Data: 2020-03-22 11:17:51
Temat: Wstrząsające świadectwo włoskiego lekarza ateisty z Lombardii
Od: m...@g...com
Pokaż wszystkie nagłówki
Wstrząsające świadectwo włoskiego lekarza ateisty z Lombardii
opublikowano: 22 marca 2020, 8:31
https://wpolityce.pl/m/swiat/492351-wstrzasajace-swi
adectwo-wloskiego-lekarza-z-lombardii
Poniżej zamieszczamy wstrząsające świadectwo Iuliana Urbana, 38-letniego lekarza z
Lombardii, znajdującego się na pierwszej linii frontu walki z koronawirusem.
"Nigdy w najmroczniejszych koszmarach nie wyobrażałem sobie, że mogę zobaczyć i
doświadczyć tego, co dzieje się tutaj w naszym szpitalu od trzech tygodni. Koszmar
płynie, rzeka staje się coraz większa. Na początku było kilku, potem dziesiątki, a
potem setki, a teraz nie jesteśmy już lekarzami, ale zostaliśmy sortownikami na
taśmie i decydujemy, kto powinien żyć, a kto powinien zostać wysłany do domu, aby
umrzeć, nawet jeśli wszyscy ci ludzie płacili przez całe życie podatki we Włoszech.
Jeszcze dwa tygodnie temu moi koledzy i ja byliśmy ateistami; to było normalne,
ponieważ jesteśmy lekarzami i powiedziano nam, że nauka wyklucza istnienie Boga.
Zawsze śmiałem się z moich rodziców, którzy chodzili do kościoła.
Dziewięć dni temu przybył do nas 75-letni duszpasterz. Był dobrym człowiekiem, miał
poważne problemy z oddychaniem, ale miał przy sobie Biblię i zrobił na nas wrażenie,
gdy czytał ją umierającym i trzymał ich za rękę.
Wszyscy byliśmy zmęczeni, zniechęceni, wykończeni psychicznie i fizycznie wykończeni,
ale kiedy mieliśmy czas, słuchaliśmy go.
Teraz musimy przyznać: my, ludzie, dotarliśmy do naszych granic, nie możemy nic
zrobić, żeby każdego dnia nie umierało coraz więcej ludzi.
Jesteśmy wyczerpani, mamy dwóch kolegów, którzy zmarli, a inni zostali zarażeni.
Zdaliśmy sobie sprawę, że tam, gdzie człowiek nic nie może zrobić, potrzebujemy Boga
i zaczęliśmy prosić Go o pomoc, kiedy mamy tylko kilka wolnych minut. Rozmawiamy ze
sobą i nie możemy uwierzyć, że my, zatwardziali ateiści, codziennie szukamy pokoju,
prosząc Pana, by pomógł nam się na Nim oprzeć, byśmy mogli opiekować się chorymi.
Wczoraj 75-letni duszpasterz umarł. Do tego momentu - mimo ponad 120 zgonów tutaj w
ciągu 3 tygodni tutaj, mimo że wszyscy byliśmy wyczerpani i zniszczeni - udało mu
się, pomimo jego stanu i naszych trudności, przynieść nam POKÓJ, którego nie mieliśmy
nadziei odnaleźć.
Duszpasterz odszedł do Pana i wkrótce podążymy za nim, jeżeli dalej tak będzie.
Nie byłem w domu przez 6 dni, nie wiem, kiedy ostatni raz jadłem, i zdaję sobie
sprawę z mojej bezwartościowości na tej ziemi, ale chcę się poświęcić do swojego
ostatniego oddechu pomaganiu innym. Cieszę się, że powróciłem do Boga, gdy otaczają
mnie cierpienia i śmierć moich bliźnich."
Świadectwo zamieszczone na Facebooku True Love in Jesus
|