Czołem marni psychologowie !

Oto jestem znów ku Waszemu niepocieszeniu :))

Ale te Święta działają na mnie... Co roku...
Człowiek niby chce być indywiduuum i że niby prowokator itd, a kiedy
przychodzi końcówka grudnia, staje się słodziutki jak cukierki, co to
dziadek dał mi milki.

No więc, kochani moi marni psychologowie, z całego serducha mego dużego (a
jest duże, uwierzcie), życzę wszystkim razem i każdemu z osobna baaardzo
spokojnych, rodzinnych, ciepłych i radosnych Świąt, cobyście w gronie
rodzinnym mogli cieszyć się życiem, a potem hucznej i wyskokowej biby na
przywitanie Nowego Jorku, z takim dwudniowym kacem :)

A jak dojdziemy do siebie, pewnie Willie The Pimp znów popisze kilka słówek
do grupy. Zobaczymy :)

WP