| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-06-04 15:58:38
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...Scyzor:
> No ja sobie wypraszam! :) Nie wyobrażam sobie, żeby
> jakakolwiek kobieta pozostająca w zdrowym związku
> z facetem szła do banku spermy... Przecież tu nie
> chodzi o to, że facet nie chce jej "użyczyć" swojego
> materiału genetycznego, tylko o fakt wychowywania
> tego dziecka...
OK, wypraszaj sobie, prosze bardzo.
Tylko zastanow sie na spokojnie czy zwiazek, w ktorym sprawa
posiadania dziecka tu i teraz postawiona w formie '...kwestii
zasadniczej...' dla ew kontynuacji zwiazku, jest jeszcze
'zdrowym' czy juz nie za bardzo?
Dla mnie - nie bardzo, i o tym pisalem w moim poscie.
Dla Ciebie jak rozumiem taki zwiazek jest calkiem 'zdrowy',
wiec nie ma sprawy, rozne sa gusta. :)
Pozdrowka,
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-06-04 16:14:36
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...> Asmira:
> > nie: ja się zapytam - jaki masz pomysł na kontynuację związku,
> > skoro nie potrafisz się z nią porozumieć w kwestii zasadniczej?
>
> Ladnie to tak robic mlodemu facetowi 'pranie mozgu' w takiej
> sprawie?
>
> Jesli kobieta musi urodzic juz _koniecznie_ dziecko w jakims
> okreslonym czasie wieku, to moze skorzystac dzisiaj z banku
> spermy jesli nie potrafi sie dogadac w tej sprawie powiedzmy
> ze swoim facetem. Nie rozumiem w czym problem?
> '...kwestii zasadniczej...' - dobre sobie. :)
>
> Czarek
bo to jest jedna z kwestii zasadniczych, takich jak: żyjemy z ślubem czy
bez, a jak z to jakim (religijnym - jakie wyznanie?, tylko cywilnym?), gdzie
mieszkamy (miasto - jakiej wielkości, wieś, wyfruwamy za granicę?),
dopuszczamy seks poza związkiem czy nie?
itd.
Warto takie rzeczy omówić zanim będzie się okaże, że jest się na tyle
zaangażowanym, że trudno się rozstać.
Asmira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-06-04 16:20:11
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...
Użytkownik "Scyzor" <p...@e...pw.edu.pl> napisał w wiadomości
news:9fg6fn$e41$1@julia.coi.pw.edu.pl...
> A kto powiedział, że nie potrafię? Generalizowałem, a nie skupiałem sie na
> sobie... Ja się dogadałem, ale wiem, że większość facetów w takiej
sytuacji
> się nie dogaduje... W moim związku jest wszystko OK i nie ma kwestii, w
> której byśmy się nie zgadzali...
w czym więc był problem?
W tym, że kobieta w pewnym wieku chciałaby mieć dziecko? Tak to już jest, i
sporo w tym emocji a nie rozwagi. Może dlatego niektórzy mężczyźni mówią, że
nie rozumieją niektórych kobiet :).
Mnie np. choć czuję, że pora na kolejne dziecko, dało się wytłumaczyć, że
muszę z ciążą zaczekać jeszcze kilka miesięcy. Przeżyję. Gorzej gdyby
argumentacja była w stylu "nie - bo nie"
Asmira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-06-04 16:29:28
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...Asmira:
> Warto takie rzeczy omówić zanim będzie się okaże,
> że jest się na tyle zaangażowanym, że trudno się rozstać.
IMO to nie jest kwestia zasadnicza dla ew. kontynuacji zwiazku.
Wiadomo, w tego typu sprawach powinny decydowac obie
zainteresowane osoby (przyszli rodzice), zas stawianie
ultimatum: albo mnie zaplodnisz w tym lub przyszlym roku,
albo 'by-by', poszukam innego - to jakies niepowazne 'zadlowanie'
powiedzialbym egoistyczna wlasna 'racja'.
Dla mnie to wyglada jak niepowazne sprowadzanie partnera
do roli 'wartosciowego genetycznie reproduktora', niestety.
