Received: by 10.52.34.205 with SMTP id b13mr1131825vdj.3.1352071753431; Sun, 04 Nov
2012 15:29:13 -0800 (PST)
Received: by 10.52.34.205 with SMTP id b13mr1131825vdj.3.1352071753431; Sun, 04 Nov
2012 15:29:13 -0800 (PST)
Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.glorb.com!
c7no6305879qap.0!news-out.google.com!gf5ni18188417qab.0!nntp.google.com!c7no652
3760qap.0!postnews.google.com!glegroupsg2000goo.googlegroups.com!not-for-mail
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Date: Sun, 4 Nov 2012 15:29:13 -0800 (PST)
Complaints-To: g...@g...com
Injection-Info: glegroupsg2000goo.googlegroups.com; posting-host=89.77.110.167;
posting-account=xWkPFwoAAABeT9FpBYukEmvwjPoo1Ehm
NNTP-Posting-Host: 89.77.110.167
User-Agent: G2/1.0
MIME-Version: 1.0
Message-ID: <a...@g...com>
Subject: Wpis numer 3 na usenecie
From: Wygramy Pl <w...@g...com>
Injection-Date: Sun, 04 Nov 2012 23:29:13 +0000
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: quoted-printable
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:643948
Ukryj nagłówki
Wpis numer trzy (jeden na innej grupie) można zignorować i dodać do tego pliku ignore
bo będą nowe wpisy ale bardzo rzadko, wpis zaspokajający wewnętrzne głosy plotące
głupoty których nie mogę rozprzestrzeniać mową gdyż ostatnio gdy tego próbowałem
zostałem zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. Poziom tej grupy jest zdecydowanie za
wysoki. Tu choć jedna osoba przeczyta a bloga zlikwidowałem bo musiałbym linki dawać
a zresztą jak po narkotykach wpisy robiłem to po wytrzeźwieniu je kasowałem bo się
wstydziłem a tego tu się nie da skasować a jak się komuś nie podoba to se w czytniku
ustawi żeby mnie ignorował więc raczej się wytłumaczyłem.
Ostatni wpis był o tym co niby zrozumiałem po wizycie w szpitalu psychiatrycznym.
Jakoby uodporniłem się dzięki 2 miesięcznej terapii na szaleństwo.
Schizofrenia to do tej pory była dla mnie taka tajemnicza choroba bo choć mam ją w
papierach od 2002 to nigdy nie wiedziałem co to mi robi. Teraz już wiem, ta choroba
wyniszcza mój umysł, po każdym epizodzie miałem coraz większe problemy z pamięcią i
coraz mniej wiedziałem kim jestem. To znaczy tak to szło powoli i w chorobie
tłumaczyłem sobie że to ja sam nieświadomie dążę do jakiegoś dobrego celu, że na
końcu drogi przez szaleństwo czeka mnie jakaś nagroda. Że usuwam starą osobowość bo
okazała się wadliwa. Z biegiem lat stawałem się coraz głupszy, a teraz doszło do
tego, że muszę się zastanawiać które gniazdko we własnym domu podłączone jest do
którego światła bo zgubiłem gdzieś ten odruch że automatycznie zapalałem to które
chciałem. Doszedłem do punktu że nie zostało ze mnie nic, choroba zjadła mnie
doszczętnie, nie jestem już człowiekiem, nie mam charakteru ani osobowości. I teraz
gdy już do tego doszło nie widać na horyzoncie żadnej nagrody, żadnego sensu. Być
może muszę jeszcze poczekać ale boję się, że nie będzie happy endu. Jest coraz
gorzej. Kiedyś miałem jeszcze swoje wizje i wymyślonych przyjaciół, teraz nie mam już
nic. Gdy byłem w tworkach w szpitalu pamiętam jak dziś, że powiedziałem swojej
psychiatrze że mam tak dużo sprzecznych myśli, że nie radzę sobie z tym, a ona
powiedziała, że kiedyś dojdzie do tego, że nie będę miał żadnych myśli. Nie wierzyłem
ale tak się stało w końcu.Spotykam kolegów ze szkoły i nie mam im nic do powiedzenia,
czuję wstyd przez to kim się stałem. Kiedyś lubiałem czytać science fiction teraz
widzę tylko puste słowa. Straciłem gdzieś to co nazywamy "ja" - czuję się teraz tak,
jakby mnie nie było a to wszystko działo się samo. Nie steruje już swoim ciałem
wydaje mi się, że ono samo chodzi i robi te wszystkie rzeczy które robi. Gdy to piszę
nie jestem w stanie cofnąć się i zrozumieć czemu napisałem to co napisałem. Straciłem
całkowicie kontrole i najgorsze jest to, że już mnie to nie obchodzi. Wydaje mi się
jakby ciało raz popchnięte kiedyś teraz jeszcze robiło samo to co się nauczyło jakby
na tym popchnięciu. Znalazłem pracę ostatnio, najprostszą możliwą pracę - stróż. To
znaczy ochrona. I nawet z tym mam problemy a najgorsze, że muszę się spotykać z
innymi ludźmi i udawać, że jestem normalny. Gdybym miał nie udawać to nic bym się nie
odzywał i siedział jak słup gdyż nie mam o czym mówić. Ale ludzie chcą gadać i boli
mnie gdy na siłę coś mówię, żeby nie uważali mnie za dziwadło co tylko chodzi na
patrole i siedzi jak kamień i nie odpowiada na pytania. Po każdym takim dniu i
odstawionym teatrzyku mam myśli samobójcze co kończy się na tym, że wyjmuję tabletki
nasenne patrzę na nie i chowam bo się boję zabić. Na początku mówiłem wszystkim w
pracy, że mam schizofrenie, po to, żeby może móc zachowywać się naturalnie ale się
nie da, muszę odstawiać teatrzyk.
***** Czuję się jak osoba sparaliżowana która udaje, że nie jest sparaliżowana i
chodzi po świecie. Powinna leżeć bez ruchu na łóżku a ona się wstydzi tego i chodzi
po świecie udaje normalną osobę. *******
Mnie już nie ma, to wszystko farsa. Z niewiadomych sobie przyczyn gdy się naćpam
przychodzę tu i piszę ten wpis, jutro wytrzeźwieje i będę się wstydził nie wiem
czego, że głupi jestem, że nie powinienem tego mówić.
***** Przez to, że gram ludzie nie traktują mnie jak chorego, tylko śmieją się ze
mnie jak z idioty, bo na lepszą rolę mnie nie stać. W pracy mówią mi Piotruś choć mam
30 lat, bo udaje takie potulne dziecko, inaczej nie umiem, nie potrafię udawać
twardziela na przykład. Czuję, że każdy może mi wejść na głowę a ja nie potrafię się
obronić, czuję, że muszę czasem coś powiedzieć gdy się śmieją ze mnie, lecz w głębi
duszy mnie to nie obchodzi i tylko dlatego chce się bronić bo tak wypada i inni by
się bronili, ale nie wiem co powiedzieć więc ludzie traktują mnie dalej jak przygłupa
nigdy jak chorego ********
***** I do tego kłopty z pamiecią, z prostymi czynnościami. Matka krzyczy na mnie, że
na nie tej stronie deski kroję chleb, że nie chowam łyżeczek. I tak dalej. A ja tego
nie robię specjalnie i nie mam na to wpływu. I chodzę jak zaszczuty pies nawet u
siebie w domu bo boję się, że znów coś zrobię i będzie się drzeć. ******
***** Tak więc nie mam charakteru i osobowości więc w różnych sytuacjach udaje różne
charaktery. *********
Więc tak wygląda schizofrenia i mówili mi, że to wyniszczająca choroba to nie
wierzyłem. Nawet długo nie wiedziałem, gdzie ta schizofrenia jest i jak na mnie
działa. Ale już teraz wiem.
Dowodem na duchową śmierć jest jeszcze brak halucynacji przy delirkach. (wymyślam jak
dziecko na alt.pl.dupa napisałem, że miałem halucynacje choć tak naprawde miałem ale
10 lat temu a teraz jak brałem aviomarin to nic nie miałem). Więc po zjedzeniu 30
tabletek aviomarinu silnie halucynogennego środka i powodującego przeokropne delirium
tremens chciało mi się tylko spać. Kiedyś po 15 miałem wizje. To samo amfetamina nie
powoduje żadnych "zjazdów", mogę nie spać kilka nocy i już nie mam tego co jako
młodzieniec nazywałem schizami, trzaskami itd miałem paranoję, halucynacje, teraz nie
mam nic. Jestem tylko zmęczony.
Z tego wnioskuje, że mój umysł już nic nie tworzy, jakby umarł. Zatrucia
halucynogenami nie powodują halucynacji bo mój mózg ich nie produkuje. Jest pusty.
Wszystko co wyprodukuje ja sam jest puste, dlatego ludzie mnie nie lubią i nudzą się
w moim towarzystwie, bo nie mam w sobie nic co mógłbym przekazać.
Ale teraz już kompletnie nic nie kumam, a przecież znałem php, html, c++, a perla
znałem bardzo dobrze!!!! I uwielbiałem perla! (Tu jeszcze się nawet zachował mój
plugin w php http://plugins.svn.wordpress.org/poprawna-odmiana/ta
gs/0.7a/polodm.php może ktoś go zaktualizuje do nowej wersji bloga) Kiedyś byłem
fajny ;/ Interesował mnie świat :) Ciekawe czy jeszcze będę coś w sobie miał i czy
będę się śmiał. Nie wiem już chyba skończę ten wpis, proszę o jakiś komentarz.
Jednym słowem schizofrenia robi z człowieka tak zwane zombie. I tak czuję, że już
dawno powinienem być warzywem i gdybym się nie wstydził uznania mnie za dziwadło to
bym pewnie był, tylko ten wstyd mnie tu trzyma. Ale nic w związku z tym nie czuję. I
WSZYSTKO PRZEZ TO JEST TAKIE STRASZNIE NUDNE bo jak nic w człowieku nie wywołuje
uczuć to wydaje się takie puste i nudne że aż boli. Aż się ta nuda przegryza do mojej
istoty i nie daje żyć. Więc już nie jestem żaden więc teoretycznie nie powinnem się
przejmować opinią innych a założę się, że jak jutro wstane to pierwsza myśl będzie co
ja tam kurwa na tym usenecie znów popisałem O.O I to samo mam w pracy, i wszędzie.
Gdyby nie było ludzi to chyba bym nie miał problemu, a tak... Zresztą nie wiem. Chyba
wszystko napisałem co chciałem napisać. NIE DADZĄ CZŁOWIEKOWI BYĆ WARIATEM ALBO
WARZYWEM. Próbowałem jeden dzień nic nie mówić (bo nigdy nie czuję potrzeby mówienia
tylko bolesną nerwowość która mi każe odpowiedzieć).
Czy myślicie, że powinienem przestać mówić? Co może się stać? Może dzięki temu
osiągnę wewnętrzny spokój. Po prostu nic nie mówić. Mam pustkę w głowie więc nic nie
mówię, ale coś mi każe odpowiedzieć jak jestem pytany i to tak bardzo boli.
|