Data: 2006-06-21 18:34:03
Temat: Wartości
Od: Bioloszka <...@...w>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nie mam kompletnie żadnych wartości, przyjmuje tylko wartości innych.
moje życie to ciąg zjawisk świata zewnętrznego, po środku którego trwa
niewzruszony obraz moich zwłok. Przez moją świadomość przelewają się
informację z których żadna nie jest ani zła ani dobra. Wydaje się, że
wszyscy robią dokładnie to na co mają ochotę, a ego neguje każdą
zachciankę (urojoną bądź nie), lub posiada zmąconą definicję pragnienia
i już nie rozpoznaje czego chce a czego nienawidzi. Wszystko jest jak
sen, na który nie mam żadnego wpływu, czuję się jak w klatce,
rzeczywistość przynosi mi adekwatne wizje, iście klaustrofobiczne, ptaki
osiadające na mnie, ja wewnątrz klatki, ptaki nie mogą uciec, jakby
zrodzone ze mnie wewnątrz, wszyscy ode mnie uciekają, wydaje się, że
wszyscy są jedną i tą samą osobą, roboty, osiadają na mnie jak na ławce
a ja nie mam im nic do powiedzenia. idę do pracy choć tak naprawdę
wolałbym chyba położyć się na trawie i umrzeć ponieważ wiem, że cały ten
system to iluzja mojego martwego umysłu. Czy tak wygląda buddyjska
"samsara"? Co ja takiego uczyniłem w poprzednim życiu? Boję się coś
popsuć, ale z drugiej strony nie wiem, czy coś stworzyłem, myślę o
całkowitym zanegowaniu rzeczywistości, jak by była tłem, nie dotyczyła
mnie bezpośrednio, uprzedmiotowieniu ludzi itd. Czy to dobry pomysł? jak
myślicie? Nie umiem się dostosować, nie rozumiem nic z "ich" zasad, z
tego podziału, sprzedawania rzeczywistości, wpierdalania zwierząt,
zagradzania kawałka ziemi pod etykietką "działki", kościołów, telefonów
komórkowych, zwracania się do siebie per Pan/Pani itd. To musi być jakaś
kara? Mam ją odsiedzieć czy olać?
|