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-06-04 16:31:25
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...Asmira:
> ... kilka miesięcy. Przeżyję. Gorzej gdyby
> argumentacja była w stylu "nie - bo nie"
Jak bardzo gorzej? Moze nie do konca stac Was
na kolejne dziecko?
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-06-04 16:42:06
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...> A ja pokazywalam swoim synom jaktosierobi;)), gdy mieli z tym klopoty w
> szkole:)
> I chyba tej sztuki nie opanowali do konca;).
> A w szkole nie bylam w tej dziedzinie gwiazda:), ale cwiczenie czyni
> mistrza.
> Mialam klopoty z wf-em, bo chorowalam na astme.
> A co do kondycji - wystarczy duzo i szybko chodzic, troche cwiczyc i miec
> chocby 3-arowy ogrodek:).
> No i jesc polowe:)))
> Pozdrowienia
> Eva
Udało się :))))
Brykamy sobie z małym nienajgorzej, bo to bardzo ruchliwe dziecko. W sumie
przy mamusi nadal jest "mięciutki" na stawach. Co jest właściwością raczej
dziewczynek. Szpagaty i inne takie to dla niego pestka. Problemem jest u nas
brak miejsca na większe harce.
Ja z kolei miałam problem pt. jestem najmniejsza, plus mam wadę prawego
stawu biodrowego, nie mówiąc już o takim drobiazgu jak niemal nieustanne
przeziębienia, zapalenia oskrzeli, itp.Ale generalnie byłam (jestem) w miarę
sprawna. Pięćdziesiąt kilometrów rowerem za jednym razem, umiarkowanie
szybkim tempem, jeszcze ostatniej jesieni robiłam bez zakwasów i innych
takich atrakcji. No i zaganianie czterystusztukowego stada owiec, bez psa -
też pestka.
Ogródka już niestety nie mam.
Za to małego wiercipiętę, który odkrył piłkę nożną :)
Asmira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-06-04 16:54:03
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...
Użytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał w wiadomości
news:9fgd1q$56o$1@news.tpi.pl...
> Asmira:
> > ... kilka miesięcy. Przeżyję. Gorzej gdyby
> > argumentacja była w stylu "nie - bo nie"
>
> Jak bardzo gorzej? Moze nie do konca stac Was
> na kolejne dziecko?
>
Może i to też.
Ale nie tylko. Przede wszystkim ten pierwszy wymaga większej uwagi niż
przeciętne dziecko, ze względu na nieharmonijny rozwój (ma to po tatusiu
:) )- trzeba z nim chodzić do logopedy, psychologa itd. Sporo czasu
poświęcić na "wyrównywanie" pewnych umiejętności, jednocześnie pielęgnując
te wszystkie, którymi wybiega do przodu.
Inna sprawa, że być może zmienimy w ciągu kilku miesięcy miejsce
zamieszkania. Na bardzo odległe. Maluszek i ja moglibyśmy to kiepsko znieść.
Asmira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-06-04 17:21:10
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...> OK, wypraszaj sobie, prosze bardzo.
>
> Tylko zastanow sie na spokojnie czy zwiazek, w ktorym sprawa
> posiadania dziecka tu i teraz postawiona w formie '...kwestii
> zasadniczej...' dla ew kontynuacji zwiazku, jest jeszcze
> 'zdrowym' czy juz nie za bardzo?
> Dla mnie - nie bardzo, i o tym pisalem w moim poscie.
Kiedy ja nie powiedziałem, że w moim związku jest to kwestia zasadnicza! To
Asmira ma takie poglądy... Nie mówię, że jest to nieważne, ale jakoś nie
spędza mi to snu z powiek... I zgodzę się z Tobą, że jeśli ktoś spotyka się
z kimś i od początku na pierwszym planie jest dziecko, to nie jest
normalne...
> Dla Ciebie jak rozumiem taki zwiazek jest calkiem 'zdrowy',
> wiec nie ma sprawy, rozne sa gusta. :)
Nie jest ! Nie zrozumieliśmy się... Tak jak napisałem wyżej, uważam że
dziecko nie jest od samego początku kwestią pierwszoplanową...
pozdro
--
Scyzor
Użytkownik "cbnet" napisał w wiadomości news:9fgb4r$jbc$1@news.tpi.pl...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-06-04 17:29:33
Temat: Re: Starość w wieku 25 lat...Użytkownik "Asmira" napisał
> w czym więc był problem?
> W tym, że kobieta w pewnym wieku chciałaby mieć dziecko? Tak to już jest,
i
> sporo w tym emocji a nie rozwagi. Może dlatego niektórzy mężczyźni mówią,
że
> nie rozumieją niektórych kobiet :).
> Mnie np. choć czuję, że pora na kolejne dziecko, dało się wytłumaczyć, że
> muszę z ciążą zaczekać jeszcze kilka miesięcy. Przeżyję. Gorzej gdyby
> argumentacja była w stylu "nie - bo nie"
Chyba nie do końca się zrozumieliśmy... Jak już wspomniałem nie chodzi o ten
konkretny związek tylko generalnie o wszelkie przypadki typu "młody
chłopak-starsza dziewczyna". Nie każdy ma tyle szczęścia co my, żeby się tak
zgodzić co do trudnej kwestii. Powiem więcej... Z tego co wiem raczej rzadko
się to zdarza... Dlatego zastanawiam się czy ten fakt przekreśla przyszłość
takiego związku...
A to, że kobieta w pewnym wieku chce mieć dziecko, to dla mnie jest
oczywiste i zrozumiałe... I nigdy się temu nie dziwiłem i nie będę dziwił...
pozdro
--
Scyzor
ICQ#: 115438022
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-06-04 21:09:08
Temat: Re: kiedy dzieci, było: Starość w wieku 25 lat..."Asmira" <a...@p...onet.pl> writes:
> > w Polsce - nie wiem. w USA - tak.
>
> Macie więc fajnie. U nas laboratoria genetyczne nie przerabiają nawet takich
> drobiazgów jak ustlenie ojcostwa. Na wynik czasem czeka się całymi
> tygodniami.
> Nie mówiąc już o drobnych "pomyłkach" ("system komputerowy zawiódł" - tak
Tutaj za taka pomylke lekarz moze stracic prawo do wykonywania zawodu
dozywotnio. I dobrze, bo dzieki temu czuja sie jednak odpowiedzialni i
takich glupot nie robia.
> Pytanie - ile trwa takie badanie w USA?
Nie wiem, ale moge sie zapytac. Podejrzewam jednak ze nie dluzej niz
kilka dni. Ja co prawda takiego nie mialam, ale mialam dwukrotne
badanie tomografem komputerowym. Skierowanie od lekarza dostalam
jednego dnia, nastepnego zadzwonilam do laboratorium i tego samego
dnia pojawilam sie tam 2 godziny ponziej.
Jak mysle tutaj czas bedzie zalezal od tego ile trwa sama procedura.
Aha - wazna uwaga - ja jestem ubezpieczona. jak to wyglada w przypadku
osob bez ubezpieczenia nie wiem.
> Pomijam taki drobiazg jak to, że rzeczone badanie wykonuje się pobierając
> materiał genetyczny z kosmówki, która też nie rozwija się w pierwszym
> tygodniu ciąży, tylko trochę później.
Nie widze problemu. Jak masz wiecej lat i swiadomie zachodzisz w ciaze
to kompleksowe badania sie ustala na okreslony czas, robi je i juz.
> Twoja sprawa - to przecież nie ja będę ponosiła jakiekolwiek tego
> konsekwencje.
> Tylko nie jestem do końca pewna, że tak pragmatycznie podejdziesz do tego,
> gdy będziesz nosiła dzieciątko we własnym brzuchu.
Ja jestem dosc pewna. Oczywiscie na 100% bede po fakcie, ale po wielu
swoich rekacjach na wczesniejsze rzeczy wnioskuje ze taka bedzie i w
tym wypadku.
Glownie dlatego ze kieruje sie na ogol rozsadkiem i rozumem w
podejmowaniu TAK WAZNYCH dla mnie na reszte zycia decyzji.
> To z kolei indywidualna sprawa.
> Są matki, które nie chcą nawet znać płci dziecka przed narodzeniem.
to swiadczy o ich nieodpowiedzialnosci moim zddaniem. Chociazby
dlatego, ze bardzo wiele chorob mozna stwierdzic w stadium plodowym i
podjac odpowiednio wczesnie ich leczenie.
> Nina - nieprawidłowo wnioskujesz. Logikę mieliście na studiach chyba przez
> dwa lata?
> Nie można przypadków jednostkowych rozciągać na ogół. To, że jakimś kobietom
> w wieku lat 40 udaje się zajść w ciążę, bez problemów ją donosić, urodzić
> dziecko i jeszcze super po tym wyglądać, nie znaczy, że wszystkie, czy nawet
> większość z tych kobiet jest w stanie osiągnąć chociażby punkty 1 - 3.
Nie wszystkie, i ja nigdzie nie pisalam tego. Zdaje sobie sprawe ze
statystyka jest jaka jest. Ale po pierwsze - statystyki w tym
wzgledzie roznia sie w zaleznosci od kraju.
Glownie ze wzgledu na poziom uslug medycznych i poziom zycia oraz
dbania o siebie.
Po drugie, nic tak nie przekonuje jak obserwacja naoczna roznych
przypadkow.
I tutaj widzisz odnotowuje kolosalna roznice. w podejsciu samych
matek, spoleczenstwa i lekarzy do wielu, wielu rzeczy. Jedna z nich
jest wlasnie problem "kiedy rodzic dziecko".
Kiedys dawno zanim wyjechalam do USA znajomy siedzacy tutaj
kilkanascie lat (i pracujacy jako lekarz) mowil mi, ze roznica w
opiece zdrowotnej i poziomie nauk medycznych miedzy Polska a USA
(podejrzewam ze pare krajow wiecej tutaj by sie wlaczylo, ale tam nie
zyje wiec uzywam przykladu kraju w ktorym mialam okazje z tej opieki
korzystac) jest kolosalna.
Teraz wiem, ze mial racje.
To, co da sie wykluczyc w poznym macierzynstwie TERAZ to ograniczyc w
zasadzie do zera ryzyko smierci matki oraz wykluczyc urodzenie dziecka
z wadami genetycznymi.
Moim zdaniem to bardzo duzo. Oczywiscie nie moge wykluczyc tego, ze
np. okaze sie iz z jakichs powodow nie jestem w stanie w ogole zajsc w
ciaze badz donosic. To jest ryzyko, ktore w wypadku ponziejszego wieku
wzrasta.
Tylko ze widzisz nie wszystkie kobiety sa takie, ze jak nie urodza
dziecka to beda w depresji do konca zycia i nigdy sobie nie wybacza
etc.
jak dla mnie zycie na dziecku sie nie konczy, jesli wiec z jakichs
powodow go nie urodze to tez bede zyla i tez bede szczesliwa.
Nie jest to w moim wypadku jakis mus niezbedny mi do zycia. To takze
jest wazne przy podejmowaniu takich decyzji.
Potrafie zrozumiec dziewczyny dla ktorych celem zycia jest urodzenie
dzieci. Dla takich zapewne najlepiej jest zrobic tak jak przekonujesz
- postarac sie o dziecko jak najwczesniej.
Tylko ze sa jeszcze inne.
Na szczescie spoleczenstwo zmienilo sie na tyle ze swiat zycia kobiety
nie ogranicza sie juz li tylko do dzieci i rodziny.
> Zmartwień i tak się nie uniknie.
> Nie chcę być zrozumiana, jako osoba agitująca za bardzo wczesnym
> macierzyństwem, bo na to, świadomie, nie każdy się zdobędzie. Nie każdy też
> będzie na tyle dojrzały psychicznie, by to udźwignąć (a jest co).
> Myślę jednak, że "stabilizacja" to bardzo szerokie pojęcie. Dla jednego
> wystarczy to, że ma jakąś koncepcję własnego życia, dla innego będzie to
> dom, dwa samochody, i odpowiednia sumka na koncie (+oczywiście inne wersje).
Wiesz, ja jak mialam 20-23 lata (studia) to mieszkalam katem u
znajomych badz w akademiku na waleta badz w porywach sypialam w domu u
rodzicow. Mimo stypendium i dorywczej pracy starczalo mi jedynie na
biedniutkie zarcie (najczesciej chleb, bialy ser i ziemniaki). Nie
wyobrazam sobie jak w takich warunkach mozna stwierdzic ze spokojnie
da sie zajsc w ciaze i urodzic dziecko. To szalenstwo.
> > jednego tylko nie rozumiem: cow tym takiego zabawnego?
>
> Otóż to, że nie jestem ani trochę sprawniejsza niż dziesięć lat temu, pewnie
> nawet trochę zesztywniałam przed tym komputerem. I śmiać mi się chce z
> docinek koleżanek i kolegów, przede wszystkim z ich jałowości.
Hm.... to, ze nie dbasz o swoje cialo i sprawnosc fizyczna to wyjdzie
ci jak bedziesz miala tak juz po trzydziestce.
> Sorry - spojrzałam na to zdecydowanie ze swojego punktu widzenia. Jak chcę
> pobiegać, to mam do wyboru - cmentarz, albo czteropasmówkę.
> Wszelkiego rodzaju zorganizowane imprezy mają pewną zaletę - jest tam osoba,
> która doradzi ci konkretne ćwiczenia - ja np. potrzebuję takich które
> przyspieszają krążenie + ogólnorozwojowe.
Kazdy wysilek fizyczny "przyspiesza krazenie".
> Biegając i robiąc "brzuszki" wykształcasz sobie tylko pewne partie mięśni, a
Bieganie jest cwiczeniem ogolnorozwojowym.
Plus rozne takie na rozciaganie... itp. to nie jest taka wielka
filozofia.
> w innych, no cóż ... chyba że i w tym jesteś specjalistką. Ja osobiście
> jestem na tyle leniwa, by nie zaprzątać sobie głowy swoimi problemami
> ortopedycznymi i zwalam to na innych.
Cwiczenia dla osob z krzywym kregoslupem na ten przyklad tez nie sa
specjalnie skomplikowane, wystarczy jak sie ich nauczysz raz (jeden
dzien do tego potrzebny jest) a potem systematycznie cwiczysz kazdego
dnia.
> > patrz wyzej. jedyne co ci potrzebne do dbania o wlasne cialo to
> > min. godzina czasu w co drugi dzien.
> > W godzine przebiegniesz 6 km (nawet jak sie wleczesz niemilosiernie) -
> > a to w zupelnosci wystarcza.
>
> W niedawnym wątku o "laseczkach" wymieniałaś jakie to problemy stoją na
> drodze do urody :)
uroda a sprawnosc fizyczna to dwie rozne rzeczy.
Mozna byc brzydkim i zaniedbanym w sensie urody a miec sprawne cialo.
Nie widze tutaj sprzecznosci.
> No tak, rozumiem, że niektórzy lekarze przepiszą leki przeciwbólowe, albo co
> miesiąc będą wystawiać kilkudniowe zwolnienie. Pewnie też jestem ignorantką,
> więc proszę wytłumacz mi innee metody leczenia, albo chociażby łagodzenia
> tej dolegliwości.
Wystarczy brac homornalne piguly antykoncepcyjne odpowiednio dobrane.
Mnie po 2 miesiacach ich stosowania bolesne miesiaczki przeszly jak
reka odjal.
A gdybym sie chciala tego cwoka lekarza sluchac co to mi na ta
dolegliwosc zalecil zajscie w ciaze.. eh... to naprawde rece opadaja
na takie cos.
--
Nina Mazur Miller
n...@p...ninka.net
http://www.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |