Data: 2013-10-01 21:58:32
Temat: Warcholstwo
Od: Adrenalinka <7...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
http://izakrzyczkowska.blogspot.com/2013/10/istota-k
onfliktu-o-aborcje.html?m=1
Przy problemie aborcji z powodu ciężkiego uszkodzenia płodu nie podlega dyskusji
człowieczeństwo płodu, ale pytanie, czy humanitarne jest rodzenie dzieci, które nie
przeżyją porodu lub umrą niedługo po nim, bądź nich życie będzie wegetacją - nie będą
mówiły, na nawet samodzielnie przyjmować posiłków? Kolejnym problemem jest pytanie o
to, czy mamy prawo narażać kogoś na bezustanne cierpienie? Warto też zwrócić uwagę na
kwestię rodziny - genetyczna choroba nieuleczalna, skutkująca niezdolnością do życia
odbija się w różny sposób na rodzinie. Wiele małżeństw rozpada się, bo przeważnie
ojcowie nie wytrzymują psychicznie. Cierpią na tym starsze dzieci, które czują się
odsunięte na boczny tor. Któreś z rodziców musi zrezygnować z pracy, aby przez całą
dobę opiekować się dzieckiem, którego stan nigdy nie poprawi się. Oznacza to znacznie
pogorszenie sytuacji materialnej rodziny. Państwo nie pomaga - leki, operacje,
rehabilitacja to olbrzymie pieniądze, które rodzina musi sama wykombinować. Narodowy
Fundusz Zdrowia niczego nie refunduje. Nie zauważona pozostała kwestia innych,
przewlekłych chorób w rodzinie. Bywa, że rodzice lub starsze rodzeństwo nie są do
końca zdrowi, chorują na nowotwory, cukrzycę, nadciśnienie, choroby serca, nerek,
wątroby i potrzebują lekarstw. Poważnie upośledzone dziecko, które nigdy nie będzie
zdolne do samodzielnego życia, co oznacza pogorszenie zdrowia innych osób w rodzinie
i brak funduszy na leczenie. Pieniądze nie są z gumy, nie rozciągają się, nie spadają
z nieba, jak biblijna manna. Niestety, sytuacja materialna jest istotnym argumentem w
dyskusji, ponieważ utrzymanie takiego dziecka kosztuje. Jeżeli obrońcy życia są tak
bardzo wrażliwi na krzywdę uszkodzonych płodów, to powinni zacząć do rozmów nad
zmianą systemu socjalnego i systemu opieki - powinny lobbować za większymi zasiłkami,
za refundacją leków i specjalistycznych operacji w kraju i za granicą. Najprościej
jest zakazać, a potem umyć ręce i powiedzieć, że projekt nie powoduje kosztów dla
budżetu państwa.
Mogę zrozumieć wrażliwość pro-life na kwestię terminacji płodów, o których wykryto
zespół Downa, bo nie jest to choroba skutkująca całkowitym kalectwem. Z drugiej
strony obrońcy życia nie robią nic, aby edukować społeczeństwo w kwestii życia z tą
chorobą - nie przedstawili ani jednej publikacji o chorobie, o możliwościach chorych
osób, nie wspomnieli o sukcesach sportowców, czy artystów z zespołem Downa. Nie
wydrukowali choćby jednej broszury opisującej opiekę nad dzieckiem, jego zdolności
społeczne, osobowość, czy kwestie edukacji. Jedynie paraliżują pracę szpitali i
krzyczą o mordowaniu pokazując zdjęcie trzy letniej dziewczynki, bądź pani Godek z
synem. Ich działania to zwykle warcholstwo mające na celu ubliżanie i prześladowanie.
Uważny obserwator działań pro-life zauważy bez trudu, że organizacje te prześladują
prof. Wielgosia, któremu odmawiają prawa do sędziowania w konkursie, czy udziału w
konferencji naukowej. Pro-life nęka Rzecznika Praw Dziecka za to, że walczy z
przemocą domową, której ofiarami padają dzieci, a nie protestuje przeciwko zapisowi o
możliwości aborcji ciężko upośledzonych płodów.
|