| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2011-01-03 13:47:28
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuo
Użytkownik "Nowy lepszy tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w
wiadomości news:saa8z01wlkj9$.dlg@trenerowa.karma...
> "Większość par sprawdza swoje "dopasowanie w łóżku" zanim zacznie snuć
> wspólne, życiowe plany. Naukowcy z USA odkryli, że to podejście nie
> gwarantuje lepszego małżeństwa. O korzyściach, wynikających ze
> wstrzemięźliwości, piszą w "Journal of Family Psychology"."
>
> http://bit.ly/e8KlmX
Nie czytałem jeszcze artykułu, ale zastanawiam się, czy
z danych, które zebrano w czasie badań dałoby się wycisnąć
wnioski porównawcze dla grup:
- seks przedmałżeński z przyszłym małżonkiem (i tylko z nim)
- seks przedmałzeński z dokładnie jednym innym partnerem (innym niż
małżonek)
Tytuł posta jawi mi się zbytnio zgeneralizowany :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2011-01-03 20:03:34
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuoUżytkownik "zażółcony" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:ifsadn$u95$...@n...onet.pl...
Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:ifo4oa$1vl$1@node1.news.atman.pl...
> Użytkownik "Nowy lepszy tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w
> wiadomości news:saa8z01wlkj9$.dlg@trenerowa.karma...
>> "Większość par sprawdza swoje "dopasowanie w łóżku" zanim zacznie snuć
>> wspólne, życiowe plany. Naukowcy z USA odkryli, że to podejście nie
>> gwarantuje lepszego małżeństwa. O korzyściach, wynikających ze
>> wstrzemięźliwości, piszą w "Journal of Family Psychology"."
>>
>> http://bit.ly/e8KlmX
>
>
> To przykre, że to, co jeszcze 100 lat temu dla chyba większości
> europejczyków było oczywistością- dziś wzbudza zdziwienie, i jacy "uczeni"
> robią z tego światowe odkrycie...
Taką samą oczywistością, jak to, że od masturbacji można być
bezpłodnym ? To jest taka własnie 'oczywistość' - i za jednym i za drugim
stały te same autorytety.
====================================================
=======================
Brakowało już mi tego Twojego wydumania:-). Redi- kto tu w ogóle pisze o
jakichkolwiek autorytetach? Możesz odnieść się do tego artykułu na podstawie
swoich obserwacji, doświadczeń?
I dlaczego zaraz 'wzbudza zdziwienie' ? Po prostu formalnie bada się
różne tezy. Ra z się potwierdzają, a innym razem nie.
====================================================
=======================
No w ten sposób to wszystko można udowodnić...zależy, komu:-). Tylko czy
możesz się odnieść do tez tam zawartych?
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2011-01-07 09:09:38
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuoUżytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:ifta2n$dj2$1@news.onet.pl...
> jakichkolwiek autorytetach? Możesz odnieść się do tego artykułu na
> podstawie swoich obserwacji, doświadczeń?
>
> I dlaczego zaraz 'wzbudza zdziwienie' ? Po prostu formalnie bada się
> różne tezy. Ra z się potwierdzają, a innym razem nie.
> ====================================================
=======================
> No w ten sposób to wszystko można udowodnić...zależy, komu:-). Tylko czy
> możesz się odnieść do tez tam zawartych?
... mam nadzieję znaleźć na to czas ...
Na razie tylko tyle mogę zauważyć, że tytuł tego wątku jest niepotrzebnie
prowokacyjny, imo daje nadmierny nacisk na jakiś punkt w czasie, którym
jest tu punkt ślub i sugeruje, że jest to ostra granica o którą powinna się
opierać zdrowa ludzka seksualność. A tu nie o ten punkt przecież chodzi,
nie o sam ślub ale generalnie o podejście do relacji międzyludzkich,
nastawienie
na ich głębokość, trwałość i kultywowane wartości - seks jest tylko jednym
z elementów.
Podejście do seksu przedmałżeńskiego to bardziej objaw pewnej hierarchii
wartości, a nie punkt wyjścia i coś, na czym buduje się 'szczęście lub
nieszczęście'.
Wstępnie z moich osobistych obserwacji po rodzinie i rozmów z różnymi ludźmi
wynika, że można do tematu seksu przedmałżeńskiego podchodzić na
najróżniejsze
sposoby, generalnie jednak szczęście małżeńskie najbardziej przegrywa tam,
gdzie jest zbytnia sztywność, napięcie (nie seksualne ;) w podejściu do
spraw
seksualności, moralności i zasad - zamiast otwartego dialogu.
Zgodzę się z tym, że argument 'musimy się dopasować w łóżku' jest raczej
słaby
biorąc pod uwagę perspektywę całego życia i wszystkich ludzkich aktywności
- bo świat przecież nie kręci się wokół seksu. Ale z drugiej strony mam
silne
wrażenie, że termin 'dopasowanie w łóżku' jest specjalnie nadużywany przez
'propagandę
katolicką', bo zawiera w sobie uprzedmiotownienie ludzi. Ja nigdy nie
myślałem
o seksie przedmałżeńskim jako o 'sprawdzaniu dopasowywania' i podobnież:
nie kojarzę, by taki 'temat' padał w rozmowach z ludźmi, którym także seks
przedmałżeński nie jest obcy. To nie żart: pierwszy raz termin ten
usłyszałem
od wujka - zadeklarowanego katolicka, który wyraźnie próbował mi przekaać
niesamowitą wartość swojego podejścia. Tyle tylko, że akurat małżeństwo
tego wujka jest jednym z najbardziej nasyconych problemami małżeńskimi.
Ten termin to imo fantazja stworzona i podtrzymywana głównie przez ludzi,
którzy sobie nie radzą - tych, którzy nie są szczęśliwi. Takich jest mnóstwo
zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. Ale to nie jest jedyny właściwy
i dostępny nam opis motywacji, jakimi kierują się ludzie, którzy seksu
przedmałżeńskiego się nie boją.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2011-01-07 10:31:32
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuoUżytkownik "zażółcony" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:ig6l8j$5cs$...@n...onet.pl...
Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:ifta2n$dj2$1@news.onet.pl...
> jakichkolwiek autorytetach? Możesz odnieść się do tego artykułu na
> podstawie swoich obserwacji, doświadczeń?
>
> I dlaczego zaraz 'wzbudza zdziwienie' ? Po prostu formalnie bada się
> różne tezy. Ra z się potwierdzają, a innym razem nie.
> ====================================================
=======================
> No w ten sposób to wszystko można udowodnić...zależy, komu:-). Tylko czy
> możesz się odnieść do tez tam zawartych?
... mam nadzieję znaleźć na to czas ...
====================================================
=============================
Kto to lepiej zrozumie ode mnie? W związku ze zmianą VAT- od dnia 30 grudnia
dziś jest pierwszy, trochę bardziej dla mnie luzacki dzień- teoretycznie
wolny od pracy. Teoretycznie:-(
Na razie tylko tyle mogę zauważyć, że tytuł tego wątku jest niepotrzebnie
prowokacyjny, imo daje nadmierny nacisk na jakiś punkt w czasie, którym
jest tu punkt ślub i sugeruje, że jest to ostra granica o którą powinna się
opierać zdrowa ludzka seksualność. A tu nie o ten punkt przecież chodzi,
nie o sam ślub ale generalnie o podejście do relacji międzyludzkich,
nastawienie
na ich głębokość, trwałość i kultywowane wartości - seks jest tylko jednym
z elementów.
Podejście do seksu przedmałżeńskiego to bardziej objaw pewnej hierarchii
wartości, a nie punkt wyjścia i coś, na czym buduje się 'szczęście lub
nieszczęście'.
====================================================
=============================
Wiesz- piszesz bardzo ogólnie. Ja to widzę tak: w naszej kulturze znakomita
większość ludzi jest dosyć daleko od samych siebie. Nie zna więc swoich
odczuć, nie rozumie swoich emocji- jest mało empatyczna. Świat wokół nas
może się wydawać oparty na logice i zrozumiałych prawach fizyki- to gdzie tu
miejsce na uczucia- chyba że w sensie biochemicznym.
Na moje zezowate oko- około 30% ludzi ma dość dobry kontakt ze sobą, a z 3%-
znakomity- zawsze wiedzą, co czują. Wiedzą więc, co jest dobre. Pozostali
albo mają słaby kontakt ze sobą, albo nie posiadają go wręcz wcale. Około
67% ludzi w naszej kulturze ucieka w intelekt.
To tytułem wstępu:-). Teraz wyobraźmy sobie przeciętną parę w wieku
przedślubnym. Czyli- około 20 lat. Nabuzowani (szczególnie mężczyzna)
hormonami. Redart- czy wierzysz, że ktoś taki, poznając dziewczynę i
czując... zew natury:-) wie, czy to jest dobra partnerka na całe życie? Wie-
co ja piszę! Czy on chociaż może racjonalnie zakładać, że ta dziewczyna- to
właśnie jest ta na całe życie? Z punktu widzenia dziewczyny (owszem, w tej
chwili nastąpił taki rozkład więzi międzyludzkich, że to jest inaczej- ale
po prostu patologia stałą się regułą)- chce mieć dobrego męża. No i
spotykają się 2 takie oczekiwania- on i ona. Facet może być nawet bardzo
przekonany, może tak myśleć- że to jest ta jedyna- no i oczywiście
najczęściej po skonfrontowaniu się z rzeczywistością (szybki numerek)-
dochodzi do niego to, że to nie to. Czasem nie od razu- od razu jednak
pojawiają się wątpliwości. Było łatwo, miło- to poszukam dalej. Zgodzisz
się, że wielu, bardzo wielu ludziom umiejętność cieszenia się tym, co się
ma- jest dosyć egzotyczna, prawda? Kobieta zostaje z poczuciem porzucenia,
oszukania. Ponieważ zapewne nie będzie szukać przyczyny u siebie- będzie
głosić tezy w rodzaju "wszyscy faceci są tacy". Kolejna sprawa- owocem seksu
(przedmałżeńskiego także) bywa ciąża. No i co teraz? Może być tak, że oboje
(jedno z nich) stchórzy, no bo przecież to jeszcze nie ta jedyna- no to
aborcja. Z całym spustoszeniem psychicznym, jakie ze sobą niesie. Bywa- że
postanowią jednak, żeby urodzić dziecko- wezmą ślub lub nie. Dziecko rośnie.
Odwiedza znajomych- w tym takich dziwaków, gdzie rodzice się pobrali, a
potem dopiero zdecydowali na dziecko. W jego świecie pojawia się
podejrzenie, które jest dla niego silną traumą (nawet, jeśli fałszywe): są
razem, bo ja się miałem urodzić. To moja wina- a oni się nienawidzą.
Nie chcę też za bardzo powtarzać powodów, które podałem wcześniej a także są
w artykule- po krótce tylko: on i ona poznają się. Zaczynają się spotykać.
Jest mowa o wspólnym życiu- ale do ślubu wstrzemięźliwie. Teraz- przez taki
okres narzeczeństwa- mogą oboje poczuć się ze sobą, wyobrazić sobie wspólne
życie- i albo zrezygnują, albo nie. Praktycznie nie ma innego powodu, dla
którego są teraz: chcą być na całe życie. Do faceta w końcu też dotrze
(jeśli np podświadomie nawet miał inne zamiary)- że tu nic "nie ugra"-
będzie się wręcz musiał z tym skonfrontować: i wtedy naprawdę ma szanse na
podjęcie świadomej decyzji. Jeśli nie- no to ona wciąż może swój wianek
ofiarować mężowi- tyle, że to już nie będzie ten chłopak.
I tu dochodzimy do ważności pewnych rzeczy: takich, jak bycie dziewicą. Ma
to poza kulturowym- także wymiar symboliczny, prawda? Pisałeś kiedyś o
symbolu przekazania córki przez ojca- więc tuszę, ze się z tym też zgodzisz:
przekazana córka ofiaruje w noc poślubną swoje dziewictwo jej mężowi. Czy
czujesz ten symbol?
Zauważ, że bez ślubu i bez dziewictw mamy związek kobiety i mężczyzny-
pozbawiony 2 ważnych symboli i tego, co z nich wypływa.
Wstępnie z moich osobistych obserwacji po rodzinie i rozmów z różnymi ludźmi
wynika, że można do tematu seksu przedmałżeńskiego podchodzić na
najróżniejsze
sposoby, generalnie jednak szczęście małżeńskie najbardziej przegrywa tam,
gdzie jest zbytnia sztywność, napięcie (nie seksualne ;) w podejściu do
spraw
seksualności, moralności i zasad - zamiast otwartego dialogu.
Zgodzę się z tym, że argument 'musimy się dopasować w łóżku' jest raczej
słaby
biorąc pod uwagę perspektywę całego życia i wszystkich ludzkich aktywności
- bo świat przecież nie kręci się wokół seksu. Ale z drugiej strony mam
silne
====================================================
===========================================
Zgoda.
wrażenie, że termin 'dopasowanie w łóżku' jest specjalnie nadużywany przez
'propagandę
katolicką', bo zawiera w sobie uprzedmiotownienie ludzi. Ja nigdy nie
myślałem
o seksie przedmałżeńskim jako o 'sprawdzaniu dopasowywania' i podobnież:
nie kojarzę, by taki 'temat' padał w rozmowach z ludźmi, którym także seks
przedmałżeński nie jest obcy. To nie żart: pierwszy raz termin ten
usłyszałem
od wujka - zadeklarowanego katolicka, który wyraźnie próbował mi przekaać
niesamowitą wartość swojego podejścia. Tyle tylko, że akurat małżeństwo
tego wujka jest jednym z najbardziej nasyconych problemami małżeńskimi.
Ten termin to imo fantazja stworzona i podtrzymywana głównie przez ludzi,
którzy sobie nie radzą - tych, którzy nie są szczęśliwi. Takich jest mnóstwo
zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. Ale to nie jest jedyny właściwy
i dostępny nam opis motywacji, jakimi kierują się ludzie, którzy seksu
przedmałżeńskiego się nie boją.
====================================================
============================================
W moim przekonaniu- pojechałeś tu tak ostro, że zastanawiam się wręcz, czy
po tej samej Ziemi chodzimy? W czasach, gdzie gówniarz w szkole dostaje od
pielęgniarki prezerwatywę wraz z ewentualną instrukcją obsługi (dotyczy to
np w Danii dzieci od 14 roku), wszechobecna propaganda wraz z wieloma
czasopismami przekonuje, że seks to dobra zabawa- tylko trzeba się wcześniej
odpowiednio zabezpieczyć- żeby seks był bezpieczny- etc- Ty piszesz coś
takiego? Chyba, że Cię źle zrozumiałem?
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2011-01-07 11:06:58
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuo
Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:ig6q27$krn$1@news.onet.pl...
> wrażenie, że termin 'dopasowanie w łóżku' jest specjalnie nadużywany przez
> 'propagandę
> katolicką', bo zawiera w sobie uprzedmiotownienie ludzi. Ja nigdy nie
> myślałem
> o seksie przedmałżeńskim jako o 'sprawdzaniu dopasowywania' i podobnież:
> nie kojarzę, by taki 'temat' padał w rozmowach z ludźmi, którym także seks
> przedmałżeński nie jest obcy. To nie żart: pierwszy raz termin ten
> usłyszałem
> od wujka - zadeklarowanego katolicka, który wyraźnie próbował mi przekaać
> niesamowitą wartość swojego podejścia. Tyle tylko, że akurat małżeństwo
> tego wujka jest jednym z najbardziej nasyconych problemami małżeńskimi.
> Ten termin to imo fantazja stworzona i podtrzymywana głównie przez ludzi,
> którzy sobie nie radzą - tych, którzy nie są szczęśliwi. Takich jest
> mnóstwo
> zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. Ale to nie jest jedyny
> właściwy
> i dostępny nam opis motywacji, jakimi kierują się ludzie, którzy seksu
> przedmałżeńskiego się nie boją.
> ====================================================
============================================
> W moim przekonaniu- pojechałeś tu tak ostro, że zastanawiam się wręcz, czy
> po tej samej Ziemi chodzimy? W czasach, gdzie gówniarz w szkole dostaje od
> pielęgniarki prezerwatywę wraz z ewentualną instrukcją obsługi (dotyczy to
> np w Danii dzieci od 14 roku), wszechobecna propaganda wraz z wieloma
> czasopismami przekonuje, że seks to dobra zabawa- tylko trzeba się
> wcześniej odpowiednio zabezpieczyć- żeby seks był bezpieczny- etc- Ty
> piszesz coś takiego? Chyba, że Cię źle zrozumiałem?
Chyba że zupełnie źle mnie zrozumiałeś :)
Gdyby gówniarz dostawał tę prezerwatywę od ojca/matki, to być może nie
byłoby
pomysłów, by kwestię wychowanai seksualnego zrzucać na szkołę itp.
No ale tak się nie dzieje, dupa. Programy wychowania seksualnego zaś błądzą.
Jedne wychodzą lepiej (w USA), inne fatalnie (GB ?) - jeśli brać pod uwagę
ilość niechcianych ciąż u nieletnich. Ale to już inny temat. Mówiliśmy o
szczęściu
małżeńskim - i ja po swoich obserwacjach absolutnie nie wysunąłbym wniosku,
że 'seks przedmałżeński to zło'. No niestety :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2011-01-07 11:11:01
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuoUżytkownik "zażółcony" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:ig6s4k$rif$...@n...onet.pl...
Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:ig6q27$krn$1@news.onet.pl...
> wrażenie, że termin 'dopasowanie w łóżku' jest specjalnie nadużywany przez
> 'propagandę
> katolicką', bo zawiera w sobie uprzedmiotownienie ludzi. Ja nigdy nie
> myślałem
> o seksie przedmałżeńskim jako o 'sprawdzaniu dopasowywania' i podobnież:
> nie kojarzę, by taki 'temat' padał w rozmowach z ludźmi, którym także seks
> przedmałżeński nie jest obcy. To nie żart: pierwszy raz termin ten
> usłyszałem
> od wujka - zadeklarowanego katolicka, który wyraźnie próbował mi przekaać
> niesamowitą wartość swojego podejścia. Tyle tylko, że akurat małżeństwo
> tego wujka jest jednym z najbardziej nasyconych problemami małżeńskimi.
> Ten termin to imo fantazja stworzona i podtrzymywana głównie przez ludzi,
> którzy sobie nie radzą - tych, którzy nie są szczęśliwi. Takich jest
> mnóstwo
> zarówno po jednej jak i po drugiej stronie. Ale to nie jest jedyny
> właściwy
> i dostępny nam opis motywacji, jakimi kierują się ludzie, którzy seksu
> przedmałżeńskiego się nie boją.
> ====================================================
============================================
> W moim przekonaniu- pojechałeś tu tak ostro, że zastanawiam się wręcz, czy
> po tej samej Ziemi chodzimy? W czasach, gdzie gówniarz w szkole dostaje od
> pielęgniarki prezerwatywę wraz z ewentualną instrukcją obsługi (dotyczy to
> np w Danii dzieci od 14 roku), wszechobecna propaganda wraz z wieloma
> czasopismami przekonuje, że seks to dobra zabawa- tylko trzeba się
> wcześniej odpowiednio zabezpieczyć- żeby seks był bezpieczny- etc- Ty
> piszesz coś takiego? Chyba, że Cię źle zrozumiałem?
Chyba że zupełnie źle mnie zrozumiałeś :)
Gdyby gówniarz dostawał tę prezerwatywę od ojca/matki, to być może nie
byłoby
pomysłów, by kwestię wychowanai seksualnego zrzucać na szkołę itp.
No ale tak się nie dzieje, dupa. Programy wychowania seksualnego zaś błądzą.
Jedne wychodzą lepiej (w USA), inne fatalnie (GB ?) - jeśli brać pod uwagę
ilość niechcianych ciąż u nieletnich. Ale to już inny temat. Mówiliśmy o
szczęściu
małżeńskim - i ja po swoich obserwacjach absolutnie nie wysunąłbym wniosku,
że 'seks przedmałżeński to zło'. No niestety :)
====================================================
====================================================
==
A możesz się odnieść do moich argumentów- z czym (dlaczego) nie zgadzasz
się? A do tez zawartych w artykule? Bo jak na razie ja podałem argumenty,
argumenty są też w artykule, a Ty napisałeś: ludzie, z którymi gadam i ja
sam uważamy inaczej. Czyli- nie bo nie:-)
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2011-01-07 16:09:23
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuo
Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:ig6sc8$sd4$1@news.onet.pl...
> A możesz się odnieść do moich argumentów- z czym (dlaczego) nie zgadzasz
> się? A do tez zawartych w artykule? Bo jak na razie ja podałem argumenty,
> argumenty są też w artykule, a Ty napisałeś: ludzie, z którymi gadam i ja
> sam uważamy inaczej. Czyli- nie bo nie:-)
Może zróbmy tak: pominę Twoje argumenty/tezy - bo nie są one dla mnie
dostatecznie
zwięzłe i wyraźne w tym co piszesz :)
Odniosę się natomiast do artykułu.
Generalnie, poza tym, że jest on dość ogólny (np. nic nie można powiedzieć
na jego
podstawie o długości okresu narzeczeństwa), to nic, co w nim zawarte nie
budzi
mojego sprzeciwu. Miałbym może gdzieniegdzie jakieś dodatkowe pytania dot.
tego, czy badano motywacje małżonków, w jaki sposób wykluwała się u nich
decyzja
współżyć/nie współżyć przed ślubem.
I ponowię swój zarzut do trenera: tytuł wątku nie odpowiada wynikom
wskazanych
badań :) Badania wskazują, że spośród dwóch grup ludzi podzielonych
podług momentu rozpoczęcia współżycia, grupa wspóżyjąca dopiero po ślubie
wypada lepiej (nie jest to w dodatku różnica drastyczna - między 10-20%).
Ale to jest w bardzo skąpa informacja :)
Oczekiwałbym histogramu, który by podzielił pary na więcej przedziałów, np.
pokazałby
podane współczynniki jakości dla małżeństw, które współzyły do dwóch tygodni
przed
ślubem, do miesiąca przed ślubem, do dwóch miesięcy przed ślubem, do roku
przed ślubem.
Zakładam, że po ślubie to już wszyscy ogarnęli temat powiedzmy, w tydzień :)
W każdym bądź razie nie zdziwiłbym się, gdyby się okazało (aczkolwiek wcale
nie przesądzam),
że najwyższą satysfakcję z małżeństw odczuwają pary, które pierwszy raz
współżyły
do tygodnia przed ślubem :)
Zrobiłbym też analogiczny histogram, ale liczony od początku decyzji
'chodzimy ze sobą'.
Współżyjący na pierwszej randce, tydzień po, miesiąc po, pół roku po, rok
po, półtora roku po ...
Być może okazłoby się, że najwyższa satysfakcja z małżeństwa pojawia się w
parach, które
decydują się na współżycie np. po kilku miesiącach znajomości i nie ma wtedy
większego
znaczenia, czy jest to już po ślubie, czy niedługo przed ślubem.
Ot, statystyka ..
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2011-01-10 17:21:44
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuo
Użytkownik "Chiron" <c...@o...eu> napisał w wiadomości
news:ig6sc8$sd4$1@news.onet.pl...
> A możesz się odnieść do moich argumentów- z czym (dlaczego) nie zgadzasz
> się? A do tez zawartych w artykule? Bo jak na razie ja podałem argumenty,
> argumenty są też w artykule, a Ty napisałeś: ludzie, z którymi gadam i ja
> sam uważamy inaczej. Czyli- nie bo nie:-)
> --
I co tam, Chironie ?
Mam tu coś jeszcze:
Zerknij na przykładowe (spreparowane prze ze mnie 'z czapki') dane dot.
małżeństw:
Masz tu tabelkę i wykres. Tabelka zawiera informację o tym, w jakim okresie
przed ślubem pary zdecydowały się na wspóżycie,
ile było takich par i jaki był w ich związkach współczynnik jakości (czy
współczynnik zadowolenia - to to samo):
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/e9d8382d2c
8c89bb.html (uwaga na
krzykliwe reklamy nad tabelką - zignorować)
Masz tu dane: średnie zadowolenie:
w grupie przed ślubem = 66,2
w grupie po ślubie = 70
Jednocześnie jednak jak sięokazuje, najwyższy współczynnik zadowolenia masz
w grupie par,
które zdecydowały się na współżycie mniej niż dwa tygodnie przed ślubem
80 )
oraz pary o długim okresie narzeczeństwa, które współżyły ... już dwa lata
przed ślubem (72
- wyższe, niż u par 'seks po ślubie') !
Najgorzej wypadają pary, które rozpoczęły wspólżycie około roku przed ślubem
(61). W tych okolicach
jest też najwięcej par.
Tak sobie wymyśliłem tabelkę - ale pasuje to do tego, co napisali w
artykule.
Mógłbym spreparować podobną, gdzie mielibyśmy czas rozpoczecia współżycia od
momentu rozpoczęcia
okresu narzeczeństwa.
Dlatego uważam, że artykuł jest słaby, bo nie nie pokazuje pełnych danych, a
jeszcze słabszy jest tytuł wątku
'seks przedmałżeński to zuo'.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2011-01-10 17:29:12
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuoDnia Mon, 10 Jan 2011 18:21:44 +0100, zażółcony napisał(a):
> Jednocześnie jednak jak sięokazuje, najwyższy współczynnik zadowolenia masz
> w grupie par,
> które zdecydowały się na współżycie mniej niż dwa tygodnie przed ślubem
> 80 )
> oraz pary o długim okresie narzeczeństwa, które współżyły ... już dwa lata
> przed ślubem (72
> - wyższe, niż u par 'seks po ślubie') !
> Najgorzej wypadają pary, które rozpoczęły wspólżycie około roku przed ślubem
> (61). W tych okolicach
> jest też najwięcej par.
No ale co? Gauss się ucieszy :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2011-01-11 16:39:58
Temat: Re: Seks przedmałżeński to zuoUżytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał
> Dnia Mon, 10 Jan 2011 18:21:44 +0100, zażółcony napisał(a):
>
>> Jednocześnie jednak jak sięokazuje, najwyższy współczynnik zadowolenia masz
>> w grupie par,
>> które zdecydowały się na współżycie mniej niż dwa tygodnie przed ślubem
>> 80 )
>> oraz pary o długim okresie narzeczeństwa, które współżyły ... już dwa lata
>> przed ślubem (72
>> - wyższe, niż u par 'seks po ślubie') !
>> Najgorzej wypadają pary, które rozpoczęły wspólżycie około roku przed ślubem
>> (61). W tych okolicach
>> jest też najwięcej par.
>
> No ale co? Gauss się ucieszy :-)
Czyli co, seks jest zły, czy tylko seks przedmałżeński :o/
Łoś
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |