo, bo jest to dokladnie takie same przelamanie
zakazu zabijania czlowieka, w dodatku wyrzadzajace piekielna krzywde
wszystkim ludziom zwiazanym z samobojca uczuciowo. Czlowiekowi,
ktory probowal sie zabic, trudno potem zaufac, co nie oznacza ze to
niemozliwe. Ale jesli mam za kims pol zycia chodzic i sprawdzac czy nie
idzie ze sznurkiem do kibla, albo czy za blisko okna nie stoi, to juz
sam nie wiem co lepsze....
A o wybaczaniu bym tu nie mowil, bo takie rzeczy tylko Bog moze
wybaczyc. I sorry za moze twardy ton, ale przezylem to sam z tej
drugiej, biernej strony.
JGrabowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |