| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-06-30 08:11:02
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandra>Mam mało czasu, więc postaram się w skrócie.
>
>> - nie mial "dosc empatii" w stosunku do partnerki (super to w ogole
>> brzmi, nie chodzi o kochana osobe, tylko o jakiegos "partnera";
>> jezyk odzwierciedla taka polityke plci, jak ktos uzywa takiego
>Słowa "partnerka" użyłam w odniesieniu do Twojej TŻ (?)
Nie, naprawde uzylas tego slowa?!
>- wybacz, ale jak
>chcesz, żebym uzywała w stosunku do niej jakiegoś konkretnego określenia, to
>prosiłabym, żebyś mnie poinformował.
O czym mam cie informowac? Nie rozumiesz tego, co napisalem - "super
to w ogole brzmi, nie chodzi o kochana osobe, tylko o jakiegos
"partnera"; jezyk odzwierciedla taka polityke plci,.." - to tak
trudno to zdanie zrozumiec?
A moze chcesz wygodnie ominac niewygodny problem?
>Jedni lubią takie słowa, inni inne.
Bzdura, to nie gierki slowne, tu chodzi o pewna rzeczywistosc,
doswiadczenie za tymi slowami, a ty sie wymigujesz gustami
slownymi.
><złośliwość>Ponieważ dysuksja zeszła właśnie z kozy, nie byłam pewna, czy
>Twoja
>partnerka w ogóle zalicza sie do rodzaju ludzkiego, więc bardzo Cię proszę,
>nie miej do mnie pretensji.</złośliwość>
Z nieba ta zlosliwosc spadla, czy po to, zeby ominac problemik
("partnerstwo", polityka plci, firma a nie malzenstwo, itp)?
>> dac sie wyplakac). Nie jest w ogole jasne, czy on potrafi po
>> prostu radzic sobie z jej emocjami: jest wielu ludzi, zwlaszcza
>> mezczyzn (uogolnienie! generalizacja!), ktorzy generalnie
>> sa mniej emocjonalni (znowu!) i po prostu nie wiedza, co z tym
>> calym fantem zrobic: jak podejsc, o co wlasciwie chodzi (przyznam,
>> ze mnie taka sytuacja wprowadzilaby w stan oslupienia -- po
>Rozumiem, ze wyrażasz swoja bezradnosć w stosunku do wybuchów emocji innych
>ludzi.
Nie, nie rozumiesz. Ponizej.
>No cóż, da się uczyć, jak z tym sobie radzić, więc głowa do góry. Na
>pewno nie jest to umiejętność niedostępna rodzajowi męskiemu.
<sarkazm wobec boniedydy, nie wobec wszystkich kobiet>Rozumiem,
ze nie jestes w stanie pojac problemu: ludzi bardziej i mniej
emocjonalnych i mnostwa innych skomplikowanych problemow i domagasz
sie zgody tylko i wylacznie na twoja wizje tego typu problemow juz!
teraz! natychmiast!, a zwlaszcza NIE CHCESZ ich pojac. Jesli
to ma byc oslawiona empatia kobiet, to jestes chyba bezplciowcem
</sarkazm wobec boniedydy, nie wobec wszystkich kobiet>
Oko za oko. Ja tez potrafie.
>> albo niezbyt wysilil i nie wyszlo, to do d.... taki maz. Kobiecie
>> ma byc milo i basta. To jest oczywiscie "synteza" czy wnioski z
>> postingow boniedydy czy HS, trzeba miec troche dobrej woli, zeby to
>> dostrzec.
>A raczej trochę złej woli, żeby to tak przedstawić.
Dlaczego? Na czym konkretnie mialaby ta moja zla wola _przy
tym konkretnym problemie_ polegac?
>Może przydałoby Ci się
>zamiast syntezy trochę więcej analizy (czytanego tekstu).
A moze po prostu nie pasuja ci takie wnioski, a nie masz
dosc uczciwosci intelektualnej, zeby to przyznac.
>> >Nie. Z płaceniem rachunków chodziło o to, że kobieta nie jest biologicznie
>> >niezdolna do pamiętania o tym, jak to był uprzejmy zasugerwać któryś z panów
>> >na liscie.
>>
>> O ile pamietam, byl to GJ, ktory wskazal (moim zdaniem slusznie), i
>> czesciowo zartobliwie, ze kobiety tez czesto przejawiaja tego typu
>> "zapominanie", analogiczne do opisywanego "zapominania przez
>> mezczyzn".
>
>I nów generalizacje, generalizacje.
Pewnie, ze generalizacje. Tylko cwiercinteligenci nie lubia
generalizacji.
>Po pierwsze, nie zauważyłam w tym żartu;
Ja zauwazylem.
>po drugie, stereotypem (fałszywym) śmierdzi aż na kilometr.
Stereotypem PRAWDZIWYM jedzie na kilometr.
>Jeżeli nadal nie
>wiesz o co chodzi, to powiem Ci, że jako kobieta duzo łatwiej pamiętam o
>rachunkach, niż o datach i rocznicach.
Mam pewne watpliwosci tutaj, ale nie a propos rachunkow czy dat...
>> W takim razie p a r t n e r przy najblizszych pretensjach nt. prezentu
>> powinien p a r t n e r k e w razie pretensji wyrzucic za drzwi. W
>> koncu za "wymaganie i ew. egzekwowanie" obowiazkow nalezy sie
>> "wyladowanie w rurze kanalizacyjnej". Tu jest dobry przyklad tych
>> pretensji i postawy roszczeniowej: jezeli maz sprobuje czegos wymagac
>> od zony, to laduje w tym milym miejscu; jezeli zona ma pretensje
>> czy zal do meza o niedbaly prezent, to tenze ma obowiazek odsunac
>> na bok swoje odczucia i zajac sie zona.
>Pretensje i wymaganie to co innego niż żal, mój drogi.
Niemozliwe.
>Obustronnie. To, co
>napisałeś powyżej, to kolejny przykład imputowania mi czegoś, czego nie
>napisałam.
Jak to? Przeciez sama pisalas, ze
1. 'nie wymaga sie od niego zaprzeczania swoim uczuciom, tylko
"odlozenia tego na pozniej" (czy cos w tym stylu) i elementarntego
zajecia sie partnerem' - cos na ten ksztalt
2. ewidentnie nie zarzucasz zonie tego, ze to ONA na chwile
"nie odlozyla swoich uczuc na bok" - czyli jakiejs
wspolodpowiedzialnosci za cala te sytuacje ona nie ma,
a przynajmniej nie w tej chwili
>Przejmuje mnie dreszcz, jak słyszę zarówno o wymaganiu czegoś
>przez żone od męża, jak i odwrotnie. Ale zaraz, po co to piszę, Ty i tak
>będziesz lepiej ode mnie wiedział, jakie mam poglady i co naprawdę myślę.
A moze tak odpowiedz na problem, a nie unikanie i wydziwianie o
dreszczach?
Jak masz dreszcze, to ubierz cos cieplego.
>> obowiazkiem). Nb. jest to zgodne z postawa HS (z ktora podobno
>> sie generalnie zgadzasz), ktora uwaza sam fakt dania prezentu za
>> "zero na skali", tak samo, jak mozna by oczekiwac, ze placenie
>> rachunkow jest norma. Obowiazek, nie dar.
>> Mowilem, jak szorowanie podlog.
>A tak z ciekawości; szorowanie podłóg to czyj według ciebie obowiązek? Czy
>też może dobrowolne działanie?
A tak z satysfakcja: kolejny raz unikasz odniesienia sie do problemu i
zmieniasz temat.
>> >Oznacza to, że w związku nie ma pana i władcy.
>> Pana i wladcy nie, ale czyjas postawa przewaza i to
>> ta osoba podejmuje decyzje. De facto rzadzi albo
>> maz, albo zona, i tyle.
>Wspólczuję Twojej przyszłej żonie. Nigdy w życiu nie chciałabym byc w
>związku, w którym ktoś rządzi - obojętne, czy miałby to być mój TZ, czy ja.
Nie ma znaczenia, co kto chce - wazne, co MOZE byc. Taka, a nie inna
jest natura podejmowania decyzji. Decyzje podjal ten, kto ma ostatnie
slowo, czyja opcja przewazyla - ten ktos przeforsowal swoje
rozwiazanie,
>> >Ja od
>> >partnera nie wymagam (mogę go najwyżej o coś prosić) i nie życzę sobie, żeby
>> >on ode mnie też czegoś wymagał - i tak jest. Związek opiera sie na
>> >dobrowolności.
>> Taki uklad generalnie wyglada mi bardziej jak firma niz malzenstwo czy
>> relacja dwojga kochajacych sie ludzi.
>Relacja dwojga kochających się ludzi cechuje się przede wzystkim tym, ze
>jest dobrowolna.
Masz jakis kompleks na tym punkcie?
>Jeżeli masz inny poglad na związki, to żyj sobie spokojnie
>z kobietą, która będzie podzielać Twoje poglądy, i odkomputerkuj się,
>proszę, ode mnie. Ja Cię na pewno nie będę zaczepiać.
Obie strony prezentuja swoje poglady na raczej wirtualnym
forum, wiec nie wydziwiaj i nie odmawiaj mi prawa do tego,
co sama robisz.
>> >Zazwyczaj, jak napisała już Sowa, to, czy ktoś jest pijący, czy nie pijący,
>> >zauważa się w związku dosyć szybko. Justsingle zdążyła już mieć dziecko ze
>> >swoim mężem, więc nie jest to małżeństwo o stażu 2-miesięcznym. Nie dotyczy
>> >więc to utrafienia w niewypowiedziane preferencje.
>> Dotyczy, bo z tego co pamietam, justsingle nie jest abstynentka, tylko
>> pije rzadko i OKAZJONALNIE. Twoje wlasne slowa: "Nie sądzę. Napisała
>> wyraźnie: "ja z tych pijących inaczej - raz do roku lampka szampana,
>> czy kilka łyków piwa"."
>No i po tym IMO wyraźnie widać, że za alkoholem nie przepada. Nie jest to
>więc dobry prezent sam w sobei, może być najwyżej dodatkiem.
Moze prezentem mial byc wlasnie taki mily wieczor, do ktorego nie
doszlo z powodu wybuchu placzu, a to wszystko bylo jednym wielkim
nieporozumieniem.
Ale mezowi w tej dyskusji ze strony twojej i HS:
NIE nalezy sie "domniemanie niewinnosci" (czy raczej "benefit
of doubt")
Natomiast zonie:
TAK
I tu wlasnie wychodzi ta niechec.
>> >Oj, coś wyprojektowałeś na mnie, jak widzę.
>>
>> Nie, nie pomne w ktorym dokladnie poscie, ale bylo pare
>> razy cos w stylu "moglby sie chlop wysilic" _i_ na pewno
>> bylo z twojej strony potepienie meza mimo niepelnych
>> danych i stawiajac poprzeczke raczej wysoko, po kilku
>> godzinach placzu facet ma:
>>
>> "Bo jak już chociaż przyniósł tylko nietrafione wino, to mógłby zadbać
>> o to, żeby przynajmniej wypite zostało w miłej atmosferze i
>> zatroszczyć się o oprawę - tak zrozumiałam pretensję justsingle."
>No właśnie, i to nazywa się przeinaczenie. Ja parafrazuję to, co zrozumiałam
>z listu justsingle, ty uważasz, że piszę o swojej postawie życiowej i o
>pretensjach do mężczyzn. Przyjmij to do wiadomości, jak i to, że dokonałeś
>wielu podobnych przeinaczeń.
Nie przyjme, bo wiekszosc z tych rzekomych przeinaczen to tylko
takie konsekwentne wnioski z twoich wynurzen, ktore po prostu ci
nie pasuja.
>Jeżeli nadal zamierzasz ze mną dyskutować,
>twierdząc że wiesz lepiej, co myślę, pozwól że nie podejmę tej dyskusji.
Biedna, niezrozumiana, oczerniana boniedydy..
To jest tylko chwyt retoryczny, piosenka na modle "ja biedna
uciskana niezrozumiana". <malenkie skrzypeczki graja zalosnie>
>> 1. I W TYM MOMENCIE ma sie facet "zatroszczyc o te mila oprawe"?!
>> Czy on jest jakims automatem do wytwarzania romantycznego
>> nastroju?! Ma pstryknac palcami i zrobic cos takiego, po czym
>> kobieta przestanie plakac
>Muszę cię rozczarować - zazwyczaj pstrykniecie palcami nie działa. W kazdym
>razie nie na kobiety. <złośliwość> na kozy zapewne tak </złośliwość>.
A gdzie punkt drugi, trzeci i wnioski? Znowu nie pasuje wyciagniecie
wnioskow z twoich wlasnych twierdzen? Ciac najwazniejsze zagadnienia
i udawac, ze nie ma i nie bylo, to ja tez moge.
===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2003-07-07 06:42:10
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandraUżytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości news:
> O czym mam cie informowac? Nie rozumiesz tego, co napisalem - "super
> to w ogole brzmi, nie chodzi o kochana osobe, tylko o jakiegos
> "partnera"; jezyk odzwierciedla taka polityke plci,.." - to tak
> trudno to zdanie zrozumiec?
>
> A moze chcesz wygodnie ominac niewygodny problem?
(ciach)
> Bzdura, to nie gierki slowne, tu chodzi o pewna rzeczywistosc,
> doswiadczenie za tymi slowami, a ty sie wymigujesz gustami
> slownymi.
Nie, nie chcę ominąć. Raz użyłam zamiennie słowa, którego na ogół nie
używam, bo mi to akurat pasowało do kontekstu. Na pewno niczego to nie
odzwierciedla. Ale Ty oczywiście, mój panie, wiesz lepiej.
> <sarkazm wobec boniedydy, nie wobec wszystkich kobiet>Rozumiem,
> ze nie jestes w stanie pojac problemu: ludzi bardziej i mniej
> emocjonalnych i mnostwa innych skomplikowanych problemow i domagasz
> sie zgody tylko i wylacznie na twoja wizje tego typu problemow juz!
> teraz! natychmiast!, a zwlaszcza NIE CHCESZ ich pojac. Jesli
> to ma byc oslawiona empatia kobiet, to jestes chyba bezplciowcem
> </sarkazm wobec boniedydy, nie wobec wszystkich kobiet>
Taaak, już dawno zauważyłam, że mam "męski" umysł :)))
> >> ma byc milo i basta. To jest oczywiscie "synteza" czy wnioski z
> >> postingow boniedydy czy HS, trzeba miec troche dobrej woli, zeby to
> >> dostrzec.
>
> >A raczej trochę złej woli, żeby to tak przedstawić.
>
> Dlaczego? Na czym konkretnie mialaby ta moja zla wola _przy
> tym konkretnym problemie_ polegac?
Na niechęci do czytania uważnie tego, co ktoś pisze. Na przypisywaniu mu
własnych projekcji.
> Pewnie, ze generalizacje. Tylko cwiercinteligenci nie lubia
> generalizacji.
Odwrotnie.
> Stereotypem PRAWDZIWYM jedzie na kilometr.
Aaaa, mój panie. Jeśli jakikolwiek stereotyp jest Twoim zdaniem prawdziwy,
to do widzenia panu.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2003-07-07 20:55:30
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandraOn Mon, 7 Jul 2003 08:42:10 +0200, "boniedydy"
<b...@z...pl> wrote:
>Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości news:
>
>> O czym mam cie informowac? Nie rozumiesz tego, co napisalem - "super
>> to w ogole brzmi, nie chodzi o kochana osobe, tylko o jakiegos
>> "partnera"; jezyk odzwierciedla taka polityke plci,.." - to tak
>> trudno to zdanie zrozumiec?
>>
>> A moze chcesz wygodnie ominac niewygodny problem?
>(ciach)
>> Bzdura, to nie gierki slowne, tu chodzi o pewna rzeczywistosc,
>> doswiadczenie za tymi slowami, a ty sie wymigujesz gustami
>> slownymi.
>Nie, nie chcę ominąć. Raz użyłam zamiennie słowa, którego na ogół nie
>używam, bo mi to akurat pasowało do kontekstu.
Z tego co pamietam, to _na grupie_ uzywalas przede wszystkim slowa
"partner" w odpowiednich kontekstach (i wg mnie to odzwieciedla to
taka wspolczesna, nieufna polityke plciowa, ale to akurat jest juz moj
wniosek). Teraz tniesz, i udajesz ze nie bylo. Chcesz tak patrzec na
zwiazki i ludzi - twoj problem. Tylko nie udawaj, ze jest inaczej i
nie wciskaj kitu. Hipokryzja.
>Na pewno niczego to nie
>odzwierciedla. Ale Ty oczywiście, mój panie, wiesz lepiej.
Ale ty, nie moja pani, uprawiasz retoryczke w stylu malych
dziewczynek: "no bo ty tak mondrym jestes, a poniewaz
jest to smieszne, w domysle nie mozesz byc mondrym".
>> <sarkazm wobec boniedydy, nie wobec wszystkich kobiet>Rozumiem,
>> ze nie jestes w stanie pojac problemu: ludzi bardziej i mniej
>> emocjonalnych i mnostwa innych skomplikowanych problemow i domagasz
>> sie zgody tylko i wylacznie na twoja wizje tego typu problemow juz!
>> teraz! natychmiast!, a zwlaszcza NIE CHCESZ ich pojac. Jesli
>> to ma byc oslawiona empatia kobiet, to jestes chyba bezplciowcem
>> </sarkazm wobec boniedydy, nie wobec wszystkich kobiet>
>Taaak, już dawno zauważyłam, że mam "męski" umysł :)))
Nie, nie masz - meski umysl probuje byc konsekwentny,
czesto jest, i nie lubi sprzecznosci. Tobie sprzecznosci nie
przeszkadzaja, np. rownoczesnie lajasz p a r t n e r a justsingle za
fatalne zachowanie (bo nietrafiony albo niezbyt wysilony prezent
przyniosl), przedstawiasz sprawe tak, jakby odpowiedni, trafiony
i wyrafinowany prezent to byl niemalze psi obowiazek p a r t n e r a,
a ROWNOCZESNIE twierdzisz, ze prezenty czy pamietanie o
rocznicach to nie jest obowiazek, chociaz CECHY oczekiwanego
przez ciebie zachowania ewidentnie sa cechami kojarzonymi
(rozsadnie) przez wiekszosc ludzi z obowiazkiem. Wymagasz
czegos rownoczesnie twierdzac, ze niczego nie wymagasz,
ze w zwiazku nie ma czegos takiego jak obowiazek czy
wymaganie i zwiazek powinien opierac sie na dobrowolnosci (jezeli
to jest nieuczciwe przedstawienie sprawy, to prosze pokazac jak
i gdzie, bo ja tego naprawde nie widze - to po prostu bylo napisane na
grupie).
Jezeli oczekiwania jakiegos zachowania (np. superprezentu)
polaczonego z uwazaniem takiego zachowania za standard
nie uznaje sie za obowiazek, to jak zdefiniowac obowiazek?
Wg mnie cos takiego - np. oczekiwanie niesmiecenia w
miejscach publicznych i uznawanie go za standard zachowania
(a jak nie, to ten ktos oceniany jest jako "fatalnie zachowujacy
sie") - ewidentnie obowiazkiem jest.
Zaplatalas sie w sprzecznosc (jedna z wielu zreszta, ale
zeby to udowodnic, musialbym zmudnie przesledzic,
usystematyzowac i przedstawic na grupie wiekszosc
szczegolow, co grupe zanudziloby na smierc).
>> >> ma byc milo i basta. To jest oczywiscie "synteza" czy wnioski z
>> >> postingow boniedydy czy HS, trzeba miec troche dobrej woli, zeby to
>> >> dostrzec.
>>
>> >A raczej trochę złej woli, żeby to tak przedstawić.
>>
>> Dlaczego? Na czym konkretnie mialaby ta moja zla wola _przy
>> tym konkretnym problemie_ polegac?
>Na niechęci do czytania uważnie tego, co ktoś pisze.
Staram sie czytac uwaznie to, co ktos pisze, tylko robie
tez cos wiecej: staram sie wyciagac z tego logiczne wnioski,
a tobie to ewidentnie nie pasuje.
Staram sie tez obserwowac caloksztalt czyjegos zachowania
czy twierdzen: jezeli HS twierdzi, ze przyniesienie prezentu
to "takie zero na skali zachowania partnera", a ty jej wtorujesz
(pisalas przeciez, bodajze pod tym postem, ze generalnie
sie z nia zgadzasz, jesli chodzi o ocene problemu), to dlaczego
ja nie mam tego skonfrontowac z innymi waszymi twierdzeniami
i wyciagnac odpowiednich wnioskow? Zeby tobie bylo milo?
>Na przypisywaniu mu
>własnych projekcji.
Do pewnego stopnia to jest nieuniknione, ale staram
sie to ograniczac.
>> Pewnie, ze generalizacje. Tylko cwiercinteligenci nie lubia
>> generalizacji.
>Odwrotnie.
Dlaczego? Cos nieuwaznie poczytalas moje wyjasnienie
do puchatego, dlaczego to pitolenie "nie generalizuj"
jest bezpodstawne (w sensie metody naukowej, nawet
w tak niepewnej i jeszcze niezbyt rozwinietej nauce, jak
socjologia).
Generalizuje, uogolniam, i tworze tyle stereotypow,
ile sie tylko da. Roznica miedzy cwiercinteligentem
a inteligentem polega przede wszystkim na tym, zeby
w kontekscie faktow zdawac sobie sprawe z
bezpodstawnosci albo ulomnosci twierdzen, jezeli to
akurat ma miejsce, a nie tego, czy sa one uogolnieniami,
bo esencjonalnie kazde twierdzenie jest pewnym uogolnieniem.
Raczej trywialna sprawa, a ty, ze swoim "meskim umyslem",
jakos tego nie rozumiesz, tylko masz wyraznie emocjonalne
podejscie do generalizacji: nie generalizuj, bo z tego co
obserwuje, ODCZUWASZ generalizacje jako "be", bez
podania przyczyn.
> > Stereotypem PRAWDZIWYM jedzie na kilometr.
>Aaaa, mój panie. Jeśli jakikolwiek stereotyp jest Twoim zdaniem prawdziwy,
>to do widzenia panu.
Dziewczynka obrazila sie, wziela zabawki i poszla do domu?
Rzeczywistosc jest jeszcze bardziej uparta ode mnie i nie zareaguje
na takie fochy. Pa, Ofelio.
===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2003-07-07 21:17:38
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandraUżytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości news
> Z tego co pamietam, to _na grupie_ uzywalas przede wszystkim slowa
> "partner" w odpowiednich kontekstach (i wg mnie to odzwieciedla to
> taka wspolczesna, nieufna polityke plciowa, ale to akurat jest juz moj
> wniosek). Teraz tniesz, i udajesz ze nie bylo. Chcesz tak patrzec na
> zwiazki i ludzi - twoj problem. Tylko nie udawaj, ze jest inaczej i
> nie wciskaj kitu. Hipokryzja.
Zajrzyj, nieszczęśniku, do archiwum i sprawdź sobie. Tego słowa użyłam raz,
w poście do Ciebie, bo normalnie go nie uzywam.
<ze znudzeniem> Odstosunkuj się wreszcie od tego partnerstwa i zamiast
oskarżać mnie o hipokryzję, stuknij się w głowę i przestań mnie zasypywać
bezzasadnymi zarzutami. Tracisz na to czas z uporem godnym lepszej sprawy.
Wszystkie Twoje zarzuty są podobnej jakości. Wybacz, ale nie chce mi się
dalej dyskutowac z Twoimi projekcjami.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2003-07-07 21:45:01
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandraOn Mon, 7 Jul 2003 23:17:38 +0200, "boniedydy"
<b...@z...pl> wrote:
>bezzasadnymi zarzutami. Tracisz na to czas z uporem godnym lepszej sprawy.
>Wszystkie Twoje zarzuty są podobnej jakości.
Ponizsze tez?
"Tobie sprzecznosci nie
przeszkadzaja, np. rownoczesnie lajasz p a r t n e r a justsingle za
fatalne zachowanie (bo nietrafiony albo niezbyt wysilony prezent
przyniosl), przedstawiasz sprawe tak, jakby odpowiedni, trafiony
i wyrafinowany prezent to byl niemalze psi obowiazek p a r t n e r a,
a ROWNOCZESNIE twierdzisz, ze prezenty czy pamietanie o
rocznicach to nie jest obowiazek, chociaz CECHY oczekiwanego
przez ciebie zachowania ewidentnie sa cechami kojarzonymi
(rozsadnie) przez wiekszosc ludzi z obowiazkiem. Wymagasz
czegos rownoczesnie twierdzac, ze niczego nie wymagasz,
ze w zwiazku nie ma czegos takiego jak obowiazek czy
wymaganie i zwiazek powinien opierac sie na dobrowolnosci (jezeli
to jest nieuczciwe przedstawienie sprawy, to prosze pokazac jak
i gdzie, bo ja tego naprawde nie widze - to po prostu bylo napisane na
grupie).
Jezeli oczekiwania jakiegos zachowania (np. superprezentu)
polaczonego z uwazaniem takiego zachowania za standard
nie uznaje sie za obowiazek, to jak zdefiniowac obowiazek?
Wg mnie cos takiego - np. oczekiwanie niesmiecenia w
miejscach publicznych i uznawanie go za standard zachowania
(a jak nie, to ten ktos oceniany jest jako "fatalnie zachowujacy
sie") - ewidentnie obowiazkiem jest."
===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2003-07-07 21:59:29
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandraOn Mon, 7 Jul 2003 23:17:38 +0200, "boniedydy"
<b...@z...pl> wrote:
>Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości news
>
>> Z tego co pamietam, to _na grupie_ uzywalas przede wszystkim slowa
>> "partner" w odpowiednich kontekstach (i wg mnie to odzwieciedla to
>> taka wspolczesna, nieufna polityke plciowa, ale to akurat jest juz moj
>> wniosek). Teraz tniesz, i udajesz ze nie bylo. Chcesz tak patrzec na
>> zwiazki i ludzi - twoj problem. Tylko nie udawaj, ze jest inaczej i
>> nie wciskaj kitu. Hipokryzja.
>
>Zajrzyj, nieszczęśniku, do archiwum i sprawdź sobie. Tego słowa użyłam raz,
>w poście do Ciebie, bo normalnie go nie uzywam.
http://www.google.pl/groups?as_q=partner&ie=UTF-8&oe
=UTF-8&as_ugroup=pl.soc.rodzina&as_uauthors=boniedyd
y&lr=&hl=pl
Zaawansowane szukanie na groups.google.pl (partner
group:pl.soc.rodzina author:boniedydy)
13 trafien (fakt, niektore sa w cytatach pisane przez kogos innego).
===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2003-07-07 22:02:10
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandraOn Mon, 7 Jul 2003 23:17:38 +0200, "boniedydy"
<b...@z...pl> wrote:
>Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości news
>
>> Z tego co pamietam, to _na grupie_ uzywalas przede wszystkim slowa
>> "partner" w odpowiednich kontekstach (i wg mnie to odzwieciedla to
>> taka wspolczesna, nieufna polityke plciowa, ale to akurat jest juz moj
>> wniosek). Teraz tniesz, i udajesz ze nie bylo. Chcesz tak patrzec na
>> zwiazki i ludzi - twoj problem. Tylko nie udawaj, ze jest inaczej i
>> nie wciskaj kitu. Hipokryzja.
>
>Zajrzyj, nieszczęśniku, do archiwum i sprawdź sobie. Tego słowa użyłam raz,
>w poście do Ciebie, bo normalnie go nie uzywam.
"Z mojego doświadczenia wynika, ze jeżeli partner zaspokaja moje
potrzeby (w tym ciepła, zaufania, ale też dba odpowiednio o moją
satysfakcję), to moje potrzeby seksualne gwałtownie rosną,
przekraczając nawet czasem jego potrzeby (co też jest przykre). Jeżeli
partner dbał głownie o własną przyjemnosć, zadowalając się tym, że nie
uciekałam z łóżka (zazwyczaj myślał przy tym, że jest świetnym
kochankiem), to na tchmiast robiłam się oziębła (to proste: po co
miałabym tracić czas, jeśli s łuzę tylko do zspokajania cudzych
potrzeb, a mnie w tym wszystkim nie ma??). Ponieważ akurat tak było na
początku, więc myślałam, że jestm oziębła, aż spotkałam partnera,
który całą tę sytuację zmienił - i wtedy okazało się, że m
ój brak intensywnych reakcji nie zależał ode mnie."
(te 13 trafien to 13 postingow, nie 13 uzyc slowa "partner",
posting, z ktorego pochodzi powyzszy cytat, liczy sie jako
1 trafienie).
===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2003-07-07 22:03:48
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandraOn Mon, 7 Jul 2003 23:17:38 +0200, "boniedydy"
<b...@z...pl> wrote:
>Wszystkie Twoje zarzuty są podobnej jakości. Wybacz, ale nie chce mi się
>dalej dyskutowac z Twoimi projekcjami.
Nastepny cytacik:
"No własnie, może i byłby wspaniałym ojcem, ale czy na pewno
wspaniałym partnerem? Mam też takiego znajomego, który ma świetny
kontakt z dziećmi, ale jako partner jest podobno bardzo trudny."
===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2003-07-08 06:06:08
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandraUżytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
news:sdqjgvcklmtlljagg57sqps5o9ktm53udo@4ax.com...
> On Mon, 7 Jul 2003 23:17:38 +0200, "boniedydy"
> <b...@z...pl> wrote:
>
> >bezzasadnymi zarzutami. Tracisz na to czas z uporem godnym lepszej
sprawy.
> >Wszystkie Twoje zarzuty są podobnej jakości.
>
> Ponizsze tez?
Też. Nawet nie będę komentować. Poczytaj sobie uważnie archiwum tego wątku,
ale bez nadinterpretacji.
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2003-07-08 06:11:24
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandraUżytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
news:g5rjgvg4uc58san8eqfquno576msqhsbsh@4ax.com...
> On Mon, 7 Jul 2003 23:17:38 +0200, "boniedydy"
> <b...@z...pl> wrote:
>
> >Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości news
> >
> >> Z tego co pamietam, to _na grupie_ uzywalas przede wszystkim slowa
> >> "partner" w odpowiednich kontekstach (i wg mnie to odzwieciedla to
> >> taka wspolczesna, nieufna polityke plciowa, ale to akurat jest juz moj
> >> wniosek). Teraz tniesz, i udajesz ze nie bylo. Chcesz tak patrzec na
> >> zwiazki i ludzi - twoj problem. Tylko nie udawaj, ze jest inaczej i
> >> nie wciskaj kitu. Hipokryzja.
> >
> >Zajrzyj, nieszczęśniku, do archiwum i sprawdź sobie. Tego słowa użyłam
raz,
> >w poście do Ciebie, bo normalnie go nie uzywam.
>
>
>
>
http://www.google.pl/groups?as_q=partner&ie=UTF-8&oe
=UTF-8&as_ugroup=pl.soc.rodzina&as_uauthors=boniedyd
y&lr=&hl=pl
>
> Zaawansowane szukanie na groups.google.pl (partner
> group:pl.soc.rodzina author:boniedydy)
>
> 13 trafien (fakt, niektore sa w cytatach pisane przez kogos innego).
Ok, policzyłam. Użyłam tego słowa w rozumieniu "TŻ" nie jeden raz, ale 5. Na
905 postów, które wyrzuca google. Jeśli mi dalej będziesz udowadniał, że
"uzywalam przede wszystkim slowa "partner" w odpowiednich kontekstach", to
oskarżę cię o cwierćinteligencję (bo to twój ulubiony epitet).
boniedydy
boniedydy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |