« poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2003-08-18 23:42:25
Temat: Re: 'Technika informacyjna' na poziomie liceum profilowanego / technikum Grendel napisal(a):
>Dla mnie problemem jest to, że w szkole nie będę uczył tego, co zadowoli
>uczniów, ale to co ma zadowolić ministerialnych 'expertów'.
Mam pytanie za milion punktow: Co zadowoli uczniow???
Arel.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2003-08-19 07:55:21
Temat: Re: 'Technika informacyjna' na poziomie liceum profilowanego / technikumUżytkownik Arel napisał:
> Mam pytanie za milion punktow: Co zadowoli uczniow???
Uczniów można podzielić na 3 grupy:
1. osssochodzi?
Grupa uczniów, która jest przychodzi na zajęcia, bo musi. Ich wizja
'informatyki' (klikanie w windows, "cool" programiki, magia w stylu
"łamanie programów trzema kliknięciami myszy") rozminęła się z
rzeczywistością, co powoduje zazwyczaj sporą dawkę frustracji. Traktują
otrzymywaną wiedzę, jako zło konieczne, samodzielnie selekcjonując to,
"do DLA NICH ważne". Trzeba upewniać się za każdym razem, że wynotowali
to, co jest istotne, żeby potem się nie okazało, że nie zapamiętali
wielu istotnych treści. Ich oczekiwania, to "byleby nic nie zadali do
domu".
2. "a co ja robię tu?"
Outsiderzy z dolnej półki (zazwyczaj 1 osoba w każdej grupie ~10 osób,
1-2 w grupach 10-20 osób). Kompletna pomyłka w wyborze szkoły /
szkolenia / przedmiotu itd. Nie chodzi już nawet o to, że mieli inną
wizję informatyki - oni po prostu poszli do _jakiejkolwiek_ szkoły, "bo
rodzice kazali". Osobyte czasami daje się poznać po tym, że próbują
'zniknąć', kiedy wykładowca / nauczyciel "rzuca pytanie w klasę"
oczekuję ochotnika. Jednocześnie, są one kompletnie pasywne - mimo jasno
określonych zasad prowadzenia zajęć (każdy uczestnik ma prawo zadać
pytanie w momencie, kiedy nie zrozumiał jakiegoś terminu użytego przez
wykładowcę), nie korzystają ze swoich praw.
3. "czemu tak mało?"
Outsiderzy z górnej półki. Maniacy tematu, którzy przerastają swoich
kolegów z grupy o głowę. Temat to ich pasja. Ci również dość często
nudzą się na zajęciach, bo materiał przerabiany "dla wszystkich", oni
już dawno znają i oczekiwali po zajęciach "informatyki" czegoś więcej. W
ich mniemaniu, już po roku, klasa powinna przystąpić do projektowania
nowego systemu bankowego, albo w ostateczności pisać nowy system
operacyjny dla desktopów. Tych uczniów (choć bardziej dotyczy to już
starszych uczestników kursów, niż stłamszonych uczniów szkół publicznych
;-)) można poznać po tym, że zawsze próbują mieć "swoje zdanie" i aż ich
roznosi, by dodać coś do treści przekazywanych przez prowadzącego
zajęcia. W przypadku kursów, osoby takie rozpoznaje się po tym, że w
czasie przerw, "na kawę" zamęczają wszystkich opowieściami o swoich
osiągnięciach, albo zamęczają wykładowcę pytaniami.
Prymusów takich nie można zostawiać samopas. Należy ich raczej (metodą
wojskową) wykorzystać, na przykład zlecać mu zawczasu przygotowanie się
do określonego tematu do zreferowania dając mu tym samym możliwość
"zabłyśnięcia". Jeśli jest więcej niż jeden taki prymus, warto wyznaczać
ich na kierowników projektów. I tak odwalą 90% roboty, a reszta uczniów
być może czegoś się przy nich nauczy.
--
Grendel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2003-08-19 22:22:36
Temat: Re: 'Technika informacyjna' na poziomie liceum profilowanego / technikumKłaniam się, dnia wto 19. sierpnia 2003 09:55 ktoś podpisujący się jako
Grendel napisał(a):
>> Mam pytanie za milion punktow: Co zadowoli uczniow???
> Uczniów można podzielić na 3 grupy:
>
> 1. osssochodzi?
> Grupa uczniów, która jest przychodzi na zajęcia, bo musi. Ich wizja
> 2. "a co ja robię tu?"
> Outsiderzy z dolnej półki (zazwyczaj 1 osoba w każdej grupie ~10 osób,
> 3. "czemu tak mało?"
