Data: 2002-09-22 15:15:51
Temat: Re: zdrada
Od: "Vicky" <b...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "MZG" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:amk3h9$d5g$1@news.tpi.pl...
> Witajcie... jestem tu nowa i wlasnie zaczelam sobie przegladac Wasze
> dyskusje..Najdluzej zatrzymalam sie przy poscie MArysi o
> kochance..Komentarzy tam bez liku, wiec swoj sobie odpuszcze...Moze powiem
> tylko jedno: wydaje mi sie, ze zdrada nie jest tylko wina jednej osoby,
> musiala byc jakas jej przyczyna...Ale jesli juz do niej doszlo...to tak
> naprawde najwieksza zdrada jest to kiedy partner sie o niej dowie...to
> znaczy, ze zdradzajacy za malo szanuje partnera, skoro nie robi
> wystarczajaco wiele, by oszczedzic mu tego bolu, kiedy o zdradzie sie
dowie.
> I dotyczy to zarowno mezczyzn jak i kobiet. Choc kobiety sa chyba lepsze w
> ukrywaniu swoich romansow... I jeszcze jedno... mowiac o zdradzie od razu
> wini sie zdradzajacego i te trzecia osobe...A przeciez wszyscy jestesmy
> tylko ludzmi i kazdy pragnie byc kochany... No i powiedzmy kobieta
pokochala
> takiego mezczyzne, ktory jest juz zajety.. chca byc razem.. a tu wszyscy
> ocenaija, ze to ta zla, bo rozbila rodzine... a facet ma dylemat.. bo zona
> grozi mu na przyklad samobojstwem, jesli odejdzie...I dziwic sie, ze facet
> ma problem z podjeciem decyzji?? I tak realizm zabija to co bylo piekne..
> To narazie tyle... mam nadzieje, ze troche podyskutujemy..
> Pozdrawiam niedzielnie
> MZG
Cześć :)
Wiesz.. tak sobie czytam to co napisałaś i myślę, że chyba żoną to Ty nie
jesteś :) Wręcz jakoś ujrzałam Cię w sobie kobiety która pokochała
żonatego.Nie wiem czemu? Być może dlatego,że chyba w swoim poście jakoś nie
wczułaś się za bardzo w rolę tej żony-samobójczyni. Jasne, w końcu gdyby
była "ambitna" to mogłaby mu powiedzieć "spoko stary - zakochałeś się ? to
idź se do niej" - tyle, że życie to życie i to jest realizm o jakim piszesz.
Jeśli ktoś decyduje się już na ten realizm to niestety musi ponosić
konsekwencje tego czynu, a co za tym idzie - być może dla własnego dobra -
powinien panować na swoimi uczuciami w stosunku do innych bab :) ...
powinien... :) Co do piękna - to pewnie kiedy ten mąż i ta żona pobierali
się czy też poznawali również doznawali takiego "piękna".. nie sądzisz?
Myślisz, że on wtedy czuł inaczej? I w końcu .. jaką masz pewność, że za 4
lata nie pozna innej i tym razem ta kobieta o której piszesz nie znajdzie
się w sytuacji podobnej do tej pierwszej kobiety?
To nie realizm zabija to co piękne, tylko sami sobie komplikujemy życie i my
sami zabijamy to co piękne.
Pozdrawiam
Vicky
|