Data: 2006-01-25 14:23:41
Temat: Temat Rzeka... taki powinien być... :)
Od: "Czarek" <a...@f...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Często zastanawiamy się nad tym dlaczego spotyka nas tyle nieszczęść
i niepowodzeń. Lecz bardzo często nie zastanawiamy się nad tym co sami
robimy. Często zapominamy o tym że my sami jesteśmy powodem bólu innego
człowieka. Jak bardzo jesteśmy samolubni? Czy nasze życie nie staje się
powoli ciałem które dzień po dniu wykonuje zapamiętane czynności żeby tylko
przetrwać. Często patrząc na innych i próbując wniknąć w ich myślenie wydaje
mi się że jesteśmy istotami które nie często zastanawiają się nad sensem
życia. Niestety nie ma odpowiedzi na pytanie o sens życia lecz wydaje mi się
że pytanie i zastanawianie się nad tym jest potrzebne. Myśląc nad tym "po
co?" i "dlaczego?" jesteśmy na tym świecie, kształtujemy swoją osobowość.
Musimy nad tym myśleć bardzo często pomimo że nie ma na to pytanie
odpowiedzi. Patrząc na to z perspektywy oczywistym jest że jeśli potrafili
byśmy sobie na to odpowiedzieć to nie było by to aż tak istotne. Dziennie w
naszym życiu spotykamy się z wieloma osobami. Spotykamy naszych przyjaciół,
rozmawiamy z nimi. Często śpimy, odpoczywamy, oglądamy telewizje,
rozmawiamy. Ale często też mamy problemy. Zaczynamy wtedy szukać rozwiązania
problemu i szukać kogoś lub czegoś co nam pomoże. Przez pokonywanie
trudności życiowych uczymy się na przyszłość jak z nimi sobie radzić.
Doświadczając bólu w końcu nauczymy sobie z nim radzić. Dokładnie tak samo
jest w temacie naszego istnienia. To że tak często zastanawiamy się nad
naszym istnieniem i nad naszym życiem kształtuje w nas duchowe i emocjonalne
przeżywanie. Kształtujemy w ten sposób swoją osobowość. Bardzo pomaga nam
też w tym samotność. W samotności zastanawiamy się czym jest to wszystko co
nas otacza. Często ludzie dochodzą do wniosku że żyjemy po to by czuć. Po to
by zaznawać szczęścia, bólu, rozczarowania ale i radości, zadowolenia.
Zgadzam się z tym lecz... Boli mnie to że tak rzadko doceniamy to co
naprawdę piękne. Zastanawiam się wtedy dlaczego tak często wygrywają z nami
problemy które wydają się być niemożliwe do rozwiązania. Ale tak naprawdę są
niczym. Zastanawiam się dlaczego błahe problemy wygrywają nad prawdziwym
szczęściem. Dlaczego nie doceniamy najprostszych a zarazem najpiękniejszych
rzeczy? Czemu nie dają nam radości sytuacje kiedy czujemy się wypoczęci po
ciężkiej pracy, kiedy pijemy pyszną kawę, kiedy spotykamy znajomych, kiedy
ktoś obdarowuje nas empatią, kiedy zjadamy kawałek pysznego ciasta, kiedy
czujemy bliskość rodziny, kiedy widzimy piękny zachód słońca, kiedy otacza
nas tak cenna dla ducha samotność? Czemu jesteśmy na tyle słabi że malutkie
problemy powodują u nas smutek i roztargnienie?
Co o tym myślicie? Może ktoś podczas swoich rozmyślań wpadł na jakiś
pomysł? Czy ma ktoś może szczepionkę dla wszystkich bezradnych? Ja wiem
czego oczekuje od życia. Wiem kim jestem. Wiem czego oczekuje. I jestem
szczęśliwy. Ale coraz bardziej ogarnia mnie smutek gdy widzę jak wspaniali
ludzie są smutni zapłakani i słabi. Nawet nie wiedzą jak bardzo są bogaci
wewnętrznie. Pozdrawiam.
Cezary Ł.
a...@f...pl
|