> Outsiderzy z górnej półki. Maniacy tematu, którzy przerastają swoich
Jak rozumiem, półka środkowa, czyli tacy, co im spasowało to co jest, nie
istnieją? :(
--
Przemysław Adam Śmiejek
Nie próbuj uczyć świni śpiewu. Stracisz swój czas, a i świnię zdenerwujesz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
74. Data: 2003-08-19 22:36:27
Temat: Re: 'Technika informacyjna' na poziomie liceum profilowanego / technikum Grendel napisal(a):
>> Mam pytanie za milion punktow: Co zadowoli uczniow???
>
>Uczniów można podzielić na 3 grupy:
Chyba sie nie zrozumielismy. Pytalem co zadowoli uczniow (wszystkich)?
>Tych uczniów (choć bardziej dotyczy to już
>starszych uczestników kursów, niż stłamszonych uczniów szkół publicznych
>;-))
Znowu ten irracjonalny kult szkol prywatnych?
>Prymusów takich nie można zostawiać samopas. Należy ich raczej (metodą
>wojskową) wykorzystać, na przykład zlecać mu zawczasu przygotowanie się
>do określonego tematu do zreferowania dając mu tym samym możliwość
>"zabłyśnięcia". Jeśli jest więcej niż jeden taki prymus, warto wyznaczać
>ich na kierowników projektów. I tak odwalą 90% roboty, a reszta uczniów
>być może czegoś się przy nich nauczy.
Wnioseki z Twojego postu takie, ze:
- wszystkich spoza "gornej polki" trzeba sobie odpuscic.
- nie ma tych zadowolonych (miedzy dolna a gorna polka zieje
przepasc).
Ponawiam pytanie: Co zadowoli uczniow??? Jezeli nie wszystkich to
przynajmniej te 99%.
Arel.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
75. Data: 2003-08-19 23:01:57
Temat: Re: 'Technika informacyjna' na poziomie liceum profilowanego / technikumKłaniam się, dnia śro 20. sierpnia 2003 00:36 ktoś podpisujący się jako Arel
napisał(a):
> Wnioseki z Twojego postu takie, ze:
> - wszystkich spoza "gornej polki" trzeba sobie odpuscic.
E, jak? Przecie pisał, żeby tych ,,ossssochodziów'' przypilnować, coby
załapali właściwe treści.
--
Przemysław Adam Śmiejek
Nie próbuj uczyć świni śpiewu. Stracisz swój czas, a i świnię zdenerwujesz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
76. Data: 2003-08-20 08:28:52
Temat: Re: 'Technika informacyjna' na poziomie liceum profilowanego / technikum>
> Ponawiam pytanie: Co zadowoli uczniow??? Jezeli nie wszystkich to
> przynajmniej te 99%.
>
Zupełnie inny sposób uczenia. Nie omawianie tematu po temacie a:
0. Uczenie samodzielności w rozwiązywaniu typowych problemów.
1. Krótkie wprowadzenie, tak show mający zainteresować uczniów,
pokazać im, jak ciekawy jest dany temat, program.
2. Rozdanie kilkudziesięciu zadań do samodzielnego wykonania.
Od spraw najprostszych po bardziej złożone. Ci słabsi robią
zadania proste ("wpisz swoje imie i nazwisko"), te orły latają
nad zadaniem typu "przygotuj reklamę środka na porost dywanów".
3. Gdy uczniowie rozwiązuja zadania, chodzisz po klasie, pomagasz
słabszym, chwalisz i podbijasz bębenka lepszym. Masz BARDZO
DUŻO czasu, możesz obserwować uczniów, pracować z nimi
indywidualnie.
4. Zadania są nie na jedną lekcję, a na blok.
Nazywa się toto nauczanie czynnościowe (lub problemowe) i
w warunkach pracowni informatycznej i dużego zróżnicowania
poziomu uczniów wydaje się być jedynym rozsądnym rozwiązaniem.
Tematy ogólnokształcące załatwiamy poprzez referaty i prezentacje
uczniów.
Warunkiem powodzenia jest dysponowanie zestawem ciekawych i
z życia wziętych zadań. Muszą być przekonujące, z ciekawą legendą
Tylko dla tych najlepszych szykujemy zadania z haczykiem, np.:
Za pomocą arkusza kalkulacyjnego narysuj kółko,
Wygeneruj tabliczkę mnożenia do 10000 kopiując jeden wzór.
--
Pozdrawiam
SZ
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
77. Data: 2003-08-20 11:30:51
Temat: Re: 'Technika informacyjna' na poziomie liceum profilowanego / technikumUżytkownik Arel napisał:
> Chyba sie nie zrozumielismy. Pytalem co zadowoli uczniow (wszystkich)?
raczej niemożliwe, przy sztampowym podejściu do nauczania (45 minut
lekcji, a potem "proszę spadać"). Mnie w ramach kursów udawało się to
osiągnąć poprzez udzielanie (w ramach dygresji) odpowiedzi na bardzo
szczegółowe pytania najbardziej ambitnych kursanów, zaś tych
najsłabszych, lecz ambitnych, ułaskawiałem możliwością samodzielnego
wybrania zagadnienia, które w ramach kilkunastu/kilkudziesięciu minut
wolnego czasu, mógł sobie przećwiczyć, posiłkując się moją pomocą.
Metody na 'nieambitnych' + 'nierozgarniętych' + 'nie pragnących
rozwoju', niestety nie znalazłem. Mam nadzieję, że na takich nie trafię
(albo przynajmniej - że nie będą w większości ;-))
> Znowu ten irracjonalny kult szkol prywatnych?
kult? nie... I raczej nie szkół prywatnych (niepublicznych), lecz firm
szkolących określonych umiejętności, w określonym czasie, z określonym z
góry "pakietem": wiedza teoretyczna + wiedza praktyczna (nie: nauczenie
wszystkich opcji jakiegoś programu na pamięć, lecz praktyczne opanowanie
TECHNOLOGII; absolwent musi wiedzieć aż tyle i tylko tyle, by sprawnie
wykonać pewne zadania, a nie uczyć się obsługi pojedyńczego programu) +
zajęcia praktyczne + ściśle określone umiejętności na koniec kursu
(umiejętności rzetelnie SPRAWDZONE przez prowadzącego kurs, a nie tylko
'odfajkowane'). Zawsze mam taką metodę, że wyznaczam sobie pewne
elementy, które absolwent musi wiedzieć, musi potrafić wykonać, a do
pozostałych musi umieć sam dojść (o ile nie zapamięta tych elementów z
zajęć).
Wcale nie uważam, jakoby szkoły niepubliczne, prywatne itd. były lepsze
pod jakimkolwiek względem tylko dlatego, że są prywatne - wręcz
przeciwnie - nasłuchałem się ostatnio opowieści o mentalności uczniów
prywatnych szkół, zwłaszcza w klasach gdzie połowa uczniów to dzieci
lokalnych polityków, wysokich urzędników administracji lokalnej, a druga
połowa, to dzieci nowobogackich rodzin, które "trzęsą całą okolicą".
Obrzydzenia można dostać, od samego słuchania. W szkole takiej - w co
nie wątpię - poziom nauczania wcale nie musi być wyższy, a metody
dydaktyczne - skuteczniejsze. W przypadku firm prowadzących szkolenia i
kursy, dodatakowym motywatorem jest system oceniania kursu - w trakcie,
tuż po kursie, oraz w dłuższym okresie czasu, po jego zakończeniu -
wtedy może dopiero dojść do oceny rzeczywistych osiągnięć absolwenta.
> Wnioseki z Twojego postu takie, ze:
> - wszystkich spoza "gornej polki" trzeba sobie odpuscic.
Nie. Prawda jest oczywista - uczysz tę większość (kłania się krzywa
Gaussa), zaś "górnej półce" wrzucasz na garby dodatkowy materiał do
nauki własnej, motywujesz ich do działania zlecając przygotowanie
referatów, przywództwo w prowadzonych przez resztę klasy projektach itd.
Szczerze mówiąc, nie za bardzo wiem, co z tą dolną półką. Ich też trzeba
zmotywować, ale najpierw trzebaby odkryć, jaka motywacja do nich by
trafiła. Czasami jest tak, że próbując dotrzeć z materiałem do
określonych osób, trzeba znaleść jakieś przedziwne odniesienia do ich
doświadczeń życiowych (problem w tym, że uczeń wczesnych klas szkoły
średniej, to za dużo tych doświadczeń nie ma ;-)).
> Ponawiam pytanie: Co zadowoli uczniow??? Jezeli nie wszystkich to
> przynajmniej te 99%.
1. Rzeczywiste odniesienie do praktycznych zastosowań. Wskazanie
rzeczywistej PRZYDATNOŚCI informatyki. Bardzo dobry przykład błędu
dydatkycznego wskazał Sławomir Żaboklicki - najpierw mówi się uczniowi,
że informatyka jest przydatna na codzień, a potem wtłacza mu się do
głowy algorytm Euklidejski ;-) Zdecydowanie najlepszy sposób, żeby
spalić temat.
2. Stopniowanie trudności z częstą kontrolą osiągnięć. Z własnego
doświadczenia szkolnego pamiętam, jak nader często nauczyciele
zniewoleni byli "materiałem" i konspektami - nie obchodziło ich za
bardzo to, czy uczeń przyswaja przekazywaną wiedzę. W efekcie, po 2-3
porażkach w zrozumieniu zagadnienia, nawet w czasie jednej lekcji, uczeń
buntuje się i wyłącza się z zajęć. Staje się pasywny i czeka już tylko
"do dzwonka". I znów - wszystko, moim zdaniem, zależy od mentalności
nauczyciela. Jeśli wpoi on od początku uczniom zasadę, że to oni mają
się tu czegoś nauczyć, więc powinni natychmiast zgłaszać fakt, że nie
zrozumieli jakiegoś terminu, czy zagadnienia. Czasami 2-3 zdania
wystarczą, by rozwiać wątpliwości (a więc nie rozbije nam to scenariusza
zajęć), a dzięki temu zyskujemy następnego zainteresowanego zajęciami ;-)
3. Czasami bardzo przydatne są sztuczki, polegające na obaleniu
obiegowych opinii na dany temat, by pobudzić uczniów do myślenia. Dość
powszechne jest "pasywne" podejście uczniów - nauczyciel coś mówi
(niekoniecznie poprawnie),a uczniowie sobie notują, notują i nikomu nie
przyjdzie do głowy, zastanowić się nad sensownością przekazu.
Opracowanie scenariusza, w którym nauczyciel naprowadza uczniów na
właściwe wnioski jest kluczem do sukcesu. Znacznie wyżej oceniane są
zajęcia, z których kursant/uczeń wychodzi z przekonaniem, że właśnie
"czegoś SIĘ nauczył", a nie "został nauczony", czy "nauczyciel
powiedział"... Pamiętam, jak podekscytowani byli kursanci, kiedy po
kilku godzinach zajęć teoretycznych i praktycznych udało im się wykonać
wspólnymi siłami dość trudne zadanie, z zakresu opracowywania struktury
bezpieczeństwa gromadzenia i obiegu dokumentów w przedsiębiorstwie. Fakt
- mózgi im się gotowały, ale efekt końcowy spowodował u nich lekką falę
euforii ;-)
--
Grendel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
78. Data: 2003-08-24 16:23:44
Temat: Re: 'Technika informacyjna' na poziomie liceum profilowanego / technikumWitam!
Trochę się rozjaśniło w kwestii zakresu moich obowiązków. Kamień spadł mi
z serca. Miałem już przed oczami wizję uczenia jednocześnie kilkunastu klas
o przeróżnych profilach, w tym klas maturalnych, nadganianie materiału
z algorytmiki i programowania pod kątem matury, jednocześnie ucząc flasha
z actionscriptem na potrzeby jakichś prezentacji ;-). Byłem świeżo po
rozmowach z kilkoma gimnazjalistami i absolwentami gimnazjów w kwestii ich
przygotowania w najtrudniejszych kwestiach i scenariusz przedstawiał się
zaiste czarno. Ktoś w tej dyskusji stwierdził, że TPascala można olać, bo
gimnazjaliści już go powinni umieć (tak to przynajmniej zrozumiałem "O
TPascalu zapomnij - zostaw go gimnazjalistom. "). Myślałem więc, że jeśli
uczniowie mają podstawy, cały impet pójdzie w umiejętności analizowania
zadań (matematycznych, fizycznych, "życiowych" itd.), ich algorytmizacji, a
reszta pójdzie łatwo. Okazało się, że na palcach jednej ręki można policzyć
absolwentów gimazjum, którzy wychodzą z wiedzą i umiejętnościami większymi
niż proste formułki w Excelu... Potem pomyślałem sobie, że jeśli ten styl
utrzymuje się także na poziomie liceów, a potem jest próg pod tytułem
"matura z informatyki", to następny rok będzie koszmarem ;-). Na szczęście
nie jest źle.
Okazało się, że szkoła (właściwie, to zespół szkół) zatrudnia kilku
nauczycieli zajmujących się szeroko rozumianą informatyką, a każdy ma swoją
"broszkę". Jeden bawi się w zagadnienia matematyczne w informatyce,
jednocześnie załatwiając kwestię algorytmiki, inny zajmuje się komputerowym
wsparciem projektowania (są klasy o tej specjalności). Dzięki temu, mnie
pozostawiono sieci, bazy danych, kwestie ogólne (netykieta, kwestie prawne,
rozwój technologii komputerowych, oraz parę rzeczy dość specyficznych,
które wynikają z moich wcześniejszych doświadczeń zawodowych, a co uznano
za warte nauczenia). Godzin nazbierało się na pełny etat.
Życie potrafi być piękne, od czasu do czasu ;).
--
Grendel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |