« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2009-08-20 11:28:06
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?Redart pisze:
> Hmmm ... psychopatia(osobowość dyssocjalna) jest definicyjnie
> opisywana jako deficyt lęku, a nie 'duszy', czy też, jak byśmy tego
> oczekiwali
Redart, celowo użyłam cudzysłowu. Nazwałam sobie pewien zespół cech
"bezdusznością". Można by się zastanowić, jakie to cechy - np. brak
> 'elementarnego współczucia' ;),
który, jak się domyślam, musi objawiać się na co dzień, a nie tylko w
nagłych atakach furii. Albo jest jakoś kompensowany przez nadmierne
okazywanie uczuć, np. zwierzętom, roślinom lub rzeczom.
Może to być też jakaś żelazna nieugiętość w każdej sprawie, nawet tego
pozornie niewartej, powodowana lękiem przed zaburzeniem wewnętrznej
konstrukcji. No nie wiem, nie wydaje Ci się, że psychopata musi posiadać
pewną pulę cech, które są widoczne na co dzień? Może nie od razu na
pierwszy rzut oka, ale np. w codziennym obcowaniu z takim człowiekiem.
> jak jest w końcu z tymi zwierzętami i jedzeniem ich mięsa ? ;)))
> Mało kto z osób na tej grupie zabija zwierzęta, ale większość
> z nas je mięso i nie czujemy z tego powodu dyskomfortu.
> Co jest grane ? :) Czyżby to nie współczycie nami kierowało,
> tylko zwykły lęk przed konfrontacją z krwią, agonią, śmiercią ?
Tak myślę, najprawdopodobniej tak jest.
Jednak sądzę, że trudno rozgraniczyć i dociekać, co jest współczuciem, a
co tym pierwotnym lękiem. A tym bardziej, co jest lepsze
(szlachetniejsze), a co gorsze. Obie te rzeczy najprawdopodobniej się
przenikają i ta pierwsza wynika z drugiej, bo bez odczucia nie ma
współczucia.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2009-08-20 12:17:23
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:h6jc3o$9f7$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Redart pisze:
>
>> Hmmm ... psychopatia(osobowość dyssocjalna) jest definicyjnie
>> opisywana jako deficyt lęku, a nie 'duszy', czy też, jak byśmy tego
>> oczekiwali
>
> Redart, celowo użyłam cudzysłowu. Nazwałam sobie pewien zespół cech
> "bezdusznością". Można by się zastanowić, jakie to cechy - np. brak
>
>> 'elementarnego współczucia' ;),
>
> który, jak się domyślam, musi objawiać się na co dzień, a nie tylko w
> nagłych atakach furii. Albo jest jakoś kompensowany przez nadmierne
> okazywanie uczuć, np. zwierzętom, roślinom lub rzeczom.
> Może to być też jakaś żelazna nieugiętość w każdej sprawie, nawet tego
> pozornie niewartej, powodowana lękiem przed zaburzeniem wewnętrznej
> konstrukcji. No nie wiem, nie wydaje Ci się, że psychopata musi posiadać
> pewną pulę cech, które są widoczne na co dzień? Może nie od razu na
> pierwszy rzut oka, ale np. w codziennym obcowaniu z takim człowiekiem.
Jak poczytasz o różnych zaburzeniach osobowości, to masz od razu kilka
odpowiedzi:
'nieugiętość', sztywność i generalnie gniewny nastój będą związane z
zaburzeniami
paranoidalnymi. Zaburzenia dyssocjalne dodają tu 'spust' i wybuchowość
+ nie przejmowanie się skutkami swoich działąń, brak poczucia winy.
Połączenie bardzo uciążliwe dla bliskich.
I że ten facet takie zaburzenie miał (z obu wskazanych), to na pewno
rzutowało to na rodzinę. Tyle, że wyobrażam sobie, że mogło się rzeczywiście
objawiać przede wszystkim w kontaktach z żoną, jako osobą ukształtowaną
poza wpływem jego osobowości, a więc niezależną. Natomiast dzieci
to osobna sprawa. Dzieci szybko wykształcają własne mechanizmy obronne,
np. może to być strategia absolutnego podporządkowanie i unikania 'dyskusji
z paranojami ojca' czyli nie dostarczania mu bodźców krytycznych
zwalniajacych
spust.
W takiej sytuacji główna oś konfliktu może się rozgrywać na lini
ojciec-matka.
Więcej: silna matka może specjalnie lub podświadomie prowokować furiata, by
w sytuacjach kryzysowych szybko przenosił agresję z dzieci na nią (w ten
sposób je chroni w czasie ataków furii). Słaba matka będzie działać
odwrotnie ... Myślę, że jego żona należała do tych pierwszych.
Do tego ustala się tzw. 'tradycyjny' model rodziny - ojciec poza domem,
'ciężko pracuje' w biznesie mafijnym i jakoś tam się da żyć.
W efekcie do aktów przemocy wobec dzieci mogło dochodzić
rzadko, były one biernymi obserwatorami przemocy wobec matki.
Sytuacja trochę podobna, jak u agresywnych alkoholików, którzy wracają
nabzdyczeni do domu.
W kontaktach z obcymi osobami - to już zależnie od zainteresowań
intelektualnych. Możesz z takim fajnie pogadać, dopóki nie wejdziesz
w tematy traktowane przez niego osobiście i nie naciśniesz spustu.
Jeśli u faceta dominowało zaburzenie dyssocjalne a nie paranoidalne, to
masz,
zacytuję:
"Obraz kliniczny psychopaty - Psychopata sprawia wrażenie jednostki zdolnej
do odczuwania emocji tak samo jak inni ludzie. Zwykle posiada urok osobisty,
dobrą prezentację, potrafi wzbudzić zaufanie i pozytywne emocje, także łatwo
może manipulować innymi i dzięki temu osiąga własne cele. Sprawiają wrażenie
spontanicznych posiadających inicjatywę społeczną ale nie potrafiących
korzystać z własnego doświadczenia. Rzadko mają poczucie winy i zwykle
doświadczają problemów z racji nie przestrzegania regulaminu. Charakteryzuje
ich tzw. dominacja semantyczna tzn. nie przywiązują żadnej wagi do
wypowiadanych obietnic i słów. Kontakty seksualne charakteryzują się dużą
gwałtownością ale małą stałością. Cechy osobowości predysponują ich do
wykonywania zawodu polityka, biznesmena, psychiatry, naukowca. Uważa się, że
niektóre z zachowań psychicznych są wręcz niezbędne do wykonywania
niektórych ról zawodowych. "
http://www.sciaga.pl/tekst/37961-38-pedagogika_resoc
jalizacyjna/
Ja na ten przykład widzę u siebie przejawy cech dyssocjalnych uwypuklających
się
w zestawieniu ze zmęczeniem, długotrwałym stresem, powiązanych z wypaleniem
zawodowym ;)
Straszne, nie ? ;)))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2009-08-20 13:40:51
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?Redart pisze:
> Ja na ten przykład widzę u siebie przejawy cech dyssocjalnych
> uwypuklających się
> w zestawieniu ze zmęczeniem, długotrwałym stresem, powiązanych z wypaleniem
> zawodowym ;)
Ja pewne cechy zauważam u siebie permanentnie, niestety. I to jest
dopiero straszne.
Najgorsze w tym wszystkim, że można je poskromić na poziomie
intelektualnym, ale emocjonalnie się ich człowiek nigdy nie wyzbędzie.
Może jakieś praktyki buddyjskie pomagają? ;)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2009-08-20 13:47:45
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?Dnia Thu, 20 Aug 2009 15:40:51 +0200, medea napisał(a):
> Najgorsze w tym wszystkim, że można je poskromić na poziomie
> intelektualnym, ale emocjonalnie się ich człowiek nigdy nie wyzbędzie.
> Może jakieś praktyki buddyjskie pomagają? ;)
>
Gdzie KK nie może... tam w sumie wszystko jedno.
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2009-08-20 13:49:18
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:h6jkbe$rtn$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Redart pisze:
>
>> Ja na ten przykład widzę u siebie przejawy cech dyssocjalnych
>> uwypuklających się
>> w zestawieniu ze zmęczeniem, długotrwałym stresem, powiązanych z
>> wypaleniem
>> zawodowym ;)
>
> Ja pewne cechy zauważam u siebie permanentnie, niestety. I to jest dopiero
> straszne.
>
> Najgorsze w tym wszystkim, że można je poskromić na poziomie
> intelektualnym, ale emocjonalnie się ich człowiek nigdy nie wyzbędzie.
> Może jakieś praktyki buddyjskie pomagają? ;)
He, he ...
To ja ci powiem, że paranoidalne też u siebie widzę doś wyraźnie.
Szczególnie, jak mi glob wyciąga moje teksty o katolikach sprzed
kilku lat albo jak analizuję przebieg moich kłótni z żoną :)
Jak u tego mordercy :)))
I jeszcze mam(miałem) schizofrenika w bliskiej rodzinie
i cały czas nie jestem pewien ...
Życie jest ciężkie ;)))
A praktyki pomagają na pewno. Ale to trwa, nic natychmiast się nie dzieje.
"Zwykła modlitwa" też pomoże. Bo dlaczego nie ?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2009-08-20 13:54:00
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?Dnia Thu, 20 Aug 2009 15:49:18 +0200, Redart napisał(a):
> A praktyki pomagają na pewno. Ale to trwa, nic natychmiast się nie dzieje.
> "Zwykła modlitwa" też pomoże. Bo dlaczego nie ?
Czemu nie doradzisz medei po prostu jab-jum? Wygląda mi na zdecydowanie
niedomedytowaną - a po tym i ciało, i emocje od razu w lepszej kondycji...
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2009-08-20 13:57:15
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?Dnia Thu, 20 Aug 2009 15:54:00 +0200, XL napisał(a):
> Dnia Thu, 20 Aug 2009 15:49:18 +0200, Redart napisał(a):
>
>
>> A praktyki pomagają na pewno. Ale to trwa, nic natychmiast się nie dzieje.
>> "Zwykła modlitwa" też pomoże. Bo dlaczego nie ?
>
> Czemu nie doradzisz medei po prostu jab-jum? Wygląda mi na zdecydowanie
> niedomedytowaną - a po tym i ciało, i emocje od razu w lepszej kondycji...
A ja sobie już za chwilę jadę na kursik masażu - będę medytować z TŻtem
wieczorem, złe emocje pójdą precz, może jab-jumem poprawię. Że też ludzie
muszą się tak męczyć sami ze sobą, jak Ty i medea! Mówię Ci - 30 lat
dobrego jab-jum i człowiek jak nowy!
:-)
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2009-08-20 14:08:44
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:h6jkbe$rtn$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Redart pisze:
>
> > Ja na ten przykład widzę u siebie przejawy cech dyssocjalnych
> > uwypuklających się
> > w zestawieniu ze zmęczeniem, długotrwałym stresem, powiązanych z
wypaleniem
> > zawodowym ;)
>
> Ja pewne cechy zauważam u siebie permanentnie, niestety. I to jest
> dopiero straszne.
>
> Najgorsze w tym wszystkim, że można je poskromić na poziomie
> intelektualnym, ale emocjonalnie się ich człowiek nigdy nie wyzbędzie.
> Może jakieś praktyki buddyjskie pomagają? ;)
>
> Ewa
Tylko chrześcijańskie - nadstawianie drugiego policzka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2009-08-23 21:09:06
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?Redart pisze:
> Szczególnie, jak mi glob wyciąga moje teksty o katolikach sprzed
> kilku lat albo jak analizuję przebieg moich kłótni z żoną :)
> Jak u tego mordercy :)))
Tzn. napady agresji?
U mnie agresja wyraża się w inny sposób, nie taki dosłowny.
> I jeszcze mam(miałem) schizofrenika w bliskiej rodzinie
> i cały czas nie jestem pewien ...
Stwierdzoną przez lekarza, czy zdiagnozowaną przez rodzinę?
Bo wiesz, w rodzinach często się źle diagnozuje. ;)
> Życie jest ciężkie ;)))
To pewnie przez te dwie sakwy, o których mawiał Ezop. ;)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2009-08-23 21:10:07
Temat: Re: zabiłbyś z zimna krwią...?XL pisze:
> Że też ludzie
> muszą się tak męczyć sami ze sobą, jak Ty i medea!
Może w niebie nam to wynagrodzą, jak zapowiedziano w Piśmie. :)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |