Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsfeed.tpinte
rnet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "j...@j...biz" <j...@j...biz>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandra
Date: Mon, 30 Jun 2003 10:11:02 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 265
Message-ID: <b...@4...com>
NNTP-Posting-Host: pd99.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1056960482 11132 213.76.39.99 (30 Jun 2003 08:08:02 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 30 Jun 2003 08:08:02 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Forte Agent 1.92/32.572
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:43519
Ukryj nagłówki
>Mam mało czasu, więc postaram się w skrócie.
>
>> - nie mial "dosc empatii" w stosunku do partnerki (super to w ogole
>> brzmi, nie chodzi o kochana osobe, tylko o jakiegos "partnera";
>> jezyk odzwierciedla taka polityke plci, jak ktos uzywa takiego
>Słowa "partnerka" użyłam w odniesieniu do Twojej TŻ (?)
Nie, naprawde uzylas tego slowa?!
>- wybacz, ale jak
>chcesz, żebym uzywała w stosunku do niej jakiegoś konkretnego określenia, to
>prosiłabym, żebyś mnie poinformował.
O czym mam cie informowac? Nie rozumiesz tego, co napisalem - "super
to w ogole brzmi, nie chodzi o kochana osobe, tylko o jakiegos
"partnera"; jezyk odzwierciedla taka polityke plci,.." - to tak
trudno to zdanie zrozumiec?
A moze chcesz wygodnie ominac niewygodny problem?
>Jedni lubią takie słowa, inni inne.
Bzdura, to nie gierki slowne, tu chodzi o pewna rzeczywistosc,
doswiadczenie za tymi slowami, a ty sie wymigujesz gustami
slownymi.
><złośliwość>Ponieważ dysuksja zeszła właśnie z kozy, nie byłam pewna, czy
>Twoja
>partnerka w ogóle zalicza sie do rodzaju ludzkiego, więc bardzo Cię proszę,
>nie miej do mnie pretensji.</złośliwość>
Z nieba ta zlosliwosc spadla, czy po to, zeby ominac problemik
("partnerstwo", polityka plci, firma a nie malzenstwo, itp)?
>> dac sie wyplakac). Nie jest w ogole jasne, czy on potrafi po
>> prostu radzic sobie z jej emocjami: jest wielu ludzi, zwlaszcza
>> mezczyzn (uogolnienie! generalizacja!), ktorzy generalnie
>> sa mniej emocjonalni (znowu!) i po prostu nie wiedza, co z tym
>> calym fantem zrobic: jak podejsc, o co wlasciwie chodzi (przyznam,
>> ze mnie taka sytuacja wprowadzilaby w stan oslupienia -- po
>Rozumiem, ze wyrażasz swoja bezradnosć w stosunku do wybuchów emocji innych
>ludzi.
Nie, nie rozumiesz. Ponizej.
>No cóż, da się uczyć, jak z tym sobie radzić, więc głowa do góry. Na
>pewno nie jest to umiejętność niedostępna rodzajowi męskiemu.
<sarkazm wobec boniedydy, nie wobec wszystkich kobiet>Rozumiem,
ze nie jestes w stanie pojac problemu: ludzi bardziej i mniej
emocjonalnych i mnostwa innych skomplikowanych problemow i domagasz
sie zgody tylko i wylacznie na twoja wizje tego typu problemow juz!
teraz! natychmiast!, a zwlaszcza NIE CHCESZ ich pojac. Jesli
to ma byc oslawiona empatia kobiet, to jestes chyba bezplciowcem
</sarkazm wobec boniedydy, nie wobec wszystkich kobiet>
Oko za oko. Ja tez potrafie.
>> albo niezbyt wysilil i nie wyszlo, to do d.... taki maz. Kobiecie
>> ma byc milo i basta. To jest oczywiscie "synteza" czy wnioski z
>> postingow boniedydy czy HS, trzeba miec troche dobrej woli, zeby to
>> dostrzec.
>A raczej trochę złej woli, żeby to tak przedstawić.
Dlaczego? Na czym konkretnie mialaby ta moja zla wola _przy
tym konkretnym problemie_ polegac?
>Może przydałoby Ci się
>zamiast syntezy trochę więcej analizy (czytanego tekstu).
A moze po prostu nie pasuja ci takie wnioski, a nie masz
dosc uczciwosci intelektualnej, zeby to przyznac.
>> >Nie. Z płaceniem rachunków chodziło o to, że kobieta nie jest biologicznie
>> >niezdolna do pamiętania o tym, jak to był uprzejmy zasugerwać któryś z panów
>> >na liscie.
>>
>> O ile pamietam, byl to GJ, ktory wskazal (moim zdaniem slusznie), i
>> czesciowo zartobliwie, ze kobiety tez czesto przejawiaja tego typu
>> "zapominanie", analogiczne do opisywanego "zapominania przez
>> mezczyzn".
>
>I nów generalizacje, generalizacje.
Pewnie, ze generalizacje. Tylko cwiercinteligenci nie lubia
generalizacji.
>Po pierwsze, nie zauważyłam w tym żartu;
Ja zauwazylem.
>po drugie, stereotypem (fałszywym) śmierdzi aż na kilometr.
Stereotypem PRAWDZIWYM jedzie na kilometr.
>Jeżeli nadal nie
>wiesz o co chodzi, to powiem Ci, że jako kobieta duzo łatwiej pamiętam o
>rachunkach, niż o datach i rocznicach.
Mam pewne watpliwosci tutaj, ale nie a propos rachunkow czy dat...
>> W takim razie p a r t n e r przy najblizszych pretensjach nt. prezentu
>> powinien p a r t n e r k e w razie pretensji wyrzucic za drzwi. W
>> koncu za "wymaganie i ew. egzekwowanie" obowiazkow nalezy sie
>> "wyladowanie w rurze kanalizacyjnej". Tu jest dobry przyklad tych
>> pretensji i postawy roszczeniowej: jezeli maz sprobuje czegos wymagac
>> od zony, to laduje w tym milym miejscu; jezeli zona ma pretensje
>> czy zal do meza o niedbaly prezent, to tenze ma obowiazek odsunac
>> na bok swoje odczucia i zajac sie zona.
>Pretensje i wymaganie to co innego niż żal, mój drogi.
Niemozliwe.
>Obustronnie. To, co
>napisałeś powyżej, to kolejny przykład imputowania mi czegoś, czego nie
>napisałam.
Jak to? Przeciez sama pisalas, ze
1. 'nie wymaga sie od niego zaprzeczania swoim uczuciom, tylko
"odlozenia tego na pozniej" (czy cos w tym stylu) i elementarntego
zajecia sie partnerem' - cos na ten ksztalt
2. ewidentnie nie zarzucasz zonie tego, ze to ONA na chwile
"nie odlozyla swoich uczuc na bok" - czyli jakiejs
wspolodpowiedzialnosci za cala te sytuacje ona nie ma,
a przynajmniej nie w tej chwili
>Przejmuje mnie dreszcz, jak słyszę zarówno o wymaganiu czegoś
>przez żone od męża, jak i odwrotnie. Ale zaraz, po co to piszę, Ty i tak
>będziesz lepiej ode mnie wiedział, jakie mam poglady i co naprawdę myślę.
A moze tak odpowiedz na problem, a nie unikanie i wydziwianie o
dreszczach?
Jak masz dreszcze, to ubierz cos cieplego.
>> obowiazkiem). Nb. jest to zgodne z postawa HS (z ktora podobno
>> sie generalnie zgadzasz), ktora uwaza sam fakt dania prezentu za
>> "zero na skali", tak samo, jak mozna by oczekiwac, ze placenie
>> rachunkow jest norma. Obowiazek, nie dar.
>> Mowilem, jak szorowanie podlog.
>A tak z ciekawości; szorowanie podłóg to czyj według ciebie obowiązek? Czy
>też może dobrowolne działanie?
A tak z satysfakcja: kolejny raz unikasz odniesienia sie do problemu i
zmieniasz temat.
>> >Oznacza to, że w związku nie ma pana i władcy.
>> Pana i wladcy nie, ale czyjas postawa przewaza i to
>> ta osoba podejmuje decyzje. De facto rzadzi albo
>> maz, albo zona, i tyle.
>Wspólczuję Twojej przyszłej żonie. Nigdy w życiu nie chciałabym byc w
>związku, w którym ktoś rządzi - obojętne, czy miałby to być mój TZ, czy ja.
Nie ma znaczenia, co kto chce - wazne, co MOZE byc. Taka, a nie inna
jest natura podejmowania decyzji. Decyzje podjal ten, kto ma ostatnie
slowo, czyja opcja przewazyla - ten ktos przeforsowal swoje
rozwiazanie,
>> >Ja od
>> >partnera nie wymagam (mogę go najwyżej o coś prosić) i nie życzę sobie, żeby
>> >on ode mnie też czegoś wymagał - i tak jest. Związek opiera sie na
>> >dobrowolności.
>> Taki uklad generalnie wyglada mi bardziej jak firma niz malzenstwo czy
>> relacja dwojga kochajacych sie ludzi.
>Relacja dwojga kochających się ludzi cechuje się przede wzystkim tym, ze
>jest dobrowolna.
Masz jakis kompleks na tym punkcie?
>Jeżeli masz inny poglad na związki, to żyj sobie spokojnie
>z kobietą, która będzie podzielać Twoje poglądy, i odkomputerkuj się,
>proszę, ode mnie. Ja Cię na pewno nie będę zaczepiać.
Obie strony prezentuja swoje poglady na raczej wirtualnym
forum, wiec nie wydziwiaj i nie odmawiaj mi prawa do tego,
co sama robisz.
>> >Zazwyczaj, jak napisała już Sowa, to, czy ktoś jest pijący, czy nie pijący,
>> >zauważa się w związku dosyć szybko. Justsingle zdążyła już mieć dziecko ze
>> >swoim mężem, więc nie jest to małżeństwo o stażu 2-miesięcznym. Nie dotyczy
>> >więc to utrafienia w niewypowiedziane preferencje.
>> Dotyczy, bo z tego co pamietam, justsingle nie jest abstynentka, tylko
>> pije rzadko i OKAZJONALNIE. Twoje wlasne slowa: "Nie sądzę. Napisała
>> wyraźnie: "ja z tych pijących inaczej - raz do roku lampka szampana,
>> czy kilka łyków piwa"."
>No i po tym IMO wyraźnie widać, że za alkoholem nie przepada. Nie jest to
>więc dobry prezent sam w sobei, może być najwyżej dodatkiem.
Moze prezentem mial byc wlasnie taki mily wieczor, do ktorego nie
doszlo z powodu wybuchu placzu, a to wszystko bylo jednym wielkim
nieporozumieniem.
Ale mezowi w tej dyskusji ze strony twojej i HS:
NIE nalezy sie "domniemanie niewinnosci" (czy raczej "benefit
of doubt")
Natomiast zonie:
TAK
I tu wlasnie wychodzi ta niechec.
>> >Oj, coś wyprojektowałeś na mnie, jak widzę.
>>
>> Nie, nie pomne w ktorym dokladnie poscie, ale bylo pare
>> razy cos w stylu "moglby sie chlop wysilic" _i_ na pewno
>> bylo z twojej strony potepienie meza mimo niepelnych
>> danych i stawiajac poprzeczke raczej wysoko, po kilku
>> godzinach placzu facet ma:
>>
>> "Bo jak już chociaż przyniósł tylko nietrafione wino, to mógłby zadbać
>> o to, żeby przynajmniej wypite zostało w miłej atmosferze i
>> zatroszczyć się o oprawę - tak zrozumiałam pretensję justsingle."
>No właśnie, i to nazywa się przeinaczenie. Ja parafrazuję to, co zrozumiałam
>z listu justsingle, ty uważasz, że piszę o swojej postawie życiowej i o
>pretensjach do mężczyzn. Przyjmij to do wiadomości, jak i to, że dokonałeś
>wielu podobnych przeinaczeń.
Nie przyjme, bo wiekszosc z tych rzekomych przeinaczen to tylko
takie konsekwentne wnioski z twoich wynurzen, ktore po prostu ci
nie pasuja.
>Jeżeli nadal zamierzasz ze mną dyskutować,
>twierdząc że wiesz lepiej, co myślę, pozwól że nie podejmę tej dyskusji.
Biedna, niezrozumiana, oczerniana boniedydy..
To jest tylko chwyt retoryczny, piosenka na modle "ja biedna
uciskana niezrozumiana". <malenkie skrzypeczki graja zalosnie>
>> 1. I W TYM MOMENCIE ma sie facet "zatroszczyc o te mila oprawe"?!
>> Czy on jest jakims automatem do wytwarzania romantycznego
>> nastroju?! Ma pstryknac palcami i zrobic cos takiego, po czym
>> kobieta przestanie plakac
>Muszę cię rozczarować - zazwyczaj pstrykniecie palcami nie działa. W kazdym
>razie nie na kobiety. <złośliwość> na kozy zapewne tak </złośliwość>.
A gdzie punkt drugi, trzeci i wnioski? Znowu nie pasuje wyciagniecie
wnioskow z twoich wlasnych twierdzen? Ciac najwazniejsze zagadnienia
i udawac, ze nie ma i nie bylo, to ja tez moge.
===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems
|