Data: 2010-01-30 00:12:09
Temat: Wymiar nr 1
Od: "AW" <o...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wszechbyt to wielowymiarowe spektrum, które można ujmować na nieskończenie wiele
sposobów. Każdy z nich jest w pewien sposób stosowny, ale żaden nie jest
wyczerpujący. Najstosowniejszy sposób to ten, który uwzględnia najszerszy,
najogólniejszy i dlatego najtrwalszy zakres manifestacji wszechbytu, dostępny
ludzkiemu poznaniu. Wygląda to mniej więcej tak:
Wymiar najistotniejszy to wymiar forma<-->esencja.
esencja jest jedna, formy są niezliczone;
esencja jest pierwotna, formy to jej wtórne wyrazy
esencja to abstrakcja, formy to konkrety;
esencja jest wieczna, formy są nietrwałe,
esencja jest niezniszczalna, formy powstają i ulegają rozpdowi;
esencja jest stabila, formy są dynamiczne i ewoluują nieustannie;
esencja to podstawa, formy to nadbudowa;
esencja to wewnętrzne jądro, formy to powierzchowność;
esencja to fizyczna pustka, formy to matria;
esencja to przyczyna, formy to skutki;
esencja to uniwersalny nośnik, formy to symboliczne treści;
esencja to pełna potencjalność, formy to unikalne i skończone manifestacje
esencja to świadomość/podmiotowość, formy to obiekty/przedmioty;
Ludzki umysł w naszej współczesnej cywilizacji jest umysłem upadłym. Jest
zorientowany ku formom i domyślnie usiłuje przypisać im esencjonalne
właściwości. Esencji zaś jako takiej, nie dostrzega.
Choć empirie konsekwentnie wskazują, że wszelkie przejawy bytu podlegają ciągłym
zmianom, to jednak człowiek stale przypisuje otaczajacym go konkretom trwałość,
a potem popada w rozterkę gdy okazuje się, że było to nieuzasadnione.
Stanowimy więc siłę konserwatywną. Stawiamy opór naturalnym procesom.
Widząc krzesło mówimy: 'krzesło', zapominając, że to po prostu pewna
konfiguracja atomów. Za lat pięć lub piędziesiąt krzesła już nie będzie, lecz
te same atomy będą nadal istnieć, choć rozproszone i w innych konfiguracjach.
No a jeśli nawet za ileś tam trylionów lat ogólne warunki kosmologiczne ulegną
radykalnym zmianom i atomy też przestaną istnieć, to jednak ich esencjonalne
części składowe pozostaną na pewnym szczeblu nienaruszone, takie same jak były!
Człowiek przypisuje byt oraz tożsamość formom na podstawie unikalnych,
wyróżniających je cech. Dzieki temu w naszych umysłach istnieją pojęcia dla
złożonych strukur, zaś to co podstawowe i uniwersalne pozostaje zanegowane.
Wyolbrzymiamy różnice i pomijamy cechy wspólne.
A co najśmieszniejsze, w ten sam sposób podchodzimy do nas samych. Nietrwałe i
powierzchowne cechy uznajemy za wykładnik naszej tożsamości. Tu też się dzieje
w ten sposób: "jestem pokrętnym mądrulą-wycwanionym oprtunistą, jestem tłustym,
zachłannym żarłokiem, jestem rozczulająco tępym piajaczkiem, jestem wykolejonym
pedałem i obsesyjnym gadułą, jestem prowincjonalnym ignorantem o kurzym móżdżku,
jestem beznadziejnie ponurym psychopatą, itd" - myśli tu sobie jeden z drugim, a
następnie próbuje leczyć kompleksy, przekrzykując innych i podkreślając swoją
unikalność oraz indywidualość.
Tymczasem, to czym jesteś naprawdę jest na tyle abstrakcyjne, że nie wymaga
żadnych definicji. W istocie rzeczy, definicje to nic innego jak ograniczenia,
które sam sobie narzucasz. Tak naprawdę to jesteś dokładnie tym samym co każdy
inny - odrobiną tej samej poznawczej esencji, zdolnej do pełnej realizacji
wszechstronnego potencjału na przestrzeni wieczności. Naucz się identyfikować z
własną esencjonalną istotą - czystą, samoistną świadomością, ponad wszelkimi
wtórnie przypisanymi jej cechami. Na tym polega pełnia samorealizacji. A żeś
upadły, to identyfikujesz się z treśćmi, które chwilowo przejawiają ci się w
świadomości, a nie z nią samą. I popadasz w ten sposób niepotrzebne uzależnienia.
Uzupełnienie: ---> http://cmncore.org/pol/manifest.htm
AW
.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|